Po pierwsze zadecyduje o tym postawa Ukraińców. Przed atakiem na Ukrainę, Putin niewątpliwie otrzymywał informacje o nastrojach na Ukrainie. Znając logikę bandytów, którzy napadają swoje ofiary tylko wtedy, gdy ofiary są słabe, możemy przyjąć, że takie właśnie informacje otrzymywał Putin. Ukraina jest słaba, prezydent i rząd nie mają poparcia i szybko upadną. A Ukraińcy nie będą walczyć w obronie swojego państwa. Prawda okazała się jednak inna, zarówno prezydent jak i rząd pokazali się z zupełnie innej strony niż spodziewał się tego Putin. Szczególnie prezydent Zełenski okazuje się właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Również postawa mieszkańców Ukrainy pokazuje naocznie, że są po stronie Ukrainy a nie Rosji. Tego Putin nie przewidział albo służby go tym nie poinformowały. Dlaczego? Albo służby są marne, albo zrobiły to celowo. W efekcie, opowieści Putina o tym, że Ukraina to "nieodłączna część" historii Rosji i jej ‘przestrzeni kulturowej’ okazały się zwykłym wishfull thinking. Prawda jest taka, że współcześni mieszkańcy Ukrainy, w tym również Rosjanie (bo Rosjanie na Ukrainie też mieszkają), chcą przynależeć do Europy a nie do Rosji. A już na pewno nie do Rosji putinowskiej. W tej sytuacji, pierwszy warunek przegranej Putina jest spełniony bez żadnych wątpliwości.
Po drugie konieczne są dostawy broni na Ukrainę. Aby Ukraińcy mogli wygrać tę wojnę to muszą mieć czym walczyć w obronie swojego państwa i jego przynależności do Europy. Pięć tysięcy hełmów, które wysłali im Niemcy, w tym im nie pomoże. Aby się skutecznie bronić potrzebują broni przeciwlotniczej. Wczoraj Holendrzy wysłali im 400 stingerów. To jest właśnie to czego potrzebują Ukraińcy. Proste w użyciu i skuteczne, jeden żołnierz bierze to urządzenie na ramię i strzela. A rakieta leci i trafia tam, gdzie potrzeba. W rosyjski samolot albo helikopter. Ale te 400 stingerów to jest kropla w morzu. Żeby się skutecznie bronić, Ukraina potrzebuje takich rakiet, liczonych nie w setkach, ale w tysiącach. Jest w tej sprawie pewna nadzieja. W mediach przemknęła informacja, że Niemcy jednak się opamiętali. I również wysyłają rakiety a nie tylko hełmy. Toteż szanse na to, że Ukraińcy będą mieli czym się bronić aktywnie (a nie tylko chronić biernie za pomocą hełmów) wzrastają.
I po trzecie potrzebne są sankcje z prawdziwego zdarzenia. A nie takie, jakie trzy dni temu Unia nałożyła. Bo prawdę mówiąc, te dotychczas nałożone na Rosję, sankcje pomogą Ukrainie jak umarłemu kadzidło. Są jednak sankcje, które mogą wstrząsnąć Rosją. A Rosjanom dać do myślenia. Czy człowiek, który jest ich prezydentem, właściwie dba o interesy Rosji i Rosjan. I tutaj kluczową rolę gra postawa Niemiec. Niemcy przez wiele lat budowali swoje stosunki z Rosją rozwijając i budując wzajemne relacje ekonomiczne. Niewątpliwie podstawowym celem były korzyści gospodarcze (niskie ceny ropy i gazu). Ale przy okazji, dorabiana była również swoista ideologia. Chodziło o ‘cywilizowanie’ Rosji poprzez rozwój stosunków gospodarczych. Według mniemania niemieckich polityków, Putin związany ścisłymi relacjami ‘biznesowymi’ z Zachodem, miał być ‘przewidywalny i kontrolowalny’. Te polityczne kalkulacje okazały się jednak polityczną naiwnością. Inwazja na Ukrainę naocznie pokazała, że Putin nie jest przewidywalny.
Niemniej druga część układanki, czyli ‘kontrolowalność’ jest jeszcze do wykorzystania. Gospodarka Rosji Putina stoi na surowcach, a w tym przede wszystkim na ropie i gazie, których Niemcy są największymi odbiorcami. Wystarczy więc, że Niemcy wstrzymają odbiór ropy i gazu. I przestaną płacić! A do tego, jeżeli wycofają swoje weto w sprawie odłączenia systemu bankowego Rosji od systemu SWIFT, to kamaryla oligarchów, która utrzymuje Putina przy władzy, z dnia na dzień z milionerów stanie się, jeżeli nie żebrakami to zwykłymi zjadaczami chleba. I niektórzy z nich dobrze się zastanowią. Czy warto Putina nadal popierać.
W tej sytuacji, Niemcy mają przysłowiowy złoty róg w ręku. I mają szansę pokazać czy naprawdę się zmienili. I jakie wartości są im naprawdę drogie, wspólna demokratyczna Europa czy też interesy z Putinem. Wczoraj kanclerz Scholz, w rozmowach z premierem Morawieckim, uchylił się od jednoznacznej deklaracji w tej sprawie. Dzisiaj w tej sprawie będzie obradował Bundestag. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że niemieccy deputowani, zachowają się jak trzeba. Wtedy szybki koniec agresji Putina na Ukrainę, będzie możliwy.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4953
"Mamy zmianę epoki" - dodał.
Wczoraj zdecydowaliśmy o tym, że dostarczymy broń do Ukrainy. Na agresję Putina jest tylko jedna odpowiedź. Drugie nasze zadanie to odsunięcie Putina od kontynuowania tej wojny - mówił kanclerz Niemiec Olaf Scholz.
Wyłączamy Rosji system SWIFT
- Chcemy podjąć kroki karne wobec Putina i jego ludzi. Chcemy zająć majątki wszystkich oligarchów, zamykamy wszystkie banki rosyjskie i wyłączamy im system SWIFT - powiedział Scholz. Dodał, że "to decyzja z wczoraj".
Dodał także, że "Putin jest winny za wojnę, a nie naród rosyjski. To wojna Putina".
- To, co dzieje się na Ukrainie, to łamanie wszelkich praw człowieka, praw do wolności i suwerenności - mówił kanclerz Niemiec Olaf Scholz
Przecież ruscy oligarchowie już zaczynają tracić swoje fortuny na zachodzie. To samobójcza wojna Putlera i jego przydupasów.
PJK ma dużo lepsze rozeznanie wśród Polek i Polaków niż ty paparazzi. Ty paparazzi pewnikiem chciałbyś nadal kręcić lody na moherach, ale PJK nie daje :-)