Jak dotąd wszystko szło jak po maśle. Ściśle podług planu prestidigitatorów z kuźnicy Czerska – Ordynacka. Kaczor oddał władzę. Donald zbajerował ludzi. Wykształciuchy uwierzyły w swoją wyższość, a obywatelom udało się wcisnąć ciemnotę o „zielonej wyspie”.
Salon III RP przeżywał renesans. Puszył się, brylował, wzdęty samouwielbieniem, pyszny, jak nigdy w historii Rzeczypospolitej. Aż stał się obrosłą w „autorytety” legendą nadwiślańskich snobów, a także rodzajem świątyni, do której, jak do Mekki, pielgrzymował biznes i jego popłuczyny.
Ludzie uwierzyli w Wielkość obytych w najlepszym towarzystwie salonowych bonzów o „uznanej marce”.
Aż tu niespodzianie nastąpiła gigantyczna wtopa.
Europę zelektryzował ślub Książęcej Pary. Będzie feta nad fetami. Szerokim strumieniem płyną zaproszenia dla elity elit.
No i mamy przysłowiową "kiszkę".
Bowiem, stała się rzecz niesłychana!!! Pałac Buckingham nie zaprosił żadnego, powtarzam żadnego z naszych salonowców!!! Ze światowym (?) Premierem i błękitno krwistym (?) Prezydentem włącznie!
I w ten oto sposób życie pokazało, że nasz nadmuchany Salon to dawno nie wietrzona służbówka na rubieży wielkopańskiej Europy.
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 10528
Najbardziej mi się spodobały "plecki łase na pieszczoty".
Dzięki za komentarz. Serdecznie pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz