Miks prawdy z wyobraźnią

Recenzja książki Wojciecha Wierciocha i Jolanty Szymskiej-Wiercioch REWOLUCJA NIEBIESKA
 
Do każdego opasłego dzieła (a takim jest REWOLUCJA NIEBIESKA) podchodzę z dużą rezerwą i z wewnętrznym oporem. A w tym przypadku rezerwę tę wzmocnił fakt, że autorzy nie byli mi znani. Przełamałem się jednak i rozpocząłem lekturę. Może trochę dlatego, że jestem astronomem wykształconym na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika i mieszkańcem Grodu Kopernika.
Wbrew obawom książka wciągnęła mnie szybko, a pokłady rezerwy poczęły topnieć. Powieść czytało mi się gładko i przyjemnie, podobnie jak łatwo i przyjemnie wcina się chleb z masłem. Odpowiadał mi zarówno sposób prowadzenia akcji, jak też warsztat literacki. Szybko przekonałem się, że autorzy dzieła wiedzą kiedy zaintrygować, a kiedy rozmarzyć, kiedy zagrać „pod publiczkę”, a kiedy włączyć infodumpa (i - co ważniejsze - kiedy go wyłączyć!). Te umiejętności sprawiły, że dzieło ma potencjał do zaspokajania gustów szerokiego spektrum odbiorców.
Nim jednak czytelnik zanurkuje w porywającą i barwną opowieść o życiu genialnego astronoma, będzie musiał zmierzyć się z nie lada wyzwaniem, bo solidny, liczący niespełna 80 stron wstęp zatytułowany WPROWADZENIE DO KOPERNIKOLOGII jest w gruncie rzeczy jednym potężnym infodumpem zawierającym rys biograficzny Mikołaja Kopernika i obraz epoki, w której żył.
Rys biograficzny? Uff! Ile razy można? - westchnie niejeden czytelnik. Autorzy spodziewają się takiej reakcji i przezornie zadają pytanie: „Po co napisaliśmy tę książkę? Przecież tyle jest biografii Kopernika”. Odpowiadając, podkreślają, że ich dzieło to nie biografia tylko powieść biograficzna. A to oznacza, że na jej stronice wstęp mają nie tylko fakty, lecz także - jak to określają sami autorzy - zmyślenia. Ja powiem ostrożniej: konfabulacje. I nie ma w tym nic gorszącego. Koniec końców w tamtych czasach nie było milionów kamer rejestrujących wszelkie zdarzenia, nie było chmur informatycznych przechowujących wszelkie dane, nie było wszędobylskich, wścibskich mediów, natrętnych paparazzich... Zatem biografia Kopernika pełna jest dziur w formie tajemnic, nieścisłości, wątpliwości. Trzeba je czymś w miarę prawdopodobnym i logicznym wypełnić. Dlatego dewizą autorów jest zasada „tyle prawdy ile się da, tyle wyobraźni ile trzeba”. I tu chylę czoła, bo autorzy doskonale opanowali to, co lubię (a czego niektórzy nie cierpią): zamazywanie granicy między faktami historycznymi a fantazją, konfabulacją.
Aby nie zniechęcać czytelników nużącą naukowym językiem kopernikologią, autorzy wpadli na pomysł analizy porównawczej życia i twórczości dwóch gigantów tamtych lat: Mikołaja Kopernika i Leonardo da Vinci. Dokonując tego porównania w sposób demonstracyjnie stronniczy (na rzecz „naszego” oczywiście!) autorzy, IMO, podpowiadają czytelnikowi, że tę analizę trzeba traktować z przymrużeniem oka, że nie jest ona śmiertelnie poważną historyczną faktografią tylko raczej czymś w rodzaju jej parodii. Sugeruje to już tytuł rozdziału: „Kopernik: nudziarz czy heros?”, daleki od powagi jaką ma tytuł całego wstępu: „Wprowadzenie do kopernikologii”. Taki zabieg pozwala zaaplikować czytelnikowi sporą dawkę informacji, która bez owych parodystycznych zabiegów byłaby trudna do przełknięcia - by przywołać użyte wyżej porównanie - jak kromka suchego chleba bez masła.
Nie zmienia to faktu, że w pozostałych rozdziałach wstępu czytelnik otrzymuje masę bardzo solidnych, konkretnych (czasem wręcz zbyt szczegółowych) informacji o życiu Kopernika w kontekście geograficznym, historycznym, religijnym, czy ogólniej - kulturowym. Asymilację tej wiedzy ułatwiają rzetelne i wyczerpujące przypisy.
Wstęp poprzedza dwie księgi zatytułowane OGIEŃ (Księga Miłości) i POWIETRZE (Księga Przyjaźni). W tych księgach autorzy jeszcze staranniej pamiętają o tym, że piszą powieść a nie historyczną dysertację. I choć także tutaj nie brakuje infodumpów, to są one zgrabnie i naturalnie wplecione w akcję kierującą uwagę czytelnika na aspekty towarzyskie, obyczajowe, czasem sensacyjne czy wręcz kryminalne - takim właśnie epizodem opowieść się zaczyna: oto w środku nocy kołacze do Mistrza tajemnicza kobieta i prowadzi go do trupa leżącego w jarze przy fromborskiej twierdzy. Trudności z rozwikłaniem kryminalnej zagadki pozwalają autorom wracać do tego wątku co jakiś czas, praktycznie do końca powieści, gdzie wreszcie litują się oni nad stojącym już przed bramą do Wieczności Kopernikiem i użyczają mu talentów Sherlocka Holmesa, dzięki czemu poznajemy jakieś (choć nie do końca przejrzyste) wyjaśnienie. Inny, równie atrakcyjny dla sporej części czytelników wątek mający właściwości „rozładowcze” to historia „romansu” Mistrza z Anną Schilling. Formalnie była ona gospodynią Kopernika, ale pojawiły się liczne donosy (zachowały się do dziś w archiwum archidiecezji warmińskiej) mające świadczyć, że relacje Anny z Mikołajem miały także intymny charakter. Autorzy podchodzą do tego wątku w sposób elegancki, starając się tym relacjom nadać charakter bardziej duchowy niż fizyczny, zatem amatorzy zaglądania innym pod kołdrę nie będą do końca usatysfakcjonowani.
Lektura książki przyniesie natomiast satysfakcję miłośnikom obyczajów, mód, zawiłości językowych (tu brawa za ukazanie piękna gwary góralskiej), kulinarnej sztuki (włączając w to także spirytualia). Nie powinni mieć zastrzeżeń sympatycy dialogów, które kreują odpowiedni nastrój, są naturalne i czytelne, aczkolwiek można je było szczodrzej okrasić stylistyką mowy staropolskiej. Narracja też mi odpowiadała, choć mam świadomość, że to opinia subiektywna; trudno tu wszystkim dogodzić (jedni lubią miarową, inni rwaną, jeszcze inni mieszaną). Inna sprawa, że chronologia akcji mogłaby być czytelniejsza, bo miejscami czułem się zagubiony w gąszczu dygresji, wspomnień, opinii, etc. Ciekawostką jest pewna ekstrawagancja autorów, którzy nie unikają aluzji do zdarzeń mających miejsce w przyszłości (względem czasów akcji), w tym nawet współcześnie. Jeśli stanowiły one część infodumpów lub pochodziły od narratora, to OK, ale wtłaczać je w usta bohaterów powieści to już chyba przesada.
No dobrze - spytacie. - A sam Kopernik? Jak wygląda w tym mikście prawdy historycznej z wyobraźnią autorów?
Powieść jest obszerna, wiele się w niej dzieje. Czytelnik obserwuje Kopernika w czas pokoju i w czas wojny, w relacjach z różnymi ludźmi, z którymi toczy dialogi na różne tematy, przeżywa różne zdarzenia, przeto jego obraz naszkicowany przez autorów jest wielowymiarowy. Nie chciałbym tu spojlerować, więc na wasze pytanie odpowiem lakonicznie. Ale najpierw dowcip celnie ilustrujący znaczenie tego słowa.
Bogobojny ojciec sprawdza czy syn uważał podczas niedzielnej mszy. Pyta go, o czym było kazanie? - O grzechu - odpowiada syn. - No i co mówił o tym grzechu? - docieka ojciec. - Był przeciw.
Tak więc na postawione pytanie, jaki jest Kopernik według Wierciochów? odpowiem: „Jest OK”.
Na samym końcu książki (dokładnie na ostatniej stronie) czeka nas niespodzianka: napis KONIEC TOMU PIERWSZEGO! Uważny Czytelnik od razu uzmysłowi sobie, że tytuły dwóch ksiąg, których lekturę właśnie zakończył, dotyczą dwóch żywiołów, z których, wedle starożytnego opisu, składa się świat: Ogień i Powietrze. I od razu domyśli się, że autorzy nie zapomnieli o pozostałych żywiołach: Woda i Ziemia. Wszak napis końcowy sugeruje wyraźnie, że ciąg dalszy nastąpi...
Ale to tylko moja hipoteza :-) Przyznam jednak, że bardziej ucieszyłbym się z informacji, że na podstawie REWOLUCJI NIEBIESKIEJ powstanie serial o naszym słynnym astronomie. Uważam bowiem, że powieść ta stanowi idealne wręcz podwaliny do wykreowania scenariusza serialu. Byłby on pięknym wyrazem hołdu zwłaszcza wobec faktu, że rok 2023 będzie Rokiem Mikołaja Kopernika.


  Tytuł oryginalny: REWOLUCJA NIEBIESKA
  Powieść o Mikołaju Koperniku
  Autorzy: Jolanta Szymska-Wiercioch, Wojciech Wiercioch
  Wydawca: MG
  Liczba stron: 800
  Format: 143x205mm
  Wydanie: pierwsze
  ISBN: 978-83-777-9762-4
  EAN: 9788377797624



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Kazimierz Koziorowski

23-02-2022 [10:09] - Kazimierz Kozio... | Link:

po takiej recenzji napewno przeczytam. szanowny autor zapewne mógłby tu zarekomendować dluższą listę lektury której otwarte umysły nie powinny przeoczyć

Obrazek użytkownika tsole

23-02-2022 [10:20] - tsole | Link:

Dziękuję za przychylną opinię, a jeśli miałbym zarekomendować moje recenzje, to większość z nich jest  tutaj:
http://portalliteracki.pl/modules.php?name=BookCatalog&op=reviewer&rid=2

Obrazek użytkownika ruisdael

23-02-2022 [10:24] - ruisdael | Link:

Nadeszły czasy, kiedy dla przeciętnego "odbiorcy" obraz przemawia z dużo większą siłą niż słowo pisane czy czytane przez kogoś. Dlatego film zrobi więcej niż biografie- najlepszym przykładem jest genialna produkcja Milosa Formana, którego Amadeus zrobił więcej dla popularyzacji Mozarta niż setki koncertów. Podobnie film "Dziewczyna z perłą", oparty na świetnej książce Chevalier, dla malarstwa Vermeera.

Obrazek użytkownika tsole

23-02-2022 [12:08] - tsole | Link:

Dokładnie tak. A dobry scenariusz może spowodować, ze film polubią nie tylko przeciętni ale także wyrafinowani odbiorcy.

Obrazek użytkownika sake3

24-02-2022 [19:46] - sake3 | Link:

Pamiętam Pana z fantastycznych fotografii z kosmosu przed laty.

Obrazek użytkownika tsole

24-02-2022 [21:54] - tsole | Link:

A ja Panią z celnych komentarzy :)