Rozmowy z Cieniem: Dlaczego odwaga?

– Wiesz Cieniu, mój kumpel lubi chełpić się publicznie swoją odwagą. Kiedyś utrzymywał, że nawymyślał szefowi od nieuków i półgłówków, innym razem chwalił się że umknął drogówce ścigającej go za drastyczne przekroczenie prędkości, z czego też był bardzo dumny... Gdy mu powiedziałem, że to idiotyzm i dziecinada, obraził się i przestał do mnie odzywać. Dobrze postąpiłem?
– Dobrze, choć może ciut za ostro. Byłoby lepiej, gdybyś spróbował mu uświadomić, że mimo dojrzałego wieku cechuje go niedojrzałość i nieodpowiedzialność. Wymyślanie szefowi to brak roztropności, a ściganie się z drogówką to brawura ewoluująca w kierunku głupoty. Z aktem odwagi ani jedno ani drugie nie ma nic wspólnego. Widzisz, z tą odwagą jest trochę jak z chodzeniem po linie. Trzeba dużego wyczucia, żeby nie popaść w brawurę albo nie przechylić się w stronę zbytniej ostrożności.
– Nie do końca się zgadzam. Owszem wymyślanie szefowi to brak roztropności, ale też jakiś akt odwagi.
– Tak uważasz? No to posłużę się przykładem z Biblii, dokładnie z przypowieścią o królu przygotowującym się do bitwy z innym królem, którą opisał Łukasz Ewangelista. Król ten rozważył najpierw, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestoma tysiącami nadciąga przeciw niemu. Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju. (Łk 14,31-32). Uważasz, że zabrakło mu odwagi, czy też raczej że zachował się dojrzale i odpowiedzialnie?
­– Pytanie jest retoryczne. Lecz mimo wszystko sądzę, że słowo „odwaga” ma szeroki zakres znaczeniowy. Jednemu kojarzy się ona ze Szwarcenegerem, Rambo czy Clintem Eastwoodem, inny kojarzy ją z dzielnymi rycerzami, obrońcami Westerplatte czy Alamo... miłośnicy sportu pomyślą o żużlowcach, lotnikach, himalaistach, samotnych żeglarzach...
– Kombatant będzie miał na myśli powstańców, „solidaruch” działaczy podziemia politycznego, internowanych... Wielu wymieni Maksymiliana Kolbe, Księdza Popiełuszkę, rodzinę Ulmów... i tak dalej. Różne są rodzaje odwagi.
– Jako młody chłopiec przeczytałem w jakiejś książce myśl, którą pamiętam do dziś: nie ten jest odważny, kto się nie boi, ale ten, kto bojąc się, zmierza do wyznaczonego celu.
– Masz rację, nietrudno jest o odwagę człowiekowi nie odczu­wającemu lęku. Wiedzieli o tym dowódcy Armii Czerwonej, podając swym żołnierzom przed bitwą stary jak świat środek „wzmacniający” odwagę: gorzałkę...
– A ja myślę, że poprzez odurzenie, stępienie świadomości nie tyle przybywa odwagi, ile ubywa lęku.
– Słusznie! Przecież między brakiem lęku i odwagą jest przepaść. Odwadze bowiem musi towarzyszyć świadomość zagrożenia.
– To znaczy?
– Prosty przykład: dwóch żołnierzy idzie przez pole minowe. Jeden nic o nim nie wie, drugi wie. Którego z nich nazwałbyś od­ważnym?
– Dobre! Znakomicie ilustruje tę maksymę, którą zapamiętałem z dzieciństwa. Wciąż mi jednak brakuje jakiejś czytelnej definicji odwagi.
– Masz dziwne upodobania do definicji. Odwaga to siła charakteru związana ze stawianiem czoła sytuacjom budzącym lęk, będącym wyzwaniem lub wywołującym ból.
– Bardzo to ogólnikowe...
– Owszem, lecz sam przed chwilą zauważyłeś, że słowo to ma szeroki zakres znaczeniowy. Trudno nam ocenić odwagę u innych ludzi, więc może nie powinniśmy pochopnie tego robić. Odważny żołnierz musi (tak jak ten król z przypowieści) podjąć roztropną decyzję, kiedy ma walczyć, a kiedy powinien się wycofać, chociaż inni mogą uważać jego decyzję za tchórzliwą. Albo czy papież Paweł VI wykazał się odwagą czy też jej brakiem, opowiadając się po stronie tradycyjnej nauki Kościoła w sprawach kontroli urodzeń w swej encyklice Humanae vitae? Trudno jest nam to ocenić.
– Wciąż mi tu brakuje jakiegoś mocnego akcentu. Jakiegoś... bo ja wiem... heroizmu.
– No tak, zaczadzony stereotypami popkultury nie chcesz, czy nie umiesz odkryć tego, co najważniejsze. Zrozum, człowiek prawdziwie odważny to nie ten, kto „nigdy nie zaznał lęku”, nie furiat, który zapomina się w szale, czy nawet nie żołnierz ufny w swoje umiejętności, zaprogramowany do walki niezmąconej myślą o niebezpieczeństwie. Człowiek odważny to ktoś, kto realistycznie ocenia trudności i niebezpieczeństwa, rozeznaje daną sytuację na tyle, na ile jest to możliwe, i w świetle tego rozeznania panuje nad swoimi w naturalny sposób rodzącymi się uczuciami, takimi jak lęk, euforia, nadmierna pewność siebie, czy też brak tejże. Dobrze to ujął św. Tomasz: nie ma prawdziwej odwagi bez jasności widzenia, czyli bez rozwagi. Osoba rozważna żyje w realnym świecie. Dobrze się zastanawia i oblicza ryzyko. Stąd też Arystoteles uważał, że Celtowie może i są nieustraszeni, ale nie są odważni, bo są zanadto głupi! Jesteś fanem Celtów?
– Skądże. Próbuję ogarnąć sedno tego rozumowania. Czyli „nie ma odwagi bez rozwagi”?
– Brawo! Św. Tomasz cieszy się zapewne w niebie, że się z nim zgadzasz!
– Nie wiem czy to pochwała czy ironia ale mniejsza z tym. Nurtuje mnie jeszcze problem lęku. Mówisz, że człowiek odważny panuje nad uczuciami, w tym także nad lękiem. Zastanawiam się, czy to panowanie jest w ogóle możliwe...
– Dobre pytanie. Istnieje takie powiedzenie: „Kiedy zaczynają mówić o odwadze, pora uciekać”. Jest w nim niewesoła prawda, zwłaszcza dziś. Żyjemy w wieku lęku, który często nami rządzi. Wielu uważa, że to strach dyktuje prawo, któremu poddane jest wszystko, co żyje. Ale my mamy na to antidotum: Ewangelię. Dobrą Nowiną w tym zawładniętym przez lęk społeczeństwie jest to, że nie musimy się niczego bać. Kiedy ludziom ukazują się anioły, ich pierwszymi słowami są nieodmiennie: „Nie lękaj się”. w Biblii  słowa te pokazują się aż 365 razy, a Św. Jan Paweł II uczynił je wręcz mottem swojego pontyfikatu. Lęk powoduje, że uciekamy od innych, zamykamy się w naszym egocentryzmie, zaciskamy oczy i zatykamy uszy. Strach zasklepia nas w samotności. Warunkiem odwagi jest uwolnienie się od lęku. Zobacz: niewierzący świat Rzymu został zdobyty odwagą męczenników.
– Lecz bycie odważnym tak naprawdę oznacza umiejętność radzenia sobie z bólem, ze zranieniami, z kłopotami. Wiesz, co powiedziałbym aniołowi gdyby mi się objawił i powiedział „Nie lękaj się”? Powiedziałbym „Dobrze ci mówić!”. Anioły nie potrzebują odwagi, bo nie można ich zranić.
– Ale właśnie po to jest nam potrzebna odwaga, byśmy umieli i chcieli postrzegać niebezpieczeństwa pojawiające się wokół nas, rozpoznawać, co naprawdę zagraża życiu, a co jedynie sprawia ból. Odwaga może domagać się od ciebie, byś porzucił to, co ważne, a skoncentrował się na tym, co najważniejsze.
– Nie rozumiem...
– Jeśli wbiegniesz do palącego się domu, by ratować dziecko, możesz oczywiście się poparzyć, a nawet umrzeć (i tu miałbyś swój heroizm, bo przezwyciężyłeś słabość, którą jest lęk). Bycie odważnym nie oznacza braku uczucia własnej słabości, lecz świadomość, że Ewangelia wymaga od ciebie jej akceptacji. Konfrontacja ze słabością może wydawać się czymś wstydliwym, ale tak naprawdę jest początkiem odwagi. Jak to mówiła maksyma, którą przeczytałeś w dzieciństwie? „nie ten jest odważny, kto się nie boi, ale ten, kto bojąc się, zmierza do wyznaczonego celu”.
– To wszystko pięknie brzmi, ale jak przychodzi godzina próby... „duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe" (Mt 26, 41).
– Dlatego Jezus wlewa w nas słowa otuchy: „Odwagi! Jam zwyciężył świat. Jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata”. A źródłem tej odwagi jest Duch Święty. Twoje słowa wskazują, że jesteś jak apostołowie, którzy zamknęli się w Wieczerniku, trwożliwie nasłuchując, czy nie zbliża się horda kapłańskich najemników.
– Masz rację. Dobrze rozumiem obawy apostołów.
– A jesteś skłonny uwierzyć, że nagle przybyło im odwagi, której użyczył im Duch Święty?
– Owszem, jestem. Bardzo mi jej brakuje.
– Tobie też użyczy. Musisz tylko w to uwierzyć. I zaproś Go modlitwą: Veni Creator, Przybądź Duchu Święty... Na pewno znajdziesz siłę, aby opuścić swój Wieczernik.
 
 
 



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika sake3

30-06-2023 [07:40] - sake3 | Link:

Żeby to było takie łatwe i proste stać się odważnym w każdej sytuacji.Mieć pewność że to co zaplanowane,albo to co nas nagle spotyka jest do pokonania.I kiedy do gry powinna właczyć się rozwaga.Przy odwadze stoi zawsze jednak element ryzyka przeciwny rozwadze albo ją uwzględniający.Jest Pan astronomem więc wie że eksperymenty badań kosmosu wiążą się z odwagą i ryzykiem i rozwagą.Wiele z nich było nieudanych,wiele prób kończyło się niepowodzeniem.Czy to oznacza,że mamy zaprzestać? Nie,po prostu do odwagi,rozwagi i ryzyka musi dojść wiedza.Ona jest konieczna,żebyśmy nawet w życiu codziennym potrafili prawidłowo ocenić naszą odwagę i możliwości.

Obrazek użytkownika tsole

30-06-2023 [15:16] - tsole | Link:

Dziękuję za komentarz trafiający w istotę rzeczy, Istotnie, sztuka życia polega na poszukiwaniu konsensusu między odwagą a rozwagą. Dziś można by zadać pytanie dotyczące ofiar implozji Titana (zachowując szacunek należny istotom którzy są już na Tamtym Świecie): czy byli oni odważni? Bo z pewnością nie byli rozważni, wszak mieli pełny dostęp do wiedzy dotyczącej pojazdu, zatem powinni mieć świadomość stopnia ryzyka jakie podejmują.