Zadanie na nadchodzący rok. Nie ma się o co sprzeczać. "Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć". I oczywiście wszystko dla zdrowia i jeszcze raz zdrowia, zdrowia, tego Czytelnikom życzę na rok 2022 - felietonista z konserwatywnym zacięciem.
Leszek Sosnowski w najnowszym "Wpisie" 12/21 pisze o sztuce myślenia i redagowania: "Uważam za wyjątkowo szkodliwe sadzanie za jednym stołem dyskusyjnym w mediach ludzi mądrych i głupich, szlachetnych i podłych, patriotów i targowiczan, cnotliwych i zdemoralizowanych. Przy jednym stole, jak już ktoś tak bardzo pragnie zbratania, mogą się co najwyżej wspólnie pożywić i napoić – to wystarczy. Dyskusja człeka rozumnego i cnotliwego z durniem i osobnikiem rozwiązłym prowadzić może tylko do awantury i szarpania nerwów."
Zgadzam się w zupełności z autorem piszącym z samego matecznika polskiego konserwatyzmu czyli z Krakowa. Od siebie dodam, że forsowana w mediach zasada symetryzmu, w przypadku sporu publicznego, jest z gruntu szkodliwa. Nie da się być trochę cnotliwym, trochę dobrym, trochę złym. Dureń i człowiek rozwiązły - a o nich pisze redaktor Sosnowski, ich wskazuje, by z nimi nie siadać do symetrycznego stołu, działają autodestrukcyjne na szkodę swojego kraju. Samozagłada przez głupotę, jakżeż piękna katastrofa na horyzoncie.
Szczęśliwie rządzący Polską, przeżyli wiele kryzysów i utrzymali się przy władzy, ale jeżeli nie otrzeźwieją i nie zaczną ratować Polaków przed wymarciem, nic nie utrzyma ich przy władzy. Alternatywy dla obecnego składu rządowego nie ma, bo Totalsi, nadal nie mają programu oprócz szybkiej wyprzedaży odbudowanych spółek SP. Żadna to pociecha. Zapomnijmy jednak o tym zagrożeniu na chwilę.
Nadchodzi 2022! Już klekocze szkieletem, już wymachuje kosą. Sylwestrowa propaganda hucznej zabawy to nic innego jak swoista polska odmiana średniowiecznego"danse macabre", czyli tańca śmierci. Czy naprawdę jest tak źle, że pozostało nam tylko wirowanie w taneczny kręgu podsycanym przez czarnoskórego wodzireja? Mamy bezwolnie celebrować zabawowy szał, jako antidotum na szalejącą zarazę? A może jednak o północy lepsza byłaby refleksja i modlitwa. Spacer po lesie? Koncert w filharmonii?
To o głupocie. A teraz o rozwiązłości. Klasycznie. Nauczyciel, może nawet nauczyciel etyki. Powiedzmy w Królewcu. Hegel jeszcze się nie urodził a Kant już zmarł. I w tej przerwie między doktrynami, nowocześnie rozwiedziony, rozpaczliwie uwodzący uczennice, biedy i chory, uzależniony od seksu i z każdym do seksu gotowy. On nad tym nie panuje, on potrzebuje pomocy, rodziną jego ryciny z pozycjami pornograficznymi, wytchnieniem dom schadzek. I teraz on oceni co jest dobre a co złe. Zada pytania swoim uczniom i sam na nie odpowie. Bo przecież z tym Kantem nie da się żyć: "prawo moralne we mnie", a Hegel jeszcze nie zdefiniował "ducha absolutnego", więc cóż pozostał jedynie stary, zgrany Machiavelli i pisanie donosów? Kostucha już kiwa palcem, robak toczy trzewia, ratuj się grzeszniku. Autorytetem nie byłeś i nie będziesz. Nicość czeka samotnie.
Wracam do redaktora Sosnowskiego. W tym samym 12 świątecznym numerze "Wpisu" pisze dalej: "Niektórzy jednak uważają to za znakomity sposób na funkcjonowanie publikatorów, zwłaszcza telewizji i radia. Co jednak z takiej szarpaniny ostatecznie wynika? Jakaś prawda, jakiś pożyteczny konsensus, jakiś logiczny wniosek? Oczywiście, że nie! Efektem zawsze jest przytłumienie argumentacji człowieka mądrego, cnotliwego, który zakrzyczany przez durnia nie jest w stanie wypowiedzieć się ani swobodnie, ani jasno, a w końcu poirytowany sam palnie jakieś głupstwo – i wtedy go już mają! Wtedy takie głupstwo jest kierowane do maszyny mediowej i natychmiast puszczane w świat. Radość dla idiotów i łotrów przeogromna, a szkoda społeczna jeszcze większa. Nic dziwnego, że ludzie rozumni i porządni za nic nie chcą iść do polityki – wymagającej przecież systematycznego udziału w takim pyskatym „cyrku”. Najczęściej w ogóle rezygnują z uczestnictwa w „dyskusjach” publicznych, nie tylko zresztą politycznych."
Czytasz Szanowna Czytelniczko i Czytelniku i myślisz, ale mądrala ten felietonista tu się wypisuje. Przecież trzeba z ludźmi nawet bardzo rozwiązłymi i głupimi rozmawiać. Trzeba wiedzieć co myślą, jak mocno są nieszczęśliwi, by im z tej głupoty pomóc wyjść, by ich ocalić od rozwiązłości, by zapewnić im, chociaż w części spokój wewnętrzny. Któż wyobraża sobie jakich mąk doznaje głupek, gdy nie może objąć wyobraźnią bytu transcendentalnego. Słyszy, że o tym się dyskutuje, był raz nawet na rekolekcjach, kiedy padło to tajemnicze słowo, ale ogarnąć coś co nie ma granic, czyli niby gdzie to ma być? Kosmos? Przecież przestrzeń też gdzieś się kończy, a obraz na płaszczu Najświętszej Marii Panny z Guadalupe, to tylko indiańska histeria. A jak powstał? Cóż chwilowo nie wiadomo.
A któż wyobraża sobie męczarnie jakich doznaje seksualny drapieżnik, który przecież wie, że źle czyni ale musi. Walka z popędem, patologicznym hormonalnym obłędem, to walka z narkotycznym uzależnieniem, przy którym alkoholizm, to mała przebieżka po granicy ekstremalnych wynaturzeń. Cierpiący na rozwiązłość uczyni wszystko by doznać zaspokojenia. Zaczadzony obłędem, będzie przyjaźnił się kobietami i mężczyznami, wysyłał pytające niewinne liściki, by upewnić się jak się spawy mają, czy nie dozna kompromitacji. Oszalały, obolały, traci poczucie rzeczywistości, poszukiwanie partnerów prowadzi nawet na lekcjach etyki. Myli się i cała klasa czyta jego liścik. Śmiech i tragedia. Jak się z tego uwolnić. Cierpienie po stokroć cierpienie.
Zatem i z głupkiem i z rozwiązłym trzeba rozmawiać - odpowiadasz Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku. Oczywiście, odpowiadam także. Trzeba a wręcz należy, kierując się sumieniem, trzeba im pomóc. Ale w przytomności nigdy nie zasiadać z nimi do jednego stołu publicznej debaty. Zawsze ich pogląd będzie skażony, bądź głupotą, bądź też rozwiązłością.
A jak oddzielić głupich i rozwiązłych od zwykłych, w miarę zrównoważonych? To jest już zadanie na nadchodzący rok.
JB
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3296
Ano, często w publicystycznych debatach telewizyjnych jest nadreprezentacja osób z mniejszości parlamentarnej, osób nadzwyczaj krzykliwych i swarliwych. :-)
nie mają programu oprócz szybkiej wyprzedaży odbudowanych spółek SP. – Niestety oni też mają gęby do wykarmienia.
takie głupstwo jest kierowane do maszyny mediowej i natychmiast puszczane w świat. – Jak to Grzegorza Schetyny z totalną opozycją.
Ale w przytomności nigdy nie zasiadać z nimi do jednego stołu publicznej debaty. – Zawsze można wyłuszczyć argumenty. Jeśli się je ma, oczywiście.
A jak oddzielić głupich i rozwiązłych od zwykłych, w miarę zrównoważonych? – Autor do tego jeszcze nie doszedł.
Szczęśliwego Nowego Roku. Mądrości życzę, i zrównoważenia.
Raport specjalny.