4 marca 2020 roku wykryto pierwszy przypadek koronawirusa w Polsce. Pacjentem zero był 66-letni Mieczysław Opałka. Objawy, jakich wtedy doświadczył, to były: gorączka, kaszel, duszności, utrata węchu i smaku. Dziś czuje się dobrze. Natomiast pierwszy zgon na COVID-19 wywołany wirusem SARS-CoV-2 miał miejsce 12 marca 2020 roku i dotyczył 57-letniej kobiety, która była pod opieką Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego im. Józefa Strusia w Poznaniu. Pacjentka cierpiała na choroby współistniejące i przyjmowała z ich powodu leki immunosupresyjne. Jej stan po zarażeniu koronawirusem, które stwierdzono 9 marca, od początku był ciężki, wystąpiły objawy zapalenia płuc o ciężkim przebiegu klinicznym. Pacjentka została podłączona do respiratora i wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej, ale niestety te zabiegi nie pomogły.
Niedługo zatem minie już dwa lata, kiedy musimy się mierzyć z tą pandemią (nigdy nie wiem czy pisać pandemia czy epidemia). Liczba zakażonych koronawirusem od początku pandemii na dzień 16.12.2021 wynosi 3 903 445 / 90 306 (wszystkie pozytywne przypadki/w tym osoby zmarłe) [1]. Śmiertelność wśród zakażonych wynosi zatem 2,31%. Pod koniec września 2021 liczba ludności Polski wynosiła ok. 38,151 mln osób, tak więc odsetek zakażonych koronawirusem wśród Polaków to ok. 10,23% a śmiertelność wynosi 0,24%. Inaczej licząc: średniomiesięcznie od początku pandemii zakaziło się ok. 185 878,33 osób a zmarło ok. 4 300,29 osób. Inaczej licząc: średniomiesięcznie od początku pandemii zakaziło się ok. 185 878,33 osób a zmarło ok. 4 300,29 osób. Trzeba też dodać, że owe 3 903 445 / 90 306 (wszystkie pozytywne przypadki/w tym osoby zmarłe) to dane za niemal dwuletni okres, więc jeżelibyśmy chcieli uzyskać przybliżone dane roczne to należy te dane podzielić przez 2 a dokładnie przez 1,75 (21 miesięcy pandemii) a to daje ok. 2 230 540 / 51 603. I te ostatnie szacunkowe dane można porównywać rocznie z rocznymi przypadkami innych chorób, w tym też np. grypy.
Dla porównania. "Grypa w Polsce pobiła kolejny rekord. W 2018 r. liczba zachorowań i podejrzeń zachorowań na grypę wyniosła 5,2 mln osób" [2], czyli średniomiesięcznie 436 632, 08 osób, t.j. 2,35 razy więcej niż na obecnego koronawirusa, ale z powodu grypy wedle oficjalnych danych zmarło tylko 48 osób [3]. Dziś natomiast praktycznie zapominano już o grypie a mówi się tylko o nowej pandemii. Czyżby nagle grypa znikła.... a może zachorowania na nią wlicza się w statystykę zachorowań spowodowanych SARS-CoV-2? Tego naprawdę nie jestem w stanie stwierdzić, ale zastanawiać się przecież wolno...
Ja wiem, że zaraz odezwą się głosy, że nie można porównywać grypy do zachorowań na covida, bo mamy do czynienia z zupełnie nowym wirusem i go - w przeciwieństwie do grypy - jeszcze wystarczająco nie poznaliśmy. No dobrze... ale skoro go jeszcze nie poznaliśmy i wciąż pojawiają się jego nowe mutacje to dlaczego powszechnie jesteśmy bombardowani tym, że tylko naprędce wymyślone i po raz pierwszy zastosowane (m.in. genetyczne) quasi szczepionki są w stanie tego wirusa pokonać?
A niestety nie są, bowiem nawet już zaszczepieni mogą zarażać i chorować. No tak... ktoś powie - na podstawie propagandy medialnej - że znaczna większość chorych w szpitalach i większość zgonów to na dzień dzisiejszy ludzie nie zaszczepieni. A czy pamiętamy pierwsze reakcje na tzw. pierwszą falę koronawirusa, gdzie nas przekonywano, że szczepionki są skuteczne niemal w 100%? I co? Nagle mamy drugą, trzecią, czwartą a niedługo zapewne piątą, szóstą, etc. falę zachorowań. I ciągle powstają jakieś nowe mutacje tegoż koronawirusa (jak ostatnio Omicron), na które zapewne znów będą powstawały jakieś kolejne szczepionki. I może to trwać w nieskończoność... A - tak się zastanawiam - może właśnie o to chodzi Big-Farmie, żeby mieć cały czas popyt na produkowane przez nią preparaty szczepionkowe? Pomijam już ewentualny cel tej pandemii, który powstał gdzieś w jakichś szemranych gronach chcących doprowadzić do depopulacji i zniewolenia ludzi, choćby w postaci wprowadzenia tzw. sanitaryzmu i konieczności okazywania się jakimiś paszportami covidowymi? I to wcale już nie są jakieś teorie spiskowe, ale realia nazistowsko i komunistycznie segregujące ludzi.
Dokąd to wszystko prowadzi? Trudno zgadnąć, ale już od dzisiaj np. w naszym kraju wprowadza się szczepienia dzieci w wieku od 5 do 11 lat, czyli podawany będzie im ten niesprawdzony preparat szczepionkowy przed okresem dojrzewania. Czy mamy jakieś miarodajne naukowe dane o wpływie tych preparatów na okres dojrzewania u dzieci i ich przyszłą płodność? Takich badań po prostu nie ma!
Dlaczego tak Ci wszyscy autorytarni medycy tak skupili się na tych preparatach szczepionkowych a nie badają leków, które mogłyby leczyć już powstałą chorobę? tego też nie wiem.
Od samego początku niezależni lekarze wskazywali, że lekami na Covid-19 mogą być np.: chlorochiną, iwermektyna czy już osławiona amantadyna. Tą ostatnią np. leczyła się jedna z moich ulubionych dziennikarek Dorota Łosiewicz z magazynu "Sieci", która napisała m.in.: "Dziś już mogę to powiedzieć z całą pewnością: jestem ozdrowieńcem. Chyba nikogo nie zaskoczę, jeśli napiszę, że leczyłam się … amantadyną" [4]. Gratuluję odwagi publicznego powiedzenia o tym, choć też oprócz owej amantadyny konieczny dla niej był też antybiotyk oraz stosowanie Pulmicortu we wziewie, suplementowanie wit. D3, C oraz Cynku a także jednak przyjęła przed chorobą pierwszą dawkę szczepionki Moderna.
Zupełnie zatem nie rozumiem tego, że na badanie skuteczności amantadyny przeznaczono bardzo małe środki publiczne a ostatnio wręcz została zakazana do stosowania w przypadku zachorowania na Covid- 19. '"W opublikowanym obwieszczeniu resortu podano, że od 10 grudnia ilość wydawanego na jednego pacjenta w aptece ogólnodostępnej lub punkcie aptecznym produktu leczniczego Viregyt-K (Amantadini hydrochloridum) zostanie ograniczona do nie więcej niż 3 opakowań po 50 kapsułek na 30 dni. Wskazano też, że Viregyt-K, może być ordynowany i wydawany wyłącznie w następujących wskazaniach objętych refundacją: choroba i zespół Parkinsona oraz dyskineza późna u osób dorosłych - leczenie. Rzecznik resortu pytany przez PAP o uzasadnienie tych działań wyjaśnił, że chodzi o ograniczenie dostępności amantadyny poza wskazaniami medycznymi do jej stosowania.
"Chcemy w pełni zabezpieczyć produkt dla pacjentów ze wskazaniami, czyli chorobą Parkinsona i dyskinezą późną u osób dorosłych. Niestety w ostatnim czasie, zbyt dużo tego produktu było sprzedawane poza wskazaniami medycznymi"" [5].
Czy moi Szanowni Czytelnicy, też krytycy, są w stanie wyjaśnić mi postępowanie Ministerstwa Zdrowia w sprawie amantadyny? Czy ma takie skutki uboczne, że nie można jej stosować w przypadku zachorowań na Covid-19? Nie sądzę a wiele wskazuje po prostu na to, że po prostu nie chce się leczyć choroby spowodowanej przez SARS-CoV-2 lekami, które już nie są opatentowane i bardzo tanie. Przecież jeżeli nie pomogą to i tak nie zaszkodzą... A jeżeli jednak pomogą to należałoby się jedynie cieszyć! Nieprawdaż?
P.S. z dnia 17 grudnia 2021
Jak widać cały czas gdzieś tam na świecie i bez światła reflektorów jednak bada się środki mogące leczyć covida.
"Kolchicyna może zwiększyć skuteczność leczenia pacjentów z silnymi objawami choroby Covid-19 i zmniejszyć śmiertelność wynikającą ze schorzenia nawet o połowę - wynika z badań prof. Ami Schattnera z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie. Lek otrzymuje się z szafranu, a korzystano z niego już w starożytnej Grecji. Kolchicyna, to lek używany przez antycznych Greków i Egipcjan. Jest jednym z niewielu środków, które przetrwały tysiące lat i nadal używane są w nowoczesnej medycynie do leczenia stanów zapalnych wywołanych przez dnę moczanową oraz Rodzinnej Gorączki Śródziemnomorskiej (FMF), która jest szczególnie powszechna wśród mieszkańców Izraela pochodzenia północnoafrykańskiego. Prof. Ami Schattner poinformował, że przeprowadzono dotąd cztery badania na 6 tys. pacjentów chorujących na Covid-19, z których każde pokazało "znaczącą poprawę stanu zdrowia u osób ciężko przechodzących chorobę oraz, co najważniejsze, zmniejszenie śmiertelności nawet o połowę" po terapii kolchicyną. Lek testowano dotąd w Kanadzie, Grecji, RPA, Hiszpanii oraz Brazylii. "Lek jest tani, potrzebna jest niewielka dawka półmiligramowa dziennie, a jego stosowanie zostało już wprowadzone, czyniąc kolchicynę ważnym odkryciem, które może znacząco przyczynić się do zmniejszenia śmiertelności wśród chorych na Covid-19, jeśli wyniki będą potwierdzone w dalszych badaniach" - powiedział profesor. "Jedynym zanotowanym efektem ubocznym terapii jest występująca u niektórych pacjentów biegunka. Około 10 proc. przyjmujących kolchicynę osób rezygnuje z terapii z tego właśnie powodu" - dodał Schattner (...) Tymczasem Dania zdecydowała się autoryzację użycia molnupirawiru - doustnego leku na Covid-19 firmy Merck & Co." [6].
[1] https://forsal.pl/artyku…
[2] https://healthcaremarket…
[3] https://konkret24.tvn24…
[4] https://wpolityce.pl/pol…
[5] https://www.salon24.pl/n…
[6] https://www.salon24.pl/n…
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blog…;
[email protected]
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 7575
To nie propaganda, takie są fakty.
Pzdr
Takie są prawa natury. Ciało ludzkie jest jak samochód, im lepiej się o nie dba, tym dłużej można nim pojeździć.
Zdecydowana większość zgonów z powodu kowida to jednak niezaszczepieni.
Nie ma panaceum na wieczne życie. Warto zwrócić uwagę że dinozaury już dawno wyginęły, ale odżywają w Spielbergowskich produkcjach i niektóre Kopaczowe dają się na to nabrać :-)
//Nie ma panaceum na wieczne życie.//
No jak nie ma? A wyszczepionki?
Tak obiecywał minister od "zdrowia" w telewizorze.
"Zdecydowana większość zgonów..." - gdzie są te dane? Kto je publikuje? Skorumpowani lekarze na pasku wielkiej farmacji?
Parlamentarny Zespół ds. Sanitaryzmu - Segregacja sanitarna nie ma uzasadnienia naukowego - dr Piotr Witczak
https://psnlin.pl/video,…
Oczywiście w mediach głównego ścieku zarówno z lewej jak i prawej strony - cisza...
Pzdr
i tak trzymaj. Ja też nie dalem się wyszprycowac.
I czuję się świetnie. Pzdr
- jeden czuje się świetnie, jak zarabia "n" średnich krajowych, ma stanowisko lub giełdowy biznes, lekarzy w rodzinie, cudowną żonę i grono przyjaciół, a inny bo nie dał się wyszprycować. To godne podziwu. BTW, jakim to sposobem udało się Panu uniknąć szprycy?
Ale, ale, kwarantanna jest znana od niepamiętnych czasów. Ludzie masowo umierali na różne zarazy w przeciągu całej historii. Nie wymyślono niczego skuteczniejszego jak właśnie kwarantanna i ... szczepionki.
A historia uczy, że historia niczego nie uczy, Ludzie masowo umierali milionami na różne dżumy, cholery, Hiszpanki, ale nadal wolą się gromadzić bez maseczek i transmitować zarazę niż dawać wiarę historii. Zdecydowanie wolą histeryzować i dawać się ponosić swoim i cudzym emocjom.
Skoro Krzysztof nie wyszczepia się to ani chybi piesek Putina, który chce śmierci Polaków.
To twoje tezy.
1. Zdecydowania większość zgonów Z-COVID, a nie "na kowida". To jest ogromna różnica. Może podają też, zgony NA COVID, w rozbiciu na obie grupy.
2. Większość zgonów Z Covid wśród osób zaszczepionych następuje pomiędzy 1 zastrzykiem a 14 dniami po drugim zastrzyku. W tym okresie rejestrowanych jest ok 4/5 zgonów Covid wśród osób zaszczepionych. Wszystkie zgony osób zaszczepionych z Covid, występujące pomiędzy 1 zastrzykiem a 14 dniem po 2 zastrzyku, przypisuje się osobom NIEZASZCZEPIONYM. Co jest oczywistym błędem.
3. Ilość zgonów Covid wśród osób 14 dni po 2 zastrzyku ROŚNIE. Mówi się, że to wynik spadku ilości przeciwciał, ale to jest bardzo dziwne wyjaśnienie, bo NIGDY celem szczepienia nie jest UTRZYMYWANIE WYSOKIEJ ILOŚCI PRZECIWCIAŁ. To nonsens. Przeciwciała są wytwarzane w odpowiedzi na PATOGEN. Gdy nie ma patogenu, liczba przeciwciał ZAWSZE SPADA. I to jest naturalne, we wszystkich szczepionkach i infekcjach. To, co chroni człowieka, to nie liczba przeciwciał, tylko nabyta umiejętność układu odpornościowego radzenia sobie z patogenem.
Sytuacja utrzymywania wysokiego poziomu przeciwciał jest nienaturalna i prawdopodobnie szkodliwa. Jest sztuczna. Coś tu jest nie tak. To jest jak z armią i powszechną mobilizacją. Ona jest potrzebna i możliwa w warunkach konfliktu, ale nonsensem jest utrzymywanie tej zmobilizowanej armii cały czas.
Być może powodem spadku skuteczności szczepień nie jest, choć to też trochę, spadek ilości przeciwciał, tylko naturalny proces MUTOWANIA patogenu, który to proces te właśnie sczzepienia stymulują. Patogen jest nieco inny, więc skuteczność jest słabsza. Mnożenie tutaj poprzednich przeciwciał, da odrobinę więcej, bo mniej dokładny ostrzał można zastąpił ogniem zaporowym, tylko to jest droga, do nieustannego już szczepienia.
Miejmy nadzieję, że te mutacje, będą z czasem mniej groźne, choć może bardziej zakaźne. W przeciwnym wypadku, wszyscy jako gatunek, ryzykujemy przetrwanie, gdyby np. pojawiła się mutacja, z którą ani układ odpornościowy ani szczepionki sobie nie mogą poradzić.
Najważniejsze, żebyśmy utrzymywali więzi społeczne, nie popadali w panikę i strach. I po trzykroć leczyli, leczyli i jeszcze raz leczyli. W sumie, ta "szczepionka", to jest bardziej takim wyprzedzającym lekarstwem aniżeli standardowym szczepieniem, bo szczepienie w większości przypadków zapobiega zakażeniu i zachorowaniu. Te zaś preparaty, tak jak lekarstwa, łagodzą przebieg choroby.
//To, co chroni człowieka, to nie liczba przeciwciał, tylko nabyta umiejętność układu odpornościowego radzenia sobie z patogenem. (...)
Sytuacja utrzymywania wysokiego poziomu przeciwciał jest nienaturalna i prawdopodobnie szkodliwa. Jest sztuczna. Coś tu jest nie tak. To jest jak z armią i powszechną mobilizacją. Ona jest potrzebna i możliwa w warunkach konfliktu, ale nonsensem jest utrzymywanie tej zmobilizowanej armii cały czas.//
Nie sądzę, żeby miejscowe szczepany zrozumiały Twój jasny i prosty przekaz.
Pozdrawiam.
Oczywiście panika i histeria jest gorsza od choroby. Ty Zbychu służyłeś w armii, a teraz uprawiasz kaznodziejkę. Wiara czasami czyni cuda, ale większosć wiernych umiera i nie masz z nimi już kontaktu. Dlatego każde przedłużenie życia to sukces. Szczepienie to racjonalne podejście. Kwarantanna to racjonalne podejście. Dystansowanie się i noszenie maseczek to również racjonalne podejście. Jak ktoś wierzy w życie astralne to wolna wola. Ja wolę życie na Ziemi, a nie wegetowanie w zaświatach i straszenie żywych ludzi :-)
Aha. Zwłaszcza jak ktoś decydował się zostać kapo, w obozie koncentracyjnym. To jest "to myślenie", "te wartości", w oparciu, o które napiera się używając "Zbychu".
To my "na TY"? Czy to tylko taka prymitywna chamówa wynikająca z przejęcia się sukcesem, jakim jest ponoć KAŻDE przedłużenie życia.
Warto też zauważyć, że wśród zaszczepionych, jest też nielicha grupa "zaszczepionych", czyli oszustów którzy sobie paszport covidovy "załatwili". Niektórym ten paszport ułatwił przejście do Wieczności.
Na naszych oczach Świat , który znamy idzie w diabły. W gruncie rzeczy jesteśmy ostatnimi Mohikanami normalności. Pzdr
Na naszych oczach Świat , który znamy idzie w diabły. W gruncie rzeczy jesteśmy ostatnimi Mohikanami normalności.
==========
Powiem więcej, jesteście nie tylko ostatnimi Mohikanami, ale ostatnimi Napoleonami, Presleyami, a być może i Aleksandrami Macedońskimi.
Pzdr
Rozumiem że autor, pomimo iż rocznik 68 nie pamięta PRL-u ? Ja przeczytałem "1984" w roku 1980 i widziałem w tej książce wierny opis PRL. PRL to był prawdziwy zamordyzm, inwigilowanie ludzi na potęgę, łamanie kręgosłupów nie tylko moralnych.
a idź ty w pizdu idioto jak nie rozumiesz co się dzieje