Tańszych paliw na razie nie będzie

Prognoza detalicznych cen paliw w okresie  w najbliższym tygodniu 18-24 października 2021 zaprezentowana w przedwczoraj przez specjalistyczny portal e-paliwa.pl nie pozostawia złudzeń.
Benzyna Pb98 zdrożeje do poziomu ok. 6,10-6,25 zł/l, Pb95, a olej napędowy będzie kosztować 5,90-6,03 zł/l. Zaś za gaz LPG, który całkiem niedawno dawno przebił „psychologiczną” granicę 3 zł/l, w najbliższym tygodniu kierowcy mają płacić 3,11-3,20 zł/l.
Jak podsumowuje Krzysztof Kolany, główny analityk Bankier.pl, „ceny paliw w Polsce są nie tylko rekordowo wysokie, ale też znacznie wyższe niż przed rokiem. Benzyna kosztuje średnio o 1,50 zł/l więcej niż rok temu, olej napędowy o 1,61 zł/l, a autogaz o 1,07 gr/l. Rosnące ceny na stacjach paliw są jednym z kilku czynników podbijających inflację”.
Także władze nie mają dobrych informacji dla kierowców. Jarosław Sellin, wiceminister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu stwierdził w ubiegłotygodniowej rozmowie dla jednej z rozgłośni radiowych, że rząd nie planuje obniżki akcyzy na paliwo w ramach Polskiego Ładu.
Pytany przeze mnie w wywiadzie dla filarybiznesu.pl o drożejące paliwa dr Dawid Piekarz z Instytutu Staszica potwierdził, że istotnym składnikiem cen paliw stanowi w naszym kraju jest wysokość akcyzy - u nas na poziomie minimów unijnych. „Przy tym - ze względu na politykę UE - żaden z rządów państw członkowskich, a więc i Polska, nie może już bardziej zmniejszyć stawki akcyzy na paliwa” - dodał.
Przypomniał także, iż podobne ceny obowiązywały na naszych stacjach paliwowych już na początku poprzedniej dekady. Przy czym, biorąc pod uwagę, ówczesną, znacząco niższą siłę nabywczą Polaków, tzw. statystyczny Polak za litr tej samej benzyny „mógł wówczas kupić dużo mniej niż obecnie (...) i gospodarka się nie zawaliła”.
Jak tłumaczy to Piekarz ceny na stacjach paliw wynikają w dużej mierze z drożejącej ropy naftowej na rynkach światowych. A to z kolei stanowi rezultat z jednej strony popandemicznego odbicia gospodarki światowej, ale też z drugiej - polityki państw OPEC, które „w odpowiedzi na rosnący popyt na paliwa zwiększyły wydobycie ropy tylko w stosunkowo niewielkim stopniu - bo kraje te chciały już od kilku lat wywindować ceny na wysoki poziom”.
Ekspert zaznacza przy tym, że nakłada się na to jednocześnie fakt, że „drożejący gaz i jego zmniejszona podaż, sprawiają, że paliwem alternatywnym staje się ropa naftowa. Rośnie więc na nią popyt dlatego, że brakuje gazu”. Piekarz nie spodziewa się w związku z tym „istotnego spadku” cen ropy. 
Z kolei Kolany prognozuje, że ceny paliw na polskich stacjach benzynowych utrzymają się na poziomie powyżej 6%. Wskazuje przy tym, że ma to bezpośredni związek z rosnącymi cenami hurtowymi paliw, na co bezpośredni wpływ ma drożejąca ropy Brent  (prawie 85 dol./baryłkę, a więc „blisko najwyższych poziomów od niemal siedmiu lat”). W dodatku na rosnące ceny paliw w hurcie istotny wpływ, „pomimo niedawnej podwyżki stóp procentowych w Polsce” ma wciąż słaby złoty. „W tej sytuacji polskie rafinerie płacą za surowiec najwięcej od siedmiu lat” - stwierdza ekspert.
Cała ta sytuacja wpływa jednocześnie na wzrost inflacji - jako jedna z jej głównych przyczyn. Według ostatnich wyliczeń GUS we wrześniu wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych rok do roku sięgnął poziomu 5,9% (w sierpniu - odpowiednio; 5,8%). Zaś w transporcie był wyższy - w porównaniu z wrześniem ub. roku aż o 18,5%. Jak poinformował GUS, w tym samym okresie wyższe ceny w zakresie transportu, mieszkania (o 6,4%) oraz żywności (o 4,2%) podniosły wskaźnik inflacji we wrześniu br. odpowiednio o 1,65 p. proc., 1,60 p. proc. i 1,03 p. proc.
Zaś na wyższe ceny transportu miał największy wpływ wzrost cen paliw do prywatnych środków transportu (łącznie podrożały one w stosunku do września ub. roku o 28,6%). W tym samym czasie cena oleju napędowego wzrosła o 26,7%, benzyna - o 28,3%, a najbardziej: gaz LPG i pozostałe paliwa - o 37,7%.
Przypomnijmy jednocześnie, że o ile jeszcze w lutym br. inflacja była stosunkowo niewysoka - mieszcząca się w granicach tzw. celu inflacyjnego Rady Polityki Pieniężnej (2,5% z możliwym odchyleniem w górę do 3,5%) - od tego momentu niemal nieprzerwanie pięła się w górę. Już w maju sięgnęła poziomu 4,7%, w lipcu przebiła kolejny próg i wyniosła 5,0%, a obecnie zbliża się do kolejnego, 6-proc. progu.