Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Dzisiaj mity o przemycie rozsiewają agenci, którzy dawniej

jazgdyni, 09.09.2021



Za komuny marynarze wspomagali Polaków

W czarnej komunie PRLu, czasie niedoboru wszystkiego co potrzebne rodzinom do życia, wszyscy bez wyjątku ludzie morza starali się jak mogli, by choć częściowo wypełnić lukę towarową. Od mleka w proszku dla niemowląt, nieosiągalnych lekarstw, po odzież, tropikalne owoce, którymi dzisiaj zawalone są Biedronki i Lidle, czy nawet domowe sprzęty.
Ponieważ powodowało to wściekłość bolszewickich kacyków, którzy chcieli mieć wyłączność na dobrobyt, spuszczali oni z łańcucha ubecję, służby celne i skarbowe, by bezwzględnie ścigać tych paskudnych przemytników.
Lecz ja to w Polsce – szybko większość oficerów służb, inspektorów celnych i skarbowych wolała po cichu współpracować z marynarzami, bo to po prostu bardziej im się opłacało.
Jednakże fanatyczni bolszewicy, wyznawcy równej biedy dla narodu, wyli, toczyli pianę z ust, oraz tropili i ścigali.
15 lat temu, w swojej otwartości i prostolinijności opisałem te niezbyt znane poza wybrzeżem mechanizmy i metody dodatkowej pracy na morzu.
To są fakty historyczne i nie ma co tego ukrywać pod dywanem. Tak było i już.
Okazało się jednak, że znany mi oficer WSI, który obserwuje mnie, jako niebezpiecznego figuranta, spuścił swoje internetowe ratlerki ze smyczy i na podstawie tego, co napisałem, stałem się przemytnikiem, złodziejem i oszustem, wrogiem ojczyzny (znaczy się służb specjalnych i KC), kimś, którego aż do śmierci należy niszczyć. Może nawet kandydat na pomniejszego seryjnego samobójcę.
Więc proszę poczytać, co spowodowało tak wielkie wzmożenie negatywnych emocji opiekunów prostytutek, cinkciarzy i alfonsów. A dzisiaj, u internetowych komentatorów za 20 zł od komentarza.
Ironią dzisiaj i hipokryzją jest fakt, że w Trójmieście, a zapewne i w innych miastach kierowali i czerpali korzyści z tego całego półświatka właśnie agenci służb specjalnych. Tak samo, jak w bandyckich operacjach "Żelazu", czy miliardowej aferze FOZZ.
_______________________________________


Gdynia na tle szarej i ponurej komunistycznej rzeczywistości była miastem innym, niemalże egzotycznym. Było tu bardziej kolorowo, spotykało się więcej cudzoziemców i można też było kupić towary, których, może poza Warszawą, w innych miastach i regionach Polski były nieosiągalne.
* * *
Gdy jedziesz samochodem, albo kolejką SKMu z Sopotu do Gdyni, to na wysokości skrzyżowania z ulicą Wielkopolską w Orłowie, wzdłuż rzeczki Kaczej i w cieniu zalesionej Kępy Redłowskiej, stoi osiedle pudełkowych domków jednorodzinnych. To jest tak zwane przez tubylców Zegarkowo. Skąd ta nazwa? Ano dlatego, że jest to osiedle marynarskie, jak podaje miejscowa legenda, wybudowane za pieniądze uzyskane z przemytu zegarków Atlantic, najtańszych, ale bądź co bądź szwajcarskich.
Zegarki te w latach 50-tych i 60-tych cieszyły się w naszym kraju niesłychaną popularnością. Szwajcarzy nie nadążali z ich produkcją, a marynarze z ich przemytem do Polski.
Bo wtedy tak było, że prawie wszystko, co marynarz przywiózł, to był przemyt. Praktycznie niczego nie można było przywieść legalnie.
Ale o tym będzie dalej.
* *
Najpierw zajmiemy się cinkciarzami.
Otóż proszę państwa, obecnie jesteśmy znacznie łagodniejsi. Mówimy o różnych przekrętach, niepłaceniu podatków, zatrudniani na lewo – szara strefa. Komuna była znacznie bardziej pryncypialnie drastyczna. Mówiło się czarny rynek i już. A jak rynek, to musiały istnieć czarne banki. I to właśnie byli cinkciarze – mobilne, nielegalne kantory wymiany walut.
Ich rozkwit działalności rozpoczął się już w latach 50-tych ub. wieku, a szczyt przypadł na lata 80-te, kiedy już prawie w każdym mieście powstały sklepy, gdzie można było nabywać towary za walutę – PEWEX-y.
Można by grubą książkę napisać o czarnym rynku walutowym za komuny, a przekonany jestem, że nawet pracę doktorską.



Podam taki króciutki przykład:
[...Przykładowo z samego Zakopanego w 1971 r. wyruszyło po złote runo (do USA – przyp. mój)1370 osób. Po rocznej pracy za granicą, jak podaje dr Jerzy Kochanowski, góralka przywoziła średnio 3,5 tys. dol. a góral 5 tys. Te 5 tys. wymienione na czarno dawały około 600 tys. zł. Były to duże pieniądze, gdy zważymy, że w 1971 r. średnia płaca wynosiła 2358 zł miesięcznie, a na przykład fiaty 126 produkowane od 1973 r. kosztowały 69 tys. Sprzedawano je tylko na talony, przyznawane osobom uprzywilejowanym. Za dolary jednak - cena wynosiła 1,1 tys. dol. - malucha można było nabyć bez kłopotów. W warszawskiej Victorii zaś, jednym z droższych polskich hoteli, dwudaniowy obiad dla dwóch osób (plus po kieliszku wódki) kosztował równowartość około 3 dol. ]
[www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/dolarze-czy-ci-nie-zal]
Aha, jeszcze dodam, że w sklepach Pewexu, a potem i Baltony, litr Żytniej, albo Wyborowej kosztował właśnie jednego dolara. Więc nasza wódka była też pewnego rodzaju walutą (a spróbowałbyś zdobyć Żytnią, czy Wyborową poza Pewexami – to był produkt luksusowy)
Gdy państwo, bodajże w 1957 ustaliło oficjalny kurs dolara na 4 zł, to na czarnym rynku wynosił on około złotych 40-tu. Potem, jak państwo nieco podniosło, to czarny rynek przyjął kurs wymiany 210 zł za dolara.
  • To oczywiście płynne i chwilowe kursy, bo bywały momenty i sytuacje, że kurs czarnorynkowy był nawet stukrotnie wyższy.
Warto dodać, że jeszcze w 1989 roku, czteroosobowa rodzina mogła świetnie egzystować, za 200 dolarów miesięcznie.



Długo by tak można wspominać, lecz konkluzja była jedna, kto miał dostęp do dolarów to był panisko (przypominam, w latach siedemdziesiątych średnia pensja ok 2000 zł, to równowartość 10 – 12 czarnorynkowych dolarów), a kto ich nie miał, to niestety żył z pensji.
Czarny rynek istniał dlatego, gdyż dolary obywatele mogli posiadać, ale nie mogli nimi handlować. To znaczy mogli je sprzedać w NBP za te cztery złote (ha, ha).
Tak więc cinkciarze stali się niezbędnym elementem idiotyzmów tak zwanej ekonomii socjalizmu, którą obowiązkowo i z uporem maniaka usiłowano wpoić wszystkim studentom, nawet Akademii Wychowania Fizycznego i Szkoły Cyrkowej w Julinku. Niestety, każdy student wiedział swoje, a o tej ekonomii z księżyca natychmiast zapominał po zdaniu egzaminu. Chyba, że był studentem SGPiS, albo licznych WUMLów.
Gdzie było najwięcej cinkciarzy? Oczywiście, tam, gdzie były dolary. Więc w Warszawie, gdzie zawsze było sporo cudzoziemców i różnego szemranego towarzystwa, no i oczywiście w Gdyni – gdzie byli marynarze (zaraz oburzą się również koledzy ze Szczecina, ale dla jasności, pomińmy to miasto).
Dopowiem tylko, dlaczego ja tylko o tych dolarach. Bo dolar był niekwestionowanym królem. To były "twarde" – twarda waluta. Oczywiście cinkciarze dysponowali innymi walutami, markami, koronami funtami. Ale to był tylko margines.



*



No dobrze, lecz co ci marynarze, dzielni pracownicy socjalistycznej ojczyzny mieli do czynienia z dolarami i cinkciarzami? Ano mieli. I to bardzo dużo. Można nawet powiedzieć, że w Gdyni, jedni bez drugich nie mogli żyć.



W latach 70-tych i później w 80-tych, marynarz też zarabiał te liche średnie dwa tysiące, a na dodatek nie było go miesiącami w domu, żył tylko listami, a z żoną rozmawiał 5 minut, dwa razy w miesiącu. Kto by do takiej pracy poszedł? Dziwne, ale wszyscy, którzy tylko mogli to sobie jakoś załatwić.
Bo pensja marynarza wówczas proszę państwa to był nędzny dodatek na napiwki w portowych barach. Marynarz, czy to kapitan, czy najniższy kucharz "jarzynowy", żył dobrze, bo..."handlował", jak się to powszechnie mówiło. Unikało się takich brzydkich słów, jak kontrabanda, przemyt, czy szmugiel, chociaż dokładnie właśnie to się robiło.
Jeżeli marynarz nie pił i się nie łajdaczył, co jak wiadomo było raczej rzadkością, to mógł się dorobić sporego majątku. Tak właśnie jak to orłowskie osiedle wybudowane za zegarki marki Atlantic.
Choć to raczej pospólstwo. Królowie niegdysiejszego marynarskiego przemytu mają domy w Gdyni, na Kamiennej Górze, gdzie posiadłości przekraczają sporo wartość milona dolarów.



No tak, ale wracajmy na ziemię... Jak to wszystko z tym przemytem i cinkciarzami się kręciło?



Na początek, trzeba było mieć trochę pieniędzy na start. Tak, żeby chociaż zacząć od 100 dolarów (pamiętajmy – wówczas to prawie dziesiąc pensji).
Armator płacił marynarzom pewną kwotę w dolarach, tzw. dodatek dewizowy. Jak to w komunie, istniał skomplikowany system stref pływania, przeliczeń itd. O ile dobrze pamiętam, dzienna stawka wynosiła 2,5 dolara dziennie. Więc jeżeli marynarz był miesiąc poza krajem, nie wydał ani grosza na zachodnie cuda, jak Coca Cola, Big Maca, czy taksówkę do miasta, to mógł zgromadzić 75 dolarów. To był ten pierwszy krok do powstania "fortuny".
Byłby jednak frajerem, gdyby tylko gromadził, dane mu od państwa dolary. Marynarz musiał nimi obracać, aby je pomnażać.
Weźmy tylko takie dwa przykłady:
Za zgromadzone 75 dolarów, kupował w Hamburgu, Antwerpii, czy Rotterdamie 15 par jeansów. Informacja dla młodzieży – za komuny jeansów kompletnie nie było w sklepach! To był towar nieosiągalny i pożądany. Po przyjeździe do kraju musiał oczywiście te spodnie dobrze ukryć na statku, żeby mu celnicy natychmiast nie zarekwirowali, albo obłożyli niebotyczną opłatą celną. A potem, podczas postoju, wynosił codziennie, po jednej lub dwóch parach spodni do domu. Gdy już miał wszystko bezpieczne, zanosił to do znajomego handlarza i sprzedawał mu to ze 100% zyskiem. Płacono oczywiście w złotówkach, więc musiał się skontaktować ze znajomym cinkciarzem i z powrotem zamienić walutę na dolary, czyli twarde. Tak oto gromadzona przez miesiąc uczciwie waluta, dzięki czarnemu rynkowi wzrastała do 150 dolarów.
Inny przykład – zarobione 75$ marynarz inwestował w zakup 75 butelek wódki w Peweksie lub Baltonie. Sobie tylko znanym sposobem przewoził to przez bramy portowe na statek i tam w specjalnej kryjówce ukrywał. Pamiętajmy – 75 butelek, to prawie 13 kartonów wódki, po 6 litrów w pudle. I jeśli 40 członków na burcie miało ten sam pomysł, to nagle na statku trzeba było ukryć 520 kartonów wódki lub około 3200 litrowych butelek. Wierzcie mi, to potężna logistyczna operacja. I wielce ryzykowna. Kontrabanda nie mogła być odkryta przez celników w Polsce przed wyjściem statku w morze, jak też przez celników w kraju docelowym, na przykład w Finlandii. No i na koniec, trzeba było jeszcze to tam wszystko sprzedać. A to był najbardziej ryzykowny fragment procederu, bo oczywiście nie było tam hurtowników, którzy za jednym razem zakupiliby ponad 500 kartonów wódki. Ponieważ o tym będzie w innej opowieści, zostawmy to w spokoju i załóżmy, że udało się nam wszystko sprzedać – całe 75 butelek (Cholerna praca!). Przebicie, np. w Skandynawii było świetne. Za jedną butelkę płacili równowartość 10 dolarów!
UWAGA! To są tylko rozważania teoretyczne. Gdybym miał ścieżkę, pozwalającą dostarczyć w Polsce na statek chociażby 10 kartonów wódki, następnie gdybym miał na statku dziuplę pozwalającą tą wódkę ukryć, a na koniec skandynawskiego odbiorcę towaru, to dzisiaj pewnie siedziałbym na Seszelach, a nie przed kompem, albo byłbym Kulczykiem-bis.
Mam jednak pewne podejrzenia, że paru takich specjalistów było...

 


Więc widzicie, za komuny, marynarz, czytaj przemytnik, całe swoje pracowite życie poświęcał przerzucaniu towarów przez granice, walce z socjalistycznym system ekonomii, organizowaniem zabezpieczaniem i pomnażaniem dochodu. Praca zawodowa była tylko koniecznym dodatkiem.



Warto tutaj wspomnieć, że dla przeważającej części pływającej braci nie było tak różowo. Bo statki pływały po całym świecie. Co miał na przykład dorobić sobie marynarz, który płynął do Wietnamu i stał tam 6 miesięcy w delcie Mekongu? Choć zawsze coś tam się kombinowało.

  Jednakże najlepsze były linie europejskie. Szybko, sprawnie i duży obrót. To była ta arystokracja i to teraz są te milionowe domy na Kamiennej Górze. Zachód natychmiast odpowiadał na zapotrzebowanie marynarzy i w Hamburgu, Rotterdamie, czy Antwerpii powstawały sklepy dla marynarzy. Tak zwani żydzi. U żyda kupowało się wszystko to, na co aktualnie był zbyt w Polsce. Nawet, gdy nie wiedziałeś, to oni ci podpowiedzieli, że na przykład najlepiej teraz idą swetry szetlandy, albo rajstopy kabaretki. Albo nawet mleko dla niemowlaków Milupa.



Inne dalekie linie też miały swoją przemytniczą specyfikę. Na przykład na Wielkie Jeziora amerykańskie, głównie do Chicago, woziło się suszone grzyby. Wyobrażacie to sobie? Grzyby! Ale też lisy, najlepiej srebrne pieśce. A do Brazylii prawdziwy ruski kawior w pół kilowych puszkach, Z kolei na Afrykę wszystko – od kremów Nivea, po tranzystorowe radyjka i resztę AGD.

  Znam przypadki przemycania instrumentów muzycznych, nawet pianin do Meksyku. Kamieni szlachetnych i pół-szlachetnych z Zatoki Perskiej i Indii do Europy. Był okres, że Polska była zawalona takim jednym "piaskiem pustyni". Przemyt kości słoniowej, przemyt drewna tropikalnego, złotych monet i wiele, wiele innych.
Co przemycano i w co się wdał gang na jednym polskim statku, że w tajemniczych okolicznościach, jeden po drugim, zginęło trzech kapitanów. Zwłoki ostatniego wyłowiono na wschód od Gdańska w Górkach Zachodnich, z przymocowaną do ciała dużą gaśnicą.
Jest tego bardzo dużo i wiele z tego będzie tematem następnych opowieści.



*



Tutaj tylko chciałem naszkicować, żeby sobie romantycy i ci, co śpiewają szanty, uzmysłowili sobie, że za komuny życie marynarza to była ciężka przemytnicza praca. Niebezpieczna i ryzykowna. Można było stracić cały majątek, a nawet życie.
Wszystko to powodował komunizm. Stała ekonomia niedoboru. Idiotyczne przepisy, gnębienie obywateli, powodowały, że człowiek szukał obejścia, jakiegoś rozwiązania, by dało się żyć nieco lepiej.



Tak właśnie, na tak zwanym komunistycznym czarnym rynku, samoistnie powstał system, składający się z marynarzy, cinkciarzy i handlarzy, który sprawnie zaopatrywał kraj w najbardziej pożądane dobra. Przez władze oficjalnie był tępiony, ale nieoficjalnie niejeden komendant komisariatu, czy naczelnik Izby Skarbowej składał zamówienie na kupon krempliny, paskudnego, syntetycznego materiału, który w pewnym momencie stał się hitem przemytu.
*



Komunizm upadł, choć według mnie tylko się przepoczwarzył.
Nie ma już cinkciarzy? Bo po co? Najsilniejsi i najsprytniejsi z nich są teraz właścicielami kantorów. Można nawet powiedzieć, że mali, byli przestępcy wspierają teraz w obrocie finansowym, dużych gangsterów, czyli banki. Oczywiście całkiem legalnie i zgodnie z prawem.
A warto tu dodać, że spora część ówczesnych cinkciarzy, to była czysta ubecja, trzymająca swą ciężką łapę nad wszystkimi dziedzinami życia i gospodarki, więc oczywiste jest, że także nad czarnym rynkiem. Teraz są poważnymi finansistami konkurującymi z bankami w wymianie walut, stosujący te same tricki, spready, ceny zakupu i sprzedaży, private banking i tak dalej.



Marynarze przestali przemycać, jak ręką uciął. Niektórzy już po transformacji ciągle mieli jeszcze te szmuglerskie ciągoty, ale zostali szybko wyeliminowani, lub jak znajomy kapitan, odsiadują 10 lat za przemyt w potwornym więzieniu w Arabii Saudyjskiej.
Przemyt przestał się opłacać, bo praktycznie wszystko już w kraju można kupić. Oraz teraz marynarze zarabiają przecież "twarde". I bardzo sobie cenią. Do tego stopnia, że stali się wzorowymi członkami międzynarodowego morskiego społeczeństwa, wspaniale pracującymi, nie nadużywającymi alkoholu, zdyscyplinowanymi i godnymi zaufania.
Historie o kontrabandach opowiada się teraz, jak legendy.



Ponadto, oprócz marynarzy, już 3 miliony Polaków jeździ po świecie i zarabia pieniądze właśnie w "twardych".
"Z najnowszych danych NBP wynika, że w ubiegłym roku Polacy pracujący za granicą przysłali do kraju 17,4 mld zł (4,2 mld euro).To środki porównywalne z tymi, które inwestują u nas zagraniczne firmy.
Według wstępnych szacunków prof. Krystyny Iglickiej, rektor Uczelni Łazarskiego, w ubiegłym roku wyjechało z Polski około 140 tys. osób.
- To są niezwykle duże pieniądze przesłane legalnymi kanałami. Do nich trzeba dodać trzykrotnie większą kwotę przywiezioną z zagranicy w kieszeniach i walizkach rodaków - komentuje dla "Dziennika Gazety Prawnej" Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im.Adama Smitha. "



[http://www.hotmoney.pl/I…...] .



I tutaj ciekawostka – mimo, że marynarze porzucili ostatecznie szmuglerski proceder, przynależny do ich profesji, inni polscy obywatele przejęli system kontrabandy.
Stałem statkiem badawczym dość długo w Haugesund, w Norwegii, przed mobilizacją i rozpoczęciem naukowego projektu i powoli zaczęły mi się kończyć papierosy. W Norwegii to masakra, paczka byle jakich papierosów kosztuje bagatelka – 16 dolarów, czyli prawie 50 zł!!! [ http://www.cigarettepric…;] . Znajomy Norweg doradził: - nie bądź głupi, idź do Polaków, pracujących w stoczni i będziesz mógł kupić dużo taniej. I poszedłem. Trafiłem do dobrze zaopatrzonego kantoru, gdzie mozna było dostać polską wódkę, piwo, no i różne papierosy. Kupiłem marlborasy, jako rodak, a nie skalniak (Norweg) promocyjnie, po 8 dolarów za paczkę.
To i tak 100% zarobek.
No, no, no... zawsze byliśmy obrotnym narodem. I nadal jesteśmy.
.
 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 12543
Tezeusz

Tezeusz

09.09.2021 16:00

W punkt nic dodać nic ująć.
tricolour

tricolour

09.09.2021 17:46

Dodane przez Tezeusz w odpowiedzi na W punkt nic dodać nic ująć.

Wazelina honorem wyklętego.
Tezeusz

Tezeusz

10.09.2021 15:25

Dodane przez tricolour w odpowiedzi na Wazelina honorem wyklętego.

Trzykolorowy soviet z LGBT wywieść sobie tęczową szmatę poczujesz się jak w niebie.
u2

u2

09.09.2021 16:53

"Warto dodać, że jeszcze w 1989 roku, czteroosobowa rodzina mogła świetnie egzystować, za 200 dolarów miesięcznie."
200 zielonych to był prawdziwy majątek. Ja kupowałem w Peweksie w Suwałkach fajki, zwykle Camele, rzadziej Marlboro. Ale to było za bony. Na szczęście po upadku PRL rzuciłem ten zgubny nałóg :-)
tricolour

tricolour

09.09.2021 17:34

Hahaha...
Nic z tego. Przemytnik działał wyłącznie z chęci zysku. W nosie miał szczytne ideały zaopatrywania społeczeństwa w towary, których brakowało. Nie kombinuj, bo to żałosne choć rozumiem, że przed obliczem Pańskim trudno będzie stanać bez kasy z przemytu, ale za to z pychą i pogardą i stad żałosna próba racjonalizacji zwyczajnej chęci zysku. Spekulant działał dla siebie. Wyłącznie.
Równie dobrze można napisać, że Zyklon B służyl do higieny, bo ginęły od niego pasożyty skóry. To taki sam rodzaj prawdy jak dobre i odpowiedzialne społecznie serce przemytnika.
Pre-Iliryjczyk

Pseudonim

10.09.2021 13:27

Dodane przez tricolour w odpowiedzi na Hahaha...

Relatywizowanie Tradycyjnych, Katolickich wartosci odbywa sie tutaj i na innych " prawicowych" platformach blogowych..
NB udostepnia tym zgejszlachtowanym " szczeniecym partyzantom" i "bojownikom walczacym z Komuna " ( wszyscy oni posiadali legitymacje PZPR jak ten tutaj gosciu) i poswiecajacym sie za pomoca przemytu i kontrabandy dla dobra szwaczki w Lodzi , pracownika budowlanego czy pracownika rolnego z PGR..
Pozniej sie ta " prawicowa " strona dziwi jak to sie moglo stac ,ze jestesmy podzieleni jako Polska Wspolnota i glowne zagrozenie widzi w Katolickich oszolomach jak ty czy ja , pomimo faktu,ze jestesmy po innych stronach barykady..
To symptomatyczne dla parti Kaczynskiego i jej nowego Wodza Morawieckiego..Dzielic..tworzyc sztuczne podzialy i jednoczesnie gloryfikowac relatywistow etyczno-moralnych ,ktorzy lamiac obowiazujace prawo i wykorzystujac swoja przynaleznosc partyjna do PZPR uwazaja sie za awangarde politycznej platformy PIS..
Mozna rzec ,ze PIS ,bylymi czlonkami PZPR stoi..
To juz nawet nie jest choroba..to totalna Aberacja rzeczywistosci..
Skopiuje ten komentarz i stworze nowy post  niech normalni ludzie dowiedza sie jakie opinie cenzuruje PIS-owska cenzura na rzekomo " prawicowych" platformach blogowych..Wkleje przy najblizszej okazji link do mojego posta..Pzdr..
Pre-Iliryjczyk

Pseudonim

10.09.2021 14:18

Dodane przez Pre-Iliryjczyk w odpowiedzi na Relatywizowanie Tradycyjnych,

https://www.salon24.pl/u…
Niezalogowany

Niezalogowany

10.09.2021 15:50

Dodane przez Pre-Iliryjczyk w odpowiedzi na Relatywizowanie Tradycyjnych,

"To symptomatyczne dla parti Kaczynskiego i jej nowego Wodza Morawieckiego..Dzielic..tworzyc sztuczne podzialy" Kłamiesz i manipulujesz, ruski trollu. Zło trzeba nażywać złem, wroga wrogiem, a kłamcę kłamcą. To właśnie robi Naczelnik Kaczyński, nazywając po imieniu wrogów Polski i Narodu polskiego i piętnując knowania tych wrogów. Przywiezione na ruskich tankach P.o.P.-y nie są żadnymi Polakami i ich piętnowanie i izolacja nie są żadnymi "sztucznymi podziałami", ale podziałami naturalnymi, zdrowymi i koniecznymi. Bez takiej jasności i jednoznaczności Prawica w Polsce utonęła by w cukierkowym relatywizmie "budowania zgody". Otóż nie, ruskie trolle. Nie będzie zgody z kłamcami, mordercami, najeźdżcami i okupantami.
Pre-Iliryjczyk

Pseudonim

10.09.2021 16:23

Dodane przez Niezalogowany w odpowiedzi na "To symptomatyczne dla parti

Yeah..
Wynaczelnikuja was jak nas wynaczelnikowali z Walesa..
wielkopolskizdzichu

wielkopolskizdzichu

10.09.2021 16:54

Dodane przez Niezalogowany w odpowiedzi na "To symptomatyczne dla parti

"Naczelnik Kaczyński"
Był taki Naczelnik, dla którego mózgu sprawdzenia, powołano instytut.
Oj było śmiechu co niemiara, gdy stwierdzono daleko idące zmiany charakterystyczne dla alkoholików, w zawartości Wielce Szanownej Czaszki.
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

09.09.2021 17:45

Czerwoni nie musieli nic przemycać mogli przywieść ruble transferowe z Rosji i wymienić w PEWEXsie na bony czyli krajowy substytut  dolarowy. Panowała księżycowa ekonomia ☺☻
u2

u2

09.09.2021 17:50

Dodane przez NASZ_HENRY w odpowiedzi na Czerwoni nie musieli nic

Z tego co pamietam bony można było kupić za złotówki
https://pl.wikipedia.org…
Zielone wymieniało się na czarnym rynku i one miały kolosalną przebitkę u cinkciarzy :-)
jazgdyni

jazgdyni

09.09.2021 18:01

Dodane przez NASZ_HENRY w odpowiedzi na Czerwoni nie musieli nic

Czerwoni mieli wiele przywilejów, o których naród nie miał żadnego pojęcia. Jednym z nich było zwolnienie z kontroli celnej i praktycznie z granicznej. Znałem obrotną osobę, której teściem był członek Biura Politycznego, a potem cień Millera, wyspecjalizowaną w przywozie diamentów z ZSRR. Majątek zgromadziła solidny.
A taka "R-ka" znacie? Dokument okazany MO (szczególnie drogówce) natychmiast zwalniał od kontroli.
Oj tak - mieli mnóstwo przywilejów.
spike

spike

09.09.2021 20:44

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na Czerwoni mieli wiele

Mam w swojej kolekcji zegarków jeden, wg zapewnień poprzedniego właściciela (handlarza) pochodził z takiego przemytu i to ponoć z samej Japonii, jest to zegarek Orient automat, wielka "cebula", mam też Atlantica, pochodzenia nie znam. Gdzieś czytałem, że $ USA są wymienialne niezależnie z jakiego okresu pochodzą, tylko że może się okazać, że taki stary $ może być wart dużo więcej jako numizmat niż waluta, mam taką monetę (pamiątka rodzinna), chyba to jest przedwojenny 1 fenig, (dawno go nie oglądałem) niby nic, tyle, że jest złoty.
Kiedyś będąc na targach branżowych, mieszkałem w prywatnej kwaterze, dość duży dom, z letnim domem w ogrodzie, w którym gościłem, właściciel, starszy już pan, przynosił nam posiłki, no i opowiadał, jak doszedł do majątku właśnie w czasach PRLu - na przemycie złota z Rosji, sporo zarobił, ale się wycofał,  bo zaczęło się robić gorąco, rosyjskie i polskie gangi zaczęły się tym interesować, a to było ryzykowne.
jazgdyni

jazgdyni

09.09.2021 22:44

Dodane przez spike w odpowiedzi na Mam w swojej kolekcji

@spike
Pamiętam modę na Orienty. To były rzeczywiście duże cebule. Przyznam, nigdy nie miałem ich w ręku. To chyba było przed moimi czasami.
Natomiast ze starymi monetami, szczególnie złotymi trzeba bardzo uważać. Bez znajomości katalogów numizmatycznych można stracić grube pieniądze. Jest taka przedwojenna złota dwudziestodolarówka, która kosztuje majątek. Słyszałem też o takich Krugerandach i Maksymilianach. Przyznam jednak - na obrocie złotem się nie znam.
Zszokowany byłem tylko raz w Doha (Katar) gdzie na jednej krótkiej uliczce w suku było kilkadziesiąt ton złota w biżuterii.
Jabe

Jabe

09.09.2021 19:09

Czołem polskiej przedsiębiorczości!
EsaurGappa

EsaurGappa

09.09.2021 21:17

Ja pana rozumiem i nawet pochwalam te partyzanckie pokazywanie komuchom wała,tak działał ten system, wtórny socjalizm w inteligentny katolickim narodzie musiał być opluwany i wyśmiewany,a jeśli pan osobiście zyskał na tej kontrabandzie kilka dolców,dobry garnitur,ciekawą literaturę to chwała tym co mieli odwagę być szalenie sprytni,błyskotliwi,wierni prawdzie.A tamtym po drugiej stronie co za socjalistyczne ordery i śmierdzące ruble zaprzedali duszę napiszę ...job twoju mać ;-).
jazgdyni

jazgdyni

09.09.2021 22:31

Dodane przez EsaurGappa w odpowiedzi na Ja pana rozumiem i nawet

@EsaurGappa
Ma pan całkowitą rację - to była taka, nawet trochę szczeniacka partyzantka. Oni chcieli nas złapać, a my robiliśmy wszystko, by się nie dać. I autentycznie reagowaliśmy na potrzeby rynku. Co jest logiczne, bo gdy nie było odpowiednich rajstop, to je przywoziliśmy i bez problemu zbywaliśmy..
My byliśmy małe pracowite mrówki. Lecz byli też poważni pracownicy handlu zagranicznego. Oni pracowali w obszarze tysięcy $$. I mieli konkretne zamówienia. Jeden ochmistrz po cichu się pochwalił przepięknie rzeźbionym kłem słonia, kupionym w Indiach za około 1000$, a klient w Amsterdamie, który to dzieło zamówił dał 5000$.
Była też prawdziwa gangsterka, gdzie ginęli ludzie. To słynny przypadek kapitanów m/s Jelenia Góra. To były rejsy do Afryki zachodniej. Dlatego nigdy nie zgodziłem sie na zamustrowanie w tamte regiony. Ale to już inna opowieść.
EsaurGappa

EsaurGappa

09.09.2021 23:00

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na @EsaurGappa

Bóg z premedytacją 
rzuca nas na nieznane oceany losu...poddaje nas ciągłej próbie...wielu pazarnych utoneło w otchłani  bogactwa... jednakże wielu "marynarzy" dochowało domu!Jesteśmy żołnierzami którzy walczą o własne zbawienie.
Jesteśmy nadzieją dla naszych dzieci,bo nawet gdy samotnie będą pływać po wzburzonym morzu współczesności,odnajdą drogę do portu który jest prawdziwym domem.
Pre-Iliryjczyk

Pseudonim

10.09.2021 04:29

Dodane przez EsaurGappa w odpowiedzi na Ja pana rozumiem i nawet

Katolicy posiadaja moralno-etyczne pryncypia w odroznieniu od ciebie balochwalcu Mamony i relatywizmu moralnego..
Pre-Iliryjczyk

Pseudonim

09.09.2021 21:32

A mojemu komentarzowi admin leb ukrecil..
Ogolnie byl on sugestia aby Kaminski wyspowiadal sie z bardziej istotnych kwesti niz przemyt czy kontrabanda..
Czekamy Janusz..Ulzy to twojemu sumieniu..
J z L

JzL

09.09.2021 22:27

Dodane przez Pre-Iliryjczyk w odpowiedzi na A mojemukomentarzowi admin

Haloperidol czy Halo(nie)pierdol
​Wybor należy do ciebie
jazgdyni

jazgdyni

09.09.2021 22:36

Dodane przez J z L w odpowiedzi na Haloperidol czy Halo(nie

No widzisz Józek
A kłóciłeś się, że w szpitalach psychiatrycznych nie dopuszczają ich do komputerów. Dopuszczają, dopuszczają. A największym błaznem jest tam ubek ze schizofrenią paranoidalną.
Haloperidol to pewnie mu już dają garściami.
wielkopolskizdzichu

wielkopolskizdzichu

10.09.2021 01:28

"Tutaj tylko chciałem naszkicować"
1. Jazgot nic nie naszkicował tylko mentorskim tonem opowiedział coś co prawie  każdy ocierający się o wyjazdy zagraniczne w czasach przed 90' starał się realizować. 
2. Nikt, a zawłaszcza marynarze - były nieliczne wyjątki - nie traktowali  tego jako uzupełnianie braków na rynku lub robienie dobrze bliźnim, był to sposób dorabiania.
3. Marynarz, który do Polski wwoził intratne dobra prędzej czy później miał na karku odpowiednie służby. Dotyczy to nie tylko Polski i  nie tylko ubiegłego wieku. To jak musiał im się odpłacać za kontynuowanie tego procederu jazgot nie opowie.
jazgdyni

jazgdyni

10.09.2021 07:22

Dodane przez wielkopolskizdzichu w odpowiedzi na "Tutaj tylko chciałem

Znowu słychać tylko pitolenie mądrali, co zawsze wie lepiej i zawsze jest przeciw. Trochę to głupkowate, ale ludzie w imię swaru przestali dbać o szacunek dla siebie samego.

Stronicowanie

  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
  • Wszyscy 3
  • Następna strona
  • Ostatnia strona
jazgdyni
Nazwa bloga:
Żadnej bieżączki i propagandy
Zawód:
inżynier elektronik, oficer ETO (statki offshore), obecnie zasłużenie odpoczywa
Miasto:
Gdynia

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 130
Liczba wyświetleń: 8,832,923
Liczba komentarzy: 31,995

Ostatnie wpisy blogera

  • PO/KO do góry a PiS dołuje. Dlaczego?
  • Spanikowany Bilderberg wściekle atakuje
  • PAŃSTWO NALEŻY DO NAS

Moje ostatnie komentarze

  • @@@Koncentrując się na antypolskich działaniach tych międzynarodowych cwaniaków z realizacją przez część władzy kraju można sobie wyobrazić w zakresie teorii spiskowych inny, bardzo prawdopodobny…
  • @@@Wyjątek: - cwaniacy z Berlina i opanowanej przez nich Brukseli, to dzisiaj wyjątkowi durnie.Wystarczy sobie przypomnieć zaproszenie emigrantów do siebie, bo tak socjalem rozleniwili swoich Niemców…
  • @Imć WaszećMam glupie pytanie, do dzisiaj zafascynowany linijkami zer i jedynek w chaoyucznej kolejności. Tak więć: - czy wy, matematyce, pracujecie głównie w systemie binarnym, czy również w…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • PROWOKATOR
  • Czego my nie wiemy, choć powinniśmy wiedzieć.
  • Mafia powstała w Trójmieście. Tak, jak obecny rząd.

Ostatnio komentowane

  • spike, Jeżeli dobrze pamiętam, chodziło o Sumerów, odkryto że posługiwali się systemem liczenia trzydziestodwójkowym (32), co było zaskoczeniem.
  • Lech Makowiecki, [email protected] właśnie miało być. Dziękuję, już poprawiłem...Ostatni nabój (raper Basti & Lech Makowiecki)https://www.youtube.com/watch?v=qBI0g5ZR1uc
  • Zofia, Nastał już czas wskrzesić zapomnianą organizację późnych lat siedemdziesiątych XX wieku o nazwie TOTO. Kto walczył z komuną ten ten skrót rozszyfruje. Oni znowu łby podnoszą i protestują.

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności