Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Dzisiaj mity o przemycie rozsiewają agenci, którzy dawniej

jazgdyni, 09.09.2021



Za komuny marynarze wspomagali Polaków

W czarnej komunie PRLu, czasie niedoboru wszystkiego co potrzebne rodzinom do życia, wszyscy bez wyjątku ludzie morza starali się jak mogli, by choć częściowo wypełnić lukę towarową. Od mleka w proszku dla niemowląt, nieosiągalnych lekarstw, po odzież, tropikalne owoce, którymi dzisiaj zawalone są Biedronki i Lidle, czy nawet domowe sprzęty.
Ponieważ powodowało to wściekłość bolszewickich kacyków, którzy chcieli mieć wyłączność na dobrobyt, spuszczali oni z łańcucha ubecję, służby celne i skarbowe, by bezwzględnie ścigać tych paskudnych przemytników.
Lecz ja to w Polsce – szybko większość oficerów służb, inspektorów celnych i skarbowych wolała po cichu współpracować z marynarzami, bo to po prostu bardziej im się opłacało.
Jednakże fanatyczni bolszewicy, wyznawcy równej biedy dla narodu, wyli, toczyli pianę z ust, oraz tropili i ścigali.
15 lat temu, w swojej otwartości i prostolinijności opisałem te niezbyt znane poza wybrzeżem mechanizmy i metody dodatkowej pracy na morzu.
To są fakty historyczne i nie ma co tego ukrywać pod dywanem. Tak było i już.
Okazało się jednak, że znany mi oficer WSI, który obserwuje mnie, jako niebezpiecznego figuranta, spuścił swoje internetowe ratlerki ze smyczy i na podstawie tego, co napisałem, stałem się przemytnikiem, złodziejem i oszustem, wrogiem ojczyzny (znaczy się służb specjalnych i KC), kimś, którego aż do śmierci należy niszczyć. Może nawet kandydat na pomniejszego seryjnego samobójcę.
Więc proszę poczytać, co spowodowało tak wielkie wzmożenie negatywnych emocji opiekunów prostytutek, cinkciarzy i alfonsów. A dzisiaj, u internetowych komentatorów za 20 zł od komentarza.
Ironią dzisiaj i hipokryzją jest fakt, że w Trójmieście, a zapewne i w innych miastach kierowali i czerpali korzyści z tego całego półświatka właśnie agenci służb specjalnych. Tak samo, jak w bandyckich operacjach "Żelazu", czy miliardowej aferze FOZZ.
_______________________________________


Gdynia na tle szarej i ponurej komunistycznej rzeczywistości była miastem innym, niemalże egzotycznym. Było tu bardziej kolorowo, spotykało się więcej cudzoziemców i można też było kupić towary, których, może poza Warszawą, w innych miastach i regionach Polski były nieosiągalne.
* * *
Gdy jedziesz samochodem, albo kolejką SKMu z Sopotu do Gdyni, to na wysokości skrzyżowania z ulicą Wielkopolską w Orłowie, wzdłuż rzeczki Kaczej i w cieniu zalesionej Kępy Redłowskiej, stoi osiedle pudełkowych domków jednorodzinnych. To jest tak zwane przez tubylców Zegarkowo. Skąd ta nazwa? Ano dlatego, że jest to osiedle marynarskie, jak podaje miejscowa legenda, wybudowane za pieniądze uzyskane z przemytu zegarków Atlantic, najtańszych, ale bądź co bądź szwajcarskich.
Zegarki te w latach 50-tych i 60-tych cieszyły się w naszym kraju niesłychaną popularnością. Szwajcarzy nie nadążali z ich produkcją, a marynarze z ich przemytem do Polski.
Bo wtedy tak było, że prawie wszystko, co marynarz przywiózł, to był przemyt. Praktycznie niczego nie można było przywieść legalnie.
Ale o tym będzie dalej.
* *
Najpierw zajmiemy się cinkciarzami.
Otóż proszę państwa, obecnie jesteśmy znacznie łagodniejsi. Mówimy o różnych przekrętach, niepłaceniu podatków, zatrudniani na lewo – szara strefa. Komuna była znacznie bardziej pryncypialnie drastyczna. Mówiło się czarny rynek i już. A jak rynek, to musiały istnieć czarne banki. I to właśnie byli cinkciarze – mobilne, nielegalne kantory wymiany walut.
Ich rozkwit działalności rozpoczął się już w latach 50-tych ub. wieku, a szczyt przypadł na lata 80-te, kiedy już prawie w każdym mieście powstały sklepy, gdzie można było nabywać towary za walutę – PEWEX-y.
Można by grubą książkę napisać o czarnym rynku walutowym za komuny, a przekonany jestem, że nawet pracę doktorską.



Podam taki króciutki przykład:
[...Przykładowo z samego Zakopanego w 1971 r. wyruszyło po złote runo (do USA – przyp. mój)1370 osób. Po rocznej pracy za granicą, jak podaje dr Jerzy Kochanowski, góralka przywoziła średnio 3,5 tys. dol. a góral 5 tys. Te 5 tys. wymienione na czarno dawały około 600 tys. zł. Były to duże pieniądze, gdy zważymy, że w 1971 r. średnia płaca wynosiła 2358 zł miesięcznie, a na przykład fiaty 126 produkowane od 1973 r. kosztowały 69 tys. Sprzedawano je tylko na talony, przyznawane osobom uprzywilejowanym. Za dolary jednak - cena wynosiła 1,1 tys. dol. - malucha można było nabyć bez kłopotów. W warszawskiej Victorii zaś, jednym z droższych polskich hoteli, dwudaniowy obiad dla dwóch osób (plus po kieliszku wódki) kosztował równowartość około 3 dol. ]
[www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/dolarze-czy-ci-nie-zal]
Aha, jeszcze dodam, że w sklepach Pewexu, a potem i Baltony, litr Żytniej, albo Wyborowej kosztował właśnie jednego dolara. Więc nasza wódka była też pewnego rodzaju walutą (a spróbowałbyś zdobyć Żytnią, czy Wyborową poza Pewexami – to był produkt luksusowy)
Gdy państwo, bodajże w 1957 ustaliło oficjalny kurs dolara na 4 zł, to na czarnym rynku wynosił on około złotych 40-tu. Potem, jak państwo nieco podniosło, to czarny rynek przyjął kurs wymiany 210 zł za dolara.
  • To oczywiście płynne i chwilowe kursy, bo bywały momenty i sytuacje, że kurs czarnorynkowy był nawet stukrotnie wyższy.
Warto dodać, że jeszcze w 1989 roku, czteroosobowa rodzina mogła świetnie egzystować, za 200 dolarów miesięcznie.



Długo by tak można wspominać, lecz konkluzja była jedna, kto miał dostęp do dolarów to był panisko (przypominam, w latach siedemdziesiątych średnia pensja ok 2000 zł, to równowartość 10 – 12 czarnorynkowych dolarów), a kto ich nie miał, to niestety żył z pensji.
Czarny rynek istniał dlatego, gdyż dolary obywatele mogli posiadać, ale nie mogli nimi handlować. To znaczy mogli je sprzedać w NBP za te cztery złote (ha, ha).
Tak więc cinkciarze stali się niezbędnym elementem idiotyzmów tak zwanej ekonomii socjalizmu, którą obowiązkowo i z uporem maniaka usiłowano wpoić wszystkim studentom, nawet Akademii Wychowania Fizycznego i Szkoły Cyrkowej w Julinku. Niestety, każdy student wiedział swoje, a o tej ekonomii z księżyca natychmiast zapominał po zdaniu egzaminu. Chyba, że był studentem SGPiS, albo licznych WUMLów.
Gdzie było najwięcej cinkciarzy? Oczywiście, tam, gdzie były dolary. Więc w Warszawie, gdzie zawsze było sporo cudzoziemców i różnego szemranego towarzystwa, no i oczywiście w Gdyni – gdzie byli marynarze (zaraz oburzą się również koledzy ze Szczecina, ale dla jasności, pomińmy to miasto).
Dopowiem tylko, dlaczego ja tylko o tych dolarach. Bo dolar był niekwestionowanym królem. To były "twarde" – twarda waluta. Oczywiście cinkciarze dysponowali innymi walutami, markami, koronami funtami. Ale to był tylko margines.



*



No dobrze, lecz co ci marynarze, dzielni pracownicy socjalistycznej ojczyzny mieli do czynienia z dolarami i cinkciarzami? Ano mieli. I to bardzo dużo. Można nawet powiedzieć, że w Gdyni, jedni bez drugich nie mogli żyć.



W latach 70-tych i później w 80-tych, marynarz też zarabiał te liche średnie dwa tysiące, a na dodatek nie było go miesiącami w domu, żył tylko listami, a z żoną rozmawiał 5 minut, dwa razy w miesiącu. Kto by do takiej pracy poszedł? Dziwne, ale wszyscy, którzy tylko mogli to sobie jakoś załatwić.
Bo pensja marynarza wówczas proszę państwa to był nędzny dodatek na napiwki w portowych barach. Marynarz, czy to kapitan, czy najniższy kucharz "jarzynowy", żył dobrze, bo..."handlował", jak się to powszechnie mówiło. Unikało się takich brzydkich słów, jak kontrabanda, przemyt, czy szmugiel, chociaż dokładnie właśnie to się robiło.
Jeżeli marynarz nie pił i się nie łajdaczył, co jak wiadomo było raczej rzadkością, to mógł się dorobić sporego majątku. Tak właśnie jak to orłowskie osiedle wybudowane za zegarki marki Atlantic.
Choć to raczej pospólstwo. Królowie niegdysiejszego marynarskiego przemytu mają domy w Gdyni, na Kamiennej Górze, gdzie posiadłości przekraczają sporo wartość milona dolarów.



No tak, ale wracajmy na ziemię... Jak to wszystko z tym przemytem i cinkciarzami się kręciło?



Na początek, trzeba było mieć trochę pieniędzy na start. Tak, żeby chociaż zacząć od 100 dolarów (pamiętajmy – wówczas to prawie dziesiąc pensji).
Armator płacił marynarzom pewną kwotę w dolarach, tzw. dodatek dewizowy. Jak to w komunie, istniał skomplikowany system stref pływania, przeliczeń itd. O ile dobrze pamiętam, dzienna stawka wynosiła 2,5 dolara dziennie. Więc jeżeli marynarz był miesiąc poza krajem, nie wydał ani grosza na zachodnie cuda, jak Coca Cola, Big Maca, czy taksówkę do miasta, to mógł zgromadzić 75 dolarów. To był ten pierwszy krok do powstania "fortuny".
Byłby jednak frajerem, gdyby tylko gromadził, dane mu od państwa dolary. Marynarz musiał nimi obracać, aby je pomnażać.
Weźmy tylko takie dwa przykłady:
Za zgromadzone 75 dolarów, kupował w Hamburgu, Antwerpii, czy Rotterdamie 15 par jeansów. Informacja dla młodzieży – za komuny jeansów kompletnie nie było w sklepach! To był towar nieosiągalny i pożądany. Po przyjeździe do kraju musiał oczywiście te spodnie dobrze ukryć na statku, żeby mu celnicy natychmiast nie zarekwirowali, albo obłożyli niebotyczną opłatą celną. A potem, podczas postoju, wynosił codziennie, po jednej lub dwóch parach spodni do domu. Gdy już miał wszystko bezpieczne, zanosił to do znajomego handlarza i sprzedawał mu to ze 100% zyskiem. Płacono oczywiście w złotówkach, więc musiał się skontaktować ze znajomym cinkciarzem i z powrotem zamienić walutę na dolary, czyli twarde. Tak oto gromadzona przez miesiąc uczciwie waluta, dzięki czarnemu rynkowi wzrastała do 150 dolarów.
Inny przykład – zarobione 75$ marynarz inwestował w zakup 75 butelek wódki w Peweksie lub Baltonie. Sobie tylko znanym sposobem przewoził to przez bramy portowe na statek i tam w specjalnej kryjówce ukrywał. Pamiętajmy – 75 butelek, to prawie 13 kartonów wódki, po 6 litrów w pudle. I jeśli 40 członków na burcie miało ten sam pomysł, to nagle na statku trzeba było ukryć 520 kartonów wódki lub około 3200 litrowych butelek. Wierzcie mi, to potężna logistyczna operacja. I wielce ryzykowna. Kontrabanda nie mogła być odkryta przez celników w Polsce przed wyjściem statku w morze, jak też przez celników w kraju docelowym, na przykład w Finlandii. No i na koniec, trzeba było jeszcze to tam wszystko sprzedać. A to był najbardziej ryzykowny fragment procederu, bo oczywiście nie było tam hurtowników, którzy za jednym razem zakupiliby ponad 500 kartonów wódki. Ponieważ o tym będzie w innej opowieści, zostawmy to w spokoju i załóżmy, że udało się nam wszystko sprzedać – całe 75 butelek (Cholerna praca!). Przebicie, np. w Skandynawii było świetne. Za jedną butelkę płacili równowartość 10 dolarów!
UWAGA! To są tylko rozważania teoretyczne. Gdybym miał ścieżkę, pozwalającą dostarczyć w Polsce na statek chociażby 10 kartonów wódki, następnie gdybym miał na statku dziuplę pozwalającą tą wódkę ukryć, a na koniec skandynawskiego odbiorcę towaru, to dzisiaj pewnie siedziałbym na Seszelach, a nie przed kompem, albo byłbym Kulczykiem-bis.
Mam jednak pewne podejrzenia, że paru takich specjalistów było...

 


Więc widzicie, za komuny, marynarz, czytaj przemytnik, całe swoje pracowite życie poświęcał przerzucaniu towarów przez granice, walce z socjalistycznym system ekonomii, organizowaniem zabezpieczaniem i pomnażaniem dochodu. Praca zawodowa była tylko koniecznym dodatkiem.



Warto tutaj wspomnieć, że dla przeważającej części pływającej braci nie było tak różowo. Bo statki pływały po całym świecie. Co miał na przykład dorobić sobie marynarz, który płynął do Wietnamu i stał tam 6 miesięcy w delcie Mekongu? Choć zawsze coś tam się kombinowało.

  Jednakże najlepsze były linie europejskie. Szybko, sprawnie i duży obrót. To była ta arystokracja i to teraz są te milionowe domy na Kamiennej Górze. Zachód natychmiast odpowiadał na zapotrzebowanie marynarzy i w Hamburgu, Rotterdamie, czy Antwerpii powstawały sklepy dla marynarzy. Tak zwani żydzi. U żyda kupowało się wszystko to, na co aktualnie był zbyt w Polsce. Nawet, gdy nie wiedziałeś, to oni ci podpowiedzieli, że na przykład najlepiej teraz idą swetry szetlandy, albo rajstopy kabaretki. Albo nawet mleko dla niemowlaków Milupa.



Inne dalekie linie też miały swoją przemytniczą specyfikę. Na przykład na Wielkie Jeziora amerykańskie, głównie do Chicago, woziło się suszone grzyby. Wyobrażacie to sobie? Grzyby! Ale też lisy, najlepiej srebrne pieśce. A do Brazylii prawdziwy ruski kawior w pół kilowych puszkach, Z kolei na Afrykę wszystko – od kremów Nivea, po tranzystorowe radyjka i resztę AGD.

  Znam przypadki przemycania instrumentów muzycznych, nawet pianin do Meksyku. Kamieni szlachetnych i pół-szlachetnych z Zatoki Perskiej i Indii do Europy. Był okres, że Polska była zawalona takim jednym "piaskiem pustyni". Przemyt kości słoniowej, przemyt drewna tropikalnego, złotych monet i wiele, wiele innych.
Co przemycano i w co się wdał gang na jednym polskim statku, że w tajemniczych okolicznościach, jeden po drugim, zginęło trzech kapitanów. Zwłoki ostatniego wyłowiono na wschód od Gdańska w Górkach Zachodnich, z przymocowaną do ciała dużą gaśnicą.
Jest tego bardzo dużo i wiele z tego będzie tematem następnych opowieści.



*



Tutaj tylko chciałem naszkicować, żeby sobie romantycy i ci, co śpiewają szanty, uzmysłowili sobie, że za komuny życie marynarza to była ciężka przemytnicza praca. Niebezpieczna i ryzykowna. Można było stracić cały majątek, a nawet życie.
Wszystko to powodował komunizm. Stała ekonomia niedoboru. Idiotyczne przepisy, gnębienie obywateli, powodowały, że człowiek szukał obejścia, jakiegoś rozwiązania, by dało się żyć nieco lepiej.



Tak właśnie, na tak zwanym komunistycznym czarnym rynku, samoistnie powstał system, składający się z marynarzy, cinkciarzy i handlarzy, który sprawnie zaopatrywał kraj w najbardziej pożądane dobra. Przez władze oficjalnie był tępiony, ale nieoficjalnie niejeden komendant komisariatu, czy naczelnik Izby Skarbowej składał zamówienie na kupon krempliny, paskudnego, syntetycznego materiału, który w pewnym momencie stał się hitem przemytu.
*



Komunizm upadł, choć według mnie tylko się przepoczwarzył.
Nie ma już cinkciarzy? Bo po co? Najsilniejsi i najsprytniejsi z nich są teraz właścicielami kantorów. Można nawet powiedzieć, że mali, byli przestępcy wspierają teraz w obrocie finansowym, dużych gangsterów, czyli banki. Oczywiście całkiem legalnie i zgodnie z prawem.
A warto tu dodać, że spora część ówczesnych cinkciarzy, to była czysta ubecja, trzymająca swą ciężką łapę nad wszystkimi dziedzinami życia i gospodarki, więc oczywiste jest, że także nad czarnym rynkiem. Teraz są poważnymi finansistami konkurującymi z bankami w wymianie walut, stosujący te same tricki, spready, ceny zakupu i sprzedaży, private banking i tak dalej.



Marynarze przestali przemycać, jak ręką uciął. Niektórzy już po transformacji ciągle mieli jeszcze te szmuglerskie ciągoty, ale zostali szybko wyeliminowani, lub jak znajomy kapitan, odsiadują 10 lat za przemyt w potwornym więzieniu w Arabii Saudyjskiej.
Przemyt przestał się opłacać, bo praktycznie wszystko już w kraju można kupić. Oraz teraz marynarze zarabiają przecież "twarde". I bardzo sobie cenią. Do tego stopnia, że stali się wzorowymi członkami międzynarodowego morskiego społeczeństwa, wspaniale pracującymi, nie nadużywającymi alkoholu, zdyscyplinowanymi i godnymi zaufania.
Historie o kontrabandach opowiada się teraz, jak legendy.



Ponadto, oprócz marynarzy, już 3 miliony Polaków jeździ po świecie i zarabia pieniądze właśnie w "twardych".
"Z najnowszych danych NBP wynika, że w ubiegłym roku Polacy pracujący za granicą przysłali do kraju 17,4 mld zł (4,2 mld euro).To środki porównywalne z tymi, które inwestują u nas zagraniczne firmy.
Według wstępnych szacunków prof. Krystyny Iglickiej, rektor Uczelni Łazarskiego, w ubiegłym roku wyjechało z Polski około 140 tys. osób.
- To są niezwykle duże pieniądze przesłane legalnymi kanałami. Do nich trzeba dodać trzykrotnie większą kwotę przywiezioną z zagranicy w kieszeniach i walizkach rodaków - komentuje dla "Dziennika Gazety Prawnej" Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im.Adama Smitha. "



[http://www.hotmoney.pl/I…...] .



I tutaj ciekawostka – mimo, że marynarze porzucili ostatecznie szmuglerski proceder, przynależny do ich profesji, inni polscy obywatele przejęli system kontrabandy.
Stałem statkiem badawczym dość długo w Haugesund, w Norwegii, przed mobilizacją i rozpoczęciem naukowego projektu i powoli zaczęły mi się kończyć papierosy. W Norwegii to masakra, paczka byle jakich papierosów kosztuje bagatelka – 16 dolarów, czyli prawie 50 zł!!! [ http://www.cigarettepric…;] . Znajomy Norweg doradził: - nie bądź głupi, idź do Polaków, pracujących w stoczni i będziesz mógł kupić dużo taniej. I poszedłem. Trafiłem do dobrze zaopatrzonego kantoru, gdzie mozna było dostać polską wódkę, piwo, no i różne papierosy. Kupiłem marlborasy, jako rodak, a nie skalniak (Norweg) promocyjnie, po 8 dolarów za paczkę.
To i tak 100% zarobek.
No, no, no... zawsze byliśmy obrotnym narodem. I nadal jesteśmy.
.
 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 12544
Pre-Iliryjczyk

Pseudonim

10.09.2021 18:13

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na Chodźcie wszyscy!

Wez na powaznie moje sugestie..Zrob rachunek sumienia i wyspowiadaj siew koncu po tylu latach..
Bowiem jutro mozesz juz nie miec takiej  okazji..
Twoje Zbawienie i Zycie Wieczne zalezy od tego chlopie !!
Pers

Pers

10.09.2021 18:24

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na Chodźcie wszyscy!

@tenzgdyni
//Zlot agentów. Będą śpiewać gaworzyć, wspominać dobre czasy (za Stalinu, za rodine...),//
Przecież to ty wspominasz swoje "dobre czasy" :))))))))
Ja w tamtych czasach chodziłem do szkoły i pomagałem rodzicom w gospodarstwie.
Polacy przede wszystkim musieli jeść, zegarki kupowało się zwykle z okazji Pierwszej Komunii. I to niekoniecznie te z przemytu.
Ula Ujejska

Ula Ujejska

10.09.2021 22:16

Dodane przez Pers w odpowiedzi na @tenzgdyni

Pers
Kto cię tu wpuścił ruska onuco? Won za Don!
Pers

Pers

10.09.2021 22:19

Dodane przez Ula Ujejska w odpowiedzi na Pers

@kaczkaUla
A co cię to obchodzi?
Sio!
Pers

Pers

10.09.2021 22:27

Dodane przez Ula Ujejska w odpowiedzi na Pers

@ujejska
//Kto cię tu wpuścił ruska onuco? Won za Don!//
A kim ty tu jesteś nieszczęsna, że takie pytania zadajesz?
Grzecznie. proszę, to i ja będę miły.
Dotarło do kaczki?
Ula Ujejska

Ula Ujejska

11.09.2021 12:55

Dodane przez Pers w odpowiedzi na @ujejska

Pers
Nie rozumiesz?  Won za Don!
Pre-Iliryjczyk

Pseudonim

10.09.2021 18:29

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na Chodźcie wszyscy!

Janusz..nie uciekniesz od swojej przeszlosci..zerwij z nia..Wyspowiadaj sie..Jutro mozesz nie miec takiej okazji..Pamietasz co sie stalo z Mariuszem Merta  " Gorylisko"..? 
Daj sobie szanse na Zbawienie..
EsaurGappa

EsaurGappa

10.09.2021 19:41

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na Chodźcie wszyscy!

Powykręcane moralnie zjeby,zepsuci od środka potomkowie morderców,gwałcicieli wszelkiej maści zbrodniarzy.Jeden drugi trzeci ...wielu ich tu ...żałośnie produkują mądrośći,które na końcu przepoczwarzają się w agresję chamstwo szaleństwo.Znam takich jak oni ...niejednokrotnie musiałem patrzeć jak pyszni są w grupie,jak gardzą prawdą,zabijają miłość.Tfuu....podłe ludzie do siódmego pokolenia. 
Panie Januszu nie ma co wchodzić z nimi w jakąkolwieķ dyskusje...lepiej nimi mentalnie manipulować,a jak przyjdzie co do czego,pomodlić się o ich nawrócenie.Pzdr :-)
Ula Ujejska

Ula Ujejska

10.09.2021 22:14

Cześć Janusz - wróciłam - Polska w potrzebie!
A tutejszy obszar wolności jest szczególnie bliski mojemu sercu.
wielkopolskizdzichu

wielkopolskizdzichu

10.09.2021 22:37

Dodane przez Ula Ujejska w odpowiedzi na Cześć Janusz - wróciłam -

"A tutejszy obszar wolności jest szczególnie bliski mojemu sercu"
Oczywiście. Ula nadaje: Dziękuję Panu Naczelnikowi Kaczyńskiemu. Dzięki jego programowi społecznemu mogę pić bełty i palić szlugi bez troski o gospodarkę energetyczno-białkową mego organizmu.
Stać mnie na zaspokojenie wszelkich potrzeb duchowych i cielesnych.
Połaczenie schabowego, kartofelków i zasmażanej kapustki wraz z głosem Martyniuka sprawia iż staję się Lepszą Polką, Prawdziwą Polką. 
Śmierć swołoczy bolszewickiej która nie głosuje za PiS.
Alleluja i do przodu.
Ula Ujejska

Ula Ujejska

11.09.2021 13:15

Dodane przez wielkopolskizdzichu w odpowiedzi na  "A tutejszy obszar wolności

@zdzichuzwielkopolski
 Jak czytam co tu wypisujesz to się zastanawiam: Kto cię tak okaleczył dzieciaku?
Ula Ujejska

Ula Ujejska

11.09.2021 12:49

Janusz
A nasze handlowe rajdy po socjalizmie z pieczątką w dowodzie pamiętasz? Mnie utkwiły w pamięci kursy do ZSRR po złoto. No co się działo na granicy to tego się nie da opisać. Rusek za 50 dolców puszczał wycieczki bez kontroli, ale były i takie skurwiele że i za 500 nie puszczali.
Pers

Pers

11.09.2021 00:46

Dodane przez Ula Ujejska w odpowiedzi na A nasze handlowe rajdy po

@ujejska
//A nasze handlowe rajdy po socjalizmie z pieczątką w dowodzie pamiętasz? Mnie utkwiły w pamięci kursy do ZSRR po złoto.//
No proszę...
Cwaniaki i pasożydy z PRL teraz za "patriotów" robią.
Ale jaja :)))))
Ula Ujejska

Ula Ujejska

11.09.2021 12:46

Dodane przez Pers w odpowiedzi na @ujejska

Pers
Won za Don !
Pers

Pers

11.09.2021 12:49

Dodane przez Ula Ujejska w odpowiedzi na Pers Won za Don !

@ujejska
//Pers
Won za Don !//
Panie przodem :)))
jazgdyni

jazgdyni

11.09.2021 01:59

Dodane przez Ula Ujejska w odpowiedzi na A nasze handlowe rajdy po

Cześć Ula
Patrz jak to jest. Te ćwoki, które zawsze były przeciwko narodowi, który w siermiężnych czasach komuny organizował sobie życie, nie mają bladego pojęcia, jak byliśmy dobrze zorganizowani, bo zawsze byli po ruskiej stronie i tak naprawdę gówno wiedzieli. A my za to wiedzieliśmy o każdym ubeku, każdym fanatycznym ormowcu i gnidzie sekretarzu. Izolowało się ich i ostrzegało innych przed nimi. Pisze taki ciubaryk, że chłop, że robotnik nic nie mogli. Gówno prawda. Nie wiedzą, że wszyscy sobie nawzajem pomagaliśmy. To była okupacja. I jak za Niemca, każdy od dzieciaka już znał piosenkę - Teraz jest wojna, kto handluje ten żyje... My chcieliśmy zjeść kotlety schabowe. Chłop regularnie robił świniobicie. Ubek pojęcia nie miał, a w koło i nauczycielka i monter ze stoczni mieli domową kiełbasę, salceson i szynkę wędzoną. Nauczycielka dawała korypetycje chłopskim i robotniczym dzieciakom. Urzędnik magistratu przymykał oczy na chłopskie powinności i też się pożywił. To wszystko się obracało i żyło. Radości i uśmiechu było tysiąc razy więcej niż teraz. Pieprzą dzisiaj o agroturystyce, a my już 50 lat temu jako dzieciaki, spędzaliśmy wakacje w gospodarstwie u zaprzyjaźnionego rolnika, który nas uczył, jak kosą kosić łąkę, by sobie nogi nie uciąć. Rybacy z Orłowa płacili za lekarską opiekę wędzonym węgorzem. Emerytowana pani Klara kwiatami ze swego ukochanego ogródka. Wszystko razem współgrało. Ludzie się nawzajem szanowali - co więcej - lubili się. I ostrzegali nawzajem przed tymi ubekami i ormowcami. Pani Gogulska, co część okupacji spędziła w obozie, zrobiła histeryczną awanturę na całą szkołę, bo hitlerowcy w obozie zniszczyli jej nerwy, że ubeckich dzieci, których ojciec za niemca był kapusiem, uczyć nie będzie. I nic jej się nie stało. Mielismy swoje nieduże społeczności i umieliśmy z tym jako tako żyć. Żaden bolszewik, choć się zakradali, nie miał szans przeniknąć do środka. Bo wojna ciągle, aż do lat 90-tych trwała. My tu, a oni tam. I jak widać z tych bzdur, nadal usiłują zbierać na nas kwity. Tylko zęby już mają wyrwane, łapy się trzęsą po denaturacie, a wychowanie ratlerków gówno daje, No, może tylko jeden Owsiak się ojcu udał.
Tamte czasy Ulu ciągle potrzebują dobrego kronikarza. Żeby ta ich noblystka - komunistka bzdur o Polsce nie wypisywała.
Serdeczne uściski
Ula Ujejska

Ula Ujejska

11.09.2021 12:53

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na Cześć Ula

Janusz
Bitwa o Prawdę - etap wojny o odzyskanie Polski. Piszemy o tym od lat.

Stronicowanie

  • Pierwsza strona
  • Poprzednia strona
  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
  • Wszyscy 3
jazgdyni
Nazwa bloga:
Żadnej bieżączki i propagandy
Zawód:
inżynier elektronik, oficer ETO (statki offshore), obecnie zasłużenie odpoczywa
Miasto:
Gdynia

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 130
Liczba wyświetleń: 8,833,004
Liczba komentarzy: 31,995

Ostatnie wpisy blogera

  • PO/KO do góry a PiS dołuje. Dlaczego?
  • Spanikowany Bilderberg wściekle atakuje
  • PAŃSTWO NALEŻY DO NAS

Moje ostatnie komentarze

  • @@@Koncentrując się na antypolskich działaniach tych międzynarodowych cwaniaków z realizacją przez część władzy kraju można sobie wyobrazić w zakresie teorii spiskowych inny, bardzo prawdopodobny…
  • @@@Wyjątek: - cwaniacy z Berlina i opanowanej przez nich Brukseli, to dzisiaj wyjątkowi durnie.Wystarczy sobie przypomnieć zaproszenie emigrantów do siebie, bo tak socjalem rozleniwili swoich Niemców…
  • @Imć WaszećMam glupie pytanie, do dzisiaj zafascynowany linijkami zer i jedynek w chaoyucznej kolejności. Tak więć: - czy wy, matematyce, pracujecie głównie w systemie binarnym, czy również w…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • PROWOKATOR
  • Czego my nie wiemy, choć powinniśmy wiedzieć.
  • Mafia powstała w Trójmieście. Tak, jak obecny rząd.

Ostatnio komentowane

  • spike, Jeżeli dobrze pamiętam, chodziło o Sumerów, odkryto że posługiwali się systemem liczenia trzydziestodwójkowym (32), co było zaskoczeniem.
  • Lech Makowiecki, [email protected] właśnie miało być. Dziękuję, już poprawiłem...Ostatni nabój (raper Basti & Lech Makowiecki)https://www.youtube.com/watch?v=qBI0g5ZR1uc
  • Zofia, Nastał już czas wskrzesić zapomnianą organizację późnych lat siedemdziesiątych XX wieku o nazwie TOTO. Kto walczył z komuną ten ten skrót rozszyfruje. Oni znowu łby podnoszą i protestują.

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności