Jaką wartość ma nauka

Wielu ludzi, którzy chcą świadomie przeżyć swoje życie, zadaje sobie fundamentalne pytanie: kto dziś ważniejszy jest Bóg, czy nauka? Jeżeli ktoś stwierdzi, że Bóg, to zapewne myśli o swoim, ale zwykle nie zauważa, że dzisiejszy świat jest podzielony na wielu bogów i nic nie wskazuje na żadną zmianę w tym względzie.  Z punktu widzenia nowoczesnego człowieka, to nie Bóg wybiera swoją owczarnię, lecz odwrotnie, to człowiek walczy o swojego boga i stan liczebny wyznawców. Jeżeli natomiast  ktoś inny stwierdzi, że ważniejsza jest nauka, to już nie dzieli jej na części, lecz myśli o powszechnej, stopniuje poziom i wierzy w uczciwość intencji badaczy. Nikt nie kwestionuje, że i Panu Bogu i nauce potrzebne są pieniądze, ale na Pana Boga, licząc historycznie, zapłaciliśmy już tyle, że zaczynamy się zastanawiać, czy jeszcze potrzebuje naszych pieniędzy? Z nauką jest inaczej tu przeciętny wyznawca nie ma żadnego wpływu na jej finansowanie – zadanie przejęło państwo i to ono decyduje o kierunkach badawczych. Jeżeli państwo należy do obywateli, środki publiczne przeznacza na pogłębianie własnego poziomu wykształcenia, spoistości wspólnoty i wzajemnego zrozumienia, czyli na budowanie swojej siły kulturowej i geopolitycznej; jeżeli natomiast jest formą kolonii, to wówczas wszystko się rozmywa: nauka staje się zabawą, a Bóg jedynym ratunkiem.

Problem: Bóg, czy nauka jest problemem odwiecznym – bardziej lub mniej uświadomionym, ale towarzyszy człowiekowi od czasu wyklucia się ludzkiej świadomości. Oczywiście, nauki jeszcze wówczas nie było, ale istniała świadomość odrębnego bytu, potrzeby zdobywania żywności, a także z czasem pojawiły się potrzeby: lepszego i łatwiejszego życia. Tak powstawała przyszła nauka. Kto był bogatszy i silniejszy mógł pozwolić sobie (siłą lub cwaniactwem) na własne „badania”, kto słabszy, ulegał silniejszemu i jego „cywilizacji”. Potem bywało różnie, ale generalna zasada do dziś pozostała niezmienna. Wyrazem tego jest choćby skłonność człowieka do podboju i grabieży majątku bogatszego lub wyhamowania możliwej ekspansji lepszego od siebie. Każda przewaga prowadziła do agresji, każdy wyścig zbrojeń prędzej czy później do wojny, a każda naiwność ludzka lub niemoc do ofiar.

Tak więc rachunek jest prosty: nikt nie widział Boga, ale wiara w niego otwiera człowiekowi horyzont „pionowy”, w którym punktem odniesienia są najwyżej cenione ideały: dobra i człowieczeństwa. Nauka jest dywagacją opartą na założeniach, na pieniądzu i sile „cywilizacji”. Jej punktem odniesienia może być dobro człowieka, ale nie musi, bo wielokrotnie została ona skompromitowana – jej horyzont z natury ma charakter „poziomy”. Tak więc w życiu człowieka ważne są punkty odniesienia. Jeżeli dobierze je właściwie, ma szansę przeżyć życie w zgodzie ze sobą, chyba, że zburzą mu je inni. Budowanie królestwa bożego na ziemi było eksperymentem naukowym, a każdy eksperyment naukowy jest próbą wyrwania tajemnicy Bogu. Najważniejsze jest jednak to, aby nie przesadzić z niczym i szanować normy, które wypracowało dwutysiącletnie ludzkiego doświadczenia. W nim jest Bóg i nauka oraz człowiek ze swoim przekleństwem braku odpowiedzi na pytanie: kim jestem? Jeżeli natomiast tak skonfigurowany osobnik straci swoją przynależność kulturową lub narodową, automatycznie staje się obywatelem znikąd, a jego terytorium zamieszkania zostaje otwarte, jak kiedyś stepowe kresy wschodnie.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika jazgdyni

21-01-2021 [16:38] - jazgdyni | Link:

Witaj Ryszardzie
 
Bardzo wydaje mi się, że przywołany przez Ciebie problem w konfiguracji albo/albo może już w niedalekiej przyszłości zanikać i zmieniać się w wyraźne rozważania Bóg i nauka. Już parę książek autorów o światowym autorytecie przeczytałem i lektura dla mnie była więcej niż optymistyczna. Wygrywa pogląd, że coś nie może powstać z niczego.

Oczywiście, gdy na świecie wygra lewactwo, to uczciwe rozważania o Bogu mogą być problematyczne.

Serdeczności

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

21-01-2021 [17:16] - Ryszard Surmacz | Link:

@ jazgdyni
Witaj!
Takie ksiażki będa powstawać, tak, jak powstawały przez niemal cały czas istnienia naszej cywilizacji, ale obawiam się, że połaczenie tych dwóch dziedzin, to jak łaczenie życia z życiem pozagrobowym. To dwie tak odrębne obszary, że nie maja szans na spotkanie się. Człowiek musi brnać swoja droga, ale gdy na niej zapomni o Bogu, jego życie staje się przekleństwem. Może w niego nie wierzyć, ale gdy sprzeniewierzy się jego prawom, zginie. I to jest fizyka. 
Pozdrawiam

Obrazek użytkownika jazgdyni

22-01-2021 [04:37] - jazgdyni | Link:

@Ryszard Surmacz

"To dwie tak odrębne obszary, że nie maja szans na spotkanie się."
Jak chcesz, postaram się przekonać Ciebie, że się mylisz.
Powinieneś zacząć od  książki, właściwie eseju, czy filozoficznego wywodu Anthony'ego Flew "Bóg Nie Istnieje". W tytule =Nie= jest przekreślone.
Anthony Flew, rocznik 1923, zm. 2010, był na świcie uważany za najwybitniejszego filozofa naszych czasów. Profesor w Cabridge, Prezydent paru instytutów. Konserwatysta i libertarianin. Czyli podobnie jak ja. Niestety "zwariował". Najlepszym filozofem był jako wojujący ateista, jednak stał się solą w oku lewactwa, gdy przeszedł na jasną stronę mocy i udowodnił, że wobec nauki i klasycznej logiki, sens ma jedynie deizm. Bóg - Kreator i Primus Motor, zgodnie z wykładnią Arystotelesa ( Jest to żywy byt, wieczny i najdoskonalszy. Arystoteles nazywa go niepoddanym ruchowi Bogiem-Umysłem, uznając go za transcendentną substancję, będącą czystym aktem bez żadnej możności i bez materialnej zasady. Jest on czystą myślą, zajmującą się w najwyższym stopniu tym, co boskie ) MUSI istnieć, by coś zaistniało i się działo. Jak Człowiek i Wszechświat.
Do takich samych wniosków dochodzi coraz więcej naukowców i myślicieli. Nawet pod koniec życia Stephen Hawking zaczął wątpić, czy wszystko co sam wymyślił i co uzyskało światową akceptację, to nie banialuki naukowe. Warto przeczytać Johna C. Lennoxa "Bóg i Stephen King".
Od czasu powstania fizyki kwantowej, komputerów i matematyki chaosu, co załamało Einsteina, nauka w kontrze do deizmu, bo wystarczało newtonowskie spojrzenie na Wszechświat i Naturę jako mechanizm zegarowy, ma coraz mniej sensu. Natomiast zaczyna przeważać, co do istoty istnienia, to co najprostsze wg. reguły Ockhama - stworzenie. kreacja.

To temat na bardzo obszerną, lecz chyba na fundamentalną dyskusję. Na przykład na tydzień w klasztorze w Tyńcu, lub w podobnej samotni.

Serdeczności

Obrazek użytkownika jazgdyni

22-01-2021 [05:32] - jazgdyni | Link:

@Ryszard Surmacz

Po namyśle, doszedłem do wniosku, że obie książki, które wymieniłem, musisz przeczytać. Napisałem tylko, kim był Anthony Flew. Uzupełnię więc, kim jest autor drugiego eseju " Bóg i Stephen Hawking"  John C. Lennox. To matematyk i filozof nauki. Rocznik 1943. Obecnie emerytowany profesor Oxfordu. A także laureat nagrody Humboldta ( tejże samej nagrody laureatem jest nasz niedoceniony geniusz, fizyk z "pogranicza kwantów" prof. dr hab. Grzegorz Karczewski).
We wstępie Lennox pisze:
"...Ludzie oczywiście chcą usłyszeć, co w kwestii Boga mają do powiedzenia przedstawiciele nauk przyrodniczych. Wcale to nie dziwi, ponieważ nauka w naszym dzisiejszym, wyrafinowanym świecie cieszy się autorytetem intelektualnym i kulturowym. Wynika to po części z tego, że z niebywałym powodzeniem udaje jej się tworzyć wynalazki techniczne, z dobrodziejstwa których wszyscy korzystamy, a po części z tego, że potrafi nas inspirować, pomagając głębiej wejrzeć w cuda Wszechświata [...] Z tego powodu wiele osób, coraz bardziej świadomych tego, że korzyści materialne, które daje nauka, nie zaspokajają najgłębszych potrzeb naszego człowieczeństwa, zwraca się do naukowców, by dowiedzieć się od nich, czy mają coś do powiedzenia w kwestii ważkich pytań dotyczących naszej egzystencji. Dlaczego istniejemy? Po co żyjemy? Dokąd zmierzamy? Czy ten Wszechświat to wszystko, co istnieje, czy też jest jeszcze coś poza nim? [...] ...byłoby czymś bardzo naiwnym przedstawiać całą dyskusję o Bogu jako nieuchronny konflikt między wiarą i nauką. Przedstawienie relacji miedzy nauką a wiarą w kategoriach konfliktu już dawno utraciło rację bytu. [...] To prawda, mamy w naszej debacie do czynienia z rzeczywistym konfliktem, ale nie jest to konflikt nauki z religią. To opozycja między teizmem i ateizmem, naukowcy zaś znajdują się po obu stronach barykady."

Gorąco polecam

Ps. Mam całą półkę tej fascynującej walki teizmu z ateizmem. Zaczynałem od Dawkinsa.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

22-01-2021 [09:40] - Imć Waszeć | Link:

@jazgdyni
Jedna tylko uwaga. Nie ma żadnej barykady. Jest tylko pole steków bzdur z jednej strony, tworzone zwykle przez ludzi, którym wydaje się, że już wszystko w życiu zrozumieli i świat pojęli samym tylko swoim natężeniem główkowania, myślenia po jakiejś fasolce z puszki (stąd wielość "koncepcji" i zażarta walka o dominację najmojszości), zaś z drugiej mamy szafy pełne przemyśleń, zawierające głównie opisy zniechęcenia próbami zrozumienia i wytłumaczenia niekonsystencji. Bowiem nauka z tej drugiej strony nie zajmuje się tematem z założenia - naukowcy jako ludzie się tym zajmują. A więc rozziew powodowany jest przyjęciem kompletnie różnych języków opisu świata, systemów kodowania, symboliki, zasad translacji, z których pierwszy język nie ma żadnej formalnej struktury, a za parser służy często jakiś nawiedzony guru z rzadką brodą, szaman z pustyni co pier...li węże (np. Wezyr, Ajatollah, pustelnik albo piekielnik,...) albo taki gościu z USA co napisał Trzeci Testament po pierwszych dwóch, Starym i Nowym. Zaś cechą drugiego języka o bardzo klarownej strukturze, jest naciąganie formy do wyjaśniania spraw nie mieszczących się w ramach uznawanego paradygmatu, spoza świata modeli naukowych oraz metod wnioskowania. Wystarczy porównać różne odmiany protestantyzmu z katolicyzmem albo z prawosławiem i wychodzą te wszystkie szwy i łaty pojęciowe. Klasycznym już exemplum stało się lansowanie bajki o płaskiej i młodej Ziemi, która to opowiastka jest rzeczywiście zawarta i opisana ze szczegółami w żydowskich książkach. Mówiąc o akcie Stworzenia nie można się zasłaniać tylko tekstem Genesis, bo to nie jest cała "spisana prawda". Odnosząc się do Orygenesa i jego historii, do tłumaczenia ST (Septuaginty), zwróciłem uwagę na ten motyw i swoiste celowe "zacieranie śladów", które potem skutkuje w liczeniu jakichś dziwnych zaklęć numerologicznych, dodawań, mnożeń, szeregów liczbowych i pierwiastków kwadratowych przez jakichś rosyjskich żydów i nieżydów, którzy próbują w ten sposób wykukać boski kod z eklektycznego dzieła, przeredagowanego dziesiątki razy i nawet przetłumaczonego na inny język z jeszcze innego języka. Kuriozum. Kiedyś wspominałem o wykładzie, bądź co bądź fachowca w tej dziedzinie, rabina Chabad Lubawicz, który wyjaśniał zawiłości kontaktu Człowieka z Bogiem. Jeśli znajdę ten film, to go zalinkuję, bo najwyraźniej nikomu nie chciało się go uczciwie przesłuchać.

Obrazek użytkownika jazgdyni

22-01-2021 [14:01] - jazgdyni | Link:

@Imć Waszeć

Przedstawiacie Waszeci aktualną patologię, która się chowa pod parasolem pod nazwą nauka. Nauka jest dzisiaj taka, jaka jest, chociaż ja będę się starał przekonać, że właśnie coś piardnęło i powoli zaczynamy powracać do zasad jakie obowiązywały Galileusza, Kopernika, Keplera, Newtona, czy Maxwella. Współcześni naukowcy, choć jest to czysta uzurpacja, bo moralnie na to określenie nie zasługują, nie dość, że popadli w konsumpcjonizm (polowanie na granty), to jeszcze gorzej - stali się przedmiotem, produktem, towarem, który każdy może kupić. I wcale się nie martwią, że koledzy, ba - cały świat nauki może ich uznać za idiotę.

Ustalmy sobie na wstępnie żelazne zasady uprawiania nauki i bycia naukowcem:
-   Nauka i jej uczestnicy bezwzględnie stara się dotrzeć do prawdy.
-   Naukowiec wprost domaga się, by każda nowa teoria, teza, każde nowe odkrycie, czy rozwiązanie zadania (albo równania) podlegało weryfikacji i falsyfikacji.
-   Moralność i etyka musi być obowiązkowym elementem uprawiania nauki. To, że moralność i etyka jest nieodłącznie w nauce, nie oznacza relacji odwrotnej, czyli, że moralność i etyka poddają się naukowemu badaniu. Tu ciekawostka: to ograniczenie pochodzi od Alberta Einsteina. W 1930 roku, w Berlinie brał udział w debacie i powiedział: "...nasze ludzkie poczucie piękna i instynkt religijny wspomagają władzę rozumu w jego dążeniu do największych osiągnięć. mamy rację mówiąc o moralnych podstawach nauki, nie można jednak odwrócić tego twierdzenia i mówić o naukowych podstawach moralności."
-   Rzetelny naukowiec zawsze rozważa aspekt matematyczny swojej pracy, czy swoich teorii. Tak już jest - Natura to Matematyka. Co więcej - nasza percepcja, czyli praca mózgu, to również czysta matematyka. I to jaka! Czysta dynamika nieliniowa i zasady złożoności. Szanowny Imć Waszeć wie o czym mowa.

Ps. Powołuje się Pan na starożytne zapisy. Czy wyeliminowane są błędy odczytu i translacyjne? Bo ja tam widzę sporo fantazji. Po prostu jest inny aparat pojęciowy.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

22-01-2021 [15:24] - Imć Waszeć | Link:

No właśnie. Z tym, że - drogi @jazgdyni - ja bym nie nazywał większości współczesnych magistrów, doktorów i profesorów naukowcami. To są albo prości rzemieślnicy stosujący elementy nauki w swojej codziennej praktyce, czasem bezmózgie zombie podążające za swoim guru profesorem, których przyciągnęła wizja miłego i bezwysiłkowego spędzania czasu z elitą, albo karierowicze, którzy z nauki robią chleb, jak zwykli urzędnicy na urzędach. W PRL do głosu w nauce masowo doszła frakcja społeczeństwa, która już przed wojną miała wyjątkowo klarowny pogląd na naukę - "nie po to się Jaś tyle lat uczył, żeby teraz miał pracować". Ale to szczegół i nie dotyczy większości świata. Wreszcie czwarta frakcja to typowe zakapiory, którzy nie mogą znieść, że ktoś inny ma inne od nich zdanie w danym przedmiocie. Wśród autokratów zawsze buszowało wojsko i były oczywiście tajne przez poufne granty. Nauka zachodnia też wiele lat funkcjonowała w oparciu o miłych z pozoru zakapiorów, którzy ściągali do siebie frajerów z prowincji świata, żeby ich u siebie wydrenować z pomysłów i na koniec wypluć. Naukowców z otwartymi głowami spotkałem w życiu tylko kilku, a i to stan wyniesienia ponad tłuszczę nie trwał u nich dłużej niż 10 lat. Jak to mówią każdego można kupić albo wytresować. Na UW żartowaliśmy sobie z takich efemeryd, że pojechał wykładać do USA, ale zaraz wróci, bo nie ma za dużo nowego do powiedzenia. To były czasy, gdy otwierał się na świat moskiewski system nauki z tonami praktycznych metod i książek z obliczeniami wagi ciężkiej. To było kompletne novum dla zachodu. Warto prześledzić w tym zakresie dokonania rosyjskich matematyków.

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

22-01-2021 [21:43] - Ryszard Surmacz | Link:

@ Imć Waszeć
Waszmość, podzielam Twoja opinię, lecz ujałbym to trochę inaczej. Człowiek nie ma szans przeniknać do istoty Boga. Tak jest, Bóg i człoweiek, to zupełnie dwie różne kategorie. Człowiek oczywiście powinien opisywać, musi dażyć do boskiego ideału, ale nie jest w stanie pokonać granicy życia i śmierci, poza która się On chowa. Dażenie do ideału, to dażenie do człowieczeństwa, odejście od niego to droga do animalizacji. Pozdrawiam   

Obrazek użytkownika maxilampus

24-01-2021 [13:47] - maxilampus | Link:

re:: Imc part 1
Jak zwykle w punkt drogi Imc-iu !!I
Z ludzka Hybryda jak on ,nie ma sensu prowadzic polemik..To tak, jak belkoczacy,pijany goral noca ,trzymajacy sie plotu aby nie upasc ,prowadzacy z tym plotem rozmowe..:-)0

Samo dążenie do prawdy nie wystarcza już uczonemu jako regulator moralnego postępowania. Trzeba opracować teorię moralności uprawiania nauki i wychowywać według niej naukowców Co więcej, zastępowanie dobra moralnego kwalifikacją naukowości lub podejściem naukowym stanowi pewną i smiertelna chorobę naszych czasów !..
Rozwój nauki i techniki wyprzedził w znacznym stopniu rozwój potrzebnej człowiekowi duchowości, tak że często staje się karykaturą samego siebie. Spoleczeństwo zaś zbyt często i natarczywie pyta o to, jak nauka może uczynić nas silniejszymi i bogatymi, a za rzadko i bez przekonania, jak nauka moglaby uczynić nas mądrymi i dobrymi..
Prawda powinna być respektowana dla niej samej, a nie w wyniku kalkulacji utylitarnych. Kalkulacje te bowiem wcale nie muszą przemawiać na rzecz prawdy, przynajmniej w perspektywie doraźnej. Jeśli więc dla poszanowania prawdy będziemy szukać motywacji aksjologicznej w płynacym z niej pożytku, jeśli od pożytku uzależnimy status prawdy w życiu prywatnym czy publicznym, wynik będzie zmienny jako funkcja okoliczności oraz rachunku bezpośrednich zysków i strat..
nNe zawsze chodzi o świadome wyparcie się etosu prawdy. Dochowanie wierności prawdzie – twierdzi – nie jest łatwe „wbrew wywodzącemu się ze starożytności stereotypowi, wedle którego prawda jest piekna i przez sama swoją atrakcyjność zwycięża, wystarczy tylko ulec jej wpływowi. Tymczasem prawda nader często jest nieatrakcyjna właśnie, ponieważ wymaga zastrzeżeń, ograniczeń, rozróżnień pojęciowych, umiarkowania. Ona przeważnie ‘leży pośrodku’, gdy tymczasem podniecające intelektualnie są właśnie skrajności..
Opisując zjawisko dysonansu poznawczego, gdy prawda jest niezgodna z interesami czy pragnieniami podmiotu: „prawda przegrywa w dysonansie poznawczym niekoniecznie w wyniku świadomej nierzetelności lub wskutek prymitywizmu myślowego. Prawdziwym winowajcą okazuje się najczęściej brak czujności wobec własnej motywacji bowiem od pokusy zdeformowanego widzenia rzeczywistości nikt nie jest wolny..
Uczony odpowiada nie tylko za prawdę, lecz także za skutki stosowania rezultatów nauki, oczywiście w takich granicach, w jakich to od niego zależy. Nauka winna się rozwijać na korzyść całej osobowości człowieka, a nie jego kosztem. A tymczasem nawet wybór tematyki i środków badawczych może dziś mieć negatywną kwalifikację moralną ..
 

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

22-01-2021 [21:36] - Ryszard Surmacz | Link:

@ jazgdyni
Janusz, bardzo dziekuję Ci za poświęcenie mi tyle uwagi, ale to wszystko, co napisałeś ujałem w ostatnim akapicie mojego wpisu (tak mi się przynajmniej wydaje). Nie musisz mnie do niczego przekonywać.
W swoim życiu miałem różne fazy. Kiedyś, jako dorosły i świadomy człowiek trafiłem na grupę bardzo zdolnych i interesujacych się wszystkim pijaków (mogę tak pisać, bo to byli moi kumple). Trwało to kilka lat. Koniec był tragiczny, bo z bogactwa tematów i rozmów, pozostała tylko wóda. Mnie udało się wyjść cało. Potem trafiłem na kilku nawiedzonych, tematem ich życia był Bóg i poszukiwanie z nim kontaktu. Kontakt nie trwał długo. Nia dało się. Nie wiem, co się z nimi dzieje. Znajomi powiadali, że mam pecha, bo trafiam na samych czubków. Potem wszedłem w dziennikarstwo i reportaż; tu spektrum było szerokie: od ćpunów przez mniejszości narodowe, po wyznawców pogaństwa (Wrocław) i kosmitów (np. "Antrovis"). No itd. 
Ale po co o tym piszę? Dlatego, że spodobała mi sie Twoja odpowiedź dana Imciowi. Wymieniłeś w niej kilka punktów. Do obowiazku poszukowania prawdy dodałbym obowiazek podawania punktu odniesienia, obowiazek deklaracji kulturowej i narodowej - nie z jakichś pobudek rasistowskich, lecz dla porzadku. Gdy czytam musze wiedzieć, jakiego wyznania jest piszacy, jaka reprezentuje kulturę, bo te szczegóły maja wpływ na postrzeganie i interpretację. Czytanie dzieł bez tych informacji wprowadza po prostu zamęt. Zdałem sobie z tego sprawę kiedyś, gdy robiłem wywiad z kilkoma poliglotami. Każdy z nich podkreślał doniosłość swoich korzeni i ważność swojego języka macierzystego. Powiadali, że bez dobrej  znajomości swojej kultury, nie potrafiliby zrozumieć i poznać inne. Zreszta, nie przyszło mi to trudno, bo rodzice pochodza z Kresów. Z innej beczki... Kiedyś córka, gdy kończyła liceum, przyszła do mnie i powiada, że chce studiować w Indiach? Zbaraniałem. Odpowiedzia było moje pytanie o jej samopoczucie. Potem, zaczałem drażyć, skad u niej te Indie. I dowiedziałem się, że tam studiowanie jest calkowicie wolne od nacisków politycznych. Student wyznacza lekturę, która chce przeczytać i jeżeli nie ma tłumaczenia, tłumacze szybko ten problem rozwiaża. 
I teraz wniosek - jeszcze długo w naszej cywilizacji nie doczekamy się takiej wolności nauki, jaka jest w Indiach; jeszcze długo bedzie płynęła Wisła, Ren i Tamiza, zanim Europejczyk będzie mógł uprawiać prawdziwa naukę. Ale można temu zaradzić. Odwołać się do starej tradycji klasztorów, ale pytanie, czy dziś znajda się ludzie, którzy dadza sie zamknać w klatce i strona po stronie dochodzić do nowych wniosków, łaczac to, co stare z nowym? Ilu jest w stanie odciać się od kasy, kobiet i władzy? A ilu bedzie chciało taki klasztor zrównać z ziemia? W naszej rzeczywistości wydawało się, że IPN-owi pozwola na większa swobodę? Nie dali mu żadnych szans.
Janusz, serdecznie Cię pozdrawiam                

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

21-01-2021 [20:00] - Imć Waszeć | Link:

No to co jest w końcu ważniejsze? To znaczy kto prawdziwiej odpowiada na pytania o złożoność i niesamowitość istniejącego świata, bajkopisarze opisujący morze w niebie (skąd wziął się niby mityczny Potop) podpartym kolumnami i rozpościerającym się nad płaską Ziemią, czy raczej naukowcy-badacze?

"nikt nie widział Boga, ale wiara w niego otwiera człowiekowi horyzont „pionowy”" - Skoro nikt nie widział, to skąd wiara w to, że napisał znaną książkę? Ponadto z czym konkretnie mamy tu do czynienia pod zarzutem "braku wiary w Boga", czy aby nie z odrzucaniem wiary w książkę i jej pochodzenie? Skoro tak, to wcale nie wierzymy w Boga, tylko w książkę. Warto popatrzeć jakie spustoszenie intelektualne i morderczą agresję wywołuje takie stawianie wiary u islamistów (czyżby Wszechwiedzący nie przewidział konsekwencji literalnego odczytywania skryptów i manipulacji ludźmi za ich pomocą?).

PS: BTW "Septuaginta została przyjęta z entuzjazmem w diasporze żydowskiej, z czasem jednak została odrzucona przez rabinów. Talmud powstanie Septuaginty porównuje do dnia, w którym wzniesiono złotego cielca. Powodem było to, że Septuagintą posługiwali się chrześcijanie". I to tyle w temacie "starszych braci" i "dni judaizmu w kościele".

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

21-01-2021 [21:04] - Ryszard Surmacz | Link:

@ Imć Waszeć
Witam!!
Dla matematyka, to rzeczywiście problem. Tego nie da się wyliczyć, ani zmierzyć. Ale tak, jak napisałem w tekście, Bóg jest idea. I ta idea daje człowiekowi szansę bycia lepszym. Nauka w opisie Boga staje się bezsilna. Po prostu nie ma narzedzi. Rzecz  jednak w tym, że jesteśmy już na takim etapie rozwoju swojej cywilizacji, że nauka stał się jej koniem pociagowym. Ale mimo to, bez odwołania się do Boga, ta sama nauka poprowadzi człowieka do własnej zagłdy. Przykłady, zwłaszcza dziś widać, jak na dłoni.  Bóg, jako punkt odniesienia jest nauce tak samo potrzebny, jak człowiekowi. Naukowiec bez Boga może stać sie zbrodniarzem, a człowiek zwierzęciem.  I to jest ten paradoks.

Bóg nie napisał Biblii, lecz została spisana przez Ewangelistów. Biblia uczy tak samo, jak podręcznik, jest opisem nie tylko Boga, ale przede wszystkim człowieka. Jeżeli bedziemy ja rozpatrywali w kategoriach ksiażki, to takiej w dziejach naszej cywilizacji nie napisła jeszcze nikt. I nie napisze. Każda cywilizacja ma swoja Biblię. Na temat Septuaginy, byłem kiedyś słuchaczem goracej dyskusji na jej temat. Niewiele ma tu do rzeczy. 
Pozdrawiam  

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

21-01-2021 [21:27] - Imć Waszeć | Link:

Ale ja nie mówię o Ewangelistach, tylko o kilkudziesięciu książkach Starego Testamentu, który odczytuje się obecnie niemal w każdym kościele w Polsce niczym "słowo Boże". Wskazuję też na źródło chaosu pojęciowego, którym jest Septuaginta. Zna Pan historię Orygenesa? Polecam zamiast bajki o Samsonie z oślą szczęką, bo to pokazuje jak Kościół był psuty już u zarania. Właśnie z tamtego okresu wywodzi się wspomniane tu niedawno przez kogoś słowo "Magisterium". Ja zacząłem drążyć temat po tym, gdy w filmie bodaj Przybyła dowiedziałem się o historii włączenia do modlitwy zwrotu "zrodzony a nie stworzony". Fascynująca historia, która nie ma nic wspólnego z istotą Boga, a jedynie z przerostem ego i maniackim uporem protoplastów naszego kościoła, które prowadziło najczęściej do rzezi w "obronie Boga". To nie ma nic wspólnego ze źródłem wiary.

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

21-01-2021 [21:44] - Ryszard Surmacz | Link:

@ Imć Waszeć
A, dla mnie to sa księgi (70), nie ksiażki. A to ciakawe: "zrodzony a nie stworzony", nigdy nie wchodzilem głebiej.  Przerost ego przekładał się na pieniadze i władzę. Stad tyle "wniosków racjonalizatorskich". Dla ludzi najgorsza jest nadgorliwość.  Poza tym, wszystko zgadza się.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

21-01-2021 [22:11] - Imć Waszeć | Link:

Tak, mówimy o herezji ariańskiej (nauki Ariusza) w Aleksandrii w czasach, gdy żył Orygenes, którego najpierw nauczał i wspierał biskup Aleksandrii Demetriusz, a potem zwalczał:

1) Orygenes: https://pl.wikipedia.org/wiki/... (185–254 n.e.)
2) Arianizm: https://pl.wikipedia.org/wiki/... (ok. 256–336 n.e.)
3) Septuaginta: https://pl.wikipedia.org/wiki/... (pomiędzy 250 a 150 rokiem p.n.e. w Aleksandrii)
4) "List Arysteasza czyli legenda o powstaniu Septuaginty": http://cejsh.icm.edu.pl/cejsh/...
5) "Księga Rodzaju w Septuagincie": http://apcz.umk.pl/czasopisma/...

Obrazek użytkownika Roz Sądek

22-01-2021 [00:14] - Roz Sądek | Link:

@Imć Waszeć
Dopóki nie przeczyta Pan choć 0,001 promila literatury faktu z Państwowej Publicznej Biblioteki Sałtykowa-Szczedrina, albo Bibliothèque nationale de France w temacie Boga i religii, to nie powinien Pan nawet wzmiankować w tym temacie. Nie po to tysiące marksistów  robiło doktoraty i profesury, nie po to Gagarin poleciał w kosmos, by dziś w w 21 roku 21 wieku jakiś bloger ich kompromitował miałkimi wrzutkami.
 

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

22-01-2021 [09:10] - Imć Waszeć | Link:

Pan zdaje się przeczytał i skutecznie stosuje, więc nie mam zamiaru odbierać pańskiego chleba.

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

21-01-2021 [18:58] - NASZ_HENRY | Link:

Religia każe wierzyć, nauka każe wątpić ☺
 

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

21-01-2021 [21:08] - Ryszard Surmacz | Link:

@ Nasz Henry
"Religia każe wierzyć, nauka każe wątpić ☺". A Bóg na to wszystko patrzy z góry i ma niezła zabawę.

Obrazek użytkownika Jabe

21-01-2021 [19:05] - Jabe | Link:

nie ma żadnego wpływu na jej finansowanie – zadanie przejęło państwo i to ono decyduje o kierunkach badawczych. – Bóg tak chce, czy wolno to zmienić?

Jeżeli państwo należy do obywateli, środki publiczne przeznacza na pogłębianie własnego poziomu wykształcenia – Nie jest to aby naiwne? A jeśli nawet nie, obywatele poprzez państwo kolektywnie przeznaczają pieniądze na podniesienie własnego poziomu. Kolektywnie!

Obrazek użytkownika sake3

21-01-2021 [20:35] - sake3 | Link:

Nie sądzę,że nauka to przyczyna i wynikposzukiwań lepszego i łatwiejszego życia.Wiąże Pan naukę z bogactwem,siłą,cwaniactwem,sklonnościami do grabieży i podbojów,agresją i wojnami.Tylko tak negatywnie upatruje Pan ,,wartość''i znaczenie nauki?To czymże dzisiaj bylibyśmy,na jakim etapie rozwoju?Dlaczego w rozważaniach o wierze i nauce nie uwzględnia Pan człowieka,jego zdolności,talentów w róznych dziedzinach,zainteresowań i predyspozycji? Po co by Bóg im je dawał?Tyle,że od człowieka zależy w jaki sposób te przymioty wykorzysta. 

 

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

21-01-2021 [21:32] - Ryszard Surmacz | Link:

@ sake3
O nauce tak napisałem: "Jej punktem odniesienia może być dobro człowieka, ale nie musi, bo wielokrotnie została ona skompromitowana – jej horyzont z natury ma charakter <poziomy>". Kiedyś nauka była misja, dziś, jak wiele innych zawodów,  straciła ja. Nie mitologizujmy jej, bo wszystkie najważniejsze odkrycia kiedyś trafiały najpierw do papieża, a dziś trafiaja do wojska. Nie mniej bez nauki, oczywiście, nie wyobrażamy sobie życia. Wszystko wymaga jednak gruntownej reformy i moralnego sita.  
Człowiek jest podmiotem tego artykułu. 

Obrazek użytkownika sake3

21-01-2021 [21:57] - sake3 | Link:

Nauka to nie tylko odkrycia,bo odkryć to można było Amerykę i inne lądy czy morza.Nauka jest wynikiem ciężkiej pracy wynalazcy,myśliciela,pasjonata.Czy sądzi Pan ,że byłoby dobrze gdyby owoce nauki w tylu dziedzinach i tak już rozwiniętej trafiały dzisiaj najpierw do papieża?

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

22-01-2021 [21:52] - Ryszard Surmacz | Link:

@ sake3
Proszę Pani, z papieżem, to przeszłość. Kopernik swoje dzieło "O obrotach..." przesłał najpierw papieżowi, bo w tamtym czasie był on najważniejszy na ziemi. Ale nie miał pewności, czy nie zostanie spalony na stosie. Nauka, jak wszystko, musi być powiazana z moralnościa, z uczciwościa, a nie jak dzisiaj z kasa, grantami i sterowaniem możnych tego świata. Naukowiec musi być człowiekiem uczciwym, a jego wykształcenie musi mieć wszechstronne. Praca jeszcze o niczym nie świadczy. Istotna jest prawda i dochodzenie do niej w sposób uczciwy.

Obrazek użytkownika EsaurGappa

23-01-2021 [00:27] - EsaurGappa | Link:

Niestety ciemność wszystko obraca w narzędzie zbrodni,nauka nie służy prawdzie została już tylko kolejną muzą fałszywej sztuki.

Obrazek użytkownika angela

21-01-2021 [22:02] - angela | Link:

Kto chce, to widzi i wiara staje się rzeczywistoscia.
Jezus, i całe Jego otoczenie, to postaci historyczne.
Zależy tylko, czy  zechcemy otworzyć sie na poszukiwanie  prawdy, czy trwanie w swojej zapieklosci i niewiary.

https://www.google.com/amp/s/w...
Gdyby wziąść pod uwage nie tylko Calun Turynski, ale istnieje przeciez wiele /miliony/ innych faktów  z punktu widzenia człowieka, niewytlumaczalnych, interwencji Boga na ziemi.

Obrazek użytkownika EsaurGappa

21-01-2021 [22:25] - EsaurGappa | Link:

Kto chce to widzi...To nie tak proszę pani.Jesteśmy naczyniami połączonymi.Jezus był wpierw synem dopiero później dziedzicem,jego rodzina wybrana została u zarania dziejów,ale potomstwo jego pochodzi nie z krwi i ciała lecz z ducha.Dlatego nauka nie potrafi zgłębić tajemnicy Boga,gdyż nie podlega ona ludzkiemu pojmowaniu rzeczywistości.Prawda nie podlega zasadom fizyki ona je stworzyła.

Obrazek użytkownika EsaurGappa

21-01-2021 [22:11] - EsaurGappa | Link:

Marzę by być jak najdalej od świata nauki postępu nowoczesności,z dala od tego szalonego zgiełku,śnię o turkusowych wodach atolu Aitutaki,jestem tam nagi nie skrępowany ludzkością,żyjąc w głębokiej komitywie z fauna i florą jestem częścią tego skrawka nieba na ziemi.Ciekawość jednak wybudza mnie z tego snu,otwieram oczy i widzę wokół mnie takie same dzieciaki jak ja,wokół triumfuje nieograniczony wszechświat słów,mam wyryte w świadomości zasady gry,a jednocześnie prawo do ich łamania.Czy ja chciałem tu być?

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

22-01-2021 [21:54] - Ryszard Surmacz | Link:

@ EsaurGappa
Tak, właśnie, do tego doprowadziła nas współczesna cywilizacja. 

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

24-01-2021 [18:16] - Imć Waszeć | Link:

Niech Pan uważa, ja w młodości też zaczynałem od takich przelewania na papier takich strumieni czystej świadomości i niech Pan tylko spojrzy co ze mnie wyrosło - zinformatyzowany matematyk ;))

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

22-01-2021 [12:17] - rolnik z mazur | Link:

@ RS
Przypomina to odwieczny spór filozofów- co było pierwotne - idea( Bóg) czy materia( nauka). Albo się jest idealistą albo marksistą. Ja np. jestem idealistą. Nie wyobrażam sobie żeby coś powstało bez siły sprawczej - Boga. Pzdr

Obrazek użytkownika jazgdyni

22-01-2021 [14:02] - jazgdyni | Link:

Tak trzymać.

Obrazek użytkownika jazgdyni

22-01-2021 [23:17] - jazgdyni | Link:

@Ryszard Surmacz & @Imć Waszeć

Co za dyskusja!
Miałem wątpliwości, czy takie są jeszcze możliwe. Z jednej strony idiotyczny scjentyzm, z drugiej jeszcze głupszy fanatyzm. A tu proszę. Niemalże dotykamy istoty rzeczy. Lub skromniej - usiłujemy się do tego zbliżyć.

Stephen Hawking w swoim ostatnim dziele "Brief Answers to the Big Questions", u nas wydanej jako "Wielki projekt" całkiem niedawno, w 2018 r. rozpaczliwie w swojej wielkiej próżności nieszczęśliwego człowieka uznanego za największego naukowca XX wieku (a konkurencja jest duża) usiłował zmierzyć się z Bogiem. Rezultat jest bardzo marny. Widać rozpacz umierającego człowieka, łaknącego boskiego błogosławieństwa, wiedząc, że to przekreśla pracę całego jego życia.

Dlaczego zajmuję się Hawking'em? Bo to guru, wprost spiżowy pomnik ateizmu. Tak swoim autorytetem przytłaczał całą naukę, że każdy, co chciał w nauce zaistnieć, nie mógł się przyznać do wiary w Boga.

Na swoje nieszczęście swym ostatnim, akurat popularno - naukowym (bo chciał, żeby jego argumentacja dotarła do jak najszerszych kręgów i była jednym z filarów lewactwa aka neobolszewii) dziełem nie dość, że się pogrążył, to jednocześnie ośmieszył.

Chyba tylko pycha uwielbianego naukowca popchnęła go już na początku do stwierdzenia, że "filozofia jest martwa". A potem z całym spokojem przeprowadza nic innego, jak rozprawę filozoficzną. Wiemy, że najpotężniejszą bronią filozofii jest logika. Hawking ją łamie na każdym kroku. "Głównym zadaniem filozofii jest uczyć ludzi sztuki poprawnego definiowania, logicznej analizy i właściwej argumentacji. Czy Hawking nam chce powiedzieć, że i ta sztuka jest martwa?
Posłużę się ponownie argumentacją Lennoxa. Chyba każdy, co śledzi postępy nauki, wie, że wg Hawkinga - Wszechświat powstał z niczego. Albo prościej - coś powstało z niczego.
Hawking precyzyjnie powiedział tak - "Ponieważ istnieje prawo grawitacji, Wszechświat może i będzie się stwarzał z niczego". No dobrze... co dla Hawkinga oznacza =nic=? Przecież napisał, że istnieje prawo grawitacji! A jak takie prawo istnieje, to oczywiste, że istnieje grawitacja, bo abstrakcyjne matematyczne prawo byłoby puste. Czy więc grawitacja jest tym niczym? Jest nie-bytem?
Czyli już tu, na samym początku, stwierdzając śmierć filozofii, mataczy jak zakręcony, że Wszechświat jest stworzony z niczego i czegoś. Zwrócę uwagę, że współcześni fizycy, jak mówią o "niczym", to mają na myśli próżnię kwantową.
Tak więc mamy nonsens głoszony przez światowej sławy naukowca. Nielogiczność tego rodzaju twierdzeń trudno dostrzec właśnie dlatego, że wygłaszają je naukowcy i dlatego opinia publiczna, co zrozumiałe, przyjmuje je jako twierdzenia poparte autorytetem nauki.

CD

 

Obrazek użytkownika jazgdyni

22-01-2021 [23:39] - jazgdyni | Link:

CD
Hawking nie uprawia nauki. On już zajmuje się ideologią. Nazywam to religią ateizmu. I wygląda na to, że usiłuje, jak Dawkins zwykłych obywateli, zarazić niedorzecznosciami kolegów naukowców.
Rezultat - Pieprzyć logikę! Łgać i używać autorytetów dla wyższych celów. Na przykład po to, by opanować ziemię wciskając kit o globalnym ociepleniu.

U Hawkinga pobrzmiewa tu echo innego okswordzkiego geniusza, oczywiście ateisty, chemika Petera Atkinsa, który z przekonaniem stwierdził - "Czasoprzestrzeń generuje w procesie własnej samoorganizacji swe własne cząstki"

Co za ćwoki. Dobrze, że nie jestem profesorem Oxfordu (pozdrowienia dla Radka Sikorskiego), bo może też bym tam tak zgłupiał.

 

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

23-01-2021 [13:54] - Ryszard Surmacz | Link:

@jazgdyni
Janusz, nie będe mógł pociagnać tematu, bo nastapił pewien sabotaż, spotkałem starego kolegę i pokoniaczkowaliśmy co nieco i zmienił mi się nastrój. Wybacz, może wieczorem. 

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

23-01-2021 [16:55] - Imć Waszeć | Link:

Moja aktualna "filozofia życiowa" nie wynika z braku punktu odniesienia, tylko ze zmiany punktu odniesienia. Ze zmiany kąta patrzenia na różne kardynalne sprawy i problemy świata. Ponieważ dostrzegam możliwość dokonania takiej zmiany optyki, więc z definicji nie ma ona nic wspólnego z odrzucaniem lub zmianą Boga. Już kiedyś pisałem, że do głębokich poszukiwań zainspirował mnie m.in. Rober Lawrence Kuhn i jego cykl filmowy pt. "Bliżej Prawdy". Jest to zupełnie wyjątkowa postawa, zwłaszcza że sam jest żydem, tak samo jak zupełnie niespotykane jest to jego błądzenie wśród wyznawców różnych religii i światopoglądów naukowych, czyli poniekąd "parareligijnych", w celu złożenia w całość pewnej układanki. Nie ma dla niego znaczenia czy ktoś jest komunistą, masonem, pastorem, czy wojującym ateistą - liczy się tylko i wyłącznie dotarcie do możliwie najszerszego spektrum poglądów, do najogólniejszego oglądu danego problemu, by na koniec dokonać syntezy i wyciągnąć własne wnioski. To jest właśnie postawa prawdziwego naukowca.

Jeśli chodzi o klasztory, to wypowiadałem się o tym wielokrotnie. Na przykład w sprawie naprawy tzw. "służby zdrowia". Klasztor, a raczej narzucenie sobie lub pewnej grupie osób reżimu pojęciowego i sposobu prowadzenia rozumowań, może być w pewnych sytuacjach dobry, oczyszczający, choć nie uważam, żeby pomagał wszystkim. Klauzura zawsze działa motywująco na chęć dostrzegania w życiu nie tylko spraw, ale i Człowieka w nie uwikłanego. Kto tego sam nie umie dostrzec, musi użyć wspomagania. Podobną rolę miał odgrywać system edukacji akademickiej, jednak już w starożytności niejaki Speuzyp pokazał, do czego to wszystko zmierza. Jeśli chodzi o mnie, to byłbym zaszczycony możliwością zamknięcia się z Panami w klasztorze nawet na rok, a wręcz wniebowzięty, gdyby w tym samym czasie podobna decyzję podjęli i zamknęli się w nim także Meissner z Penrosem ;) Pod warunkiem ścisłej reglamentacji papierosów i ograniczenia spożywania alkoholu, moglibyśmy dojść tam do naprawdę niebotycznych i strzelistych konstrukcji filozoficznych, a być może nawet do postawienia fundamentów dla nowej nauki. Kuhna moglibyśmy też zaprosić, bo to równy gość jest :)

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

23-01-2021 [17:22] - Imć Waszeć | Link:

@Ryszard Surmacz, bycie dziennikarzem to nie tyle zawód, co zobowiązanie, cel światły i godzien dążenia ku niemu wbrew wszystkim przeciwnościom. Samozapewnienie, że będzie się dopełniać rzetelności w opisie i przekazie nawet gdybyśmy mieli o tym własne inne zdanie. Pan tę cechę posiada i jest to niewątpliwie zasługa Pańskiej skomplikowanej i wciąż meandrującej ścieżki życiowej. Jest to tym ważniejsze, że większość współczesnych dziennikarzy stało się w najlepszym razie zwyczajnymi rzemieślnikami słowa, a w najgorszym pospolitymi politrukami. Tak trzymać! :]

@jazgdyni, spuśćmy nad tą pełną wyniosłości barbarią Oxfordu zasłonę milczenia. To najlepiej pokazuje jak ważna jest prawdziwa praktyczna wolność przekonań i możliwość ich ścierania, a nie tylko pozorowana swoboda i jej stałe głoszenie na banerach. Tam po prostu wiele poglądów nie ma szans na zaistnienie, bo nie i tyle. Obecnie są oni stale obecni w awangardzie "POstępu". Mamy własne niezależne zdanie i możliwości intelektualne, żeby się na nich nie musieć wzorować. Dla mnie Oxford jest jedynie zbiorem danych, miejscem polowań i pozyskiwania (ekstrakcji) konkretnej wiedzy, a nie wzorcem i źródłem jakiejś nieprzemijającej mądrości. Gdybym miał ocenić jednym zdaniem jaki wpływ ma na mnie "świeckość" bądź "pobożność" tamtejszych autorytetów, w tym Hawkinga, to powiedziałbym, że zmarły w ostatnich dniach Papcio "Chmiel" Chmielewski miał niewątpliwie większe :)

Pozdrawiam Panów serdecznie.

PS: Jeden dobry przykład czasem wystarczy zamiast godzin machania rękami?
https://irandrus.files.wordpre...
Sprawdziłem w Googlach hasło "topos Hartman" i nadal wyskakuje na pierwszej stronie "Człowiek nauki jest prototypem człowieka masowego": https://naszeblogi.pl/48520-cz...
Liczba wyświetleń 31119 (tylko dziś 7). Tak się tworzy kulturę :))))
Dla porównania dyskusja "Inżynier czy humanista?" - 12,890 (13), trochę mniej niż "Reformy czy discopolo?" (15tys.).

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

23-01-2021 [21:40] - Ryszard Surmacz | Link:

@ Imć Waszeć
Ups... coś uciekło
Co do idei dziennikarstwa, nic nie mam do dodania. Ale nie wiem, czy Waszmość wiesz, że wystawiłeś mi wilczy bilet. Teraz żadna redakcja nie bedzie chciała przyjać mnie do swojego składu. Ale dzięki, za kilka lat pokażę wnukom. Może uwierza.
Ale wolność, odpowiedzialność i uczciwość, to podstwa.

PS. A kulturę robi się wówczas, gdy nie wie się, że się ja robi - to jakiś niedokładny cytat.
Pozdrawiam

Obrazek użytkownika jazgdyni

24-01-2021 [03:54] - jazgdyni | Link:

@Imć Waszeć

Ponieważ nie wiem, czy nawet mógłbym się zbliżyć do Pańskiego poziomu poruszania się w obszarach współczesnej matematyki, chociaż bardzo bym chciał, więc serdecznie kibicuję, a na dodatek mam takiego autora, matematyka, który fenomenalnie wyjaśnia wiele matematycznych problemów. To Ian Stewart [https://pl.wikipedia.org/wiki/Ian_Stewart_(matematyk)], którego polem działania są systemy złożone. To właśnie mnie do niego doprowadziło, gdy w roku 2000 zetknąłem się z matematyką chaosu i nagle wyskoczyło complexity. Dlatego bardziej odpowiadałyby mi systemy kompleksowe, a nie złożone. A ogólnie - musiałem (bo intuicyjnie wiedziałem) pojąć na gruncie filozoficzno - matematycznym precyzyjne pojęcie systemu. Polecam książki Iana Stewarta każdemu zainteresowanemu nie tylko matematyką, ale także matematycznego rozumienia Natury i Wszechświata.

Co do prestiżu uniwersytetów. Brytyjskie się kompromitują poprzez swoją ideologiczną chorobę. Tak samo jak większość amerykańskich. Chociaż te, które są dla mnie punktem odniesienia w zakresie nauk ścisłych, na wschodzie MIT i Harward, a na zachodzie UCLA i przede wszystkim CALTECH, nie są zidiociałe lewacko i w dużym stopniu wiarygodne.
Kalifornijskie są dla mnie głównym źródłem w dziedzinie kognitywistyki.

Któryś z autorytetów, nie pamiętam w tej chwili kto, ale chyba filozof, przedstawił bardzo odważną, choć obrazoburczą koncepcję - prawdziwymi ludźmi są wyłącznie geniusze.
Należy to rozumieć, że cała ludzka edukacja i wychowanie powinny być skierowane na rozwój intelektualny społeczeństw. Tak by "zbiór geniuszy" się powiększał. Jak widzimy, jest to w sprzeczności z działaniami lewactwa (w kategoriach poprawności politycznej nazywanej =lewica neoliberalna=). Ta bolszewia w swojej ideologii, nie potrzebuje mądrego społeczeństwa. Wprost przeciwnie - edukacja ma dostarczać minimum wiedzy wyłącznie dla przeżycia, dobrostanu na niskim poziomie i bycia pożytecznym konsumentem. A "geniuszy" to władcy świata sami sobie będą wyławiać i zatwierdzać.
I tutaj dochodzimy do tworzącego się właśnie potężnego sporu naukowego, który można określić jako obiektywizm versus subiektywizm. Wielu myślicieli stwierdza, że naukowy obiektywizm skończył się na teoriach Einsteina. Tworząca się wówczas mechanika kwantowa już niestety zawiera wiele subiektywności, gdyż obserwator ma wpływ na przebieg zjawiska.

CD

Obrazek użytkownika jazgdyni

24-01-2021 [04:15] - jazgdyni | Link:

CD

Penrose i Hawking są niewątpliwymi geniuszami. Tylko ten pierwszy stara się z całych sił być obiektywny, a Hawking jest jak najbardziej subiektywnie zakręcony. To widoczny dla wszystkich ewidentny fakt i co Penrose mu zarzucił, rozjeżdżając doszczętnie jego przedśmiertelną książkę.
Howking starając zniszczyć Boga stawiając w kontrze naukę (i zabijając filozofię przy okazji) oparł się na wybitnie subiektywnych teoriach, oczywiście matematycznie bardzo eleganckich, jak wieloświaty (z wyliczeń wychodzi, że ma być ich 10^500), oraz M-teoria (tu z kolei mamy co najmniej 11 wymiarów czasoprzestrzeni), która wyrosła z teorii strun. To nie są teorie. To raczej zbiór naukowych pobożnych życzeń fizyków teoretycznych. Nic tam nie spełnia kryterium obiektywności i na siłę usiłuje się dopasować rzeczywistość do matematycznego modelu.

I tutaj mamy matematyków, bez których zarówno w zakresie praktycznym, jak i w zakresie teoretycznym, nauka i technika nie może żyć. Widzę, że w zakresie fizyki teoretycznej, czyli dla mnie wyjaśnianiu, jak to wszystko działa, matematycy obecnie głównie zajmują się modelowaniem. Wszystko jest OK, dopóki nie usiłuje się naginać rzeczywistości do swojego pięknego, eleganckiego i ulubionego modelu.

Cieszyłoby mnie, gdyby Imć Waszeć był członkiem SIAM i interesował się nie tylko applied, ale nawet applicable mathematics.

Pozdrawiam serdecznie

Obrazek użytkownika Jabe

24-01-2021 [08:33] - Jabe | Link:

Pan Jazgdyni wypowiada się kategorycznie na tematy, o których nie ma zielonego pojęcia.

Obrazek użytkownika jazgdyni

24-01-2021 [09:08] - jazgdyni | Link:

Przebiłeś mnie.

Wypowiadasz kategorycznie nie mając pojęcia, czy ja się wypowiadam w tematach o których nie mam zielonego pojęcia.

To moje proste rozumowanie indukcyjne pokazuje jakże głupim prostaczkiem potrafisz być. Taki wiejski mistrz jednozdaniowych złośliwości. Wypij klina, to sie poczujesz lepiej.

Obrazek użytkownika Jabe

24-01-2021 [09:51] - Jabe | Link:

Na czym polega wybitna subiektywność zbioru naukowych pobożnych życzeń nazwanych teorią wieloświatów?

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

24-01-2021 [11:32] - Imć Waszeć | Link:

@jazgdyni & @jabe
Pokój Panowie. Tego zagadnienia nie da się rozstrzygnąć za pomocą cytowania fragmentów z artykułów popularno naukowych. Wtedy bowiem mamy jakieś pojęcie, słowa, dziwne liczby i nic poza tym. Jeśli mówimy o tych teoriach wieloświatów opartych na strunach czy też branach, to naturalnym językiem matematycznego opisu staje się język geometrii algebraicznej. Nie wiem, czy Panowie czujecie ten rodzaj dualizmu. Einstein posługiwał się językiem geometrii różniczkowej, co daje opis świata lokalny (w mapie, poprzez lokalny pierścień jako naturalną arytmetykę). Gdy przechodzimy stąd do opisu rozmaitości jako całości, to napotykamy na szereg nierozwiązanych dotąd problemów, które można objąć jednym wspólnym terminem braku dostatecznej regularności w ich opisie algebraicznym (patrz teorie homotopii, homologii i kohomologii - wybrane typy). Natomiast geometria algebraiczna pozwala definiować świat rozmaitości globalnie, za pomocą zupełnie innego pierścienia, działającego z zewnątrz, czyli też innej zewnętrznej arytmetyki. Musiałbym tutaj pokazać związki pomiędzy schematami (rodzaje snopów, przestrzenie upierścienione) jako uogólnieniami zwykłych rozmaitości, a zewnętrzną dla pierścienia konstrukcja tzw. adeli, które pozwalają na traktowanie każdego niezbyt dzikiego pierścienia jako swego rodzaju pierścienia lokalnego. Takie konstrukcje prowadzą właśnie do tego, o czym już kiedyś tu pisałem, czyli wypaczenia klasycznych pojęć zbioru, przynależności do zbioru, nawet kwantyfikatorów itd. Inaczej mówiąc, gdy uogólniamy zwykłą kohomologię, do K-teorii, zaczynają się z przestrzeniami dziać bardzo dziwne rzeczy, do zastąpienia logiki binarnej logiką modalną włącznie (toposy). Brak możliwości dowodzenia przez zaprzeczenie w tym przypadku ma związek z topologią (typu Zariskiego), która nie potrafi oddzielać poszczególnych punktów od siebie (i dlatego przestrzenie upierścienione jako schematy mają tzw. punkty wielokrotne). Szczerze mówiąc nie mam innego lepszego języka pod ręką, niż język zwykłych funkcji zespolonych (holomorficznych), które właśnie mają punkty wielokrotne w rozgałęzieniach owiniętych wokół biegunów (np. logarytm zespolony z nieskończona liczba rozgałęzień). Ale dalej się już nie pójdzie bez wiedzy o funkcjach meromorficznych (takich ułamkach funkcji homorficznych) i jak to wygląda globalnie, czyli jak z zer i biegunów otworzyć taką funkcję. Uogólnieniem tego jest pojęcia dywizora na rozmaitości. Dopiero teraz zaczynają się schody. Takie funkcje, które opisuje się wielomianami lub funkcjami wymiernymi, jako obiekty z geometrii algebraicznej, zanurza się standardowo w odpowiednich przestrzeniach rzutowych, a jeszcze ogólniej w grassmannianach. To powoduje, że mamy do czynienia już nie tylko z aparatem algebry, ale też geometrii, teorii liczb i kombinatoryki. Może podam przykład, a innym razem sobie pomówimy o szczegółach...

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

24-01-2021 [12:15] - Imć Waszeć | Link:

Zacznę od wyliczanki, od której każdemu wyprostują się wąsy: ;)))
1) Przecięcie dwóch okręgów na płaszczyźnie są to cztery punkty (wraz z krotnościami) - tw. Bezouta. Powala? Ogólniej krzywa zadana wielomianem stopnia n przecina krzywą zadaną wielomianem stopnia m w m*n punktach. No dobrze, ale jak? Odpowiedzią jest to, że te miejsca przecięć, których nie widać, idą parami jako liczby zespolone. Ale to nie wszystko. Niektóre krzywe przetną się na prostej w nieskończoności (na okręgu zwiniętym jak brzeg wstęgi Mobiusa) przy przejściu do przestrzeni rzutowej (ta prosta w nieskończoności to taka rzeczywista prosta rzutowa - hierarchia zanurzeń!). Sfera Riemanna to też prosta rzutowa ale zespolona i ma dwa wymiary. Podobna sytuacja zachodzi dla przecięć powierzchni i podrozmaitości wyższych wymiarów n zanurzonych w przestrzeń o wymiarze n+1. Gdy zanurzamy w n+k wymiar, to mamy już własności grassmannianowe (uogólnienie przestrzeni rzutowych). Gdybym tu zaczął temat współrzędnych i zanurzenia Plückera, to wyprostują się nie tylko wąsy, ale nawet cała d... Pomińmy szczegóły ;)
https://en.wikipedia.org/wiki/...
2) Na powierzchni zadanej wielomianem trzeciego stopnia w R^3 (P^3) możemy wyróżnić dokładnie 27 linii prostych: https://en.wikipedia.org/wiki/...
"In physics, the 27 lines can be identified with the 27 possible charges of M-theory on a six-dimensional torus (6 momenta; 15 membranes; 6 fivebranes) and the group E6 then naturally acts as the U-duality group. This map between del Pezzo surfaces and M-theory on tori is known as mysterious duality."
Dowieść tego można m.in. za pomocą rachunku Schuberta: https://en.wikipedia.org/wiki/...
3) Ogólnie mamy tzw. Enumerative geometry, czyli geometrię zajmującą się zliczaniem takich dziwnych zanurzeń jednych rozmaitości w innych: https://en.wikipedia.org/wiki/...
Problem Apolloniusza, to 8 okręgów stycznych do trzech okręgów w położeniu ogólnym.
W teorii strun: 2875 = the number of lines on a general quintic threefold (trzylistna powierzchnia piątego stopnia). 609250 = the number of conics on a general quintic threefold (Calabi-Yau)
Ma to też związek z zaawansowaną kryptografią hipereliptyczną i rodzinami "silnych" lub "słabych" krzywych.
3) Fibracje, rozwłóknienia i wiązki. Ma to pewien związek z powyższym, a dodatkowo pozwala patrzeć kompleksowo na wypełnianie jednych rozmaitości innymi mniejszego wymiaru. Najbardziej znanym jest rozwłóknienie Hopfa: https://en.wikipedia.org/wiki/...
Analogicznie mogą zwijać się inne rozmaitości.
Dopiero taki szeroki przegląd pozwoli na zrozumienie, czym są owe tajemnicze liczby w modelach kosmologii albo cząstek. Można o nich rzec "stałe wszechświata", bo nie zmieni ich żaden fizyczny model.

Obrazek użytkownika jazgdyni

24-01-2021 [12:36] - jazgdyni | Link:

@Imć Waszeć

Brawo!
Najbardziej podoba mi się jakże matematycznie i naukowe - ...is known as mysterious duality

Obrazek użytkownika jazgdyni

24-01-2021 [12:22] - jazgdyni | Link:

@Imć Waszeć

Pod koniec prościutkiego (ha, ha) komentarza napisałeś Waszeci - "...Dopiero teraz zaczynają się schody..."

Ty sobie Imci jaja robisz! Sądzisz, że na tym portalu jest choć 1 (słownie - jeden) człowiek, który to w pełni rozumie i ogarnia?! Oczywiście, jak widać, za wyjątkiem Jabe (Mirek, jeżeli to ty robisz kpiny, to cię przeklnę).
To pojadę dalej - jest w Polsce choćby 50-ciu matematyków, którzy podobnie jak IW poruszają się swobodnie w temacie? A na całym świecie jest was 1000? No może 10 000?

Na moje oko i wiem co mówię, by to było mały pikuś, to trzeba w tym siedzieć non-stop minimum 10 lat i jeszcze stale wertować naukowe (nie p-n) doniesienia, bo zmiany tu są ogromne.

I proszę mi tu nie podważać dobrych i fachowych opracowań popularno-naukowych , bo wasz niesłychanie hermetyczny słownik (i wiele, wiele innych z nauk scisłych. jak np. mój ukochany kwark powabny) wymaga nie tylko naukowych geniuszy, ale także takich, którzy mają naturalny talent tłumaczenia i wyjaśniania. Jak właśnie Feynman, czy Stewart.

Tak, czy inaczej - nadal nie wiem, czy Imć Waszeć jest za wieloświatem, czy przeciw. Tak jak nie wiem gdzie skierowana jest strzałka czasu.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

24-01-2021 [13:52] - Imć Waszeć | Link:

Jeśli jest wieloświat, to nie jest on zorganizowany tak, jak to pokazują wspomniane wyżej modele. Nie jest on w tym sensie "rzeczywisty". Wbrew pozorom te modele opisują sytuację stacjonarną i w pewnym sensie deterministyczną. Można zachwycać się widokiem kraty generatorów (Leech lattice) grupy E6 M-teorii, albo większej prostej (hehe, to nie żart tylko klasa grup) grupy Liego E8 w modelu cząstek Garretta Lisiego, ale to nie wytłumaczy tych wszystkich mankamentów, które obecnie istnieją w matematyce pod nazwą hipotez z nazwiskami. Hipotezy te ukazują zgoła inny obraz matematyki jako systemu niepełnego i niezdolnego nawet do wyjaśnienia własnych elementarnych podstaw. Pisałem już tu kiedyś o aksjomatach teorii mnogości i logice. Przede wszystkim nasza logika nie jest logiką dwuwartościową, bo tamta wyklucza dodawanie nowej wiedzy i usuwanie sprzeczności. Nasza logika, model rozwoju nauki, pozwala adaptować się do nowych odkryć. W tym sensie paradygmat, to jedynie zestaw tych teorii, które na dziś uznajemy za prawdziwe lub słuszne, ale to może się zmienić wraz z nowymi odkryciami. Tak samo jest w matematyce. Cały czas trwają prace nad znalezieniem nowych środków wyrazu, nowych metod rozumowania i nowych podstaw. Oparta na aksjomatach mnogości ZFC matematyka klasyczna, to tylko jeden z możliwych modeli dla tego zadania, ale nie jedyny. Gdy wskazywałem na równoważność podejrzanego Aksjomatu Wyboru (AC) z teorii mnogości i Zasady Wyłączonego Środka (EM) z logiki, to mówiłem, ze są one równoważne ale na bazie tych wszystkich zdań, które przyjęliśmy za aksjomaty. Gdy zamienimy te zdania alternatywnymi formami, słabszymi lub mocniejszymi, to zmieni się cała struktura równoważności różnych zdań, dominacji, czyli wynikania jednych z drugich, a nawet ich porównywalności. Nieporównywalne zdania możemy dołączać do aksjomatów zupełnie niezależnie od siebie, także zaprzeczając im. Z tym właśnie się wiąże wiele paradoksalnych trudności w udowodnieniu czegoś. Paradoksalnych, bo gdybyśmy mieli wgląd w aktualną strukturę porządku pośród możliwych zadań, to nie musielibyśmy bić głową w ścianę. Co najwyżej dołączylibyśmy nowy niezależny aksjomat. Takie zagadnienia jak "Czy P=NP?", hipoteza Riemanna, Goldbacha, "class number conjecture" itp. wytyczyłyby po prostu nowe pełniejsze podstawy. Mając dość gryzienia się z aksjomatami, matematycy (algebraicy i geometrzy) wymyślili teorie kategorii, która nie potrzebuje żadnych podstaw. Podstawami są w zasadzie proste schematy rysowane za pomocą strzałek na papierze. Reasumując, jeżeli jest świat albo wieloświat, to musi on obejmować sobą całość zagadnień poruszanych w matematyce i dlatego muszą w nim mieć finalne rozwiązanie wszystkie odpowiedzi na wszystkie poprawnie sformułowane pytania. Stąd matematykę dzisiejszą można porównać do pierścienia lokalnego w jakimś schemacie, a my dążymy do znalezienia pierścienia dającego ogląd globalny, czyli realizującego wszystkie cechy wszystkich możliwych pierścieni lokalnych.

Obrazek użytkownika jazgdyni

24-01-2021 [14:41] - jazgdyni | Link:

@Imć Waszeć

Fajne i pouczające. Wreszcie własna opinia.

Mam wątpliwości - "...Przede wszystkim nasza logika nie jest logiką dwuwartościową, bo tamta wyklucza dodawanie nowej wiedzy i usuwanie sprzeczności." Podkreślone słowo =tamta= odnosi się do dwuwartościowej? Dlaczego wyklucza dodawanie nowej wiedzy i usuwanie sprzeczności?  Przecież tworząc algorytmy z wszystkimi boolowskimi operatorami i dodając odpowiednie kwantyfikatory plus pętle sprzężeń zwrotnych, mogę dodawać nowości i usuwać błędy.

To chyba dobitnie odpowiada na pytanie Mistrza Jabe "...Na czym polega wybitna subiektywność zbioru naukowych pobożnych życzeń nazwanych teorią wieloświatów?"
" ...ale to nie wytłumaczy tych wszystkich mankamentów, które obecnie istnieją w matematyce pod nazwą hipotez z nazwiskami. Hipotezy te ukazują zgoła inny obraz matematyki jako systemu niepełnego i niezdolnego nawet do wyjaśnienia własnych elementarnych podstaw." 

To ja wolę Pratchetta i "Świat dysku". To dopiero matematyka!

No i ta zabawa aksjomatami i zamiecenie jej pod dywan perski pod nazwą teoria kategorii. Wydaje mi się, że współcześni matematycy pojmują kombinatorykę dosłownie.

 

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

24-01-2021 [14:46] - Imć Waszeć | Link:

@jazgdyni
Z aksjomatów teorii w logice klasycznej wynika to co wynika i nic ponadto. Nie ma metod rozszerzania zbioru zdań prawdziwych. Za to jedno zdanie sprzeczne powoduje prawdziwość wszystkich zdań czyli absurd.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

24-01-2021 [17:20] - Imć Waszeć | Link:

@jazgdyni
Kombinatoryka jest dosłowna i nie potrzebuje żadnych aksjomatów teorii zbiorów. Problemy zaczynają się przy pojęciach nieskończenie dużych i nieskończenie małych. Jest jednak dziedzina, która pozwala przenosić zagadnienia kombinatoryczne ponad granicą nieskończoności. To teoria grup. Operuje ona nawet w świecie kategorii i toposów. Czym jest więc taka uogólniona kombinatoryka? Proszę spojrzeć do "Człowieka..." (link wyżej) i znaleźć pojęcie toposu booleowskiego G-zbiorów, gdzie "punktami" są orbity działania grupy G na zbiorze. To, że w kombinatoryce możemy posługiwać się zamiennie nieskończonymi ciągami liczb i szeregami formalnymi (funkcje tworzące), nie wynika z aksjomatów lecz z pewnego izomorfizmu zredukowanej algebry incydencji ze splotem, z algebrą szeregów formalnych z mnożeniem. Tak samo wzajemna odwrotność funkcji Mobiusa i funkcji zeta dla zbiorów uporządkowanych nie potrzebuje ww. aksjomatów. To są bowiem własności obowiązujące dla "każdego skończonego...", a nie "w granicy". Dlatego przeniesienie kombinatoryki na zbiory nieskończone nie musi być jednoznaczne. Na przykład w teorii grup grupa wolna o dwóch generatorach istnieje, bo można ją na palcach skonstruować, natomiast dowód istnienia grupy wolnej na dowolnym zbiorze generatorów wymaga już AC.
A tak na marginesie, to umiejętność tworzenia odpowiednich pojęć języka w sposób absolutny pomaga zapanować nad liczonym zagadnieniem. Na przykład problem zliczania grafów, czy tylko naszyjników z dwoma kolorami paciorków, wzorów kostek do gry itp. może spowodować padaczkę u osób nie znających podstawowych pojęć teorii grup. Zakład?
1) Na ile sposobów można dwoma kolorami pokolorować szachownicę 3x3? Na ile sposobów można tę szachownicę pokolorować, gdy nie interesują nas kolory, a tylko wzorce? (Odp. 140 i 70)
2) Na ile sposobów można pokolorować dwoma kolorami ściany sześcianu, żeby otrzymać kolorowania nie przechodzące w siebie, przy obrotach sześcianu w przestrzeni? (Odp. 10)
A trzema kolorami?
3) Pólya: Dane są dwie kule białe, jedna czarna i 3 zielone. Znaleźć liczbę sposobów rozmieszczenia tych kul w wierzchołkach ośmiościanu foremnego, jeżeli ośmiościan można obracać.

Obrazek użytkownika jazgdyni

24-01-2021 [11:59] - jazgdyni | Link:

@jabe

Teoria wieloświatów jest hipotetycznym konstruktem matematycznym, powiedzmy, taką abstrakcyjną zabawą, aby wbrew prawidłom brzytwy Ockhama, czyli ekonomii myślenia i elegancji matematycznej, udowodnić, że ponieważ coś może powstać z niczego i żaden Kreator nie jest potrzebny, więc boski projekt to, jak mówił twój idol - "Religia to opium dla mas", jest głupi, wobec idei wieloświatów, których ładnie i prosto ma być jakieś 10^10^10^7 (Linde and Vanchurin calculate that the number of universes in the multiverse and could be at least 10^10^10^7, a number which is definitely “humungous").
Kapujesz Jabe? By naukowo udowodnić słuszność ateizmu wymyśla się takie kocopały.

A poza tym, ta teoria w żaden sposób nie wytrzymuje naukowych standardów. To kolejne science-fiction, jak Big Bang, czy konieczność w M-teorii przynajmniej 11 wymiarów czasoprzestrzeni do opisu rzeczywistości.

Nie martw się, te naukofce, jak się nudzą, albo mają zapłacone, to się tak bawią w wymyślanie fajnych rzeczy. Na polibudzie w takiej sytuacji woleliśmy grać w butelkę.

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

23-01-2021 [21:42] - Ryszard Surmacz | Link:

@ Imć Waszeć
Punkty odniesienia do rzeczy zasadniczych sa niezmienne, np. dobro-zło-dobro wspólne-ojczyzna-rodzina-matka,ojciec, natomiast pomniejsze działaja na zasadzie pogladów. Tak mi podpowiada intuicja. Próbę syntezy religii wszelakich próbowano już dokonac w renesansie i nic z tego nie wyszło. Mój Dziadek będac na emeryturze podjał się dokonania syntezy przepowiedni - chyba szerszego ogladu juz nie ma. Wykonał niebotyczna pracę i też nie dał rady. Ale zgadzam się, jest to podejście naukowe.

Piszac o klasztorze nie miałem na myśli klauzury. Reszta bz. Takie spotkanie byłoby oczywiście czymś fantastycznym, ale proza życia, kto za to zapłaci? Jeszcze nie ma takich odważnych.

Obrazek użytkownika maxilampus

24-01-2021 [13:49] - maxilampus | Link:

re: Imc part 2..
....Nauka, stając się wartością samą w sobie i zdobywając dominację w kulturze, oderwała się od człowieka i uzyskała autonomię. Żyjąc własnym życiem, zaczęła niszczyć tradycyjne wartości humanistyczne oraz poprzez technikę naturalne środowisko ludzkie.. Ucichł prowadzony w sposób partnerski od wieków dialog uczonych i filozofów. Zastąpił go dyktat techniki i przyrodoznawstwa. Wskutek tego nauka zagubiła świadomość własnej pozycji i roli w kulturze, a przede wszystkim uzależniła się od techniki. Tak więc człowiek stworzył naukę, a ta wydała na świat technikę, która zdominowała naukę i kształtuje człowieka, nie licząc się z jego wszystkimi potrzebami kulturowymi i duchowymi...c.b.d.u

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

23-01-2021 [20:44] - Ryszard Surmacz | Link:

@ jazgdyni
Nie bedziesz miał we mnie partnera do dyskusji na tematy, o których piszesz. Po prostu, pracuje na innych polach. Howking natomiast nie jest tak jednoznacznie zły, ma zasługi na polu społecznym: próby podniesienia poziomu służby zdrowia, działania na rzecz planety itd. Ale jeżeli  mamy oceniać go ogólnie, to musimy wziać pod uwagę całość jego dokonań. Jeżeli chodzi o negatywne strony, to kojarzy mi się on z trzema rzeczami: "martwa filozofia", "wszechświat rzadzi się prwami nauki" i "poznaliśmy umysł boży".

- stwierdzenie, że najstarsza i wiodaca nauka na ziemi - filozofia jest martwa, powinna zapalić mocne czerwone światło w jego głowie. Nie zapaliło. I to jest ten moment, o którym kiedyś w naszej poprzedniej dyskusji odwoływałem sie do różnicy ogladu inżyniera i humanisty. Jak wiadomo, wszystko jest naczyniem połaczonym. Nie zapaliło się światełko i tak, jak na każdej drodze, każdy bład gdzieś musi doprowadzić do katastrofy. I tak się stało: cywilizacja uciekła filozofii, nie zinterpretowała tego, co trzeba i Howking poczuł sie bogiem. Potem już poleciało. Po prostu zawiodły hamulce. Filozofia (humanistyka) musi panować nad nasza cywilizacja, ale nie za pomoca ludzi szlonych lub idiotów. Czy można tu zlekceważyć odniesienia do Boga? Nie!
-  wszechświat rzadzi się prawami nauki. To pamiętam z jakiegoś artykułu. Chyba powinno być odwrotnie. Nauka rzadzi się prawami ludzkiego umysłu. Nie nauka jest bogiem, lecz nauka wyłoniła sie z mozolnego ludzkiego doświadczenia i pracy, ludzkiej ciakwości i potrzeb trawiennych. Jeżeli naukę ubóstwiono, nauka misi przegrać. Czy można zlekceważyć odniesienia do Boga? Nie.
- poznaliśmy umysł boży. Takie stwierdzenie, to już odlot - w jakiejkolwiek konfiguracji. Należy podziwiać pionierska odwagę, ale zdrowy rozsadek nie może tego zaakceptować. To nie nauka, lecz czysta fantazja...  Ale załóżmy, że człowiek poznałby zasady powstania życia i sposób tworzenia atmosfery ziemskiej. Jaka byłaby wówczas jego odpowiedź? Natychmiast sklonowałby ziemię, założył interes i... kazał sobie płacić! Na ziemi, jako bogacz-dyktator, zaczałby dyktować absurdalne warunki innym, a na koniec zapaskudziwszy ziemię uciekłby na skolnowana przez siebie planetę. I tu widać różnicę między Bogiem a człowiekiem.

Podsumowujać, cała odpowiedź na wartość nauki jaka stworzył Howking's i pozostali przodownicy cywilizacji, zależeć będzie od tego co nowi zrobia z Trumpem. I to jest właśnie naczynie połaczone. Mam znajomego naukowca, pamietam, gdy kiedyś wyraziłem jakieś watpliwości co do Howkinga, oburzył się, i odpowiedź: - Ale przecież to Howking!  Nie oznacza to, że nie mam szacunku do tych naukowców, którzy za pomoca ciężkiej i solidnej pracy chca zgłebić tajniki tego, czego jeszcze nie wiemy.

Obrazek użytkownika jazgdyni

24-01-2021 [07:21] - jazgdyni | Link:

@Ryszard Surmacz

Jak się czujesz? Widzę, że intelektualnie świetnie. Powiem Ci, że osobiście uznałem ormiański Ararat za najlepszy koniak (oczywiście nazwa koniak mu nie przysługuje, ale - co tam) na świecie. Podobno po II WŚ Stalin rokrocznie wysyłał Churchillowi 400 butelek tego nektaru. Za komuny był to trunek rzadki, ale niedrogi. Teraz ocipieli - Ararat w klasie Premium to 180 - 350 zł za 0,7 ltr.

Mam pytanie - jako człowiek renesansu, jakim jesteś, zajmowałeś się również kognitywistyką? Bo w tym wpisie powyżej, widzę że patrzysz z perspektywy chyba najtrudniejszej części filozofii - epistemologii. Konkretnie chodzi mi o twoje zrozumienie percepcji.
Oczywiście nigdy by mi do głowy nie przyszło odbieranie wielkości i geniuszu Hawkinsowi, ale sam widzisz, nieco mu odbiło. Może to z powodu jego kalectwa, co powodowało ograniczenia percepcji w oglądzie rzeczywistości i bardzo subiektywne podejście do nauki. I tu właśnie wkracza epistemologia.

Zapewne rozważałeś istotę Qualii, co jest tak istotne w percepcji - odbiorze świata i otoczenia. Dotychczas nie mamy pewności, czy, jak patrzymy na drzewo, to je widzimy dokładnie, jak nasze oko - kamera w pewnym stopniu, czy widzimy, po analizie w mózgu, coś co pasuje nam do istniejącego już w nas wzorca, który określa nam "coś jako drzewo". To są waśnie qualia. I takie subiektywne percypowanie wszystkiego, całej rzeczywistości, powoduje, że tak trudny jest obiektywizm w dochodzeniu do każdego sedna i oczywiście prawdy. To takie ludzkie kalectwo.
I to autentycznie istnieje. Eksperymentowałem z córką: ja jestem miłośnikiem sztuki, a ona amatorsko maluje. I doświadczalnie stwierdziliśmy, że mając identyczne wady wzroku, widzimy kolory nieco różnie.
W kognitywistyce słynny jest taki eksperyment myślowy - dziewczynka od urodzenia chowana jest w pomieszczeniach, gdzie wszystko jest albo białe, albo czarne. Ma kontakt wyłącznie z monochromatycznym światem. I wówczas, powiedzmy na 14 urodziny opiekun daruje jej czerwoną różę. Co ona wówczas zobaczy jest ciągle przedmiotem burzliwych dyskusji. To ciekawe... czy mamy już od poczęcia zainstalowane w mózgu qualia? Konkretne wyobrażenia, w tym wypadku czegoś takiego, jak "czerwień".

W tych Twoich trzech trafnych uwagach właśnie pobrzmiewa epistomologia. Nie mniej logicznie i obiektywnie są one jak najbardziej prawdziwe.

Pozdrawiam
 

Obrazek użytkownika jazgdyni

24-01-2021 [07:23] - jazgdyni | Link:

Nie zmieściło się.

Ps.1    "Epistemologia każe nam przyglądać się dokładnie temu, jak dalece nasze uprzedzenia, wyznawane wartości, co więcej, medtody badania naukowego ograniczają, a nawet wypaczają wrażenia płynące do nas ze świata."

Pos.2   Ad. qualia.   Zjedź na dół do tematu "What is perception?", popatrz na czarno-białe zdjęcie i pomyśl co widzisz dokładnie.   https://learndojo.org/gcse/aqa-psychology/perception/

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

24-01-2021 [14:15] - Ryszard Surmacz | Link:

@ jazgdyni
Janusz, bardzo dobrze sie z Toba rozmawia.
Kumpla spotkałem koło targu, na którym handluja też Ukraińcy. Udało się nam kupić dwa Karpackie, też znakomite. Potem poprawiliśmy metaxsa, która bardzo lubię. I było to spotkanie po latach. Ale...

Właśnie epistemilogia... Ale może inaczej, bo miejsca mało i wpis już zaczyna schodzić. Do czasu poznania prof. Pawełczyńskiej, nie potrafiłem określić swojego sposobu percepcji. Po prostu nie zastanawiałem się głebiej. Np. czytam tekst zupełnie nowy, którego nigdy nie miałem w ręku i co jakiś czas wskakuje mi informacja, że ja przecież te fakty znam. Więcej, potrafię na ich temat powiedzieć coś więcej. Długo zastanawiałem się, ale bez skutku. Kiedyś, opisywałem już w naszej rozmowie przypadek mojej wizyty u dowódcy jednostki sowieckiej w Legnicy, na rok przed jej wyjazdem. Major, który mnie prowadził, najpierw przeciagnał przez piwnicę, w której szereg drzwi sugerowało cele. Szedł przede mna z dużym (carskim) pękiem kluczy na wielkim drucianym kółku i co jakiś czas próbował je dopasować do kolejno mijanych dzwi. Szedł bez ogladania się tak, jakby mnie nie było. Gdy klucz nie pasował, klał i szedł dalej. W tym czasie nie odczuwałem strachu, lecz coś głebszego, strach pojawił się, gdy zobaczyłem światło. Potem to odczucie skojarzyłem z mowa genów. To niezwykle ciekawe przeżycie. I jeszcze jedno zdarzenie... Jestem po raz pierwszy w Hiszpanii, schodzę z jakiegoś statku i podchodzi do mnie nieznajoma mi starsza pani i prosi , abym korespondował z jej synem. Patrzę zdumiony na syna i czuję, że gościa znam, mało tego, jest mi bliski. Obydwoje mówia po hiszpańsku i o dziwo wiem o co im chodzi. Epistemologia tu wysiada. Jedyne, jak mi sie wydaje wytłumaczenie, jest w wielokrotności życia ludzkiego. Nosimy w sobie (genach) jakieś wrażenia (zapisy) i one ustawiaja nas w życiu doczesnym.

I teraz Pawełczyńska. Nie wchodzac w szczegóły, ludzkie poznanie podzieliła na: analityczno-logiczne i intuicyjno-syntetyczne. Pierwszy typ, to Ty i nasz Waszeć. Ja natomiast należę do drugiego, a więc korzystam z chmury, ktora zbudowało moje poprzednie życie i doczesne doświadczenie. Drugi typ poznania nejlepiej czuje się na naszych byłych Kresach. Tam człowiek jednocześnie obcował z wielona doświadczeniami, znał duszę kilku kultur i mógł wyrobić sobie całkiem dobra orientację w świecie - na zasadzie metody porownawczej. A więc od dziecka budował w sobie bazę intuicyjna, która potem pozwałała mu na dokonywanie syntezy; znajdował wspólny język, który nie zamykał, lecz otwierał. Na tej bazie zbudowano niepodlagła II RP. Tak więc, qalia nie miały tam zastosowania teoretycznego, lecz praktyczne. Oczy mogły zwodzić , ale intuicyjnie obraz został wyrównywany i aktualizowany - na pniu. Qalia maja swój znakomity żer w czasach  współczesnych, w których ludzkość zatraciła punkty odniesienia. To tak a propos znaczenia i wartości ludzkiej kultury. 
 

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

24-01-2021 [14:11] - Ryszard Surmacz | Link:

@ jazgdyni
Już od jakiegoś czasu chcę Cię zapytać o czas oceaniczny, o bezczas - jak go interpretujesz? Ale też o intuicję w manewrowaniu tak potężna jednostka, jakim jest statek. Widziałem kierowców, ktorzy nie majac czujników, potrafili zachować taka intuicję, że cofali  "na gazetę". Jak to wyglada w przypadku statku? Jeżeli nie zdażysz odpowiedzieć teraz, to w następnym spotkaniu.
Pozdrawiam

Obrazek użytkownika jazgdyni

24-01-2021 [15:38] - jazgdyni | Link:

@Ryszard Surmacz

Odpowiem króciutko na to, a na resztę później.

W zasadzie na oceanach posługujemy się jako punkt odniesienia UTC - Universal Time Coordinated (zegar atomowy) co niewiele różni się (sekundy)od GMT, czyli czasu Greenwitch.
Natomiast w codzienności, w zależności od lokalizacji i związanej z tym strefy czasowej używamy LT - local time, czyli UTC +- 1, 2hrs... itd.

Nie jestem pewien, o co ci chodzi z tym >bezczasem<. Czy to dotyczy dosyć modnych obecnie filozoficznych pojęć .bezczas< i >niemiejsce<?

Umiejętność manewrowania jest podświadomym zespoleniem się człowieka - operatora, z maszyną. To kwestia dużego doświadczenia i wyrobionej intuicji.
Charakterystyczny epizod. Na wycieczkowcu, będąc na Alasce, co tydzień cumowaliśmy w pięknym miejscu, w miasteczku Ketchikan. Drewniany, dosyć wątły piers. a na dodatek paskudny, zmienny prąd do 6 kt. Nasz stały, od wielu lat kapitan, już niemłody - 82 lata, cumowałał all fast (wszystko na mocno, czyli można schodzić na ląd) w ciągu 15 minut.
Było to ważne, bo autokary już czekały na pasażerów, a harmonogram był napięty. Raz "Stary", czyli kapitan, musiał zejść na parę podróży na jakieś badania. Zastępca - kapitan cumował w Ketchikan 2 godziny. Pojechał oczywiście do domu. Drugi zastępca podobnie. Ściągnięto więc helikopterem z Anchorage, naszego zwykłego "Starego". On naprawdę czuł i rozumiał statek. No i miał swoje "tajne" triki.

Kiedyś opowiem, jak co drugi dzień cumowaliśmy w Libanie, w Jounieh, chrześcijańskiej części państwa, 10 mil od Bejrutu.

Najlepszego

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

24-01-2021 [17:48] - Ryszard Surmacz | Link:

@ jazgdyni
Nie napisałem, że pytajac o czas miałej na myśli kontekst filozoficzny. Jest czas przyszły, przeszły i teraźniejszy, ale wyjeżdżajac w morski bezkres, wszystkie czasy zapewne zanikaja i na pierwszy plan wychodzi swoisty "bezczas". Inaczej pracuje organizm i inaczej zachowuje sie orientacja. Oczywiście, to punkt widzenia podróżnika. Kiedyś, gdy przegrzałem nieco zwoje mózgowe, chcac odpoczać, wszedłem do przygodnej łódki i spędziłem w niej kilka wspaniałych godzin. To refleksje z tamtego czasu.

Zespolenie sie człowieka z maszyna jest inna, gdy mamy do czynienia z samochodem, inna, gdy z potężnym statkiem. Na czym polega różnica. Pytanie może nieco naiwne, ale odpowiedź na nie daje wyobrażenie o czymś większym, co u ldowego szczura wywołuje strach.

Obrazek użytkownika jazgdyni

24-01-2021 [19:31] - jazgdyni | Link:

@Ryszard Surmacz

Faktycznie masz rację z tym dziwnym przemijaniem czasu na morzu.
A zazwyczaj jest tak - każdy marynarz ma na ścianie duży kalendarz, gdzie zakreślony w ramkę jest dzień zamustrowania. Następne dni są ponumerowane, aż do tego ostatniego, kiedy ma nastąpić zmustrowanie. On też jest zaznaczony ramką. Każdego dnia przed snem, grubym flamastrem skreśla się miniony dzień i przelicza ile jeszcze pozostało do końca.
Tak, że Ryszardzie - 40 lat na morzu to w większości wyczekiwanie. Mocno dewastujace. Po skończeniu pływania potrzebowałem 4 lata, by powrócić do jako takiej równowagi.
Niestety - wielu nie wytrzymuje już kolejnej radykalnej zmiany. Umierają wkrótce po przejściu na emeryturę.

Słuchaj - auto, czy wielki tankowiec, to nie ma znaczenia. Jak się potrafisz prawdziwie zespolić, jeśli znasz wszystkie reakcje, przestawić własny zegar, by współgrał z inercją olbrzyma, to cały czas precyzyjnie panujesz nad sytuacją.

Problem jest wtedy, gdy nie masz zaufania do swojego statku. Najgorszy jest wiek niemowlęcy. Zazwyczaj jakieś 2 lata. Odbierasz nową sztukę ze stoczni i mimo, że nadzorowałeś budowę, próby, testy, to nie wiesz, jaki on ci może numer wywinąć, bo jakaś śrubka była niedokręcona. Dla mnie, te 2 lata, to nieustanne polowanie. 24/24. 7/7. Ale... lubiłem to.

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

24-01-2021 [21:18] - Ryszard Surmacz | Link:

@Jazgdyni
Już zamykaja nam okienko, ale czy możesz mi polecić jakaś dobra ksiażkę polskiego autora na temat duszy i psychiki marynarza? Nigdy nie wchodziłem w ten temat. A to może być fascynujace.

Obrazek użytkownika jazgdyni

25-01-2021 [04:53] - jazgdyni | Link:

@Ryszard Surmacz

Niestety, żadnego polskiego autora nie mogę polecić. Nie spotkałem takiej książki. Może ja napiszę? Taki żart.
Ludzie morza zapewne mają swoje życie wewnętrzne, ale raczej jest ubogie. Spotkałem oficerów, nawet się zaprzyjaźniłem z nimi, którzy byli ponad standardowi. Ale marynarze nie są wylewni. Jeden, czy drugi będzie milczał, tłumił w sobie, aż zwariuje. Miałem takie przypadki.

Jedyny pisarz, który prawdziwie uchwycił sens bycia "marinero" i który napisał, co siedzi w mojej czaszce od lat, jak nowotwór, to słowa -"ludzie dzielą się na żywych, martwych i marynarzy...". To oczywiście Julio Cortazar. Nie London, Hemingway, czy Joseph Conrad. Tylko Cortazar naprawdę czuł zapach oceanów i olejów napędowych. Napisał wspaniałe opowiadanie o emerytowanym brazylijskim kapitanie. Lata całe poszukuję tego i nie mogę odnaleźć. To, jak powyższy cytat, pasowało do mnie, jako marynarza w stu procentach.

Natomiast najpiękniej i najprawdziwiej malował morze Ajwazowski. Przebijał brytyjskich marynistów, w tym samego Turnera.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

24-01-2021 [15:46] - Imć Waszeć | Link:

"wszechświat rządzi się prawami nauki" - Niedokładnie Mości Panowie. Prawa nauki prowadzą w takie kozie rogi, że nie ma siły na to, aby wyrzucić koncepcję Boga. Pisałem już o teorii liczb i nierozwiązalnych problemach, które można sformułować na palcach. Pokazałem też w czym tkwi problem - rozmaite fraktale. Dla zobrazowania wyobraźmy sobie dowolną powierzchnię, sferę albo oponę. Nasze doświadczenie życiowe uczy nas traktowania tych obiektów w kategoriach ciągłości (czy rozciągłości jak filozofowie). Tymczasem te problemy teorii liczb ukazują zupełnie inną naturę naszej rzeczywistości (bo liczenie 1,2,3,... jest rzeczywiste, a nie abstrakcyjne, czyli zbędne do jej opisu). Jest to natura poszarpana na wysepki różnego rozmiaru, które nie są rozrzucone chaotycznie, ale podlegają ścisłym prawom skalowania. To fraktale. Matematyczny opis, odpowiednik, teoria rozbita na okruchy niczym szklanka, to tzw. tropikalizacja - Tropical geometry:
https://en.wikipedia.org/wiki/...

A teraz coś praktycznego. Jak się liczy, czyli jak wygląda arytmetyka na fraktalu. Bierzemy równanie x^3+x^2+x+1=15, które jest skróconym równaniem (x^4-1)/(x-1)=15. Liczbę 15 celowo dobrałem tak, aby 8+4+2+1=15. Bo wtedy (x^3-8)+(x^2-4)+(x-2)+(1-1)=0, więc (x-2)(x^2+2x+4)+(x-2)(x+2)+(x-2)=0 i ostatecznie (x-2)(x^2+3x+7)=0. Pierwiastki to x0=2, x1=(-3-sqrt(-19))/2, x2=(-3+sqrt(-19))/2. Zbuduje teraz liczbowy system pozycyjny biorąc bazę B=x1. Najpierw dla wygody obliczeń wyrażam potęgi bazy B^n względem B: czyli B^(n+1)=B*B^n=B(u(n)B+v(n))=(v(n)-3u(n))B-7u(n). To są dwie rekurencje u(n+1)=v(n)-3u(n), v(n+1)=-7u(n), u(1)=1, v(1)=0. Po wstawieniu drugiej w pierwszą mamy równanie różnicowe z takim samym wielomianem charakterystycznym jak wyjściowy dla x1, x2, czyli h^2+3h+7=0, stąd ma takie same pierwiastki i postać ogólna rozwiązania jest taka: u(n)=C0*h0^n+C1*h1^n. Po obliczeniu C0 i C1 mam u(n)=(h0^n-h1^n)/(h0-h1). Podobne do czegoś? ;) No właśnie, repunit przechodzi w liczby dwumianowe. Teraz mogę łatwo znaleźć reprezentację dla dowolnej liczby aB+b=[cd...e]. Interesuje mnie dodawanie i mnożenie takich napisów. [136]=-1, to będzie pożyczka 1 przy odejmowaniu, np. -[10]=[1360], itd., przeniesienie 1 będzie równe [1240]=-[10/1360]*[13/124] = 7 (to nie ułamki, tylko zapis alternatyw L/-L, albo odwrotnie, żeby górna miała krótszy kod) minus jest skrótem od [136/1], żeby taki jednoznaczny zapis był możliwy. To jest system z 7-ma cyframi. Używam techniki "dużych cyfr", bo przeniesienia są wredne i idą do nieskończoności dla [137...]:
Przykład [1132]+[251]=[1383] liczba niewłaściwa 8=7+1, korekta =[1313+12400]=[13713]=[137013]=[1370013]...=[13]. Sprawdzam: [1132]+[251]=2B+16-B-13=B+3=[13]. OK. Analogicznie mnożenie: [125136]=[11]*[136046], sprawdzam [1360460+136046]=[14964A6]=[14A8836]=[15CC136]=[27G5136]=[13825136]=[137125136]=[125136].
No to w końcu da się liczyć na "smoku" czy nie? ;)))
Dla pierścienia Z[sqrt(-19)] mamy jednoznaczność rozkładu więc łatwo poszło.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

24-01-2021 [14:42] - Imć Waszeć | Link:

BTW. Self-organized criticality - nowa (25 lat;) koncepcja rozumienia natury zjawisk w świecie:
1) https://en.wikipedia.org/wiki/...
2) www.mit.edu/~8.334/grades/proj...
3) https://www.quantamagazine.org...

Obrazek użytkownika jazgdyni

24-01-2021 [17:31] - jazgdyni | Link:

@Imć Waszeć

SOC i atraktory, to dla mnie już 20 lat współżycia i przyjaźni. W zasadach sterowania dynamiką czegokolwiek, gdzie rozważamy pierwszą i drugą pochodną, zgodnie z Nyquistem atraktor to punkt, albo zamknięta krzywa . Są oczywiście jeszcze inne kryteria stabilności, ale to właśnie Nyquista używamy najczęściej.
Lecz jak wiadomo, życie nie jest proste i w rzeczywistości mamy "dziwny atraktor", albo atraktor Lorenza. A to ci dopiero fraktal.

Taka ciekawostka - generatory prądowe, czy to pędzone dieslami, czy turbinami, mają swoje własne regulatory - dawniej klasyczne PID, teraz już cyfrowe. Trzeba zawsze, za wszelką cenę (zużycie paliwa) utrzymać częstotliwość prądu (obroty generatora) i szybką reakcję na zmiany obciążenia. Jak jest więcej generatorów pracujących równolegle, to jest dodatkowo problem takiej komunikacji regulatorów, by uzyskać właściwy rozkład obciążenia, należyte moce czynne i bierne, czy synchronizację. Minimalne w swojej karierze miałem 2 generatory (plus extra awaryjny, umieszczony wysoko w nadbudówce), przeciętnie 3 - 4 i maksymalnie 5.
I tu fajna ciekawostka - gdy połączymy równolegle 9 generatorów, to nie potrzeba regulatorów.Następuje samoregulacja.

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika jazgdyni

24-01-2021 [17:02] - jazgdyni | Link:

@Imć Waszeć

"wszechświat rządzi się prawami nauki"
Jakiej nauki Szanowni Państwo? To co już znamy i wiemy? A ile to jest? 99%? no nie żartujmy. Może już 50%? A może tylko 7%?

Znamy parę praw nauki, które się dało odkryć poprzez obserwację i analizę naszego świata. I to dosyć wąskiej części tego świata. Nawet nie potrafimy uczciwie stwierdzić, że już więcej wiemy, niż nie wiemy.

Ponadto, jako dosyć zgodnie przyjmujemy, że to Boski Projekt, czyli spoza naszego świata, to może nasz aparat pojęciowy nie ma możliwości ogarnięcia wielu praw. Już nawet z grawitacją mamy duży kłopot. A już teraz się mówi, że czas jest dyskretny, a nie ciągły.
Faktycznie - sporo osiągneliśmy, ale sądzę, że jeszcze bardzo dużo przed nami.
Będę bardziej zadowolony, jak opanujemy zimną fuzję. I nie damy sobie wciskać, że w tym bzdurnym "Zielonym ładzie" ratunkiem jest H - wodór, bo ten pierwiastek utleniając się tworzy parę wodną, która jest 10 x gorsza niż CO2.
Za łatwo dajemy się oszukiwać. Trzeba być czujnym.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

24-01-2021 [18:30] - Imć Waszeć | Link:

A teraz przerwa i muzyka ilustracyjna:
1. https://www.youtube.com/watch?...
2. https://www.youtube.com/watch?...

Strony