x. Stanisław Załęski - część 1

W dzisiejszym wpisie chciałabym wskazać Państwu rozważania księdza Stanisława Załęskiego, zamieszczone w jego książce zatytułowanej "Konferencje i nauki rekolekcyjne", wydanej w Krakowie w 1911 roku, nakładem Wydawnictw Towarzystwa Jezusowego.

Autor rozpoczyna swoją publikację w następujący sposób :

"Od lat jedenastu dostała mi się w udziale praca nader wdzięczna przewodniczenia rekolekcjom czyli ćwiczeniom duchownym braci kapłanów, klas wykształceńszych naszego społeczeństwa, inteligencji zwłaszcza miast i miasteczek Galicji.

Z niemałą pociechą mej duszy patrzyłem na cudowne prawie owoce tej mojej nędznej pracy, a zgłębiając rzecz do dna, przekonałem się, że nie potęga ludzkiej wymowy, ale siła i niespożyta moc prawdy Bożej w przemowach rekolekcyjnych systematycznie ujętej i jasno przedstawionej, stała się, przy odrobinie dobrej woli słuchających, źródłem i przyczyną tych nadzwyczajnych skutków, jakimi są : odnowienie i spotęgowanie gorliwości w służbie Bożej, obudzenie i wskrzeszenie życia religijnego, powrót do dawno nieraz zaniedbanych praktyk religijnych, i co za tym pójść musi, odmiana na lepsze i reforma obyczajów (...). Chcąc tedy utrwalić i ugruntować, o ile siły ludzkie starczą, te rezultaty i błogie skutki konferencji rekolekcyjnych w umyśle tych, którzy je słuchali oraz zachęcić tych, którzy o rekolekcjach niejasne albo mylne mają pojęcie do korzystania przy wydarzonej sposobności z ich dobrodziejstw - postanowiłem ogłosić je drukiem, a ogłosić tak, jak się mówiło, bez balastu szumnej uczoności, bez wyszukanej ozdoby oratorskiej, prosto i pojedynczo, poczciwie i po Bożemu. Wiem, że co pismo to nie żywe słowo - wiem, że rekolekcje czytane nie mogą tego zdziałać, co rekolekcje należycie odprawione, którym towarzyszy wyjątkowe skupienie, gorętsza modlitwa, a nad to wszystko szczególna łaska Boża - a jednak ufam, że i tak one trafią do rozumu i serca czytelnika, tak jak trafiały do przekonania słuchających" (str. 3 - 5).

A następnie ksiądz Załęski kontynuuje :

"Wytłumaczyć się muszę z tytułu, jaki dałem niniejszej książeczce, z nazwy : Konferencje rekolekcyjne.

Wyraz "konferencja" od łacińskiego "conferre" oznacza rozprawę lub rozmowę, wśród której wymieniają i ścierają się zdania i opinie; przeniesiony do życia religijnego oznacza sposób opowiadania prawd Bożych, odmienny nieco formą od zwykłych kazań kościelnych. Kaznodzieja na ambonie występuje w imieniu Kościoła jako mistrz i nauczyciel, głosi dogmat wiary lub zasadę moralną, motywując ją i dowodząc jej prawdziwości z Pisma św., z powagi Ojców Kościoła lub orzeczeń soborów powszechnych, posługując się tu i ówdzie argumentami czerpanymi z rozumu, które w języku teologów zowią się "ratio theologica", a mając przed sobą liczne, ale mieszane, często nawet bardzo pstrokate grono słuchaczów, ograniczać się musi w zastosowaniu dogmatu lub zasady moralnej do większości swego audytorium" (str. 7).

"Nazwałem te konferencje "rekolekcyjnymi". Cóż to ma znaczyć ? Czemże są te osławione do niedawna "rekolekcje", o których mniemano, że są tylko dla wielkich grzeszników przeznaczone ? Łacińskie słowo "recollectio mentis" od "recolligo" znaczy w ogóle skupienie, zebranie ducha. "Pluribus intentus minor ad singula sensus" powiada rzymski poeta, im na więcej przedmiotów rozproszony umysł, tym powierzchowniej je zdoła objąć. I tkwi to w ograniczoności natury ludzkiej, że ilekroć razy człowiek chce jakąś ważną sprawę obmyśleć i przeprowadzić, potrzebuje usunąć się na chwilę od wiru i zgiełku zajęć, zamknąć się sam w sobie, skupić i zebrać umysł i dopiero wtenczas układa plan i środki, ocenia i usuwa trudności i rzecz do skutku szczęśliwie doprowadza. rekolekcje więc jako skupienie umysłu w celu przeprowadzenia i dokonania jakiejkolwiek ważnej sprawy są tak stare, jak stary jest rodzaj ludzki (...).

"Nil volitum quin praecognitum", nie można chcieć tego, czego się nie poznało. Badaniem i rozmyślaniem prawd Bożych oświecony rozum nakłania wolę, aby odwróciła się od tego, co poziome i występne, a zwróciła się do tego, co szlachetne i zacne (...). 

I oto cel rekolekcji : odnowienie i odrodzenie się duchowe, renovatio et regeneratio spiritus; nawrócenie się szczere do Boga, gdy się lata może długie daleko od Niego pielgrzymowało; ściślejsze połączenie się z Bogiem i doskonalsze życie, jeżeli się już przedtem drogą przykazań Bożych chodziło : słowem odmiana całego człowieka na lepsze" (str. 12 - 19).

"To sobie bracia wszyscy powiedzmy : nie wtenczas dobrze są odprawione rekolekcje, kiedy się w nich czujesz zimnym, chłodnym, spokojnym, a apatycznym i bezbarwnym, ale wtenczas, kiedy duch twój, jak łódka na fali morskiej przeciwnymi wiatry gnana i tłuczona, pracuje, walczy, szamoce się i boryka, bo taka walka oczyszcza duszę, przyprowadza ją do równowagi, wyrabia silne charaktery; wyjdziesz z niej odrodzony, duży i silny, przetrawiony i przemacerowany, zdolny do wszelkiej ofiary" (str. 21).

W tym miejscu na chwilę przerwę przytaczanie myśli księdza Załęskiego i zwrócę Państwu uwagę na pewne oszustwo dokonane przez psychologię i psychoterapię. Otóż, twierdzi się tam, że jedynie taka "terapia" jest pożyteczna i skuteczna w swoim działaniu, która dogłębnie porusza człowieka, wytrąca go z równowagi, powoduje (niby przejściowy) zamęt myślowy, wzmaga silne emocje, powoduje wątpliwości odnośnie swego dotychczasowego stylu życia i nakłania przez to do zmiany. Twierdzi się także, iż podstawowym elementem, który powinien ulec zmianie jest ludzka "seksualność". Ktoś, kto ulega własnym namiętnościom (w psychologii mówi się przewrotnie - "ma zaspokojone potrzeby seksualne"), traktowany jest jako "dojrzały", "zdrowy" itp. Proszę zauważyć, że w każdym dziele religijnym dostrzega się pewną prawidłowość - demoralizacja człowieka prawie zawsze rozpoczyna się właśnie od rozwiązłości seksualnej. Za nią to właśnie kroczy całkowity upadek człowieka. 

Należy jednak jasno powiedzieć sobie, że absolutnie nikt poza osobą duchowną nie ma najmniejszego prawa do nakłaniania człowieka do jakichkolwiek zmian w jego sposobie życia. Być może, powołując się na religię, podobne prawo mieć będzie matka, ojciec, tudzież małżonek, brat, siostra, ewentualnie dziecko. Natomiast nie posiada takiego prawa żaden skretyniały "specjalista" ani jakakolwiek osoba świecka, obca danemu człowiekowi. Na to proszę zwracać uwagę i tego pilnować, gdyż metody stosowane przez psychologię do złudzenia niemalże przypominać mogą powyższe założenia dobrze odprawionych rekolekcji.

Przedwojenny kapłan pisze, iż ważne jest, aby "ten, kto rekolekcje odprawia, nie tylko usunął się od wszelkich niekoniecznych zajęć, od wizyt, teatrów, zabaw i roztargnień, a całą myśl swoją zwrócił do Boga i swej duszy, ale nadto domaga się, aby nawet ta pobożna myśl nie była skierowana gdzie indziej, tylko do tematu konferencji albo rozmyślania, żeby słyszane tam prawdy, umysł przeżuł, przetrawił, przyswoił sobie i praktyczne z nich wyprowadził wnioski. Toteż zwyczajem jest, że rekolektanci zamykają się w celi klasztornej lub cichym zakątku swego domu i w milczeniu i skupieniu ducha oddają się rekolekcyjnej pracy. W Belgii np. zbiera się corocznie do dwóch tysięcy panów w kolegium jezuickim w Tronchiennes i przez kilka dni tam mieszkając, odprawia rekolekcje, jako przygotowanie do wielkanocnej spowiedzi i Komunii św. Dzieje się to samo w innych kolegiach i domach zakonnych męskich i żeńskich we Francji, Anglii i indziej. U nas zwyczaju tego przestrzegają panie wyższego towarzystwa, podejmowane przez Siostry Towarzystwa Serca Jezusowego we Lwowie, Wiedniu, Pradze, tudzież pensjonaty żeńskie klasztorne i różne pobożne stowarzyszenia osób świeckich. I za czasów też dawnej Rzeczypospolitej zamykano się na rekolekcje w klasztorach, czyli, jak się wyrażają stare kroniki i Silva rerum, "osiadano na dewocyi" zwłaszcza w czasie Wielkiego Postu. Ogół jednak odprawiających rekolekcje, zwłaszcza po miastach prowincjonalnych pozostać musi w domu, przy swoich obowiązkach i zatrudnieniach, tym też pilniejszej potrzeba baczności, aby rozproszony z konieczności umysł skupiał się, zbierał przynajmniej w tych kilku godzinach wolnych od obowiązków, odłożywszy na czas późniejszy wszelkie wizyty, widowiska, spacery i zajęcia nie tak bardzo pilne" (str. 21 - 22).

Opisywane przez księdza Stanisława sytuacje miały miejsce jeszcze w 1911 roku. Proszę wyobrazić sobie ówczesną Belgię, Anglię, Francję itd żyjącą w wierze religijnej i dbającą o rozwój duchowy własnych mieszkańców.....

Oprócz tych wskazań, wymienia Załęski częstą modlitwę, słuchanie Mszy św., nawiedzanie Najświętszego sakramentu jako warunki konieczne do uzyskania łaski Bożej ułatwiającej wewnętrzną przemianę w czasie rekolekcji.

Przedwojenny polski rekolekcjonista zaznacza, że celem życia na ziemi jest nieustanne udoskonalanie siebie na wzór Chrystusa :

"Najwyższym szczęściem człowieka nie jest rozkosz, nie jest nawet wiedza sama, ale coraz wyższe udoskonalenie siebie na podobieństwo Boże, które jest dobrem najwyższym. Ten też jest cel moralny człowieka na ziemi. Drogą do tej stopniowej doskonałości człowieka jest wrodzona duszy ludzkiej zdolność do cnoty, która w pięciorakim objawia się kierunku : jako zdolność zdobywania wiedzy, zdolność przedsiębrania rzeczy wielkich i trudnych, zdolność opanowania i utrzymania w równowadze swych instynktów i pożądliwości, poczucie prawa i słuszności, a wreszcie zmysł religijny i zdolność i potrzeba oddawania Bogu czci (...).

Celem człowieka na ziemi i jego najwyższym dobrem jest szczęśliwość. Ta zaś polega na rozumniej czyli cnotliwej działalności duszy w pełnym trwaniu życia; której to działalności uwieńczeniem i dopełnieniem jest duchowa rozkosz. Cnota jest to łatwość pełnienia czynów zgodnych z rozumem, opiera się na wrodzonej zdolności, nabywa się ćwiczeniem i jest albo obyczajową, etyczną, czyli usposobieniem woli poddającej pożądliwość pod głos rozumu : jak męstwo, mierność (=umiar), hojność, a przede wszystkim prawość i sprawiedliwość, albo rozumową, dianoetyczną : jak rozum, wiedza, sztuka i zmysł praktyczny czyli rozsądek" (str. 34 - 35).

Autor "Konferencji i nauk rekolekcyjnych" podaje, że matka jest pierwszą i kluczową osobą w religijnym rozwoju dziecka :

"Matka jest tutaj pierwszym kapłanem, pierwszym katechetą; ona składa do modlitwy rączęta dzieciny, przepowiada "Ojcze Nasz" i "Zdrowaś", dziecię źle udomowionymi wyrazy powtarza naprzód machinalnie, potem coraz lepiej pamiętając, coraz jaśniej rozumiejąc słowa pacierza. W szóstym roku życia, niekiedy już w piątym, umie i "Wierzę w Boga" i "Dziesięcioro przykazania Bożego", a wtenczas to kilkuletnie dziecię chrześcijańskie jest według słów św. Augustyna mądrzejsze niż wszyscy filozofowie pogańskiego świata razem wzięci, bo dziecię wie, po co i na co jest na tym świecie, a pogańscy mędrcy nie umieli na to pytanie dać odpowiedzi. (...). Nauka religii (w szkole) nie może być dostateczną. Wykład szkolny zajmuje zaledwie 2 godziny na tydzień, a dzieci bywa w klasie po 50 i więcej : katecheta nie zna ich często nawet z nazwiska, jakże się może zająć gruntownie ich religijnym wychowaniem ? W szkołach średnich zdarza się nierzadko, pomimo, że regulamin szkolny tego zabrania, że dziecko słyszy w szkole z ust nauczyciela zasady i doktryny wręcz przeciwne temu, co ksiądz katecheta naucza; częściej znajdą się źli koledzy, obyczajowo popsuci i przewrotni, którzy wiarę twego dziecięcia osłabią i zwichną. A dopieroż uniwersytety i wyższe zakłady naukowe - te nacechowane są już wprost bezwyznaniowością. Potwierdzić to samo należy o wielu pensjonatach żeńskich, mianowicie dla materialnych widoków założonych. Tu już młodzieniec, panienka, nie tylko, że nie utwierdzi swych przekonań, nie spotęguje swych uczuć religijnych, ale traci często naprzód dobre obyczaje, niewinność myśli i uczuć, a potem konieczną logiką faktów traci wiarę, staje się sceptykiem, pozytywistką. (...).

Ale właściwym edukatorem jest człowiek sam w sobie. Ksiądz, rodzice, mistrze i mistrzynie wskazują tylko drogę, ułatwiają pracę, ale ty sam tej pracy imać się musisz i ty sam twoje religijne wychowanie wykończyć musisz. Nie ustaje ono ze szkołą, ale dopiero się właściwie rozpoczyna. A środkami tego samouctwa religijnego są : lektura pobożna, modlitwa i święte Sakramenty" (str. 41 - 42).

Załęski opisując potrzebę nieustannego doskonalenia religijnego, wskazuje :

"Obok lektury religijnej, modlitwa i częste sakramenta Pokuty i Komunii św. dziwnie nas do znajomości Boga prowadzą. Modlitwa jest rozmową, konwersacją z Bogiem, a jak w codziennym życiu tym lepiej poznajemy i dajemy się poznać ludziom, im częściej a otwarciej z nimi rozmawiamy, tak też częste przestawanie z Bogiem na modlitwie prędko zapoznaje nas z Bogiem i prowadzi do wielkiej znajomości rzeczy Bożych. "Pietas ad omnia utilis", pobożność do wszelkiej wiedzy dziwnie pomaga (...). Modlitwa dźwiga od ziemi, jakby na skrzydłach unosi, uduchawia i uzacnia człowieka, a tym samym umysł jego czyni sposobniejszym do zrozumienia i przyjęcia wszelkiej prawdy. My się niesłychanie mało modlimy, nie rozumiemy modlitwy, nie smakujemy sobie w niej, mniemając, że to rzecz księży, mnichów i bab starych, a ono modlitwa - to najwznioślejszy akt ducha ludzkiego" (str. 45 - 46).

---------

Mam nadzieję, że tymi kilkoma słowy zachęciłam Państwa do bliższego zapoznania się z osobą i pracami księdza Stanisława Załęskiego. Był to kapłan niezwykle dobrze wykształcony, logicznie myślący i wyciągający ze swoich rozważań zdroworozsądkowe wnioski. Niezwykle ambitny, momentami wręcz ubóstwiający pracę intelektualną, co może - w świetle jego ogólnych refleksji - budzić pewne zastrzeżenia. Załęski dosyć często odwołuje się do myśli starożytnej, filozofii greckiej, znanych staro-rzymskich mówców. Nie brakuje mu jednak i znajomości współczesnej mu wiedzy z zakresu przyrodoznawstwa, biologii, językoznawstwa, filozofii. Przedstawia trafną (i dziś już niestety zapomnianą) krytykę niektórych założeń Darwina, Straussa, Renana.

Oprócz prowadzenia rekolekcji przeznaczonych dla warstw wykształconych, analizy Dekalogu i kilku innych znakomitych prac z zakresu religii, kapłan ten sprawował stałą opiekę nad Solidacją Mariańską.

W kolejnym wpisie chciałabym poddać pod rozwagę jeszcze kilka innych jego myśli. 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Pani Anna

15-06-2020 [18:26] - Pani Anna | Link:

Pani blog jest jak świeży powiew wiatru, przepraszam bardzo za tę niezgrabna poetyckość, ale to nie moja specjalność. Czy mogłaby Pani napisać co ks. Załęski pisał o Darwinie?

Obrazek użytkownika dr Anna

30-06-2020 [15:41] - dr Anna | Link:

Pani życzenie zostało spełnione.

Pozdrawiam.