Popuśćmy trochę

Oczywiście nie w majtki; popuśćmy trochę wodze fantazji.

Jest rok 2015
 
Wybory prezydenckie zgodnie z przewidywaniami wygrywa nowy – były prezydent Bronisław Komorowski. Statystyki okazały się nieco przesadzone, a i tak Komorowski wygrywa w pierwszej turze z pisowskim kandydatem Dudą.
To oczywiście pomaga w wyborach parlamentarnych i Platforma Obywatelska ponownie tworzy koalicję z Polskim Stronnictwem Ludowym. Koalicja zdobyła 285 miejsc w Sejmie i 72 miejsca w Senacie. Największy konkurent Prawo i Sprawiedliwość ma obecnie 118 posłów w sejmie i 14 senatorów.
Na premiera ponownie zostaje desygnowana Ewa Kopacz, a głównym wicepremierem zostaje Kosiniak Kamysz. Warto dodać, że praktycznie powtórzono skład rządu z kilkoma niewielkimi zmianami.
Dodam na użytek tego tekstu, że ministrem zdrowia pozostaje Arłukowicz.

 
Naród nieco wymęczony codzienną harówką, woli i chyba nawet polubił, jak sam nazywa – starą bidę i woli to, niż nieznane skutki władzy obozu Kaczyńskiego, gdzie prawdopodobnie osobista wolność wielu byłaby zagrożona, a nawet można by potracić majątki skrzętnie, z takim trudem zgromadzone.
Mamy przecież grilla, piwko i nieustanny Taniec z Gwiazdami.

 
Rok 2019

 
Ponowny maraton wyborów: samorządowe, do Parlamentu Europejskiego i nasze wybory do Sejmu i Senatu praktycznie nie przyniosły istotnych zmian.
Jeżeli nawet budziły się jakieś podskórne ogniska protestu, to świetna i zmasowana polityka medialna i propagandowa pozwalały zdusić narzekania niezadowolonych w zarodku. Ludzie mieli własne kłopoty, jak wysokie dwucyfrowe bezrobocie, ciągłe incydenty ze stale wzrastającą falą imigrantów, która docierała już nawet do małych miast, rosnącymi cenami, lub z drakońskim reżimem międzynarodowych korporacji i przedsiębiorstw, które opanowały polską gospodarkę, więc praktycznie większość obywateli była tam zatrudniona.

 
Rok 2020

 
Ten rok przejdzie do historii świata jako rok Chińskiego Wirusa. Ale cofnijmy się nieco w czasie.
Wszyscy pamiętamy huczną imprezę, zorganizowaną na początku 2016 roku w styczniu, aby uczcić zwycięstwo w Polsce "sił postępowych". Na zaproszenie prezydenta Komorowskiego, premier Kopacz i marszałek Kidawy-Błońskiej, przylecieli do Warszawy i byli witani z najwyższymi honorami: z Rosji Władimir Putin, a z Berlina Angela Merkel. Była to jak najbardziej wizyta robocza, nie tylko kurtuazyjna, a najważniejszym aktem tego spotkania było podpisanie trójstronnego paktu, o wzajemnej pomocy i przyjaźni. Zawiązano trójstronny, sąsiedzki triumwirat, a siedzibę ustanowiono w Warszawie, tymczasowo w Pałacu Krasińskich, a docelowo miejscem Sąsiedzkiej Komisji Trójstronnej ( popularnie nazywanej PNRP – Pakt-Niemcy-Rosja-Polska) zostanie odbudowany Pałac Saski, do czego zobowiązali się przywódcy Rosji i Niemiec. Podpisano również wiele umów gospodarczych, handlowych i kulturalnych. Polskie Linie Lotnicze LOT, bardzo korzystnie dla siebie i kraju, przeszły pod zarząd Lufthansy. Na zachodnich terenach granicznych ustanowiono wspólną gospodarkę rolną, bez żadnych ograniczeń we własności gruntów rolnych. Polska również podpisała umowę na 50 lat, do roku 2066, zobowiązującą Rosję, do zapewnienia RP dostaw ropy naftowej i gazu. A co się z tym logicznie wiąże, z oddaniem pod wspólny zarząd PKN Orlen, jak również Grupy LOTOS, gdzie w Porcie Północnym utworzono wspólną bazę przeładunkową dla paliw płynnych i gazowych. Ponadto w geście przyjaźni Rosja zdecydowała o remontowaniu swoich jednostek pływających w Stoczni Remontowej, a w kroku następnym wiodący udział w restauracji stoczni w Gdańsku i Gdyni, zapewniając im zlecenia na następne kilkadziesiąt lat. Także warto przypomnieć, że Unia Europejska wprost entuzjastycznie przyjęła utworzenie Paktu NRP, widząc już rodzącą się możliwość ekspansji aż po Ural.

 
Oczywiście nasz naród dobrze rozumiał, że Polska w tej trójstronnej koalicji jest jak kwiatek do kożucha. Czy to Komorowski, czy Kopacz mieli jeszcze mniej wpływu na cokolwiek, niż ostatni król Stanisław August Poniatowski. Cóż zresztą oni mogli bogatym partnerom zaproponować. Wystarczało bezpieczeństwo i stabilność, które dawał układ, i to naprawdę niewielkim kosztem.
Ale liczył się prestiż, jaki został dany, przyjmując dychającą III RP w orbitę największych, europejskich potęg.
A naród w większości, jak zwykle stwierdził, że "im to zwisa". W sprawie Smoleńska raport Anodiny uzyskał rangę dokumentu międzynarodowego i temat zamknięto.

 
Pod koniec stycznia 2020, najwyższe władze III RP, na czele z Komorowskim i Kopacz, zostały wezwane do Moskwy, gdzie już oczekiwali Merkel i Putin. Przedstawiono im poufne informacje o narastającym problemie poważnej epidemii, z epicentrum w chińskim mieście Wuhan – głównym ośrodku logistycznym, dla całej ChRL.
Dla Polaków ta informacja była mało znana i dosyć nieistotna. Wiemy, jak działała polska dyplomacja, a służby specjalne praktycznie nie istniały. Co ważne, wszystkie ośrodki medialne, telewizja, prasa i internet były pod kontrolą władzy i zawsze mówiły jednym głosem, więc podawały takie wiadomości, żeby nie zakłócać pogodnego nastroju panującego w naszym kraju. Więc nasi radośni i spokojni przywódcy zostali poinformowani o wadze problemu i możliwości ekspansji zarazy po świecie, w najgorszym scenariuszu widząc nawet możliwość pandemii.
Zostało ustalone porozumienie, że w tej sprawie trzy państwa będą działać wspólnie i ściśle, zachowując spokój i porządek, wszelkie decyzje będą konsultowane, a władze w każdym kraju mają dbać o to, by żadne alarmistyczne doniesienia nie wywoływały paniki wśród narodu.

 
2-giego marca stwierdzono w Polsce pierwszy przypadek zakażonego koronawirusem (ta nazwa w powszechnym obiegu była przedmiotem satyrycznych kpin i żartów). Z perspektywy czasu możemy powiedzieć, że wszyscy się nawet ucieszyli. Oto następny dowód, że dołączamy do Europy nawet w takiej głupiej sprawie. Premier Kopacz nawet osobiście udała się do szpitala, gdzie umieszczono tak zwanego PACJENTA ZERO i tam, nie wysiadając ze służbowego samochodu, przez rządowy telefon komórkowy dodała choremu otuchy, a personel medyczny zmobilizowała do maksymalnego wysiłku.
I już, życie toczyło się jak zawsze – wiosenne pierwsze grille, piwko i nieodzowny Taniec z Gwiazdami.

 
W drugiej połowie marca, właściwie już pod koniec miesiąca Liczba zakażonych wzrosła do ponad 100 tysięcy, a zmarłych było ponad 5 tysięcy.
Moskwa i Berlin jednak wysyłały uspokajające komunikaty i zalecenia, że jedyną, skuteczną metodą walki z wirusem, jest "puszczenie go na żywioł", jak to w swoim stylu w orędziu oświadczył prezydent Komorowski – "a ogień, jak zawsze, sam się wypali". Premier Kopacz wyjaśniła, że obecnie najlepszą, uznaną na świecie metodą walki z epidemią jest pozwolenie, aby ludzie w sposób naturalny zetknęli się z koronawirusem i tą drogą uzyskali odporność nabytą, na ten kompletnie nowy patogen. W ten sposób władza dosłownie nie musiała nic robić.
Uspokojone społeczeństwo, bo słowa pani premier i pana prezydenta potwierdziło liczne grono naszych ekspertów, przyjęło sytuację ze zrozumieniem i jak zwykle korzystało z życia.
Zresztą co można było robić? Już na tym pierwszym, styczniowym spotkaniu w Moskwie, premier Kopacz na prośbę swojej przyjaciółki Merkel, udostępniła Niemcom całe państwowe zapasy produktów medycznych, jak sterylne rękawiczki, maseczki i kombinezony. W zamian polskie szpitale dostały ofertę możliwości leczenia pacjentów z Niemiec, gdzie koszty będą opłacane przez rząd w Berlinie.

 
Jeszcze przed Wielkanocą w połowie kwietnia sytuacja zrobiła się w Polsce dramatyczna. Przekroczyliśmy ćwierć miliona zakażeń, a na chorobę COVID-19 zmarło ponad 20 tysięcy Polaków. Teraz niestety, ani Rosja, ani Niemcy nie chciały doradzać i się konsultować, bo mieli własne kłopoty.
Największym problemem były szpitale, bo ich prywatni właściciele, a takich już była większość, nie wyrażali chęci współpracy z ministrem Arłukowiczem. Który przecież w latach poprzednich kupę szpitali pozamykał, jako placówki nierentowne. A i tak, kto miałby w nich pracować? Chińczycy? Większość naszego personelu medycznego, lekarzy, pielęgniarki, laborantów i pozostałych, ściągnęli do siebie Niemcy i nie oglądając się na nikogo, szczelnie zamknęły granicę z Polską. Nie było więc sprzętu i nie było ludzi, żeby wykonywać służbę zdrowia. Rosja też już zrobiła Moskwę miastem zamkniętym i nie reagowała na rozpaczliwe monity z Polski.

 
Nie widząc innego wyjścia, gdy już zaczęły się uliczne rozruchy, grabieże marketów, bijatyki i potyczki z policją, gdy państwo autentycznie stanęło nad przepaścią, po tajnych, 48 godzinnych obradach non-stop, władze państwa w trybie nagłym, w nocy z Wielkanocnej Niedzieli na Wielkanocny Poniedziałek, podobnie jak to kiedyś zrobił Jaruzelski, wprowadziły stan wojenny.

 
Tak, żadne półśrodki, postanowili nasi państwowi mędrcy, nie żadna klęska żywiołowa, nie stan wyjątkowy, tylko stan wojenny. Do pomocy zatrudniono stare wygi z doświadczeniem i na ważne pozycje sprowadzono Urbana i Balcerowicza.
Społeczeństwo ocknęło się pierwsze, a nasza dzielna władza na końcu. Obywatele zaczęli chichotać, a po chwili śmiać się pełną gębą. A ci drudzy wpadli w panikę. Jaki stan wojenny? Raczej parodia stanu wojennego. 40 tysięczna armia w najlepszym wypadku mogła spacyfikować Warszawę. I to przy założeniu, że wojsko będzie karne i posłuszne. A to wcale nie było pewne. A policja? Przepraszam – zlikwidowano połowę komisariatów; drogówka na starych rzęchach (podarunek z Niemiec) nawet nie podejmuje pościgu za młodymi leszczami. Francuskie helikoptery w naprawie uziemione, Bóg wie na jak długo. Stare kałasznikowy bardziej zagrażają temu, który strzela niż celowi. Nędza na całego. Telefony na Kremlu i w Berlinie nie odpowiadają. Wieloletni "przyjaciele", co to zawsze Polskę kochali poznikali. Międzynarodowe banki zablokowały, albo zamknęły dostęp do kont. A Soros i geriatryczna ferajna miliarderów urwała swoje wsparcie. A wiadomo, że bez pieniędzy nic zrobić się nie da.

 
Pierwszy zniknął Jan Vincent Rostowski. Nie, nie – pierwsi byli polscy miliarderzy z czołówki rankingów. To przecież też, choć nieoficjalny, element władzy. Powsiadali całymi rodzinami w te swoje samolociki i polecieli do St. Tropez, czy innego Portofino, wsiedli na swoje luksusowe jachty i udali się w podróż tam, gdzie ich wywiad wskazał jest ciągle miło i przyjemnie, gdzieś na Mauritiusie, albo St. Vincent, by spokojnie przeczekać.
Drugi był Sikorski. Tu nie miał nic do gadania, żona go spakowała i zaszyli się gdzieś w Appalachach, albo w Górach Skalistych w USA.
A potem już lawina runęła. Komorowskiego rosyjski Specnaz wywiózł z Polski, jak kiedyś Honeckera z Berlina, prosto do tajnego ośrodka obok Ałma Aty. W razie czego, dla zmyłki, w Kazachstanie. Kopaczowa podobno, jak kiedyś sama opowiadała, zabarykadowała się w domu, gdy jej serdeczna przyjaciółka Merkel obrzuciła ją telefonicznie stekiem wyzwisk, z czego do końca życia będzie pamiętała to niemieckie dume Affe, dume Affe i ... zerwała połączenie.
Arłukowicz został najokrutniej potraktowany. Pojmali go i skrępowali, a potem bez maski, kombinezonu, gogli, a nawet rękawiczek, został zamknięty w sali gimnastycznej, gdzie chorzy na COVID-19, krztusząc się i kaszląc okropnie leżeli na nagich materacach, czekając na swoją kolej.

 
Czy to wreszcie koniec III RP, czy może nawet ostateczny koniec nieśmiertelnej Rzeczypospolitej?
Albo nawet... koniec świata?

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

19-04-2020 [17:58] - NASZ_HENRY | Link:

Byłoby jak w G7☺
 

Obrazek użytkownika jazgdyni

19-04-2020 [19:18] - jazgdyni | Link:

Tu skromnie tylko G2+1/2 

Obrazek użytkownika Pers

19-04-2020 [18:03] - Pers | Link:

Tobie ten świrus już niezłe spustoszenie zrobił.

Obrazek użytkownika jazgdyni

19-04-2020 [19:17] - jazgdyni | Link:

Witam brać ze ścierwoneonówki.
Słyszałem, że u was z kolei epidemia choroby wściekłych krów.

Obrazek użytkownika Pers

20-04-2020 [16:03] - Pers | Link:

Słyszałem, ze chciales kupić tę "ścierwoneonowke" ale nie zdążyłeś bo Ruszkiewicz cię wykopał. Co za pech :(

Obrazek użytkownika Jabe

19-04-2020 [18:40] - Jabe | Link:

To fantazje w stylu: Jest dobrze, ale nie załamujmy rąk, bo mogłoby być dużo gorzej. W szczególności moglibyśmy mieć miliony imigrantów, a wirus mógłby okazać się tak zabójczy, że można by go było doświadczyć nie tylko w przekaziorach. Fantazjując.

Obrazek użytkownika jazgdyni

19-04-2020 [19:15] - jazgdyni | Link:

A może raczej - jest źle, a mogło być tragicznie?

Obrazek użytkownika Jabe

19-04-2020 [19:29] - Jabe | Link:

Fantazjując.

Obrazek użytkownika Marek1taki

19-04-2020 [18:47] - Marek1taki | Link:

Nie można mieć wszystkiego. Jest jak jest i musi nam wystarczyć, że w dwa lata po oddaniu władzy przez PiS w ręce UWpodobne mamy rząd poputczików globalizmu, którzy ochoczo zarządzają pandemią grypopodobną.

Obrazek użytkownika jazgdyni

20-04-2020 [06:44] - jazgdyni | Link:

Witam

Czekam, aż ktoś wykaże, iż napisałem cokolwiek nieprawdopodobnego.

Obrazek użytkownika nonparel

20-04-2020 [14:55] - nonparel | Link:

Proszę bardzo
Po tym, jak Komorowski chlapnął, że "prezydent gdzieś poleci" Rosjanie raczej dalej by go już nie chronili.

Obrazek użytkownika jazgdyni

20-04-2020 [15:26] - jazgdyni | Link:

To jest tylko hipoteza, albo wyłącznie przypuszczenia.

Moje nie są wcale gorsze. Więc remis.

Obrazek użytkownika tricolour

19-04-2020 [19:01] - tricolour | Link:

Rzeczywiście lepiej nie pić od rana, bo inaczej korba jakaś i całość ledwo się trzyma i popuszcza.

A sto tysięcy będzie, po wakacjach, na jesień.

Obrazek użytkownika jazgdyni

20-04-2020 [06:46] - jazgdyni | Link:

Pięknie udowadniasz, że każdy saccente to scemo.

Obrazek użytkownika tricolour

20-04-2020 [09:30] - tricolour | Link:

Kolega spojrzał w lustro i docenił piękno mojej wypowiedzi. Sztuką jest docenić bez spoglądania.

Ale dziękuję.

Obrazek użytkownika angela

19-04-2020 [19:13] - angela | Link:

Nic pan nie wspomniał o grypie 2009-2010, kiedy zmarło  ok.200 osob, a dane dotyczące zgonów  zostaly co najmniej o połowę zanizone. 
Nikt paniki nie robil, bo faktycznie wszystkie media byly rządowe, na czele z TVP,   i żadna wiadomość nie przedostała się do opinii publicznej. 

Obrazek użytkownika jazgdyni

20-04-2020 [18:52] - jazgdyni | Link:

Dlaczego miałem wspomnieć? To nie jest felieton historyczny, czy faktograficzny.

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Trotelreiner

19-04-2020 [19:48] - Trotelreiner (niezweryfikowany) | Link:

Tu pasuje III Prawo Murphiego.
3.Nigdy nie ma tak źle,że nie może być gorzej. A jeżeli już jest tak źle,że nie może być gorzej...to na pewno będzie.
4.Nie istnieje takie coś w przyrodzie...którego sie nie da zepsuć.
Addio

Obrazek użytkownika jazgdyni

20-04-2020 [06:41] - jazgdyni | Link:

Ciao amico

Cała moja inżynierska praca opierała się na prawach Murphiego. One autentycznie działają, choćby nie wiem co. A ja byłem naprawiaczem na zawołanie.

Obrazek użytkownika cyborg59

21-04-2020 [14:22] - cyborg59 (niezweryfikowany) | Link:

Overkill !
Opisałeś przypadek skrajny, kiedy wszystkie parametry prowadzą do katastrofy, wszyscy działają na szkodę Polski. Ja jestem zwolennikiem efektu motyla. Uważam, że nawet drobna zmiana, drobne odpuszczenie sobie w naprawach państwa w ostatnich latach mogło się skończyć katastrofą. Przykład Agencji Rezerw Materiałowych. 

Obrazek użytkownika jazgdyni

21-04-2020 [15:43] - jazgdyni | Link:

@cyborg59

Masz rację. To jest zamierzona satyra, żeby czytelnicy wykonali porównawczą pracę umysłową.

A efekt motyla, czyli chaos i bifurkacje istnieją zawsze, szczególnie jak jest tak nieprzewidywalny element w systemie, jak człowiek.
Zobacz jakiego burdelu jest w stanie dokonać Gowin, przez swoje durne ego.

Obrazek użytkownika tricolour

21-04-2020 [16:28] - tricolour | Link:

Z punktu widzenia miłośnika partyjnego, koncepcji jedynie słusznej drogi, dogmatu nieomylności papieża oraz ślepego posłuszeństwa bez mózgu, a także łykania podawanej strawy jak pelikany i rozdawania drobnych, to działania Gowina są realnym bałaganem.  Z punktu widzenia konieczności dialogu między ludźmi, którzy są co do zasady różni, mają różne interesy, cele, potrzeby, przeżyte lata i preferencje są działania Gowina zwyczajną polityką z cechami szacunku dla tych wszystkich różności.

Obrazek użytkownika cyborg59

22-04-2020 [04:03] - cyborg59 (niezweryfikowany) | Link:

Jak bym słyszał Gowina !
Zamiast gotować obiad dyskutujmy o gastronomii, o gustach. Zmieńmy godziny posiłków - bo nie odpowiadają sąsiadom. Z szacunku dla tych wszystkich różnorodności - nie sprzątajmy, nie róbmy porządków ! Mamy różne interesy, cele, potrzeby - sprzedajmy mieszkanie sąsiadom - oni się o nas ( i naszą żonę) - zatroszczą ;-))))
Zwyczajna polityka polega na osiągnięciu konsensusu i trzymaniu się umowy.
A co mamy ?!
Wyszłam za mąż, ale zmieniłam zdanie. Idę na balangi do sąsiadów, bo u nich żyje się ze sprzedanych sprzętów, butelek. Rozwód za dwa lata, bo teraz mi nie pasuje. Za dwa lata, ty odchodzisz na zawsze z tego domu, a ja zostaję głową tego burdelu (do którego w międzyczasie doprowadzę razem z sąsiadami).

Obrazek użytkownika tricolour

22-04-2020 [09:55] - tricolour | Link:

@Cyborg

Proszę przeczytać, co Pan sam napisał: "Zwyczajna polityka polega na osiągnięciu konsensusu i trzymaniu się umowy". Konsensus nie polega na ślepym posłuszeństwie, podpisywaniu pustych kartek, w których może znaleźć się cokolwiek. Nie polega na szantażu, że gdy masz swoje, inne zdanie, to wylatujesz.

Tak, wychodzi się za mąż i bierze rozwód z alkoholikiem, przemocowcem i każdym innym szmaciarzem, bo małżeństwo nie polega na poddaństwie tylko partnerstwie. Na obowiązkach wzajemnie przyjmowanych i przekazywanych. Mąż ma być mężem, a nie udawać stajennego. Jedzenie obiadu nie polega na wyłącznie jednej strawie, bo ta w końcu zaczyna ledwo przez gardło przechodzić, jak brukiew na okrągło. Gdy trzeba, to zmienia się godziny posiłków i to wedle potrzeb wszystkich domowników, a nie jeden lubi spać, to reszta chodzi na paluszkach. I - jeśli już ma Pan takie obiadowe skojarzenia - to zanim się ugotuje obiad, to trzeba zapytać, co kto lubi i wziąć takie opinie pod uwagę.

Na razie sąsiedzi szczerzą zęby i fałszywie klepią po plecach. Radość się wyzwoli, gdy nie będzie kogo klepać... a najbardziej będą się cieszyć zniewoleni domownicy. I to tym bardziej, im głębiej się kłaniali.

Obrazek użytkownika cyborg59

22-04-2020 [11:16] - cyborg59 (niezweryfikowany) | Link:

Po co spisywać umowy, intercyzy, skoro przy pierwszym znalezionym pretekście umowę zrywamy ? Propozycja siedmioletniej kadencji jest tak idiotyczna, że wymusza odrzucenie. Siedem lat z Komorowskim ?!
Na przełomie lat '80 i '90 dyskutowaliśmy ostro nad długościami kadencji. Ja, z inżynierami politechnicznymi, byłem za czteroletnią kadencją prezydenta i trzyletnią sejmu. Dlaczego ? Bo uważałem, że pracy będzie tyle iż materiał ludzki będzie się zużywał w trymiga. Nie będę tłumaczył dwukadencyjności - bo jest zrozumiała.  

Obrazek użytkownika jazgdyni

22-04-2020 [11:37] - jazgdyni | Link:

Cześć Cybie!

Jeszcze nie tak dawno miałem kłopot, gdy do zespołu zatrudniałem Polaków. Właśnie z powodu tego konsensusu, zaakceptowania swojej roli i zespołowej współpracy. Indywidualnie mistrzowie. Lecz jak taki Jasiu, świetny inżynier, miał, powiedzmy naprawić regulator generatora, to poszedł sam, żeby mu się nikt nie pętał, a dwóch naprawdę dobrych filipińskich techników siedziało bezczynnie i dłubało w nosie, bo nie przyszło mi do głowy, że jak do zadania poleciłem trzech ludzi, to ich wódz uzna dwóch pozostałych za zbędnych. I potem się jeszcze ze mną wykłócał.

Wszystko ma swoje miejsce i czas. I trzeba myśleć. I trzeba przewidywać. I uwzględniać wszystko dookoła. Powtarzam mą definicję - inteligencja to zdolność szybkiego przystosowania się do szybko zmieniających się warunków otoczenia.
Łatwo to sprawdzić, choć można się też nauczyć, na przykład ratując się z tonącego helikoptera na głębokości 5 metrów, na dodatek do góry nogami, jak to jest w egzaminie na certyfikat HUET,

Obrazek użytkownika cyborg59

22-04-2020 [14:08] - cyborg59 (niezweryfikowany) | Link:

Mam taki problem sam ze sobą !
Jestem indywidualistą. Świetne zespoły udawało się budować ze studentami skręcającymi w kierunku informatyki. (nie było jej wtedy na PS).
Inną sprawą jest reakcja na sytuację kryzysową. Normalnie jestem nerwus. W kryzysie robię się zimny i zaczynam komenderować : ty pilnuj gaśnicy, ty wystawiasz trójkąt tam, dzwonisz ? O.K ! , zostaw, ja odłączę akumulator itp.