x. Zygmunt Chełmicki i Siedem grzechów głównych - część 1

Na początku mojego dzisiejszego wpisu chciałabym zwrócić Państwa uwagę na narastające trudności ze znalezieniem przedwojennych książek w Internecie. Przykładowo, zamierzam omówić książkę ks. Zygmunta Chełmickiego zatytułowaną "Siedem grzechów głównych w siedmiu kazaniach pasyjnych", wydaną w Warszawie w 1903 roku. Wiem, że pełny tekst książki był dostępny w Internecie. Niestety nie mogę jej znaleźć w pełnym i swobodnym dostępie, tak, by każdy z Państwa mógł sięgnąć do tekstu przedwojennej publikacji i ściągnąć ją na swój komputer bądź przeczytać w całości bez konieczności dodatkowego logowania się do jakiegoś serwisu. Być może pracownicy Google całkowicie zgłupieli i wprowadzili dodatkowe utrudnienia przy wyszukiwaniu określonych treści w Internecie. Obawiam się, że ktokolwiek przyczynił się do utrudnień w znalezieniu tekstu wspomnianej publikacji zupełnie nie zna natury Polskiej. Otóż, Polacy nigdy nie pozwolą sobie na wprowadzanie sztucznych ograniczeń w zakresie poznawania cenionych przez nich wartości. Dlatego serdecznie namawiam Państwa do tego, byśmy wspólnymi siłami ochronili nasze Polskie dziedzictwo i przyczynili się do jak najszerszego jego rozpowszechniania - w Polsce i na świecie.
Być może potrzebne będą dodatkowe drukarnie zajmujące się tylko i wyłącznie powielaniem przedwojennych publikacji w celu dotarcia do jak najszerszego grona czytelniczego. Niewykluczone, że wcale nie trzeba wydawać pieniędzy na reklamę danych reprintów, ale rozpowszechniać je drogą prywatną - od rodziny do rodziny. Mam tu na myśli podobny schemat działania, jaki występował niegdyś w przypadku tajnych komplet, tajnego nauczania w Polsce. Nie jest to może idealne rozwiązanie, ale prawdopodobnie znacznie osłabi metody działania przeciwników polskiej pamięci. Jak się Państwu podoba ten pomysł ? A może na przykład wydawcy "Gazety Polskiej" albo innego czasopisma zdecydowaliby się na dołączanie do swojej gazety reprintów przedwojennych polskich publikacji religijnych ? Podejrzewam, że sprzedaż GP mogłaby wtedy znacznie wzrosnąć ;-)

Przejdźmy jednak do meritum, czyli rozważań księdza Chełmickiego. Pisze on w swoje książce, że :

"Dla wniknięcia do głębin sumienia trzeba roztrząsać grzech przynajmniej w głównych jego źródłach, z których wypływają poszczególne nasze przewinienia i ułomności. Tymi źródłami jest 7 grzechów głównych - pycha, łakomstwo, nieczystość, zazdrość, gniew, obżarstwo i lenistwo (...).
Ma to w sobie grzech, że nie tylko rodzi czyny u poszczególnego człowieka, ale często, niby zaraza, ogarnia szerokie kręgi, występuje to silniej, to słabiej, jako znamienna cecha czasów, w których żyjemy, tworzy bolączki, które dolegają nie samym bezpośrednio winnym, lecz ciążą także nad całym życiem współczesnym. Nie podobna będzie nam pominąć i tej złowrogiej strony grzechu i dlatego zastanawiać się nad nim będziemy zarówno ze stanowiska szkody poszczególnej, jak i krzywdy ogólnej, która spycha nas z tej drogi, którą Bóg pojedynczemu człowiekowi i całej ludzkości wytchnął do szczęścia, zarówno doczesnego, jak i wiecznego" (str. 5).

O pysze :

"W szeregu grzechów głównych pierwsze miejsce zajęła pycha. Nie stało się to przypadkowo, lecz aby wyrazić rzeczywistą naturę tego grzechu, "pycha bowiem - jak twierdzi słusznie św. Augustyn - jest początkiem i końcem wszelkiego grzechu; nie tylko sama jest grzechem, lecz nie było, nie może być i nie będzie grzechu bez pychy". Na dnie każdego grzechu odnaleźć można pychę, jako to zgniłe źródło, z którego płynie nieprawość ludzka. Można poniekąd powiedzieć, że grzech jest właściwie niczym innym jak pychą w zmieniającym się ustawicznie kształcie, a więc pycha względem Boga i Jego przykazań, względem świata i bliźnich, a wreszcie względem siebie samego. Św. Tomasz określa pychę "jako przeciwne rozumowi przecenianie swojego znaczenia i wartości" (...).
Człowiek winien się cenić i to wysoko cenić, ale nie przeceniać; więc swojej godności, swoich zalet nie przyznawać sobie, ale Bogu, jako ich dawcy, nie nadymać się pychą, lecz kornie służyć temu przeznaczeniu do którego został powołany; wielbić nie siebie, lecz w sobie chwalić dzieło Boże" (str. 5- 6).

"Przypatrzmy się pysze w życiu ludzkim. Św. Bonawentura przytacza cztery główne przyczyny pychy : "wiele móc, wiele mieć, wiele wiedzieć, wiele o sobie trzymać". I w istocie w tych czterech głównych kierunkach przejawia się pycha ludzka.
Bóg tak urządził stosunki ludzkie, że aczkolwiek wszyscy jesteśmy równi wobec Niego, jednak w hierarchii społecznej na różnych stoimy szczeblach (...).Niemniej wszyscy, czy na niższych, czy na wyższych szczeblach postawili nogę, pną się do tego samego celu - do Nieba" (str. 8 - 9).

"Jak Bóg na nierównych umieścił nas szczeblach hierarchii społecznej, tak też różnymi obdarzył nas talentami, zdolnościami i darami, zastrzegając jednak, że komu więcej dano, więcej od niego żądać będą (...).
Minęły te czasy, gdy największe talenty Bogu składały dań, w budowie wspaniałych świątyń, w arcydziełach sztuki, w zbożnych pracach genialnych umysłów. Dzisiaj naszym bogiem to ten tłum oklaskujący nasze dzieła, rzucający nam kwiaty uwielbienia pod stopy. Co nam do potomności ? Dlaczego mamy oglądać się na nagrodę w przyszłości ? Nasze spieczone usta pożądają chwały, wieńców, hołdów i popularności ! Nie poczuwamy się do długu wdzięczności względem Boga, przeciwnie, uważamy się za nigdy niezaspokojonych wierzycieli, albowiem duma pcha nas coraz wyżej, coraz dalej. W ten sposób przez pychę marnieje w nas rzeczywista iskra Boża, a pozostaje tylko dym próżnej chwały (...).
Najpiękniejszą władzą duszy ludzkiej jest rozum, o którym powiada Ekklezyastyk : "pierwsza od wszystkich stworzona jest mądrość, a rozum roztropności od wieków". Rozumem zbliża się człowiek do Boga i podziwia Jego mądrość i wszechmoc, rozumem poddaną sobie czyni przyrodę, poznaje jej prawa i obejmuje królowanie nad nią; rozumem przenika siebie samego, wgląda do głębin swojej duszy, poznaje swoją naturę i podniosłe znaczenie, rozumem wreszcie oświeconym Objawieniem pojmuje prawdy skądinąd mu zakryte, a wskazujące mu drogę do szczęśliwości wiecznej. Tenże sam jednak rozum skażony pychą staje się w ręku człowieka orężem najniebezpieczniejszym, bronią zabójczą, traci bowiem równowagę i miarę, porywa się na zadania przechodzące jego siły, wkracza na drogi, które wiodą na manowce" (str. 10 - 11).

"Na początku zeszłego stulecia ogłoszono rozum wszechwładnym bogiem i poczęto mu składać hołd wyłączny. Wszystko, co nie tkwiło w rozumie lub nie płynęło z rozumu, odtrącano z pogardą. Precz z wiarą, precz z Objawieniem, precz z wszelką powagą, rozum, rozum i tylko rozum ! im samoistniejszy, im bardziej zaufany w sobie, tym większy i potężniejszy ! Krótko trwała jednak chwała wyzwolonego rozumu. Coraz więcej przekonywano się o jego niemocy, coraz bardziej okazywał się źródłem i sprawdzianem zawodnym, coraz mniej usprawiedliwiał położone w nim zaufanie.
Przerzucano się tedy w drugą ostateczność, z której wyrodziła się poniewierka rozumu i wiedzy, na których miejsce usiłowano postawić jakieś bezwiedne, nieświadome odruchy natury ludzkiej, głosząc na wsze strony bankructwo niedawnego bóstwa. Tymczasem nieprawda ! nie zbankrutował ani rozum, ani wiedza ludzka, porażona tylko sromotnie została pycha. Rozpanoszony i zhardziały rozum istotnie strącony został, ale nie ten, w którego imieniu matka Machabejska przemawiała do syna swego : "patrz synu na niebo i ziemię i na wszystko, co na nich jest, i poznaj, że to uczynił Bóg z niczego" (...). Rozum dany nam od Boga i wiedza zeń płynąca święciła wielkie tryumfy, popchnęła naprzód świat, otworzyła szerokie horyzonty dla dalszych prac i badań; nie zgorzkniała w pesymizmie, ale nabrała nowej, potężnej otuchy. Zaświadczyć to może na każdym kroku Kościół, ten stróż przyrodzony rozumu i wiedzy. Pod jego osłoną i kierownictwem rozwinęły się świetnie wszystkie gałęzie wiedzy kościelnej (...).
Należyta ocena swojej godności ludzkiej nie ma nic wspólnego z pychą, czyli z przeciwnym rozumowi przecenianiem własnego znaczenia i wartości. (...)
Honor i godność, to dwa kwiaty czystego sumienia, związane z nim nierozłącznie, nie spoczywają one na końcu lufy pistoletowej, ani na ostrzu szpady, lecz przeniknęły na wskroś naszą istotę, widnieją w każdym postępku naszym, stały się drugą naszą naturą." (str. 12 - 13).

O łakomstwie :

"Jakkolwiek człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Pana Boga, obdarzony został licznymi przymiotami, które go wyróżniają spośród innych istot żyjących, to jednakże zachował wiele także instynktów zwierzęcych (...).
W dzisiejszych czasach ta zwierzęca skłonność człowieka wielu znalazła obrońców i rzeczników. Chcą oni nas uwolnić spod jarzma Bożego, które jakoby krępowało naszą swobodę, w zamian za to oddają w niewolę zwierzęcą, w której zatracamy nawet poczucie godności ludzkiej. O nich to powiada Juda Apostoł ; "Ci są, którzy się sami odłączają, zwierzęcy, ducha nie mający". (Jud., 19).
Ta apoteoza człowieka naturalnego, a raczej wyraźnie mówiąc, człowieka zwierzęcia, w prostej linii prowadzi do zezwierzęcenia obyczajów, do wytworzenia wzajemnych stosunków między ludźmi, które najwłaściwiej dają się określić słowami : Homo homini lupus, człowiek człowiekowi wilkiem.
Że w tych warunkach prawo Boże idzie w zupełną poniewierkę, że pryskają wszystkie węzły łączące ludzi w jedną rodzinę Bożą, przeznaczoną po krótkim ziemskim bytowaniu do życia wiecznego, mówić nie trzeba. Natomiast walka, która znalazła już nawet swoją naukową nazwę, walka o byt, wre coraz zażarciej, a wśród niej nieubłagane prawo mocniejszego zdobywa sobie opłakane panowanie.
Człowiek, pozbywszy się wszystkich wyższych względów, pędzi na oślep, pchany tysięcznymi chuciami ku ziemskim celom, a jedyna myśl, która mu pokoju nie daje, jest ta, aby w tym potwornym pościgu nie dać się nikomu wyprzedzić. Tę charakterystyczną cechę naszych czasów będziemy mieli sposobność niejednokrotnie bliżej oglądać, tutaj zaznaczam ją tylko, jako złowrogi objaw wyzwolenia się instynktów zwierzęcych we współczesnym człowieku" (str. 19 - 20).

"Wśród grzechów płynących z naszego ciała pierwsze miejsce zajęło łakomstwo czyli chciwość.(...). Nic bowiem bardziej nie cechuje zezwierzęconej natury człowieka, jak ustawicznie dręczące jego istotę pragnienie, pożądanie, słowem jak łakomstwo. (...).
Św. Anzelm trafnie określa łakomstwo, jako "wstrętną chorobę duszy, która zna tylko jedno prawo - bierz". Św. zaś Hugo od św. Wiktora nazywa je "nienasyconą i nieuczciwą pożądliwością chwały bogactw i wszelkich innych rzeczy".
Wiadomo, że Bóg hojnie obdarzył człowieka różnymi dobrami, zarówno nadziemskimi jak i doczesnymi. Z tego więc względu pożądanie i posiadanie tych dóbr nie jest jeszcze ostatecznie grzechem, staje się nim dopiero, gdy nie ma ani właściwej miary ani należytego celu. Miarą właściwą jest nasza rozsądna potrzeba, celem zaś należytym jest użycie ich jako narzędzi do pozyskania Królestwa Niebieskiego. Człowiek też nie może się uważać za właściciela dóbr doczesnych, ale tylko za ich chwilowego szafarza (...).
Zbytecznym byłoby dłużej rozwodzić się tym, jak mało posiadamy prawa do tytułu własności, skoro nic z przedmiotu naszego łakomstwa nie bierzemy na tamten świat, prócz zasług lub win za ich pośrednictwem zdobytych (...).
O przejściowym znaczeniu i wartości dóbr doczesnych przekonywa także, iż one nigdy nie są w stanie zaspokoić pożądliwości naszej. Zaledwieśmy posiedli rzecz pożądaną, a już budzi się w nas nowa chciwość (...).
"Łakomstwo bowiem, zdaniem św. Augustyna, to otchłań nigdy nie nasycona - nigdy nie powie dosyć. Zawsze łaknie, zawsze boleje, zawsze i wszystkim się smuci" (str. 22 - 23).

"Prawda, że obecnie panuje przewrotne pojęcie o wartości człowieka. Według pojęć dzisiejszego świata, ten coś wart, kto ma : czy to pieniądze czy sławę czy znaczenie czy władzę - dosyć, że ma. Mało komu przyjdzie do głowy zapytać się, skąd ma ? jaką drogą do tego doszedł ? Wobec mającego stajemy się dziwnie pobłażliwi i wyrozumiali. (...).
Dziś dla wielu błogosławieństwo Chrystusowe "błogosławieni ubodzy duchem, albowiem ich jest Królestwo Niebieskie" wydaje się pustym dźwiękiem, który w praktyce życiowej nie może mieć zastosowania. Świat współczesny wygłasza inne hasła : "beati possidentes", błogosławieni posiadający : albo "każdy ma prawo do użycia".
Godziwość posiadania uznaje i Kościół, tylko w innym znaczeniu (...). W granicach, wszelkie posiadanie ma swoją zbożną wartość i przeznaczenie. (...).
"Gdy dajesz - twierdzi św. Augustyn - pamiętaj, że więcej bierzesz, niż dałeś". (...).
"Wdzięk bogactwa - uczy św. Ambroży - spoczywa nie w workach pełnych, ale płynie z łez wdzięczności nakarmionych ubogich" (str. 24 - 26).

"Pierworodnym dziecięciem łakomstwa jest samolubstwo, tak dziś rozpowszechnione wśród nas. paląca nasze podniebienie chciwość wysuwa na pierwszy plan złowrogie ja i tylko ja.
Skoro raz człowiek uznał, że jedynym celem jego życia jest zaspokojenie płynącego ze zwierzęcej jego natury pożądania, przestał się też liczyć z drugimi i wyparł się wszelkiej wspólności ludzkiej. (...). Precz z drogi ! jest to hasło, które dzisiaj szeroko rozbrzmiewa po świecie i zyskuje sobie smutne prawo obywatelstwa. Brat walczy przeciwko bratu, towarzysz przeciwko towarzyszowi. Spycha jeden drugiego, aby sam wedrzeć się na pierwszy plan; nie wzruszają go łzy, jęki, błagania - bo tylko słabi przystępni są dla jakichkolwiek bądź względów - silny zaś sztandar swego ja niesie wysoko ponad innymi. Samolubna tedy chciwość zagłusza wszelki głos miłości i litości, węzły ustanowione przez Boga samego zrywa, a stosunki wzajemne czyni z każdym dniem nieznośniejszymi (...). Ponad wszystkim góruje interes osobisty, on rządzi sercami ludzkimi (...).
Mylilibyśmy się wszakże mniemając, że żądza bogactw, pożądliwość używania lub wreszcie wyłączne umiłowanie siebie samego są jedynymi wyrazami łakomstwa. Jest nim także wszelka pożądliwość dobra doczesnego, a więc : chwały, czci, rozgłosu, znaczenia, wpływu czyli tak zwana w języku powszednim próżność. (...).
O ile cześć zdobyta rzeczywistą zasługą, jest najpiękniejszą koroną chrześcijanina, o tyle chciwość z próżności płynąca, dobijanie się o chwałę, wstrętne jest Bogu i ludziom. A jednak łakomstwo oślepia nas tak dalece, że nie widzimy całej ohydy próżności. Jak mało jest cichych, skromnych działaczy, którzy poprzestają na wewnętrznym zadowoleniu sumienia lub na przyszłej nagrodzie niebieskiej; natomiast wielu pragnęłoby się upajać co prędzej dymem pochwał, zdobyć sobie wpływ i znaczenie ! Dla osiągnięcia tego celu, nie przebierają w środkach; chytrość, kłamstwo, podstęp i obłuda, wszystko to służy im za narzędzie" (str. 27 - 29).

"Nie wiem zaiste, co wstrętniejszego, czy ów Harpagon, drżący o swoje zdobyte skarby czy współczesny karierowicz, łaknący chwały i wywyższenia. Obaj są synami łakomstwa, obaj też w równej mierze są plagą i plamą ludzi, wśród których żyją. A jednak jeden i drugi nie należą zgoła do rzadkich wyjątków wśród nas; przeciwnie, żądza sławy i rozgłosu pożera wielu naszych braci (...).
Chciwiec zaopatrzony w przedmiot swej pożądliwości, pragnie go posiąść za jaką bądź cenę, przeto zdobywa się na wszystkie sposoby podstępu i przewrotności, aby dopiąć celu. Rozum więc uzbraja w przebiegłość, sumienie nagina do swoich widoków, wolę czyni giętką na każdą potrzebę, poczucie odpowiedzialności zagłusza mamidłem wyższych celów - słowem, do gruntu przeistacza i paczy w sobie wszystko, co tchnie jakąkolwiek uczciwością (...).
Łakomstwo wybujało wysoko, zakaziło serca ludzkie, zatruło stosunki wzajemne, a co najważniejsze oderwało nas od Boga, a przykuło do ziemi" (str. 30 - 32).

----
Fragmenty pracy księdza Chełmickiego na temat kolejnych grzechów głównych, przytoczone zostaną w kolejnym wpisie, który mam zamiar opublikować w najbliższym czasie : być może w dniu jutrzejszym bądź pod koniec tego tygodnia.

--
Z pewnością zauważacie Państwo, że w przedwojennych publikacjach (szczególnie religijnych) odnaleźć można niezwykle rzetelnie przygotowane opisy wad ludzkich. Przeważająca część rozważań przedwojennych kapłanów odnosi się wręcz do czasów nam współczesnych, do dzisiejszej rzeczywistości. Pozwala przypomnieć sobie prawdy najbardziej fundamentalne. A co równie ważne - wskazuje na początki kłamliwych teorii, panujących w dzisiejszym życiu społecznym. Bo, powiedzmy sobie szczerze - czyż wskazywanie na rolę "nieświadomości" lub "nieświadomych" poczynań, zachowań, motywów itp. nie jest obrazą dla ludzkiego rozumu ? Przecież za pośrednictwem czynnika "nieświadomości" wszystko można wytłumaczyć, każdą nawet najbardziej absurdalną rzecz wmówić człowiekowi, skierować jego myśl na określone tory, a nawet skutecznie i trwale oduczyć go posługiwania się własnym rozumem.
Czyż nie obserwujemy w obecnym świecie, prowadzonej na szeroką skalę, walki z powagą ? Z naszą tożsamością ? Z istotą Polskości ? Z rozumieniem chrześcijaństwa ? Czy nie odnotowujemy zażartego oddzielania rozumu ludzkiego od spraw religijnych ?

Mam nadzieję, że podobają się Państwu cytowane fragmenty.

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Darek65

31-07-2019 [10:28] - Darek65 | Link:

Pani Anno.
Dołączanie w/w publikacji do Gazety Polskiej, to za mało. Z tym przekazem trzeba dotrzeć do młodych. Można to zrobić tylko na 2 sposoby, poprzez szkołę i Kościół.

Obrazek użytkownika dr Anna

31-07-2019 [14:47] - dr Anna | Link:

Panie Darku,
odnoszę wrażenie, że nie tylko młodzież powinna zapoznać się z treścią książki ks. Chełmickiego. Wartości poznawcze niesie ona także dla seniorów oraz młodych dorosłych czy też dzieci intensywnie rozwijających się intelektualnie.

Poniżej podaję link do innej publikacji tego typu, wydanej nieco wcześniej, bo w 1862 roku w Lesznie :

https://polona.pl/item/siedm-grzechow-glownych-w-siedmiu-kazaniach-postnych-passyjnych-rozebrane-i-objasnione,OTI4ODY2NDI/4/#info:metadata

Religijne książki wydane w XIX wieku można ocenić jako fenomen na skalę światową.
;-)

Życzę miłej lektury !

Pozdrawiam.