OSTATNIE SEKUNDY

OSTATNIE  SEKUNDY  - w wydanej właśnie w Polsce książce dr Grzegorza Szuladzińskiego „Ostatnie sekundy lotu” ( W-wa, Wyd. W promieniach, 2019 ) uwagę Autora zajmują szczególnie ostatnie chwile ( ale nie tylko one!) przed zniszczeniem Tupolewa, albowiem końcową fazę lotu zignorowano w raportach MAK i Millera. Powody tego pominięcia są oczywiste: w tych bowiem sekundach doszło do eksplozji, które unicestwiły samolot prezydencki z 96 osobami na pokładzie. A temat wybuchów we wnętrzu Tupolewa był tabu dla obu zespołów „ekspertów”, którzy ukrywali rzeczywistą przyczynę katastrofy akcentując sprawy drugorzędne albo wręcz groteskowe. Oto komisja Anodiny zamiast przeprowadzić analizę wraku i jego szczątków ( także ludzkich)  zajmowała się...analizą psychologiczną pilotów, a nawet ich ojców i dziadków ( str.46). Zadaniem „śledczych” z MAK było przecież głosić, że to nieudolność polskich pilotów spowodowała tragedię, a głównym celem komisji MAK było zatajenie wybuchów, które rozniosły Tupolewa przed uderzeniem w ziemię (str.54).  Dlatego celowo pomijano analizę ostatnich sekund, podczas których doszło do dwóch eksplozji. Tematu wybuchu unikano od początku do końca ( podobnie postąpi potem zespół Millera ), pomimo rozległego rozrzucenia kilkuset części Tupolewa poza wrakowiskiem, co stanowi niezbity dowód eksplozji jeszcze w powietrzu. To samo dotyczy rozrzucenia na wrakowisku i poza nim wielkiej ilości ludzkich szczątków, bardzo często drobnych ( np. fragment szczęki, język, pięta, oko, kolano, palec ręki lub organy wewnętrzne!), co dowodzi ogromnej siły wybuchu, który literalnie rozszarpał  pasażerów ( str.57). Do Polski dotarły dwie trumny wypełnione takimi szczątkami. Autor konkluduje słusznie: „Takie skutki obserwuje się, gdy w bezpośredniej bliskości ludzi następuje wybuch. Nie są znane inne przyczyny takiego rozdrobnienia ludzkich ciał prócz działania wybuchu” ( str. 149). Pomimo tej oczywistej prawdy, obie komisje – Anodiny i Millera – zignorowały te okoliczności, albowiem eksplozje wykluczają ustaloną z góry w Moskwie ( z potulną akceptacją  Tuska )  przyczynę tragedii, jaką był rzekomy „błąd pilota”. A również wskazują na perfidnie zorganizowany zamach, co chciano ukryć przed światem. Dlatego Miller dał  instrukcję swoim „śledczym” : ustalenia mają być podobne do wniosków MAK-u. Nie szukano więc śladów materiałów wybuchowych. Raport komisji Millera tylko w jednym miejscu różni się od raportu MAK-u, odrzuca sugestie jakoby gen.Błasik nalegał na załogę, by lądowała za wszelką cenę: „Dowódca Sił Powietrznych w żaden bezpośredni sposób nie ingerował w proces pilotowania” ( str.56). To jedyny plus raportu Millera obok pytań do komisji MAK-u w sprawie niewiarygodnych lub nieprawdziwych stwierdzeń, na które nigdy nie otrzymano odpowiedzi.
     Pomińmy tu już inne aspekty, które się łączą z analizą porównawczą obu raportów, w przeciwnym razie recenzja stałaby się drobiazgowym elaboratem. Autor istotnie ma wiele do powiedzenia, ostatecznie smoleńską „katastrofę” bada od roku 2012, a jego kwalifikacje i fachowość nie ulegają dyskusji. Osiadły od lat w Sydney dr Szuladziński uzyskał tytuł magistra inżyniera na Politechnice Warszawskiej w zakresie budowy samolotów, a na University of Southern California obronił doktorat z mechaniki konstrukcji. W latach 1966-1980 pracował w USA w przemyśle lotniczym i nuklearnym. Niektóre z jego projektów to ukształtowanie i analiza kadłuba Boeinga 747 czy statek kosmiczny Viking. Uderza wielka skrupulatność jego analiz i wszechstronność wizji, albowiem dr Szuladziński nie zapomina o porównaniu tragedii nad Smoleńskiem z rzeczywistymi katastrofami innych Tupolewów czy innych samolotów. Upadek w terenie zalesionym Tu-204 nie okazał się tak tragiczny: wiele osób przeżyło, a samolot uległ minimalnym uszkodzeniom. Podobnie było z Tu-134A w Kirgistanie, maszyna obróciła się na plecy przy lądowaniu, wybuchł pożar, ale ze 101 osób na pokładzie nikt nie zginął ( vide str.20-22). Autor relacjonuje też remont prezydenckiego Tupolewa w Samarze, są tam cenne informacje, ale dziwi to, że samolot podczas remontu nie był dostatecznie strzeżony przez polskie służby ( str.23/4). Większą rewelację podaje rozdzialik „Ruchy na ziemi”: oto Rosjanie zawrócili transportowego Iła-76 , który leciał do Smoleńska z samochodami dla pary prezydenckiej, dla prezydenta Kaczorowskiego oraz innych VIP-ów. Samochody te miały ich zabrać do Katynia. Ił-76 był w drodze wcześniej, przynajmniej godzinę przed Tupolewem, jednak otrzymał rozkaz odlotu na inne lotnisko. Czy więc Rosjanie z góry wiedzieli, że samochody będą zbyteczne, bo pasażerowie Tupolewa i tak nie przeżyją „katastrofy” ? To  jeszcze jeden dowód planowanego zamachu. Komentuje Autor: „Zostali pozbawieni ochrony i środków transportu. Tak jakby ktoś założył, że wszyscy zginą, więc ochrona nie będzie nikomu potrzebna. (...) Wygląda wyraźnie na to, że tragiczny wynik lądowania był już ( Rosjanom) znany” ( str.35-6). I pewnie dlatego w okolicy lotniska czekały oddziały milicji, FSB i Specnazu, a trzeba wiedzieć, że jednostek Specnazu nie używa się do witania nadlatujących dostojników, ani do ratowania ofiar wypadków lotniczych ( str.50). Specnazu użyto do otoczenia terenu „katastrofy” i zatrzymania ludzi śpieszących oglądać wrakowisko. A karetki pogotowia odesłano do bazy, bo „wsie pogibli”( str.49), choć na samym początku kilka osób zabrano do szpitala, gdyż okazywały oznaki życia, ale na tym urywa się  ślad. Następnie owe oznaki życia zmieniono na ...”odruchy pośmiertne” ( str.82), widocznie to bardziej pasowało gospodarzom lotniska.  
      Rosyjska teza o winie pilota jest całkowicie fałszywa. Primo – kpt. A.Protasiuk był doświadczonym pilotem, a w dodatku rzeźba terenu  była mu dobrzez znana, jako że trzy dni wcześniej pilotował ten sam samolot podczas lądowania w Smoleńsku. Secundo –  samolot był naprowadzany błędnie pod presją płk. Krasnokutskiego na miejscu i gen.Benediktowa z ośrodka pod Moskwą (!). Wmieszanie się obu panów do sprowadzania samolotu było bezprawne, także z rosyjskiego punktu widzenia ( str.30). Należy  podkreślić, że intencją polskich pilotów – gdy zorientowali się, że są oszukiwani i że nie są „na kursie i na ścieżce” -  nie było lądowanie, lecz odejście na „drugi krąg”. Mieli dość paliwa, by krążyć jeszcze pół godziny wokół lotniska. Niestety, pojawiły się nagle kłopoty ze statecznością i wtedy właśnie doszło do pierwszego wybuchu, który zapoczątkował szereg awarii i rozpad samolotu. Skutki obu wybuchów widać na zdjęciach wrakowiska,  zamieszczonych w książce obok wielu plansz i rysunków ukazujących uszkodzenia mechaniczne i ślady wybuchów. Potężna siła eksplozji rozniosła części Tupolewa daleko poza wrakowisko, do ulicy Kutuzowa, a szczątki ludzkie nawet 120 metrów za ulicą ( str.42).
    W omawianej książce każda strona jest bezcenna i przybliża nam obraz smoleńskiej masakry, naszej narodowej tragedii. Liczne ilustracje ułatwiają zrozumienie „katastrofy” od strony technicznej. Autor tłumaczy różne aspekty w sposób na tyle przystępny, by mógł je pojąć nieprzygotowany czytelnik. Wydaje się, że rozdział VI („Kolejność wydarzeń”) jest osią całej książki i oddaje przebieg wydarzeń w ostatnich sekundach lotu, co także jest tam przedstawione graficznie ( str.66-78). Odnotowano tam wybuch na skrzydle, który nastąpił 45 metrów przed uderzeniem w brzozę, gdy 75 metrów dalej kolejny wybuch rozsadził środkową część skrzydła. Te fakty zadają kłam bractwu „pancernej” brzozy, chociaż Autor nie wyklucza też feralnej roli drzewa. Jednakże do tragedii doszło przede wszystkim wskutek eksplozji, a w punkcie T38 ( vide grafik na str.66) nastąpił wybuch w kadłubie w pobliżu zbiornika paliwa w centropłacie, co rozpoczęło dezintegrację Tupolewa. A 143 metry dalej zrywa się łączność wieży z samolotem. Wreszcie 220 metrów od punktu T38 ( silny wstrząs od wybuchu) ma miejsce nowa eksplozja w kadłubie, która powiększa rozpad Tupolewa na kolejne segmenty i rozrzuca je daleko, jeszcze przed uderzeniem w ziemię. Na str.71 widzimy grafik oraz fotografię prawej burty, jest tam zaznaczona dziura, obok salonki prezydenckiej, gdzie umieszczony był ładunek wybuchowy.
    Autor odsłania też dyktat Rosjan w śledztwie i ich manipulacje nagrań z czarnej skrzynki. Zarejestrowane tam głosy zostały zmodyfikowane dwoma metodami: poprzez zaszumienia albo wycięcie fragmentu taśmy (vide str.74/5).  Czy nie jest to dowód na zamach, jeśli Rosjanie coś ukrywają ? A  pomijanie faktu eksplozji skłoniła ich do sfabrykowania bajeczki o uderzeniu hydraulicznym(!?), ponieważ unikają słowa „wybuch” ( vide str.124). Taką tendencję przyjęto i w Polsce, rząd Tuska okazywał – pisze o tym nieraz Autor – groteskową niemal służalczość wobec Moskwy. Tymczasem należało kierować się wyłącznie czysto naukowym podejściem do przedmiotu badań, co czyni właśnie dr Szuladziński.
    Nie zdołamy przekazać tu wszystkich technicznych aspektów „katastrofy”, zresztą bez grafików  byłoby to niemożliwe. Z tą książką trzeba zapoznać się osobiście, a Autor skomponował ją w atrakcyjnej strukturze dzieląc całość na wyraźnie zarysowane tematycznie rozdziały i akapity. Obok przemyślnej struktury  uderza żywy styl, daleki od nudnych wywodów technokraty. To książka przystępna dla wszystkich - dla inżynierów , także dla humanistów. Opatrzona bibliografią, a wśród cytowanych autorów i dzieł są np. prof.W Binienda czy Raport Smoleński Zespołu Parlamentarnego A.Macierewicza.W sumie 31 pozycji literatury oraz dziesiątki ilustracji.
    Bezapelacyjnie sformułowane ostatnie wnioski kładą nacisk na decydującą siłę sprawczą wybuchów ( mimo uznania pewnej roli brzozy ), albowiem nie są znane inne przyczyny rozdrobnienia ciał ofiar prócz działania właśnie wybuchów.Innym skutkiem podmuchu eksplozji jest odarcie około 35 ofiar z odzieży ( str.109) czy ogołocenie samolotu z foteli łącznie z tapicerką. Mógł dokonać tego tylko podmuch pochodzący od wybuchu( str.149), rozrzucając szczątki ciał i części maszyny na wrakowisku i poza nim.
   Kiedy układ blokuje w mediach smoleńskie „tajemnice”, dziś już rozwikłane dzięki niezależnym ekspertom, książka dr Szuladzińskiego przełamuje ostatecznie zmowę milczenia i podsuwa jedyny logiczny wniosek: to nie był wypadek lotniczy, ale spisek. Omawiana książka jest niezawodnym i kompletnym przewodnikiem, który wyjaśnia wszystko, co fałszowała Anodina ( o jej kwalifikacjach wyrażała się krytycznie nawet rosyjska Duma w r.2003 – vide str.52), tuskowi „gęgacze” , tacy „eksperci” jak Miller, dr Lasek czy płk.Podskarbi albo wojskowa prokuratura na pasku MAK-u. Nie wyobrażam sobie polskiego domu bez tej książki dr Grzegorza Szuladzińskiego, owocu siedmioletnich studiów i żarliwego dążenia do prawdy. Nie zdziwiłbym się, gdyby „Ostatnie sekundy lotu” okazały się tytułem roku, a dziś są już jednym z podstawowych źródeł wiedzy o smoleńskim zamachu.
                                                                                                                          Marek Baterowicz
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika ruisdael

26-04-2019 [08:47] - ruisdael | Link:

Rząd Tuska nie okazywał żadnej groteskowej służalczości wobec Moskwy, gdyż miał dogadane co miało się stać 10 kwietnia (stąd rozdzielenie wizyt)- zgodzę się jedynie, że nie wchodził w szczegóły jak miało do tego dojść. Problem pozostawił "fachowcom", a skutek został doceniony na zdjęciu z "żółwikami".

Obrazek użytkownika Lech Makowiecki

26-04-2019 [10:11] - Lech Makowiecki | Link:

Dziękuję, Marku, za kolejny rzetelny wpis. Książkę kupię na pewno. Przewidując taki finał napisałem wiele lat temu wierszyk:

      GDY STANIE SIĘ PRAWDA...

Kiedy nastąpi przełom (a finał jest bliski),
Znajdą twarde dowody... I pobudki niskie...
Gdy świeży wiatr rozwieje  mgły smoleńskiej obłok,
Zdrada znów wyjdzie z cienia, stanie w świetle, o krok,
Nasunie się pytanie (zwykłe w takiej chwili):
Jak się będą tłumaczyć ci, co mataczyli?

Skąd taka podłość u nich? Skąd łajdactwo takie,
Że ten, kto wyżej siędzie, nie chce być Polakiem?

Co powiedzą lemingi, które wierzyć chciały?
Nawet wbrew rozsądkowi... Wbrew logice całej...

Dlaczego w tym teatrze zaprzaństwa, przewiny,
Ten, kto oglądał skutek, nie szuka przyczyny?

                                  ***
Pierwsi rzekną: „Znaliśmy od początku wszystko...
Wojny chcieliście? Z Rosją? Wybraliśmy przyszłość!”

Lemingi zaś skwitują: „Jednak ktoś ich ubił?
Trudno... Stało się... Oj tam... Nikt ich tu nie lubił...”

(z tomiku "Ja tu zostaję")

 

Obrazek użytkownika Aqua Marina

27-04-2019 [01:55] - Aqua Marina | Link:

Jeszcze jeden prorok, ba! wieszcz, co przyszłość nardu naszego przewidział. Tedy należałoby mu się takie oto epitafium ( z J.Tuwima):
Przechodni, nie szcz!
Tu leży Wieszcz!

Obrazek użytkownika tricolour

26-04-2019 [11:11] - tricolour | Link:

@Autor

Jakoś prezes Kaczyński nie jest przekonany do teorii zamachu, a wydaje się, że wręcz przeciwnie. Może się zatem okazać, że książka nie tylko nie będzie książką roku, ale że w ogóle nie będzie.

Obrazek użytkownika MFW

26-04-2019 [21:17] - MFW | Link:

Wbrew tezom oficjalnych raportów MAK i KBWLLP oraz przyjętym też przez ZP i obecną podkomisję MON, wydarzenia z 10.04.2010 roku nie były katastrofą TU154M nr 101 z Oficjalną Delegacją na pokładzie, ale inscenizacją katastrofy "na żywo", z użyciem samolotu dublera.
Samolot - dubler prawdopodobnie wystartował z Okęcia jako pierwszy a jego "załadunek" odbył się w hangarze, który wkrótce po tych wydarzeniach został wyburzony wraz z fundamentami, choć był remontowany nie tak dawno przed 2010 rokiem.
O tym, że tak było, świadczy relacją T.Szczegielniaka przed Zespołem Parlamentarnym, ktory pytany o to, czy widział pasażerów wsiadających do Jak-a, odpowiedział, że nie widział, bo był wtedy w hanga.....terminalu i obsługiwał członkow delegacji oficalnej.
Nikogo nie zainteresowało to, że pasażerowie do Jak-a wsiadali przed godziną 5-tą(start Jak-a planowany był na godzinę 5-tą) i o tej porze nie powinno jeszcze być na Okęciu członków delegacji, bo ich przybywanie na Okęcie planowano na "przed 6-tą, gdyż start TU154M nr 101 planowany był na godzinę 7:00.
Jednak z relacji rodzin niekt,orych delegatów wynikało, że przybywali na Okęcie  około 1 godziny wcześniej niż to by wynikało z godziny odlotu TU154M nr 101.
W wywiadzie dla "EL Mundo" opublikowanym 11.04.2010 roku, J.Pospieszalski miał powiedzieć dziennikarce(J.Pospieszalski milczy na temat tego wywiadu, choć był o niego pytany), że w piątek wieczorem, gdy okazało się, ze chętnych do lotu z Prezydentem jest bardzo dużo, organizatorzy wylotu postanowili, że dziennikarze i niżsi rangą członkowie delegacji polecą innym samolotem i w piątek wieczorem dano znać dziennikarzom i tym "niższym rangą członkom delegacj" by przybyli wcześniej na Okęcie, bo ich lot odbędzie się wcześniej niż lot TU154M nr 101(zaplanowany na 7:00). Przybyli oni przed 5-tą, bo lot miał się odbyć o 5:00.
Okazało się, ze dziennikarze polecieli tym "drugim"(Jak-iem) z wieczornego zawiadomienia, a czym polecieli ci inni "niżsi rangą członkowie delegacji", bo przecież znamy relacje rodzin niektórych z nich(np. Melak, Zakrzeński) poświadczające, że wyjechali z domów bardzo wcześnie(np. śp. Melak tuż po 4-tej z mieszkania na Bródnie w Warszawie).
Istnieje podejrzenie, że ci przybyli wcześniej "niżsi rangą członkowie delegacji", mogli zostać uśmierceni właśnie w tym wyburzonym(by zlikwidować ewentualne ślady DNA) hangarze i załadowani do Tupolewa dublera, ktorego użyto do inscenizacji katastyrofy.
Jest jeszcze relacja Marcina Wojciechowskiego, wtedy dziennikarza Gazety Wyborczej, który tłumaczył dlaczego dziennikarze nie zmiescili się do Tupolewa.
Otóż twierdził on, że dlatego, bo 20 rzędów foteli w tyle samolotu, zajęte były przez wieńce.
 

Obrazek użytkownika MFW

26-04-2019 [21:19] - MFW | Link:

Ten samolot wystartował wcześniej a po przylocie na Siewiernyj krążył nad lotniskiem (stąd te "cztery podejścia do lądowania" o których informowano w dniu 10,04.2010 roku) by potem inscenizować katastrofę, podczas gdy TU154M nr 101 został odesłany na zapasowe lotnisko.
O tym, że po odejsciu IŁ-76 jakiś samolot chciał podchodzić dolądowania, ale kontrola go odesłala, napisał E.Klich w notatce do D.Tuska z 15.04.2010 roku, którą zamieścił też w swojej książce pt. "Moja czarna skrzynka".

Fragment relacji Edmunda Klicha z książki pt." Moja czarna skrzynka, Dokumenty 11":
(...) Po odlocie samolotu Ił-76 z KL nawiązała łączność załoga jakiegoś samolotu, który chciał lądować na lotnisku w Smoleńsku i KL nie wydał zgody na lądowanie (...).

Inscenizacja katastrofy odbyła się nie o 8:41 ale sporo wcześniej(około 8:20), o czym mówił A.Wosztyl w filmie A.Gargas pt. "Anatomia upadku 2".
Twierdził, że on rozmawiał o tym zdarzeniu z DKL-em w Warszawie o 8:38 a wcześniej jeszcze telefonował do dowódcy 36SPLT płk. R.Raczyńskiego i do atache wojskowego ambasady w Moskwie, gen. Grzegorza  Wiśniewskiego.. 
Dodawał, że wiele osob wiedziało o tym, że zdarzenie miało miejsce wcześniej, ale milczeli.
Nawet w Raporcie KBWLLP jest informacja wskazująca na wcześniejszy czas zdarzenia:

1.7.6. Pora dnia, oświetlenie
Wschód słońca w Smoleńsku w dniu wypadku był o godz. 03:02(czas UTC/GMT-przyp.mój). Wypadek zdarzył się w porze dziennej, około trzech godzin po wschodzie słońca."

czyli o 3:02 UTC +3:00 = ~6:02 UTC  czyli około 8:02 UTC+2 czyli czasu letniego polskiego.
Wiele rosyjskich mediów podaswało czas katastrofy jako "około 10-tej rano":
np.:
(...)
Сегодня, 10 апреля, около 10 утра недалеко от Смоленска произошло крушение самолета, на борту которого находились 96 человека, в том числе президент Польши Лех Качинский с супругой.
(...)
Redaktor Naczelny „wPolityce.pl” Marek Pyza, autor relacji „na żywo” ze Smoleńska dla „Wiadomości” TVP1 z godziny 12:00 w dniu 10.04.2010 tak relacjonował:

„Tam runął samolot z prezydentem Lechem Kaczyńskim , około godziny dziesiątej”

http://www.youtube.com/watch?f...
(od 1' 50'')

Polska, 38-mio milionowy kraj + wielka zagraniczna Polonia i nie ma w mainstreamie jednego odwaznego dziennikarza, który pokazałby wielkie zakłamanie narracji o tej zbrodni i to nie tylko ze strony wspołsprawców tej zbrodni w postaci ówczesnych władz IIIRP(PO-PSL) ale i strony formalnie pokrzywdzonej czyli obecnych władz PIS-u(ZP).
 

Obrazek użytkownika MFW

26-04-2019 [21:20] - MFW | Link:

Geopolityka(sojusz ze współwinnymi tej zbrodni czyli USA/Izrael prowadzacych wtedy politykę resetu z Rosją w interesie USA/NATO/Izrael) każe J.Kaczyńskiemu i wladzom PIS-u zamiatać sprawę tej tragedii pod dywan.
Czy Polacy mają znów czekać kilkadziesiąt lat na prawdę o tej zbrodni, tak jak czekali na prawdę o Katyniu?
Na prawdę o zamachu w Gibraltarze, pomimo upływu 76 lat, dalej się nie mozemy doczekać, bo znowu interesy geopolityczne i zdradzieccy "sojusznicy".
 

 

Obrazek użytkownika Aqua Marina

27-04-2019 [20:24] - Aqua Marina | Link:

Nareszcie znamy najprawdziwszą prawdę o tej katastrofie, którą objawił nam nieoceniony MFW: to wszystko było w fikcją, jedną wielka zmyłką! Nie było ani żadnego lotu, ani żadnego prawdziwego samolotu, ani  ludzi, którzy zginęliby w jakiejś fikcyjnej katastrofie! Tylko gdzie oni  teraz są...? Ano w umysłach wyznawców spiskowych teorii dziejów. wierzących np. w zamach w Gibraltarze rzekomo niewyjaśniony do dzisiaj, pomimo  ekspertyzy ekshumowanych szczątków gen.Sikorskiego w 1997 r.

Obrazek użytkownika Aqua Marina

27-04-2019 [20:28] - Aqua Marina | Link:

Sz.Pan Dr Baterowicz, uważający się za jednego z najwybitniejszych ekspertów tego tragicznego wydarzenia  i jego współwyznawcy religii Smoleńskiej,  nadal dają upust gnębiącej ich trosce o rzekome zakłamywanie przyczyn smoleńskiej tragedii. Tym razem Sz.Pan Dr stara się znaleźć argumenty na wysnutą przez niego niezwłoczne po katastrofie tezę, jakby zdęcie  pokazujące miejsce katastrofy było wystarczającym dowodem na stwierdzenie, że był to zamach, bez potrzeby prowadzenia w tej sprawie jakichś śledztw. Podobne argumenty padały  z ust kapłana tej smoleńskiej religii A.Macierewicza na wszystkich  rzekomo żałobnych „miesięcznicach smoleńskich”, chociaż podczas ostatniej z nich sam prezes Polski stwierdził, że do prawdy się dojść nie da, choć zawsze mawiał, że „jesteśmy coraz bliżej”.
Przypominam także SZPanu Drowi, że na żadnych z ekshumowanych szczątkach ofiar nie znaleziono żadnych śladów materiałów wybuchowych - czy to także nic Panu nie mówi? Na koniec przypomnę Sz.Panu kto badał szczątki samolotu czyli wraku niezwłocznie po katastrofie, a którego to wraku, pomimo wielokrotnych obietnic, obecny rząd do Polski nie sprowadził.
A tak wyglądało badanie tej katastrofy zaraz po jej nastąpieniu:
 Fachowcy w komisji M.Laska - liczba osób 34, wśród nich:
 16 inżynierów lotniczych
 9 pilotów
 2 meteorologów
 2 patomorfologów
 1 kontroler lotu
 1 psycholog lotniczy
 W dniu tragedii 18  nich było na miejscu katastrofy w Smoleńsku.
 Fachowcy w komisji A.Macierewicza – łączna liczba osób 105, a wśród nich:
 0 inżynierów lotniczych
 0 pilotów
 0 meteorologów
 0 patomorfologów
 2 osoby pracujące w dziedzinach związanych z lotnictwem
Żaden z członków tej komisji  nie badał wcześniej katastrof lotniczych.
 W dniu tragedii na miejscu katastrofy nie było nikogo z członków komisji.
 
 Kłaniam ze smutkiem!
 
 

Obrazek użytkownika paparazzi

27-04-2019 [23:29] - paparazzi | Link:

No i wszystko jasne. Co za bełkot uwłaczający normalnie rozgarniętym ludziom. Wypadki są wszędzie i zamachy tez ale sposoby ich rozwikłania są podobne maja swe źródło w profesjonalnym postępowaniu. Pierwszy z szeregu wyrwał się międzynarodowy fundusz walutowy a drugi oczywiście po zmyłce, Aqua Marina. Ze smutkiem skonstatował ze nie było nikogo! Tak, i jeszcze wrak sobie leży z powybijanymi oknami i pocięty pilami, sam Miczurin by tego nie wymyślił. I nikt go nie chce sprowadzić do Polski. Kłaniam się z chichotem.

Obrazek użytkownika hr.Levak-Levatzky

28-04-2019 [00:49] - hr.Levak-Levatzky | Link:

Gdyby tak sławetne paparazzi łaskawie zechciały nauczyć się czyta ze zrozumieniem najprostsze tekściki to widziałby, że to nie jakaś Aqua Marina, ale ów aż 3-tnie wpisując tu swoje wywody mędrzec o nicku MFW ogłosił  te rewelcyjne rewelacje o tagedii smoleńskiej, której przecież tak naprawdę nie było

Obrazek użytkownika paparazzi

28-04-2019 [01:54] - paparazzi | Link:

Międzynarodowy Fundusz Walutowy czy inny naprawiacz teorii konspiracyjnej, kakaja rażnica. C'mon. Z priaznikom.