Przestańmy się wreszcie czarować! Aktywność liderów samorządowych w ostatnich wyborach była tak niemrawa, że gdyby nie aktywność premiera i innych członków rządu, to prawicowi samorządowcy znaleźliby się w tym samym miejscu, co byli. Gdyby nie 500 plus, wyniki na prowincji także byłyby inne. Dotychczasowa polityka nie zdaje więc egzaminu. I trzeba to wreszcie zrozumieć. Polskie społeczeństwo ma duże braki w obszarze wiedzy historycznej i tożsamościowej, ale nie jesteśmy kretynami. Podkreślam – nie jesteśmy kretynami!!! Wniosek z Marszu Niepodległości: politycy z politykami mogą politykować, ale do nas trzeba po ludzku!
W Lublinie wygrała PO, ale na Plac Zamkowy, po Mszy św. w Katedrze, przyszły tłumy. O godzinie 12. wszyscy zdjęli czapki, kto siedział, ten wstał, i odśpiewaliśmy „Jeszcze Polska nie zginęła”. W kościołach „Boże coś Polskę” śpiewa się lepiej i znacznie odważniej. Tym razem hymn brzmiał jeszcze nieśmiało. Może zbyt niepewnie, ale brzmiał. Polacy, po raz pierwszy od czasu „Solidarności” wydobyli z siebie wspólny głos. I to było wielkie. Naprawdę wielkie. Następnym razem może będzie jeszcze lepiej i zmienimy stosunek do siebie.
Pamiętam polskie hymny (Boże coś Polskę, Rota) śpiewane w środkowym PRL-u. Jakże inną miały moc. Z tamtych piersi głos płynął pewnie, swobodnie, czuło się w nim lata wojny, czasy hartu ducha, była w nim ta polskość, o którą oni walczyli. Ten sam głos brzmiał jeszcze w okresie „S”, potem było już coraz gorzej; pomimo, że mieliśmy Jana Pawła II.
Jeszcze na początku stanu wojennego w pociągach i autobusach toczono swobodne dyskusje, a ludzie chcieli ze sobą rozmawiać. Później było już coraz gorzej. Zaczęto nas regionalizować, a my, nieświadomi niczego, nawet nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. Mieliśmy się nagle obudzić w innym, podzielonym wbrew nam świecie, i zaskoczeni rozwojem sytuacji, skoczyć sami sobie do gardeł. Prób było wiele, ale jedenasty listopada br. mógł być tym momentem, w którym iskra miała podpalić najpierw Warszawę, a potem resztę kraju. Do tego celu prawdopodobnie miały być wykorzystane grupy narodowców, którzy po 1989 r., na terenie województwa białostockiego odbywały jakieś dziwne szkolenia.
Na szczęście, niemal w „godzinie zero” doszło do porozumienia między stroną rządową a przedstawicielami stronnictw narodowych. I dopiero wówczas cała praca wykonana przez stronę rządową związaną z 11. listopada nabrała siły i sensu. Jest to pierwsze duże zwycięstwo PiS, przy którym siły nam wrogie uległy zneutralizowaniu. Łódź to nie Warszawa. Niemcy i sam Tusk zobaczyli skalę, której przekroczyła ich wyobraźnię. Czy nie trzeba był tak od początku?
Ale jeżeli PiS nie zrozumie trzech rzeczy: 1. że tylko na płaszczyźnie kulturowej ma ogromną przewagę i tylko tu czekają go sukcesy, 2. że na polu politycznym jest słaby i ma przeciwko sobie UE, 3. że duże miasta pełnią rolę opiniotwórczą i to one podtrzymują stary układ i one decydują jaka będzie prowincja. Jeżeli PiS tych determinantów nie weźmie pod uwagę i racjonalnie nie przestawi swoich kierunków działań, przyszłe wybory parlamentarne po prostu – przegra! I warto to napisać właśnie dzisiaj w obliczu dużego sukcesu. Długotrwałe porozumienie z narodowcami jest trudne. Ale można je wykorzystać i otworzyć im drogę do rozwoju, do oczyszczenia się i współdziałania na gruncie interesu wspólnego państwa… A tak przy okazji, Verhofstadt mówiąc o 60 tysiącach nazistów na ulicach Warszawy opierał się na swoich skojarzeniach. Gdy porównamy marsze hitlerowskich nazistów z marszem współczesnych narodowców, trudno nie dostrzec cech wspólnych. I to właśnie należałoby inteligentnie zmienić – po to, chociażby, aby nie dostarczać głupich skojarzeń i nie ściągać na siebie dodatkowych niechęci całej Europy. Tłumaczenia tu nie ma, bo skojarzenia są zbyt oczywiste. Ponadto znalezienie kilku chłystków, którzy zgodzili się za 20 tysięcy zł. spalić swastykę, „hajlować” przed kamerami i dać się wykorzystać się jako pożyteczni idioci, wystarczająco świadczy o zbyt powszechnym niezrozumieniu istoty i złym wyedukowaniu historycznym tych ludzi. Nie ma co urywać, że takich kretynów trochę o nas mamy.
***
Marsz okazał się wielkim sukcesem. Zobaczyliśmy co w sobie kryje pojecie – „wszyscy razem”, jaką daje siłę wewnętrzna i odporową. Jesteśmy jednym narodem nie jesteśmy tak podzieleni, jak nam wmawiają. Zobaczyliśmy też właściwe proporcje, a więc kilka niewielkich grupek trzymających transparenty z napisem „Konstytucja” na tle niekończącego się pochodu patriotów. Marsz został jednak zakończony niczym. Sukces nie został skonsumowany. Ludzie rozeszli się, zabrakło końcowego akcentu, energia poszła w kosmos. Czym to tłumaczyć? I odpowiedzi na to pytanie, jeszcze nie ma.
Kolejnym akcentem był wyjątkowo piękny koncert na PGE Narodowym. Była piękna aranżacja, sceny wręcz ujmujące, chwytające za serce, ja np. postać orła złożona ze zdjęć naszych Wielkich postaci. Ale przy okazji bylejakość wychylała zza węgła głowę swej hydry. Dowiadujemy się że powojenna reforma rolna pozbawiła szlachtę ich majątków. Stan szlachecki w art. 96 Konstytucji marcowej z 1921 r. został zniesiony następującym zapisem: Rzeczpospolita Polska ni uznaje przywilejów rodowych, ani stanowych, jak również żadnych herbów, tytułów rodowych i innych z wyjątkiem naukowych, urzędniczych i zawodowych. Obywatelowi Rzeczypospolitej nie wolno przyjmować bez zezwolenie Prezydenta Rzeczypospolitej tytułów ani orderów cudzoziemskich. Niepodległą II RP zrównano z PRL i tzw. III RP, tak jakby była jednym ciągiem wydarzeń. Rodowicz śpiewała „O mnie się nie martw”, a w tle na ekranie płonęły stodoły z okresu II wojny. Takich „kwiatków” było znacznie więcej. W sumie spotkanie zorganizowane za duże pieniądze, a wyszło, jak na akademii pierwszomajowej… Naprawdę przykro to pisać, ale pisać trzeba, bo, jeżeli mamy się traktować poważnie, coś takiego nie może się drugi raz zdarzyć.
***
Tak więc jeżeli rządząca partia chce dłużej rządzić i chlubnie kiedyś zejść ze sceny, nie ma wyboru, musi znaleźć się tam, gdzie ma największą siłę. A więc w przestrzeni kulturowej, którą dotychczas niestety lekceważyła. Tu musi budować siłę swoją i siłę narodu polskiego. Zacytujmy Jana Ludwika Popławskiego, z którego i Dmowski i Piłsudski: Polityka jest sztuką praktyczną wymagającą wiedzy o naturze ludzkiej i o tym, co stanowi wyróżniające ją dobro. Obywatele to nie rzeczy, którymi można manipulować, lecz osoby dążące do właściwych sobie celów, a ukierunkowanie tych celów należy do sztuki męża stanu. I tu należałoby dodać, bo dla Popławskiego było to oczywiste, dla nas, niestety, nie jest: zgodnie z istotą naszej kultury.
I najważniejsze: gospodarkę możemy reformować przez wieki, ale powrót do przestrzeni kulturowej wymaga określenia dokładnego miejsca w jakim jesteśmy, kim jesteśmy i co chcemy zrobić? W takiej sytuacji obywatel zupełnie inaczej się zachowuje i zbyteczny staje się wyścig szczurów. Dziś PiS stanął więc na drodze do ogromnego sukcesu. Jeżeli okaże się, że jest zdolny tylko do rządów gabinetowych, wyborcy swoją opinie wyrażą w głosowaniu, jeżeli natomiast zacznie budować rzeczywiście demokratyczne struktury i powoła właściwych ludzi, zwyciężymy wszyscy. I to jest bardzo rzeczowa opinia.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 10774
Ludzie rozeszli się, zabrakło końcowego akcentu, energia poszła w kosmos. Czym to tłumaczyć?
Ano tym to należy tłumaczyć że DOKŁADNIE o to chodzi.
Naprawdę nie rozumiem jak można być tak ślepym. Myśli pan że ONI tam nie zdają sobie sprawy z wagi kultury, idei jednoczącej ludzi. Doskonale to wiedzą. I dlatego NIGDY do tego nie dopuszczą.
Całe działanie PiSu było dokładnie tym: Skupić tą energię, zagospodarować i wyje... w kosmos. Rozproszyć ludzi z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Z wiarą że rząd, partia ma udział w tych pragnieniach, ideach marszowego ludu.
Nie wiem ile razy ludzie muszą być oszukani by to do nich dotarło. Jakie CZYNY trzeba popełnić by złamać wiarę. Nie wiem. Nie wiem też do końca czy to wynika z ignorancji, niewiedzy, czy zwykłej nieuleczalnej głupoty. Wiem że wiara jest potęgą. Jest czymś silniejszym od rozumu, zdrowego rozsądku ale zawsze zadziwia mnie jej skala.
Tym bardziej że przecież my to przerabialiśmy! Solidarność itp. Ilu z jej przywódców, z którymi się identyfikowaliście robi karierę z którą się identyfikujecie? Kim się okazała ta cała opozycja z ciemnych czasów lat 80-tych z Wałęsą na czele? Co z tego że był taki zapał i wiara w narodzie?
Co z tego skoro ten zapał i wiara trafiły w takie a nie inne ręce?
Nie kapuję tego.
Nie kapuję tego działania wbrew logice. Marsz „Dla Ciebie Polsko”. Gdzie tu jest cokolwiek o niepodległości. O wolności? Czy rząd ZROBIŁ cokolwiek w tym kierunku dotychczas? Jak to się dzieje że dosłownie w ostatnich dniach tutaj, w tym miejscu, na naszychblogach zostały zamieszczone wypowiedzi polityków z PiS, którzy odżegnywali się od Polexitu jak diabeł od święconej wody a zatem JEDNOZNACZNIE deklarowali PODLEGŁOŚĆ Polski wobec struktur UE. Które wywodzą się nie wiadomo skąd i działają nie wiadomo dla kogo. A mimo to ludzie wierzą że ci politycy reprezentują ideę niepodległości Polski?
Według mnie naprawdę symboliczne jest to co się działo ostatnio wokół tego Marszu. Marszu, który powstał dzięki wielu zaangażowanym ideowo ludziom. Pal już licho samych organizatorów. Piszę o tych ludziach, którzy po prostu przychodzili przez te lata i bez których Marsz by nie zaistniał. I tej właśnie powtórce z historii kiedy gdy okazuje się że ktoś przejmie ten cały entuzjazm i zaangażowanie. Przyjdzie na gotowe. Przejmie stery. I zrobi to co zwykle.
I jak zwykle za jakiś czas lud rozdziawi gębę zdziwiony. Jak to tak? Po czym media mu prosto i jasno wyjaśnią: A tak to. To Polska właśnie. Polacy nie nadają się do rządzenia. Tylko obcy. Tylko Unia może przynieść ratunek. No i lud to zrozumie. No bo jakże by inaczej? U nas zawsze to samo.
No i chu... Brutalnie.
Bo kto pomyśli o tym że skoro ciągle postępuje się idiotycznie to wynik tych działań musi właśnie taki a nie inny.
Normalnie niewiele można zrobić. Kiedy ludzie mają to swoje minimum życiowe, są jak beton nie do ruszenia. To akurat ma zresztą kluczowe znaczenie przy realizacji jakichkolwiek planów. Moich czy pana. Bez znaczenia. Ludzie nie ruszą się i tyle. Będą ufać, będą łykać kolejne ograniczenia tak krok po kroczku, bo ważniejsze jest tu i teraz. Które jakieś tam jest. Tak było choćby z PO. Łykali dopóki się dało. A i dzisiaj byłby Bul i KOD u władzy gdyby nie mały bodziec, który przyjął formę Taśm.
Paradoksalnie być może 500+ jest też takim betonowaniem. Nawet dla takiego bardziej zaangażowanego PiSowca, który pragnąłby zmian. Których nie da się przeforsować gdyż lud tego nie czuje. Nie czuje np. większego związku problemu sądownictwa z tym że nierozwiązanie tej sprawy może mu pieniądze odebrać.
Jest 500+, UE itp. Jest ok.
Ale nie będzie. To nieuniknione. Ten czas nadchodzi.
Przypomina mi to jak czytałem tutaj tego człowieka, który uczestniczył w wydarzeniach z Gdańska, które były początkiem Solidarności itd. Pisał że wtedy (przed Strajkiem) panował ogólny marazm. Nikt zbytnio w nic nie wierzył, nie widział niczego na horyzoncie. A jednak. Jakkolwiek sprowokowane czy kontrolowane, nastąpiły wydarzenia, które zmieniły wszystko.
Zaczęło się standardowo: kryzys gospodarczy. Ale było właśnie to coś co i dzisiaj mogliśmy obserwować, choć normalnie tego nie widać: Czyli tą właśnie energię. Poczucie idei.
Wtedy na początku lat 80tych było bardzo podobnie. Niby beton nie do ruszenia ale pękł. Choć jak wiemy pękł tylko pozornie. Pozornie dlatego właśnie gdyż ludzie dali się wpuścić w przygotowany kanał.
Ja nie widzę dzisiaj innej możliwości jak być przygotowanym na powtórkę. Będzie się dziać. Już się dzieje bardzo wiele na świecie nietypowych rzeczy. Rzekłbym że nasz region jest właściwie bardziej wyjątkiem niż regułą. Spokojną wodą wśród coraz bardziej burzącego się oceanu. Ale to się zmieni.
A wtedy nie możemy pozwolić się kierować centralnej władzy, która właśnie próbuje zdobyć kredyt zaufania wątpliwymi metodami. Wtedy trzeba będzie właśnie wystąpić i przejąć energię tych wszystkich ludzi. W małych grupkach. We własnym gronie.
Nie będzie to łatwe ale to jedyna szansa. Ostatnia zresztą okazja.
Dlatego już teraz trzeba rozejrzeć się wśród najbliższych znajomych i budować pozycję. Nie zaszkodzi gadać choćby o tym że niedługo wiele rzeczy padnie na ryj i rząd nie jest godny zaufania. Jeśli nie padnie na ryj to przecież i tak nic nie da się zrobić. Natomiast jeśli padnie to zyska się już jakiś autorytet, można będzie naciskać dalej: jestem na to przygotowany, działamy razem, mam plan. Który trzeba oczywiście jakiś mieć. Swój (jak to w anarchizmie :) )
Naprawdę. Nikt za nas tego nie zrobi. To byłoby i nielogiczne i niemoralne.
I tyle.
Pomocna może być też uprzednia lektura ewangelii...
Pozdrawiam
/-/ Obserwator
Bardzo dziękuje, przeczytam. Pozdrawiam
Ja nie mam żadnych planów, ale to, co Pan proponuje, to czysty TKM.
Niewiele :) Obserwować tylko powtórkę z rozrywki. Znów masy gdzieś tam zostaną zapędzone i przeorganizowane w takt bieżącego rytmu historii. O którym zresztą na taśmach mówi Morawiecki. Chcecie, ufacie? Będziecie więc mieć.
Jeżeli chce Pan manipulować, to proszę bardziej inteligentnie, wówczas możemy się pobawić.
Ilustracją jest Mel Gibson po ludzku, od siebie:
https://nczas.com/2018/1…
i Mel Gibson na zamówienie propagandy niewiadomoczyjej za wiadomoczyje pieniądze:
https://www.youtube.com/…
za to zgodnie z zasadą, że
"...określone atraktory mogą ominąć obszary mózgu odpowiadające za logiczne myślenie i bezpośrednio oddziaływać na część emocjonalną... "
https://warszawskagazeta…
Smieciu na stanowisku, krytykuje i tak zamota, ze sam nie wie w ktora sciezke isc.
Krytykant powinien dac rozwiazanie, a on nadal filozofuje, i nic z tego nie wychodzi.
Ale mysli to ma nowatorskie, ze ho ho.
Bo co jeśli przykładowo działania rządu nie mają nic wspólnego z naszymi pragnieniami? Czy przejęcie marszu zaspokaja nasze oczekiwania na tyle że reszta jest już nie ważna?
Naprawdę tego nie rozumiem. Co takiego robi rząd że wolicie się na nim opierać kosztem ewentualnej anarchii i możliwości budowy po swojemu? Zgodnie ze swoimi pragnieniami?
1) Braun wyjaśnia to przed marszem, myślę że dość trafnie: https://www.youtube.com/…
2) Z prasy żydowskiej: https://www.wykop.pl/tag… - "Polish leaders to join anti-semitic nationalist at Independence Day march Sunday".
Prawda jakie to proste? I dlatego właśnie nici z anarchii bo mamy regularny atak zapiekłego wroga.
Jeszcze taka ciekawostka na boku: https://www.wykop.pl/wpi… - Proszę się nie formatować na widok słów kluczowych (zgodnie z obowiązującą tresurą), ale przemyśleć schemat odwiecznej strategii ukazanej w cytatach mądrych ludzi na przestrzeni ponad 2000 lat. Prawda, że to samo mamy teraz z tym jazgotem o "Polakach antysemitach"? No właśnie. Prawda nas wyzwoli.
Dajmy Polsce sie "najesc, " wzmocnic, wtedy łatwo przed wszystkimi się bronić.
W anarchii nie zrobimy nic, a innej opcji obecnie nie ma, jak PiS.
Oczywiście, w anarchii nie zrobimy nic. Nie ma innej opcji, jak PiS.
Jeść trzeba,bo tak na stworzono, Ale najeść się musimy przede wszystkim wiedzą. Tylko ona chroni. Przeciążony brzuch szkodzi na wszystko. Naród ma swoje prawa i obowiązki.
A co w muzyce?
Zaproponuję na początek bardzo ale to bardzo tradycyjny jazz i małą zabawę. Zabawmy się w szukanie zaburzeń rytmów i rozmaitych synkop, ok? Czy słyszy Pan synkopy w partii fortepianu, puzonu, trąbek lub smyczków w tym utworze?
1. https://www.youtube.com/…
Dobrze jest w tym celu chwycić ołówek w rękę i wybijać główny rytm, aż do momentu, gdy zauważy się taki mały przeskok. Zwykle jest pod koniec frazy. Synkopowanie to istota jazzu.
Synkopowanie nie jest polirytmią, czyli nakładaniem się różnych niezgodnych rytmów, ale jednokrotnym zaburzeniem rytmu, pojawiającym się w utworze w celu urozmaicenia brzmienia. Czasami wnosi on do muzyki coś, w rodzaju wrażenia "lotności" lub "lekkości". Proszę zauważyć, że z treści tych poniższych artykułów wynika, że temat nie dotyczy jedynie jazzu, lecz sięga aż czasów Haydna, Mozarta, Beethovena, Schuberta.
2. Artykuł o polirytmii jest tu: https://en.wikipedia.org…
3. Artykuł o synkopowaniu: https://en.wikipedia.org…
Ćwiczenie drugie, to wersja pierwszego lecz w muzyce symfonicznej. Będzie trochę trudniej. Tu jest koncert Haydna na wiolonczelę, proszę się wsłuchać i wyłowić synkopy oraz różne zaburzenia rytmu, polirytmię. Jest ich tu wszędzie pełno: https://www.youtube.com/…
No dobrze. Skoro już klasycy sięgali po tak wysublimowane środki stylistyczne, to co zmieniło się czasów współczesnych? Powrócę jeszcze raz do dubu i bluesa z poprzedniego odcinka.
4. Ott i jeszcze raz utwór"16mm Summer Day": https://www.youtube.com/…
Proszę teraz to samo ćwiczenie z rytmem zastosować do instrumentu udającego trochę gitarę basową (to syntezator). Proszę zauważyć na początku jak ten bas dziwnie gra, w każdej frazie inaczej, kompletnie inny kawałek rytmu, a jednocześnie jak pozostałe instrumenty starają się powypełniać luki.
5. Analogicznie, proszę wsłuchać się w ścieżkę gitary basowej u Santany "I shot the sheriff": https://www.youtube.com/…
Zatem sam Pan widzi, że dub nie urwał się z choinki, lecz właśnie uwypuklił typowe granie na basówce i stąd wzięły się w nim te dziwne rytmy.
To jest także ten sam efekt, który widzieliśmy przerysowany w przypadku dropów w utworach dubstepowych, a zaprezentował nam na wideo muzyk z użyciem programu muzycznego (też linkowałem). "Arytmy", jak to śmiałem bez pytania nazwać, nie są więc takie straszne jak je malują.
Oczywiście jest to koncepcja kompletnie różna od pedantycznie rytmicznych layoutów dla muzyki house, techno i trance'u. Te same rodzaje zaburzeń będziemy obserwować w odmianach rapu i hip hopa, np. trap albo triphop. Twórcy prześcigają się tam w wymyślaniu własnych, niepowtarzalnych beatów.
Pozdrawiam
1) Szalone boogie na gitarze w wykonaniu Tommiego Emmanuela. Po prostu mistrz :)) https://www.youtube.com/…
2) "RumbleStrippin'" from Justin Johnson's "Drivin' it Down". Noga sama będzie chodzić: https://www.youtube.com/…
3) Kolejne wymiatające "muzyczne wideo" od Otta (wideo w sensie malowania obrazów za pomocą dźwięków) i kolejna fala przygniatających do ziemi dubowych "arytmów" na basach. Ott - Jack's Cheese and Bread Snack: https://www.youtube.com/…
4) Ott (znany też jako Hikikomori lub Umberloid) po prostu specjalizuje się w takich pejzażach muzycznych na pograniczu psybientu i dubu. Otto kolejne dziwne łamanie rytmu kołem, tym razem psybientowym niczym muzyka Kosmosu :). Ott - A nice little place: https://www.youtube.com/…
5) Wracamy do świata rytmów i tym razem czysty dub przypominający reggae. Druga część to już typowe "chodzenie" basu, jak na początku tego rozdziału. Proszę tylko zobaczyć jakie tu są efekty... kolorowanki malowane dźwiękiem ;). Ott aka Umberloid - Exit Chapel Perilous: https://www.youtube.com/…
6) Skoro już jesteśmy przy tego rodzaju elektronice, wibrującej w każdym centymetrze sześciennym pokoju, to teraz zaprezentuję utwór, który został dołączony do gry firmy Paradox. Swoją drogą gra jest po prostu świetna i trzyma w napięciu nie tylko muzyka w niej zawarta. Jest to taka seria niesamowitych opowieści na tle typowego 4X (eksploruj, podbijaj, zarządzaj itd.), po prostu perła tego gatunku :] Linkuję całą płytę, ale ustawiłem na ten konkretny utwór "Infinite Being" (Byt/Istota Nieskończona): https://www.youtube.com/…
Niepokojące wibrowanie w wielu płaszczyznach, swoisty brak punktu oparcia w rytmie, nieprawdaż? Jest więcej kawałków w tym stylu, np. podobny do niego jest 04. "To the Ends of the Galaxy" (0:22:38). Paradox (Szwecja) lubi zaskakiwać.
7) Ten spokojny i melancholijny styl muzyki otrzymał nawet własną nazwę "space music" albo "space ambient" i jest bardzo często ilustracją dla filmów. Zresztą zamiast w koło mówić, po prostu posłuchajmy ;). Stellardrone - To The Great Beyond: https://www.youtube.com/…
Więcej? No to 3 godziny space ambientu :))) https://www.youtube.com/…
8) W temacie wielu nakładających się na siebie wibracji, dla porównania wracam do "shpongli". Czyli teraz znów będzie Ott miksujący Simona Posforda (aka Halucinogen, Younger Brother) w stylu dub. Uwaga, znów będzie niesamowity pejzaż, bo dziś jest dzień pejzaży. Hallucinogen - L.S.D. (Ott's World Sheet Of Closed String Mix): https://www.youtube.com/…
9) Teraz małe wytłumaczenie. Muzyka zwana space ambient różni się od stylu chill-out lub chillstep, gdzie również ambient występuje. Wnioski zresztą można wyciągnąć samemu po wysłuchaniu 8 godzin chillstepu :) https://www.youtube.com/…
10) Na koniec szykowałem coś ekstra, ale niestety nie udało mi się tego odszukać w YT. Dlatego postaram się utrzymać nastrój i nawiążę do dwóch ostatnich tematów (pejzaże i ambient) nawet zmieniając styl na trance. Tiësto - Ten Seconds Before Sunrise: https://www.youtube.com/…
Chyba pokazałem, iż można swobodnie surfować po różnorodnej muzyce i mieć z tego masę przyjemności, a nie tylko zamykać się w ramach jednego stylu.
PS: Tommy Emmanuel z jedynki jest samoukiem i nie zna nawet nut. Gra na słuch. Można? Można :))
https://pl.wikipedia.org…
Tommy Emmanuel, John Jorgenson, Pedro Javier González - "Sultans of swing": https://www.youtube.com/…
Autentycznie pierwszy raz spotykam mądrego analityka w tej dziedzinie.
Interesuje mnie pańskie zdanie o psytrance. Syn wydał pięć krążków w tym temacie.
Zdrufko
Reasumując moje zdanie pozostaje niezmienne. Nie słucham stylu, lecz muzyki. Słucham z danego segmentu tego, co mi się podoba i mnie inspiruje. Kiedyś chciałem tworzyć muzykę, znajomy pokazał mi jak to się robi za pomocą programu Cubase firmy Steinberg, więc kupiłem ten program, a znajomy dostarczył mi 10 CD z fontami muzycznymi. Niestety nic z tego nie wyszło, gdyż nie miałem kompletnie na to czasu. Pracowałem po 12 godzin dziennie raz jako nauczyciel, raz jako administrator, jeździłem na szkolenia i sam prowadziłem szkolenia, a także rodzaj kawiarenki internetowej do późna w nocy. Z nudów zajmowałem się pisaniem skryptów i programów, łapaniem podrzucanych do sieci trojanów i psuciem humoru hakerom za pomocą tego tworzonego ad hoc oprogramowania (monitoring i zarządzanie siecią za pomocą obiektu Locator z WBEM Scriptingu, który pozwalał uruchamiać zdalnie wszystko i kosić wszystko). Nie była to muzyka, ale też było fajnie ;). Zaraz na początku zaczęli do mnie przychodzić młodzi z okolicy na zajęcia, taki nieformalny klub, uczyli się, graliśmy w sieci, zajmowaliśmy się muzyką "młodzieżową" (od hip hopa po Rammstein), wielu z nich zostało potem informatykami. Nie wiem, czy Pan widzi, że obecna informatyka, to taki zawód, w którym uczy się ludzi kilku sztuczek jak małpy i potem oni to wąskie poletko obrabiają przez całe życie. Ja zaś jestem z pokolenia omnibusów, generacji posiadaczy pierwszych pecetów i kompilatorów, którzy chcieli o komputerach wiedzieć wszystko. Nawet to, jak odtwarza się i tworzy muzykę.
Znowu powiem - no,no!
Shpongle to potężna klasyka. Jak kiedyś Kraftwerk w nieco innej industrializacji. Goa (byłem) z kolei to hippisowski romantyzm. Przyznam, że tak szybki rytm nieco mnie męczy.
Lecz tutaj warto wspomnieć Juno Reactor, bo to prawdziwa, profesjonalna potęga. A w Matrix brzmieli niesamowicie. Bo praktycznie całe techno to muzyka ilustracyjna. Dopełnia się obrazem.
Niestety, nigdy nie zajmowałem się dokładną analizą i klasyfikacją muzyki współczesnej. Po prostu od zawsze dzielę ją na dobrą i złą. Mieliśmy na studiach Katedrę Akustyki ze wspaniałym sprzętem Brüel & Kjær. Więc już tysiąc lat temu zacząłem domowym sposobem konstruować kamery pogłosowe, pierwsze fuzzy (choć jeszcze tego nie wiedziałem, oparte na overdrive i distortion) i, wykorzystując pedał od maszyny do szycia - prymitywne wah - wah.
Mam zbiór ponad 1500 albumów - od Bacha (choć kocham wielkie orkiestry symfoniczne), poprzez kobziarzy, wczesny jazz (też preferuję mutacje Glenna Millera), luizjański blues, włoskie belcanto,oraz oczywiście, całą współczesność.
I tak to jest. Coś mi się podoba, albo nie. Nawet jeśli to disco-polo.
Pozdrawiam
Wiedze ma pan duza, wiec z premedytacją pisze Pan nieprawdę.
To wlasnie młodzi w większości głosowali na PiS.