Szkoły tańca i różańca

Ideolodzy wolnego rynku uważają, że jest to optymalny regulator stosunków społecznych. Twierdzą, że tylko urynkowienie służby zdrowia i oświaty jest w stanie wydźwignąć te istotne dziedziny życia społecznego z zapaści w której się znalazły po kilkudziesięciu latach tak zwanego realnego socjalizmu i blisko trzydziestu latach tak zwanej niepodległości. Ten mit jak zwykle upada w konfrontacji z rzeczywistością. Wprawdzie niektóre szpitale i przychodnie poprawiły swój zewnętrzny wygląd ale nigdy chyba sytuacja pacjentów nie była tak tragiczna jak teraz. Wciśnięcie się do szpitala graniczy z cudem. Ciężko chore osoby spędzają po kilkanaście godzin w izbach przyjęć szpitali, doświadczają lekceważenia  i obojętności ze strony służby zdrowia dbającej tylko o zachowanie procedur, bardzo często po takim wielogodzinnym oczekiwaniu wracają do domu z niczym. Na planowe operacje czeka się po kilka lat, na wizytę u specjalisty od kilku do kilkunastu miesięcy.  Prywatne szpitale bezceremonialnie odmawiają wykonania zabiegów nawet tych ratujących życie i nawet za wielkie pieniądze.
Podobna sytuacja jest w oświacie. Poziom uczniów jest obecnie o wiele gorszy niż za czasów znienawidzonej komuny pomimo, że powstało bardzo wiele prywatnych szkół i uczelni. Paradoksem jest, że wbrew powszechnym oczekiwaniom i ideologii wolnego rynku poziom szkolnictw publicznego jest o wiele wyższy niż poziom szkolnictwa prywatnego, a w szkołach i uczelniach prywatnych uczą się i studiują na ogół osoby niezamożne natomiast szkoły publiczne szczególnie w wielkich miastach okupują osoby zamożne, które stać na korepetycje i kursy przygotowawcze a także na wynajem mieszkania i utrzymanie w mieście. Szkoły prywatne stały się chcąc nie chcąc szkołami specjalnymi. Dzieci które nie radzą sobie w szkole publicznej, dzieci chorowite albo z problemami emocjonalnymi, czy kłopotami adaptacyjnymi trafiają do szkoły prywatnej w nadziei, że łatwiej dostaną promocję i za swoje a raczej rodziców dobre pieniądze spotkają się z większym zrozumieniem niż w szkole publicznej. Można powiedzieć, że rynek odpowiada na takie potrzeby i jedynym skutkiem rozbudowania oświaty prywatnej jest duża liczba osób z wykształceniem średnim, za którym nie stoi ani wiedza, ani dojrzałość społeczna ani przygotowanie do wyższych studiów.
Trochę poważniejszy jest problem wyższych uczelni prywatnych, tych przysłowiowych szkół tańca i różańca, w których za mniejszą czy większą sumę można kupić sobie dyplom wyższej uczelni. Szkoły te powstają jak grzyby po deszczu w różnych małych ośrodkach i są często jedyną możliwością uzyskania dyplomu dla okolicznej młodzieży. Najczęściej mają kłopoty ze spełnieniem wszystkich formalnych wymogów wyższej uczelni, kłopoty ze skompletowaniem kadry z wystarczającym cenzusem naukowym, kłopoty z wyegzekwowaniem właściwego poziomu nauczania.
Jedną z takich szkół wyższych jest Nadbużańska Szkoła Wyższa imienia Marka J. Karpia w Siemiatyczach. W szkole tej niedawno była przeprowadzona kontrola przez Biuro Kontroli I Audytu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Kontrola jak to zwykle bywa skupiła się na sprawach formalnych. Sprawdzano czy pracownicy przeszli szkolenie BHP i czy wydawane dyplomy mają odpowiedni znak graficzny. Zastrzeżenia budził brak tak zwanego minimum kadrowego, czyli problem formalny, który przekładać się może na poziom nauczania, a więc sprawy merytoryczne. W żaden sposób kontrola nie ujęła najistotniejszego moim zdaniem problemu tak zwanych martwych dusz na uczelni i to martwych dusz z obcego kraju. Otóż na listach studenckich umieszczono około dwudziestu studentów z pobliskiej Ukrainy. To bardzo miło i szlachetnie, że chcemy nieść kaganek oświaty do tego umęczonego wojnami kraju. Problem jest w tym, że tych studentów jak mi zgłaszali ich potencjalni koledzy nikt nigdy nie widział na zajęciach. Pokazują się czasem żeby przepisać oceny, które otrzymali na uczelniach ukraińskich, a wykładowcy chętnie im te oceny przepisują. Po trzech latach takiej partyzantki otrzymają zapewne upragniony dyplom polskiej uczelni. Nasuwa się w tej sprawie sporo pytań. Dlaczego ukraińscy studenci nie usiłują ukończyć rozpoczętych na Ukrainie studiów? Dlaczego chcą płacić za studia w polskiej prywatnej uczelni? Opłata za studia w Nadbużańskiej Szkole nie jest wprawdzie wygórowana, ale jak wiadomo zarobki na Ukrainie są relatywnie bardzo niskie. Jeżeli studenci ukraińscy zdecydowali się studiować w Polsce to dlaczego nie przyjeżdżają na zajęcia? Czy oznacza to, że nie jest im potrzebna fachowa wiedza lecz tylko dyplom polskiej uczelni? Dlaczego wreszcie władze uczelni godzą się na podobną fikcję?
Wydawanie fikcyjnych dyplomów nie jest zjawiskiem nowym ani wyłącznie polskim. Starsi ludzie pamiętają niesławną szkołę nauk społecznych przy KC. Niejeden profesor wyższej uczelni czy naczelny redaktor legitymował się dyplomem tej szkoły. Nikt nie żałował przecież zakompleksionemu partyjniakowi papierka bez wartości, który mógł sobie powiesić co najwyżej w łazience. Bez tego papierka byliby jednak zapewne mniej szkodliwi.
Publiczną tajemnicą jest, że niektórzy znani politycy na tej samej zasadzie kupowali sobie niedawno dyplomy w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii. Naiwni zdumiewali się jak ekonomista z certyfikatem wydrukowanym na czerpanym papierze w Anglii może być aż tak głupi. Dyplom, który w Anglii traktowany jest jako dowcip umożliwił niejednemu zajmowanie poważnych stanowisk w Polsce. Na pewno nie w Anglii gdyż Anglicy doskonale znają listę rankingową swoich szkół i taki dowcip tam nie przejdzie.
Polacy nie znają rankingu polskich prywatnych szkół, jest ich zbyt wiele i zbyt często zmieniają nazwy i zarząd. Oczywiście są wśród nich szkoły przyzwoite i nikt nie myśli wrzucać ich do jednego worka. Tym bardziej należy wyjaśnić tajemnicę cichociemnych ukraińskich studentów. Ministerstwo szkolnictwa wyższego wyraźnie nie ma ochoty tego zrobić. A tam gdzie są niewyjaśnione tajemnice pojawiają się zwykle teorie spiskowe.
 
Tekst drukowany w Warszawskiej Gazecie
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Kazimierz Jarząbek

07-10-2018 [08:45] - Kazimierz Jarząbek | Link:

Zgadzam się z Autorką: funkcjonowanie służby zdrowia jest problemem. Moim zdaniem, jeszcze większym problemem jest znalezienie poprawnej odpowiedzi na pytanie: jak skutecznie zadbać o swoje zdrowie. Autorkę pozdrawiam i życzę dobrego zdrowia, Kazimierz Jarząbek

Obrazek użytkownika Jabe

07-10-2018 [08:58] - Jabe | Link:

Wolny rynek pozwala ustalić wartość produktów i pracy, a więc optymalizację. Wolny rynek zostawia swobodę innowacyjności, co prowadzi do wzrostu wydajności. Ale wolny rynek nie reguluje społeczeństwa, cokolwiek to miałoby znaczyć. Czemu skądinąd zacna blogerka się nie szanuje, dopuszczając się takich nadużyć?

Sytuacja pacjentów nie była tak tragiczna jak teraz, za co można winić wolny rynek tylko o tyle, że on nie działa tam, gdzie go nie ma. Służba zdrowia jest państwowa, Łaskawa Pani!

Szkoły prywatne optymalniej dostarczają rzeczy najbardziej pożądanej – papierka. Poziom ma znaczenie drugorzędne, bo w tym kraju patrzy się na papierki. Tu zgoda. Jednak wolny rynek odpowiada tylko na potrzeby, które tworzy biurokracja i biorąca się z niej mentalność. Rozmawialiśmy już o tym, a Pani w kółko na wolny rynek nastaje. Sytuacja, nawiasem mówiąc, mam wrażenie, właśnie się zmienia i szkoły będą musiały się dostosować.

Co do dyplomów, wystarczy znieść państwowe stopnie naukowe, a wolny rynek załatwi resztę. Gdy szkoła wyższa będzie przy każdym punkcie ksero, zacznie się liczyć, co faktycznie dyplom zaświadcza i kto go wystawił. Niech drukują Ukraińcom doktoraty na przejściu granicznym.
 

Obrazek użytkownika izabela

07-10-2018 [10:01] - izabela | Link:

Nie chciałby Pan chyba być leczony czy operowany przez " lekarza" który dyplom otrzymał w punkcie ksero. Choć być może wolny rynek czyli liczba zgonów wyeliminuje tego lekarza.Nie " nastaję" na wolny rynek. Gdyby był- byłby przydatny jako regulator handlu rzodkiewką  czy kalesonami. W oświacie nie działa z oczywistych przyczyn. To znaczy jest ale nie jest gwarantem jakości. Klient kupuje to co mu w danej chwili jest potrzebne czy wydaje się że jest potrzebne. Jeżeli potrzebny jest papierek kupuje papierek a nie wiedzę. Czy wie Pan, że obecnie powstają Uniwersytety Medyczne w małych miasteczkach? Bez zaplecza, bez kadry natomiast z dużą ilością papieru do ksero.

Obrazek użytkownika izabela

07-10-2018 [10:01] - izabela | Link:

Nie chciałby Pan chyba być leczony czy operowany przez " lekarza" który dyplom otrzymał w punkcie ksero. Choć być może wolny rynek czyli liczba zgonów wyeliminuje tego lekarza.Nie " nastaję" na wolny rynek. Gdyby był- byłby przydatny jako regulator handlu rzodkiewką  czy kalesonami. W oświacie nie działa z oczywistych przyczyn. To znaczy jest ale nie jest gwarantem jakości. Klient kupuje to co mu w danej chwili jest potrzebne czy wydaje się że jest potrzebne. Jeżeli potrzebny jest papierek kupuje papierek a nie wiedzę. Czy wie Pan, że obecnie powstają Uniwersytety Medyczne w małych miasteczkach? Bez zaplecza, bez kadry natomiast z dużą ilością papieru do ksero.

Obrazek użytkownika izabela

07-10-2018 [10:01] - izabela | Link:

Nie chciałby Pan chyba być leczony czy operowany przez " lekarza" który dyplom otrzymał w punkcie ksero. Choć być może wolny rynek czyli liczba zgonów wyeliminuje tego lekarza.Nie " nastaję" na wolny rynek. Gdyby był- byłby przydatny jako regulator handlu rzodkiewką  czy kalesonami. W oświacie nie działa z oczywistych przyczyn. To znaczy jest ale nie jest gwarantem jakości. Klient kupuje to co mu w danej chwili jest potrzebne czy wydaje się że jest potrzebne. Jeżeli potrzebny jest papierek kupuje papierek a nie wiedzę. Czy wie Pan, że obecnie powstają Uniwersytety Medyczne w małych miasteczkach? Bez zaplecza, bez kadry natomiast z dużą ilością papieru do ksero.

Obrazek użytkownika Jabe

07-10-2018 [10:18] - Jabe | Link:

Lekarzem powinno się zostawać po zdaniu egzaminów państwowych. To powinna być taka sama licencja, jaka obowiązuje na prowadzenie pojazdów. W obu przypadkach chodzi o to samo – żeby ograniczyć ryzyko, że ktoś umrze w wyniku czyjejś niekompetencji. Trzeba właśnie oddzielić studiowanie od potwierdzenia zdobycia potrzebnych umiejętności. To nie uczelnie powinny same swój poziom oceniać. Problem dotyczy nie tylko małomiasteczkowych uniwersytetów, lecz także uczelni państwowych, choć być może w mniejszym stopniu. Całe szkolnictwo jest w zapaści, i to nie rynek spowodował.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

07-10-2018 [12:35] - Imć Waszeć | Link:

Tak jest, ale to wymaga regulacji w takiej samej formie, jak egzamin na prawo jazdy i ze wszystkimi tego konsekwencjami. No powiedzmy egzamin na sternika jachtowego, gdyby udało się stworzyć mechanizm funkcjonujący niczym koteria ślepców i nie potrzebujący do tego państwa.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

07-10-2018 [12:12] - Imć Waszeć | Link:

Proszę Pana, mam nieodparte wrażenie, że nie ma Pan pojęcia o znaczeniu słowa optymalizacja. W dziedzinie algorytmów optymalizacyjnych naukowcy cieszą się jak dzieci, gdy uda im się stworzyć algorytm, który przy najgorszych układach da wynik K razy gorszy od najlepszego, gdzie K jest pewna stałą. Jak pewną, to sobie weźmy K=sto miliardów. Polecam książki Christosa Papamitriou, a zwłaszcza "The complexity of pure Nash equilibria", jeśli już buszujemy w zbożu ekonomii i na rynkach:

https://scholar.google.com/cit...

Gdyby to, co Pan mówi o optymalizacji było prawdą, to wszystkie najlepsze algorytmy świata byłyby probabilistyczne w rodzaju Monte Carlo, bo po się wysilać. Nie powstałaby też nigdy dziedzina zwana teorią sterowania:

1) Control theory: https://en.wikipedia.org/wiki/...
2) "Notes on optimal control theory with economic models and exercises" Andrea Calogero: http://www.matapp.unimib.it/~c...

Szczególnie zachęcam do przeczytania końcówki, gdzie jest pokazane na palcach w jakim sensie jest coś optymalne. Jeśli Pan nadal nie dowierza, to polecam porozwiązywać Pańską metodą dwa znane problemy (takie muszki owocowe złożoności obliczeniowej), które można sformułować w języku zrozumiałym nawet dla gimnazjalisty:

1) Problem komiwojażera (TSP): https://en.wikipedia.org/wiki/...
2) Problem plecakowy: https://en.wikipedia.org/wiki/...
 

Obrazek użytkownika Jabe

07-10-2018 [13:18] - Jabe | Link:

Żeby optymalizować trzeba wpierw znać prawdziwy koszt poszczególnych rozwiązań. Fałszowanie cen przez państwową interwencję powoduje, że nawet znalezione optymalne rozwiązanie nie będzie w rzeczywistości najtańsze. W naszych warunkach najoptymalniej jest być zblatowanym z władzą, która po uważaniu rozdziela pieniądze z podatków.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

07-10-2018 [15:44] - Imć Waszeć | Link:

To fakt. Niemniej jednak rzucenie wszystkiego na żywioł nie doprowadzi do żadnego rozwiązania. Proszę zauważyć, że w cywilizacji niektóre koncepcje ucierają się tysiące lat, zanim przybiorą właściwą i dającą się jakoś sensownie zastosować formę. Na przykład prawo. To jest właśnie ten niewysłowiony paradoks leżący u podstaw prób zrozumienia naszego świata, który wielu ludziom nadal nie pozwala uchwycić myślą naturalności "ewolucji" w DNA i chemicznych procesach u podstaw życia, gdyż "wszystko wskazuje na stworzenie" i to w 6 dni. Musi być 6 bo jakże inaczej ;). Pokazywałem kiedyś przykład kostki Rubika, która ma 43 tryliony pozycji, ale z każdej z nich można kostkę ułożyć w nie więcej niż 20 ruchach. Problem znalezienia tych ruchów rażąco przekracza jednak możliwości delikwenta z kartką i papierem, a o zastosowaniu losowania nawet nie wspomnę (choćby w formie algorytmu genetycznego). Coś podobnego musi być zaszyte we własnościach chemicznych atomów i dalej cząstek (stereochemia), w taki sposób, że wydaje nam się niemożliwy przypadek. I tak w koło Macieju. Lecz to właśnie wyprowadza oba wątki dyskusji o stworzeniu przed moment utworzenia materii. Nawet, gdy będziemy bezwiednie wierzyli w sprytne skróty i inteligentne stworzenie, to nadal lipidy będą się same agregować i tworzyć błony, choćby pokrywały goły kamień. Ale żarty i filozofia na bok. Dlatego właśnie powyżej poruszyłem zagadnienie optymalizacji ale w określonym kontekście. Możemy bowiem optymalizować zarówno jakąś funkcję celu, czas dotarcia do zadowalającego nas rozwiązania, jak i zużycie innych zasobów. Właśnie zrozumienie teorii złożoności obliczeniowej uczy, że coś zoptymalizowane względem czasu, nie musi być zoptymalizowane pod względem np. zużycia pamięci (taśmy w MT). A to są tylko najprostsze przypadki, nie jakieś złożone systemy społeczne lub biologiczne.

Obrazek użytkownika Roz Sądek

07-10-2018 [21:58] - Roz Sądek | Link:

Czytam niekiedy Pana komentarze i się zastanawiam, czemu tak niewiele z ich treści pojmuję. Jak np. powyższy wpis. Jak się on ma komentowanej tu notki.
Nie jestem raczej mało rozgarnięty, mam wyższe wykształcenie i za sobą prawie 50 lat pracy zawodowej - nie w teorii, a w tzw. "wykonawstwie".  Czy aby to nie jest tego przyczyną.?

Obrazek użytkownika Pani Anna

08-10-2018 [00:41] - Pani Anna | Link:

Wie pan, ja mam to samo, ale wstydziłam się przyznać... Jednak czytając pański komentarz przypomniałam sobie, jak kiedyś, dawno temu, kiedy byłam na studiach, podczas egzaminu jeden z jeszcze przedwojennych profesorów powiedział mi: "dziecko, staraj się o najbardziej skomplikowanych sprawach mówić prostym i zrozumiałym językiem, tak, abym zrozumiał cię zarówno ja, jak i człowiek po 6 klasach...". Wzięłam sobie to do serca.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

08-10-2018 [08:42] - Imć Waszeć | Link:

A o który fragment konkretnie Panu chodzi, bo rozbieranie całego silnika w celu wykonania korekty paska klinowego, to jest takie wykonawstwo na statystykę i fakturę. Frajer zapłaci jak za zboże. Jeśli chodzi o biologię, to linkowałem już ze 3 prace o poszukiwaniu statystycznej "gramatyki" DNA. Jeśli chodzi o kostkę Rubika, to można przeczytać w Wiki. Jeśli chodzi o kreacjonizm, to są to echa dawniejszych i niezbyt odległych dyskusji na ten temat na NB, jak choćby ostatnia, gdzie linkowałem film z wypowiedziami żydów w 7 odmianach, co oni sądzą o opisie stworzenia ze ST. To samo jest na oficjalnej stronie Chabad Lubawicz (wypowiedź rabina "a małoż to głupot napisano w ST"). Złożoność obliczeniowa to bardziej skomplikowany temat. Ja liczyłem programem problem TSP i parę innych, więc mogę się uważać za praktyka na niedeterministycznej MT, a Pan? Co do wyższego wykształcenia, to już wiele osób tu wspominało, że w Polsce sprowadza się głównie do możliwości wypowiedzenia kwestii "bo ja mam wyższe wykształcenie", lecz za tym nie idzie praktycznie nic użytecznego. Ja pracowałem w firmie informatycznej jako analityk, programista, tester, headhunter, badacz trendów i jeszcze parę innych aktywności, jak np. jeżdżenie do klienta i robienie tego i śmego u niego na miejscu (np. odzyskiwanie danych z dysku, rozszyfrowywanie). Co do pracy zawodowej, to do naszej firmy prezes osobiście zatrudnił kiedyś jakiegoś syna znajomego królika, który rekomendowany był przez takie szychy, jak paru profesorów, w tym dziekana i rektora. Zobowiązał się zaprogramować jakąś kompletną głupotę (też o tym kiedyś pisałem - dekompresja i prosty dekryptaż). I co? I nic. Nazwaliśmy go czatmanem, bo tym się zajmował przez ponad pół roku. Ale papierki miał po prostu boskie - mucha nie siada. Dlatego oceniam, że przyczyną Pańskiej nieufności w stosunku do mnie jest po prostu brak praktyki i treningu, żeby nie powiedzieć kompletne zaprzestanie rozwoju intelektualnego na pewnym etapie życia ("mam przecież wyższe wykształcenie!"). Po prostu ostatni raz spotkał się Pan z tekstami prac naukowych i pracował Pan nad problemami ze swojej dziedziny prawdopodobnie 50 lat temu przy otrzymywaniu tytułu. A wie Pan co na UW mówi się, kiedy ktoś przerwie studia na więcej niż 3-4 lata? Że w zasadzie to powinien zaczynać studiowanie od początku. Ja przez kilkanaście lat pracy zawodowej, dopóki nie zająłem się czymś zdrowszym (no chyba, że uważa Pan 36 godzin analizy niemal bez snu, w tym robionej na kolanie w autobusie, zdrowym podejściem do pracy), nawet na moment nie mogłem oderwać się od teorii. Kiedyś odwracałem pewną procedurę szyfrującą, która składała się z klocków kodu mieszanych ze sobą dla zaciemnienia (polimorfizm). Np. sprawdzałem permutację, odfajkowując bit po bicie wystąpienie takich bloków. Wtedy do firmy wpadł jak po ogień zatrudniony tam wybitny dr informatyki i matematyki na UW i PW i śmiał się ze mnie, że "próbuję w jednej pętli zrobić permutację". Czy widzi Pan jego błąd rozumowania?

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

08-10-2018 [08:47] - Imć Waszeć | Link:

Moja wypowiedź nie tyle dotyczyła samego artykułu, co raczej nieuprawnionego użycia pojęcia "optymalny". Albowiem "optymalny" może znaczyć po prostu "do przyjęcia", w zależności od kontekstu. Tu zaś panowie używają go w sensie "wystarczająco dobry" lub nawet "najlepszy na danym etapie". Taką tezę trzeba najpierw udowodnić, a do tego służy modelowanie.

Pani Anno, można mówić prostym językiem, ale nie można mówić prostackim. Gdyby Pani teza była prawdziwa, to już wszyscy byliby naukowcami, zaś wykłady polskich profesorów czytano by w gimnazjach. Kiedyś, ze 20 lat temu, uczestniczyłem w podobnej dyskusji bodaj na Onecie i wtedy puenta była mniej więcej taka: "Was po prostu zżera zazdrość o to, że Polacy mogą być zdolniejsi od żydów czy innych, którym chcecie wiernie służyć". To były takie młodzieńcze porywy i dziś już nie jestem aż tak radykalny. Było tam parę ciekawych osób, które wczesny polszewizm wypchnął na banicję, jak pewien lekarz z Monachium, informatyk Rutra ze swoim żółwiem 8] z Francji, z którymi można było pogadać na te tematy. Pisałem też, że nawet ówczesny szef rady wydziału MIMUW był tego rodzaju zazdrośnikiem z awansu. Skąd to wiem? Bo z nim rozmawiałem. Przed laty był współlokatorem w akademiku z moim ojcem. Tak więc zakończmy te dziwaczne podchody i powiedzmy sobie otwarcie o co chodzi? Jeśli brakuje Pani lub Panu wiedzy z tego tematu, to ja chętnie napiszę to w jakiejś przystępnej formie, lecz tu nie mam zbyt wielkich możliwości ze względu na brak MathJaxa. Stąd zamiast wzorków na 10 znaków trzeba namachać się rękami, pisząc po 10 zdań.

Lecz jeśli uważa Pan/Pani, że ja będę brzydził się własnej przeszłości, pracy, wiedzy, czy pochodzenia, że będę wstydliwie milczał i zgięty w pół, z ręcznikiem na ręce podawał Państwu tacę, to jesteście w wielkim błędzie.

Obrazek użytkownika Pani Anna

08-10-2018 [12:13] - Pani Anna | Link:

Ja nie stawiam tezy, ja tylko zacytowałam słowa mojego profesora... Komentując tutaj cokolwiek na tym forum nie wychodzę z założenia, że piszę dla przygłupów, ew. "wykształciuchów", ale również nie dla "naukowców" nie potrafiących już nawet mówić w ludzkim języku. Jeżeli brakuje mi wiedzy z określonego tematu, to szukam informacji w innych miejscach, nie na forum, które mieści tylko krótkie komentarze i to na określony temat. "Lecz jeśli uważa Pan/Pani, że ja będę brzydził się własnej przeszłości, pracy, wiedzy, czy pochodzenia, że będę wstydliwie milczał i zgięty w pół, z ręcznikiem na ręce podawał Państwu tacę, to jesteście w wielkim błędzie." - ja nie wiem, gdzie pan w kilku słowach zamieszczonych przeze mnie, jak również mojego poprzednika wyczytał takie coś? Jeżeli pan postawił sobie tu za punkt honoru dokształcanie nas, biednych niedouków, to musi się pan liczyć z reakcją. Myślę, że ma pan również poważny problem z rozróżnieniem słów "prosty" a "prostacki". Nikt tu nie oczekuje od pana języka prostackiego, pan po prostu gardzi tymi, którzy nie dorastają do pana poziomu, według pańskiego przekonania, oczywiście... Nawiasem mówiąc kończyłam liceum, nie gimnazjum i w moim liceum na niektórych przedmiotach czytało się już podręczniki akademickie, które moi profesorowie potrafili nam objaśnić w prosty, a nie prostacki sposób...

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

09-10-2018 [11:18] - Imć Waszeć | Link:

Tak z ciekawości spytam, czy bywała już Pani na poniższym blogu?

https://www.salon24.pl/u/arkad...

Z delikatności nie użyłem tam słowa "trollowała", bo zaintrygował mnie przypadek człowieka wściekle poszukującego "prawdy". To był kiedyś fizyk z krwi i kości i dało się go czytać, ale teraz, pod jakimś tajemniczym wpływem, kompletnie popłynął w stronę ścieku z parapsychologią. Pytam dlatego, bo może Pani też go "naprostowywała" na owo "zrozumiałe" mówienie o rzeczach, które rzeczywiście każdy może mieć przed nosem w Wiki bez mówienia w ogólne, tyle tylko że tego nie zrozumie w żadnych oznaczeniach z powodu ograniczenia percepcji, a nie z chronicznej niewiedzy. Nie lubię być gołosłowny, więc podam przykład ze szkoły średniej, gdzie podobno Pani widziała dzieła uniwersyteckie. Dodam, że ja ten wzór widziałem w szkole podstawowej ... fakt, miałem ojca matematyka.

Przykład na ograniczenie percepcji: "Rozwiń wyrażenie (x+1)^7".
Na czym to ograniczenie polega? Na szukaniu w pamięci "wzoru, którym można to rozwiązać". Nie chodzi o to, że taki wzór nie istnieje, bo istnieje i podam go Pani z pamięci w środku nocy. Chodzi o to, że szkoła kompletnie wyłącza lub wypacza u dzieci proste myślenie. Gdy polskim uczniom mówi się, że żaden wzór nie jest tu potrzebny, to robią oczy lwa z ciężkim zatwardzeniem. A ja Pani pokażę na palcach, że to jest tak proste, że aż prostackie:

Wyobraźmy sobie siedem pojemników w których są piłeczki pingpongowe, w każdej dwie, jedna z napisem "x", a druga "1". Tu kończy się "edukacja" 50% dzieci. Naszym zadaniem jest wybieranie po jednej piłeczce z każdego pojemnika i układanie ich na stole. Ile będzie sposobów na wybranie powiedzmy 3 piłeczek z "x" i reszty z "1". Tu kończy się kariera naukowa kolejnych 20%, bo np. nie wiedzą co to jest reszta z "1", albo nie wiedzą jak wybrać :) To dopiero początek, ale do końca dotrwają już tylko "zdolniachy", a Pani w której grupie obecnie się znajduje? Oznaczmy liczbę wyborów przez L(a,b):

1. L(7,1): Gdybyśmy chcieli wybrać dokładnie jeden "x" to zrobimy to na dokładnie 7 sposobów, bo jest 7 pojemników. Analogicznie na 7 sposobów wybierzemy jedna "1".
2. L(7,2):  Dwa "x" wybierzemy na tyle sposobów, na ile wybierzemy jeden "x" (lub inaczej pojemnik z pierwszym "x"), razy liczba sposobów wybrania jednego "x" z 6 pojemników pozostałym pojemników, ale nie na chama. Wybieramy tylko z tych, które stoją dalej za pierwszym wybranym. To jest myślenie rekurencyjne, więc tu można wyławiać już talenty informatyczne. Dla jednych jest to proste, a innych odrzuca na całe życie i nigdy tego nie pojmą. Czemu ważna jest kolejność? Bo bez tego ograniczenia wybralibyśmy każdy układ 2 razy. Liczba ta to L(7,2)=L(6,1)+L(5,1)+L(4,1)+L(3,1)+L(2,1)+L(1,1)  i nie ma tu żadnej mądrości w zapisie, lecz nie ma też humanistycznego machania rękami.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

09-10-2018 [12:17] - Imć Waszeć | Link:

Jeden przypadek pomijamy, bo jak wybierzemy na pierwszy "x" ostatni pojemnik, to nie będzie już z czego wybrać drugiego "x". To jest chłopska logika, a nie matematyka. Chyba da się już policzyć nawet na palcach 6+5+4+3+2+1, prawda? Oczywiście nie widać tu mądrego wzoru na kombinacje bez powtórzeń, ale zaraz i do tego na piechotę dojdziemy.
3. L(7,3): Jak wyżej wybieramy pierwszy w kolejności "x" na 7 sposobów, a potem z ogona wybieramy jeszcze dwa "x". Czyli L(7,3)=L(6,2)+L(5,2)+L(4,2)+L(3,2)+L(2,2). Musieliśmy pominąć 2 przypadki, bo jak wybierzemy na pierwszy "x" przedostatni lub ostatni pojemnik, to nie będzie z czego wybrać dwóch kolejnych "x". Jak mówiłem chłopska logika - proszę wziąć chłopskie głodne dzieci i kazać im na analogicznej zasadzie wybrać ciastko, a na pewno się nie pomylą, bo nikt nie chce być głodnym frajerem. Czyli
L(7,3)=(5+4+3+2+1)+(4+3+2+1)+(3+2+1)+(2+1)+1=15+10+6+3+1. Jak Pani widzi jest to taka rekurencja wszerz, bo wzory za chwilę nie zmieszczą się w jednej linii. Pasuje do 7!/3!4!?
4. L(7,4)=L(6,3)+L(5,3)+L(4,3)+L(3,3), ale L(6,3) to to samo co wyżej bez pierwszego nawiasu, L(5,3) bez dwóch pierwszych nawiasów itd. Ja tego nie wymyślam, nie modzę i nie szukam tablic matematycznych, tylko po prostu przepisuję z miejsca w miejsce stosując regułę, jak komputer. To jest właśnie sama istota myślenia matematycznego i informatycznego też. To właśnie o tym piszę tu artykuły, a nie epatuję wzorkami, jak Pani uważa.
5. L(7,5)=L(6,4)+L(5,4)+L(4,4)=(L(5,3)+L(4,3)+L(3,3))+(L(4,3)+L(3,3))+1=((L(4,2)+L(3,2)+L(2,2))+(L(3,2)+L(2,2))+1)+((L(3,2)+L(2,2))+1)+1=... to jest to samo co w pkt. 3 tylko inaczej pogrupowane
6. L(7,6)=L(6,5)+L(5,5)=(L(5,4)+L(5,5))+1=(2+1)+1
7. L(7,7)=1

Na początku zabrakło punktu 0., czyli na ile sposobów nie można wybrać żadnego "x", co jest równe oczywiście 1 (same "1"). To samo można zapisać powiedzmy dla L(7,3) tak:
xxx1111, xx1x111, xx11x11, xx111x1, xx1111x, x1xx111, x1x1x11, x1x11x1, x1x111x, x11xx11, x11x1x1, x11x11x, x111xx1, x111x1x, x1111xx
1xxx111, 1xx1x11, 1xx11x1, 1xx111x, 1x1xx11, 1x1x1x1, 1x1x11x, 1x11xx1, 1x11x1x, 1x111xx
11xxx11, 11xx1x1, 11xx11x, 11x1xx1, 11x1x1x, 11x11xx
111xxx1, 111xx1x, 111x1xx
1111xxx
Nie ma tu żadnej finezji, kodujemy jedynie za pomocą "x" i "1", co wybraliśmy kolejno z każdego z 7 pojemników. Powiem Pani coś jeszcze w sekrecie - właśnie udało się Pani odkryć wzory Viete'a, należy tylko zacząć rozróżniać jedynki. Bo one są odróżnialne - są uporządkowane ze względu na kolejność pojemników. No dobrze, ale gdzie są te szkolne silnie? Otóż wystarczy sobie wyobrazić teraz nieporządek, czyli najpierw losujemy, a potem głowimy się nad porządkiem pojemników. Wtedy ten sam "x" albo "1" można znaleźć się na każdej z siedmiu pozycji, a nie tylko i wyłącznie na swojej. Wszystkich takich ustawień jest tyle, ile permutacji 7-elementowych 7!. Gdy mamy konkretny układ x1x11x1 dla L(7,3)...

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

09-10-2018 [13:20] - Imć Waszeć | Link:

... to "x"-y wymieszają się na 3! sposobów, a "1" na 4!. Stąd L(7,3)=7!/3!4!, ale to 4=(7-3), stąd L(7,3)=7!/3!(7-3)!, a ogólnie L(n.k)=n!/k!(n-k)!. Jest to symbol dwumianowy Newtona. Ale to powinno się dzieciom mówić dopiero na samym końcu rozumowania, jako etykietka na butelkę, a nie na początku lekcji. Ostatecznie:

(x+1)^7=L(7,0)x^7+L(7,1)x^6+L(7,2)x^5+L(7,3)x^4+L(7,4)x^3+L(7,5)x^2+L(7,6)x+L(7,7)

Tak samo to działa w przypadku (x+y)^7, tylko zamiast "1"-ek mamy tę sama liczbę "y"-ów w tych ustawieniach, a współczynniki są te same.

(x+y)^7=L(7,0)x^7+L(7,1)x^6y+L(7,2)x^5y^2+L(7,3)x^4y^3+L(7,4)x^3y^4+L(7,5)x^2y^5+L(7,6)xy^6+L(7,7)y^7

Gdzie są wzory Viete'a? Proszę to przemnożyć: (x-a)(x-b)(x-c)(x-d)(x-e)(x-f)(x-g). Problemy? Dla mnie żadne. Znów zabawimy się w wybieranie z siedmiu pojemników. Z każdego pojemnika możemy wybrać "x" albo literę, to oznacza, że otrzymujemy ciągi postaci "lxlxxll" (zob. wyżej). Ponieważ iksy są nierozróżnialne, więc wystarczy je zgrupować w odpowiednią potęgę x^3. Natomiast litery będą pochodziły z 4 różnych nawiasów. Czyli może to być:
abcd, abce, abcf, abcg, abde, abdf, abdg, abef, abeg, abfg
acde, acdf, acdg, acef, aceg, acfg
adef, adeg, adfg
aefg
bcde, bcdf, bcdg, bcef, bceg, bcfg
bdef, bdeg, bdfg
befg
cdef, cdeg, cdfg
cefg
defg

Ale to są przecież wszystkie wybory 4 elementów spośród 7. Dlatego np. współczynnik A(6) przy potędze x^6, to będą wybory jednej pozostałej litery z siedmiu, a więc A(6)=-(a+b+c+d+e+f+g). Jest to suma pierwiastków z minusem, bo na początku wzięliśmy w nawiasach minusy (mogliśmy tego nie robić, ale konwencja...). Podobnie A(5)=ab+ac+ad+ae+ef+ag+bc+bd+be+bf+bg+cd+ce+cf+cg+de+df+dg+ef+eg+fg i minusy się w każdej parze liter znoszą. Przedostatni A(1)=bcdefg+acdefg+abdefg+abcefg+abcdfg+abcdeg+abcdefg, czyli zabieramy po jednej literze. Ostatni A(0)=-abcdefg. Proste jak drut.

Jeszcze coś Pani pokażę. Mamy wielomian n-tego stopnia w(x)=a[0]x^n+a[1]x^(n-1)+...+a[n-1]x+a[n], o którym wiemy, że ma n pierwiastków x1,x2,...,xn. I załóżmy dodatkowo, że a[0]=1. Jego współczynniki są jakimiś liczbami. Co możemy powiedzieć o pierwiastkach wielomianu v(y)=a[n]y^n+a[n-1]y^(n-1)+....+a[1]y+a[0], czyli takiego, w którym odwróciliśmy kolejność współczynników? Odpowiedź kryje się we wzorach Viete'a. Wystarczy tylko sumiennie raz w życiu to przeliczyć. Najpierw normujemy wielomian, czyli robimy tak, żeby współczynnik przy najwyższej potędze był jeden. To oznacza podzielenie przez iloczyn pierwiastków, czyli a[n]. Wtedy drugi współczynnik będzie równy a[n-1]/a[n]. Ale a[n-1] to jest suma w której wykreślamy po jednej literze (pierwiastku), a zatem otrzymamy -(1/x1+1/x2+...+1/xn), minus jest z różnicy znaków, czyli sumę odwrotności pierwiastków. Stąd w(y) ma postać s(x1y-1)(x2y-1)...(xny-1).

Proste? Głupie pytanie, aż tak naiwny nie jestem ;)

Obrazek użytkownika Pani Anna

09-10-2018 [13:22] - Pani Anna | Link:

Ja myślę, że pański przypadek to klasyczna nerwica natręctw, ale nic panu nie będę doradzała, ani pokazywała, bo to nie to forum.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

09-10-2018 [14:24] - Imć Waszeć | Link:

Ależ dlaczego nie podyskutujemy tu i teraz? Czyżby u pani doktor był to klasyczny syndrom (post)peerelowskiego wykształciucha? Pogardza pani Polakami, czy co? No cóż wyrywają się, próbują, uczą, mądrzeją, ale tam ten żyd komunista w głowie pili i każe gnoić jak niegdyś dzieci AK-owców, co?

Obrazek użytkownika Marek1taki

07-10-2018 [10:41] - Marek1taki | Link:

W przeważającej liczbie szpitale są państwowe, formą zatrudnienia jest etat państwowy, a płatnikiem jest państwowy NFZ.
Prywatne we wszystkich trzech zakresach usługi medyczne są w zdecydowanej mniejszości, bo trudno konkurować z "bezpłatnym".
Dlatego nie zgodzę się, że "Ideolodzy wolnego rynku uważają, że jest to optymalny regulator stosunków społecznych.":
1. w kontekście wad obecnego systemu
2. ze względu na piętnowanie wolnego rynku mianem ideologii (to negowanie zasad określanych jako wolny rynek jest ideologią)
Dodam, że skokowe odejście od obecnej sytuacji do w pełni wolnorynkowej uważam za niemożliwe z powodu braku zapasu kapitału u pacjentów do pełnego finansowania leczenia, braku kapitału i mentalnej gotowości u lekarzy do prywatyzacji, gwarancję pełnego przejęcia rynku usług i ubezpieczeń przez instytucje finansowe. To ostatnie i tak nastąpi jako konsekwencja obecnego stanu i trendu.
To co jest możliwe to współudział pacjentów w kosztach własnego leczenia od symbolicznego po większy powiązany z reformą podatków od pracy. Ponadto prywatyzacja w ręce lekarzy z 5-10 letnią zapowiedzią i po deregulacji podyplomowego kształcenia medycznego.
W szkolnictwie sytuacja jest podobna, a jedynie nie podejrzewam przejęcia przez instytucje finansowe. To zbędne. Przejęcie ideologiczne już nastąpiło.
Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

07-10-2018 [12:15] - Imć Waszeć | Link:

W kontekście wad obecnego systemu rzeczywiście system kompletnie losowy o cechach błądzenia przypadkowego może okazać się lepszy. Jednakże nie musi być optymalny.... proszę spojrzeć na mój post powyżej.

Obrazek użytkownika Marek1taki

07-10-2018 [15:50] - Marek1taki | Link:

System służby zdrowia kompletnie losowy oznacza jeszcze mniejszy brak wpływu pacjenta. Możliwe, że byłby lepszy mimo tego, ale mało prawdopodobne, że wg pacjenta.
Optymalność jest uwarunkowana przez koszty, wydatki i punkt widzenia (pacjenta, lekarza, urzędnika NFZ, kierownika i/lub właściciela placówki medycznej, decydentów, finansistów). Wiele o optymalizacji mówi przysłowie, że lepsze jest wrogiem dobrego.

Obrazek użytkownika lala

07-10-2018 [12:08] - lala | Link:

autorka na pewno ceni "wykształconych" propagandzistów z prywatnej szkoły pana Rydzyka, hojnie dotowanej z państwowej kiesy,
ach! ta ich znakomita polszczyzna, ta wiedza historyczna, ta znakomita orientacja w świecie współczesnym i znajomość języków.....
"hatakumba" po prostu...
ps. nie bronię tu szkoły prywatnej o której pisze autorka- samo zjawisko warte jest jednak głębszej analizy - np. reforma Gowina, która na pewno nie pozwoli upaść prywatnej uczelni krakowskiej, skąd obecny minister się wywodzi....
ps.2 - już do autorki - kiedyś wspomniała Pani jak ceni Michalkiewicza - szkoda, że już wówczas nie dostrzegła Pani OHYDY moralnej tego człowieka, potwierdzonej właśnie jego ostatnim komentarzem dotyczącym wyroku za gwałt na 13-latce ...

Obrazek użytkownika zbieracz śmieci

07-10-2018 [12:17] - zbieracz śmieci | Link:

W Polsce działa 490 tzw"uczelni" ,gdyby zliczyc razem to w Chinach I Indiach nie ma nawet połowy tego a Indie za kilka lat to będzie czołówka zaraz za USA.!
UKraina i Słowacja od kilkunastu już lat to zagłębie do produkcji naszych doktorantów ,Czechy też swoje dokładają.
Dlaczego jest jak ze studntami w Siemiatyczach to skoro Pani nie chce sie dociekac dlaczgo to mnie tym bardziej ale podpowiem , tu chodzi o kasę ...!?
Co do opieki medycznej to tutaj jeśli nie rozdzieli się prywatnej praktyki i nie pozbawi dostepu do kontraktów z FOZ to będzie tylko gorzej a afery Z VAT,FOZ,alkoholem,akcyzami ,to psikuś.

Obrazek użytkownika Pani Anna

07-10-2018 [13:51] - Pani Anna | Link:

Ubawiłam się ostatnio niezmiernie przy lekturze książki Johna Grishama "Bar Pod Kogutem", traktujący o tematyce prywatnych uczelni (prawniczych, jak to u Grishama) w USA, gdzie oprócz nader wątpliwego poziomu nauczania i wartości dyplomów tych "uczelni" dochodzi jeszcze gigantyczne zadłużenie studentów, którzy biorą i otrzymują (bez względu na sytuację materialną) kredyty studenckie i startują w swoje "podyplomowe" dorosłe życie z obciążeniem rzędu 250 000,00$, mamieni wcześniej obietnicami świetnej pracy i znakomitych zarobków, przy których ćwierć miliona dolarów to pikuś. Najbardziej utkwiło mi w pamięci stwierdzenie jednego z bohaterów, że "bardziej by mu się opłacało kupić taką uczelnię, niż ją kończyć"...

Obrazek użytkownika xena2012

07-10-2018 [17:29] - xena2012 | Link:

W sumie cała sytuacja ze studentami w USA nie jest wcale zabawna .Czy John Grisham podaje jakies konkretne przykłady tych świetnych prac po skończeniu uczelni?

Obrazek użytkownika Pani Anna

07-10-2018 [19:22] - Pani Anna | Link:

Nie chciałabym tu spojlerować powieści, gdyby ktoś chciał ją przeczytać, ale powiem tylko, że Grisham pokazał prywatne uczelnie jako znakomicie przemyślany i funkcjonujący biznes na granicy, albo wręcz przestępczy, gdzie obietnice świetnej pracy (reklama - wywiady, zdjęcia absolwentów zatrudnionych w renomowanych kancelariach, zarabiających ponad 100 000,00$ rocznie, lobbing) odgrywają kluczową rolę. Wszystko to (również te rzekome kancelarie - wydmuszki) jest powiązane z właścicielami tychże uczelni, jak również z bankami udzielającym kredytów studenckich - system naczyń zamkniętych. A ubawiłam się konkretnie tym jednym zdaniem " lepiej byłoby kupić sobie taką uczelnię, niż ją kończyć", które jest najlepszym i jednozdaniowym podsumowaniem tego całego biznesu, opartego z jedej strony na naiwności, a z drugiej na bezkarnym sprzedawaniu za olbrzymie pieniądze obietnic bez pokrycia.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

07-10-2018 [22:06] - Imć Waszeć | Link:

Jeśli chce Pani wiedzieć, czego uczą prywatne uczelnie, jak powiedzmy WSHE (MBank), to proszę obejrzeć ten film:
Jak działają warszawskie „KOTŁOWNIE”? - https://www.youtube.com/watch?...
Dlatego cały pierwszy rok poświęcony jest głownie psychologii, zasadom dobrej komunikacji i metodom wciskania kitu.

Obrazek użytkownika zbieracz śmieci

07-10-2018 [18:26] - zbieracz śmieci | Link:

To dowód dlaczgo USA sa już w grupie nie tylko z trzeciego świata ale czwartego a mojego zdziwienia nie budzi fakt ,że wykładowcy na czterech niby najlepszych uczelnich zarabiają mniej niż nasi.
Zastanawia mnie tylko skąd oni biora tych wszystkich noblistów....!?

Obrazek użytkownika Galiński

08-10-2018 [11:54] - Galiński | Link:

No, no... nie spodziewałem się /jednak mimo wszystko/, że mój komentarz zostanie ZNIKNIĘTY, więc proszę tylko o zaglądnięcie na stronę https:///esiemiatycze.pl/artykul/siemiatycze-rektor-nsw-by-oficerem-sb/398617.Niestety nie jest to link.
POZDROWIENIA

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

08-10-2018 [12:20] - Imć Waszeć | Link:

Z akt IPN: Imiona: Zbigniew; Nazwisko: Mirgos; Miejsce urodzenia: ŻYRARDÓW; Data urodzenia: 08-05-1934; Imię ojca: Stanisław; Imię matki: Bronisława.
Liczymy 2018-1934=84 lata obecnie. Wystarczy popatrzeć na zdjęcie, czy to jest możliwe. Na nekrologu mamy płk. prof.: http://nekrologi.wyborcza.pl/0...

 

Obrazek użytkownika Galiński

09-10-2018 [11:58] - Galiński | Link:

Wystarczy wejść na podaną stronę, a nie kombinować z nekrologami.
A może Pan absolwent z macierzystej uczelni p. płk., czy magistrant?

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

09-10-2018 [14:29] - Imć Waszeć | Link:

Nie, ale znam teren. Tam 90% władzy to komuniści, więc nie widzę żadnej nowiny. Dodam jeszcze, że nadal mogą tam zgnoić za AK i chcą do ZSRR. Pan nie wiedział? Podałem dowód pośredni po to, żeby Pan się nie zastanawiał więcej jak rzucić GWnem i nie trafić w porządnego człowieka. Jak widzę bezcelowo.

Obrazek użytkownika Galiński

09-10-2018 [19:54] - Galiński | Link:

Macierzystą uczelnią p. pułkownika jest/była Oficerska Szkoła Operacyjna Służby Bezpieczeństwa - MSW !
Rozumiem, że różnie oceniamy 'porządność" człowieka"
Nie jestem pewien czy Pan sobie kpi, czy tak na serio ale KOŃCZĘ temat..

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

09-10-2018 [21:02] - Imć Waszeć | Link:

To Pan miał wątpliwości, czy facet o takim samym nazwisku jest TYM facetem z IPN, a nie ja. A teraz (i wcześniej też) Pan coś mi tu imputuje. Ja powiedziałem tylko tyle, że najpierw należy się upewnić przed rzutem GWnem na przykład we mnie. No ale to wasze gomułkowsko-moczarowskie wychowanie już ma taki komunistyczny feler, że musi komuś takiemu jak ja przys..ć za kogoś innego i nic na to nie poradzę. Gryźć po kostkach byle gryźć, bo tak sobie wyobrażacie prawicowość. Szkoda, że nie siedzi on do dziś w MSZ, jak potomkowie Bieruta i Bermana, tylko w prywatnej prowincjonalnej szkółce, bo zapewne tam i obok Kulczyków nie przykułby Pańskiej jakże czujnej uwagi. Bye:/