Rozbiór Polski czy ratunek

Pod moją poprzednia notką, zamieszczoną również na Salonie24 > http://eska.salon24.pl/363759,wieza-babel-czyli-pomieszanie-jezykow takie pytanie zostało umieszczone:

„Chcesz doprowadzić do rozbioru Polski?”
Właśnie nie chcę – i dlatego zastanawiam się nad jego powstrzymaniem.

PT Czytelników zapraszam do przeczytania poprzedniego tekstu, bo teraz będzie ciąg dalszy, czyli jak to było z reformą administracji.

Pierwsza reforma, ta z roku 89/90, zakładała główny podział władzy na centrum i gminy, bez stopnia pośredniego. Ustrój gminy był podobny do ustroju państwa, tzn. wyboru burmistrza/wójta/prezydenta dokonywała rada gminy.
W małych gminach, bodajże do 40 tys. mieszkańców,  obowiązywały wybory bezpośrednie (JOW), tzn. nie było list partyjnych. Cała przestrzeń kraju została podzielona i oddana w zarząd lub na własność gmin. Wyjątek stanowiły zakłady i instytucje państwowe, ale one też podlegały ogólnym ustaleniom gmin co do zarządu przestrzenią (miejscowe plany zagospodarowania).

W województwach rządził wojewoda wyznaczany przez rząd, ale musiał swoje działania w skali województwa uzgadniać z przedstawicielami gmin, zebranymi w sejmiku samorządowym. Sejmik nie był wybierany, tylko gminy delegowały do niego swoich radnych.
W ten sposób gminy i władza centralna spotykały się na poziomie województwa i musiały ze sobą uzgadniać działania.

Gminy dostały na swoje działania stały dochód w postaci odpisu podatkowego, niezależny od woli centrum. Niektóre gminy występowały również o przekazanie dodatkowych zadań wraz z odpowiednim odpisem podatkowym i to się nawet na początku udawało. Spory miedzy gminami a państwem rozstrzygały sądy i robiły to, o dziwo, szybko i sprawnie – demokracja tworzyła się na naszych oczach, a gminy uczyły się korzystania ze swoich prerogatyw. Dokonano wtedy olbrzymiej pracy, to znaczy w ramach tzw. komunalizacji praktycznie zinwentaryzowano cały majątek przekazany gminom.

A potem przyszła reforma Buzka i ustawa Tuska.

Na miejsce  tzw. rejonów, które były tylko oddziałami urzędu wojewódzkiego – utworzono powiaty, z własnymi radami, zarządami, starostami i wyborami bezpośrednimi, oczywiście wg list partyjnych. Przekazano im niektóre uprawnienia wojewody, nie dostały natomiast prawa zarządu przestrzenią i nie dostały pieniędzy wystarczających do prowadzenia samodzielnej polityki gospodarczej.
Podobnie stało się w województwach – rady, zarządy, marszałkowie, wszystko z wyborów bezpośrednich i list politycznych, trochę uprawnień, mało kasy i powielenie urzędu wojewódzkiego. Wojewodowie nadal zostali ze swoimi urzędami, więc w województwie są dwa ośrodki władzy.

Do tego, na wniosek właśnie Tuska, wybory na burmistrzów/wójtów/prezydentów zostały ustawowo odebrane radom gmin i przekształcone na bezpośrednie. Skutki:
1. Zasadniczo ograniczono władzę radnych i ich kontrolę nad działaniami burmistrza.
2. Pośrednie stopnie samorządu są upolitycznione, niezależne od gmin i zajmują się głównie "wyrywaniem" gminom  ich zadań.
3. Władza centralna obciąża gminy coraz to następnymi zadaniami państwa nie dodając pieniędzy z odpisu podatkowego, tylko przekazując dotacje celowe, zawsze za małe.

Tak więc poszczególne stopnie samorządu spierają się ze sobą, poparcie jest wg linii politycznej, a nie racjonalności zadań, a władza ma temat z głowy.
Gmina ma w tej chwili przed sobą nie rząd w postaci przedstawiciela/wojewody, z którym może się spierać na drodze sądowej, a dwie czapy niezależnych upolitycznionych quasi  samorządów.

Dlatego na początek należałoby zlikwidować reformę Buzka/Tuska i wrócić do początku, czyli 49 województw i stary układ : gminy/wojewoda.

Natomiast w następnym etapie można by rozważyć, czy nie dałoby się powołać związków województw wg kryteriów regionalnych, których rady/sejmiki składały by się z przedstawicieli wydelegowanych przez gminy i wojewodów, i które mogłyby przejąć od rządu centralnego część zadań wraz z stałym odpisem od podatków.

Podam na paru przykładach.

Jest oczywiste, że państwo musi mieć program budowy infrastruktury drogowej, wynikający z celów strategicznych, obronnych itp. Ale cała reszta może być budowana na miejscu, bez konieczności zatwierdzania w Warszawie budowy obwodnicy Augustowa chociażby.

Jest oczywiste, że państwo musi mieć program edukacyjny, ale poza nielicznymi, wzorcowymi szkołami, resztę można realizować przy pomocy bonu oświatowego i zlecić to niżej. Szkoły mogą być przeróżne, natomiast nadzór powinien być państwowy. Tymczasem jest akurat odwrotnie -  szkoły, choć teoretycznie przekazane gminom, są utrzymywane z dotacji celowej, a nie z własnych dochodów gminy i bonów oświatowych, natomiast nadzór ma być regionalny. I pani minister Hall przeprowadziła ustawę o centralnym rejestrze dzieci – w Warszawie się decyduje, komu dodać na kartę rowerową, a komu na angielski – koszmar!

To tylko przykłady.

Jest oczywiste, że takie rzeczy jak polityka zagraniczna, wojsko, służby specjalne, sądownictwo, prokuratura itd., itp. – musza zostać w centrum i co do tego nie ma w ogóle dyskusji.
Problem sprowadza się do uproszczenia struktur oraz do przekazania części funduszy niżej – na stałe, jako stałego dochodu z podatków, a nie łaskawej dotacji rządu dla swoich.

A dlaczego regiony, czy może bardziej po polsku – Ziemie ? Popatrzmy na mapę Polski -  co lepsze, silna Ziemia Wielkopolska, mająca wspólne struktury, sięgająca aż do granicy państwa, czy też Poznań jako metropolia i biedne gminy nadgraniczne wystawione na łup sąsiadów?
Albo północny wschód – lepsza Ziemia Warmińsko-Mazurska, czy też biedne gminy zostawione w korytarzu do Królewca?
I tak należy rozpatrzyć całe nasze pogranicze, bo z każdej strony jest ono narażone na ekspansję właścicielską sąsiadów. No może poza Słowakami :)

PS. Przepraszam za konieczne uproszczenia i skróty, tekst nie ma ambicji bycia artykułem naukowym, chciałam, aby był zrozumiały dla każdego co do ogólnych zasad działania obecnego systemu.
Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Irvandir

14-11-2011 [23:28] - Irvandir (niezweryfikowany) | Link:

...o to wczoraj mi chodziło. Odpisy podatkowe zamiast dotacji i likwidacja wszystkich po drodze instytucji dzielących fundusze. Właściwie stanowią one coś w rodzaju oscylografu, tylko tamten pomnażał pieniądze, a ten zabiera. A mnie niepokoi jeszcze, że p. Rostowski mówi o globalnym zbieraniu dodatkowych pieniędzy w formie takich składek i owakich podatków, ale o oszczędnościach tylko w wymiarze indywidualnym, tzn. to obywatel ma oszczędzać dla pana ministra, ale pan minister dla obywateli już nie.

Obrazek użytkownika eska

15-11-2011 [00:42] - eska | Link:

Bo ja powtarzam to w kółko, wszędzie gdzie się da, na spotkaniach, zebraniach, sympozjach - i nie dociera!
Jak dobrze spotkać kogoś, kto rozumie o co mi chodzi :)

Pozdrawiam serdecznie