Ostatnio szaloną furorę robi zdanie, iż "Konstytucje stosuje (ktoś) wprost". Ponieważ nie jestem prawnikiem z wykształcenia, to zastanawiam się, co to oznacza dla zwykłego (szarego) Kowalskiego? Kiedy słyszę panią Małgorzatę Gersdorf, byłą Prezes Sądu Najwyższego i Jej akolitów, to rozumiem to tak, że jeżeli w Konstytucji zapisane jest, że Jej kadencja trwa lat 6, to choćby raptem Ziemia stanęła w miejscu, to nic nie jest w stanie podważyć owej fundamentalnej zasady. Jasne.
Przypominam sobie sprawę p. Waldemara Deski, który na swojej ziemi wybudował domek (szopę), bez stosownych pozwoleń administracyjnych. Na ile kiedyś uważnie śledziłam te sprawę, to p. Deska przegrał w każdej kolejnej instancji sądowej. Pan Deska również odwoływał się wprost do Konsytuacji, do art. 64, który mówi, iż: "Każdy ma prawo do własności, innych praw majątkowych (...) podlegają (one) równej dla wszystkich ochronie prawnej (...) Własność może być ograniczona tylko w drodze ustawy i tylko w zakresie, w jakim nie narusza ona istoty prawa własności".
Sądy (zgodnoie z obowiązującym prawem) wywodziły na każdym etapie postępowania, iż pan Deska jest w błędzie i nie może stosować Konstytucji wprost, bo to właśnie ustawy regulują relacje pomiędzy prawem własności a zadaniami spoczywającymi na barkach administracji (przeważnie) samorządowej. Załóżmy, że p. Gersdorf ma rację, to czy to oznacza, iż pan Deska ma również rację? Czy też może racja pani Gersdorf jest "lepsiejsza" od racji pana Deski, a co za tym idzie są równi i równiejsi?
W związku z powyższym czy ja też mogę stosować Konstytucję wprost, ergo mogę postawić
"sławojkę" bez pozwolenia na swojej ziemi?
Jacek Wejroch, nieżyjący już polski scenarzysta filmowy (m.in. Giuseppe w Warszawie) pisarz i dziennikarz jest autorem zdania: "W dżungli praw rozkwitać może tylko prawo dżungli". Istny raj dla nadzwyczajnej kasty.
I na zakończenie, mój znajomy już trzeci miesiąc czeka na wyznaczenie pierwszego terminu rozprawy o zniesienie współwłasności. Kto by sobie jednak takimi bzdetami głowę zawracał, gdy trzeba bronić przywilejów, jak niepodległości.
Dorota Arciszewska-Mielewczyk
Poseł na Sejm RP
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5057
Elity nam się szczególnie nie udały i trzeba będzie zacząć brać to pod uwagę przy każdej próbie grzebania w prawie. To jest hańba, że tak zwani konstytucjonaliści niemal od początku wiedzą o niedomaganiach oraz błędach w konstytucji i nic z tym nie robią, nie alarmują. To pokazuje tylko w jakim stopniu zostało u nas w czasach komunizmu i przede wszystkim postkomunizmu zdegradowane szkolnictwo wyższe kierunkowe, a zwłaszcza nakierowane na cel podtrzymania funkcjonowania państwa. Jedyny cel jaki chyba pozostał, to upchać na wygodnych dobrze płatnych stołkach rodzinę oraz kolegów. Tych wszystkich profesorów, promotorów prac i dyplomów, którzy do tego przyłożyli łapy, zdegradowałbym ustawą tak samo jak Jaruzela. Byłaby to nie tylko sprawiedliwość dziejowa, ale przede wszystkim elementarna przyzwoitość wobec przeszłych oraz przyszłych pokoleń.