Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

List polskiego blogera do Naczelnego Rabina Polski

Krzysztof Pasierbiewicz, 21.03.2018



Jeden z wielu listów elektronicznych, jakimi zasypywał mnie i moich znajomych profesor-wiceprezydent Jan Woleński


Szanowny Panie Rabinie,

W związku z Pańską niedawną deklaracją, że Pan Rabin będzie reagował na antypolskie zarzuty wśród Żydów – vide: http://niezalezna.pl/220111-to-wazna-deklaracja-naczelnego-rabina-bedzie-reagowal-na-antypolskie-zarzuty-wsrod-zydow, zwracam się do Pana Rabina z uprzejmą prośbą w sprawie dotyczącej wiceprezydenta żydowskiego stowarzyszenia B’nai B’rith – Loża Polin (w latach 2007 – 2012), a zarazem emerytowanego profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego, filozofa, etyka, epistemologa i teoretyka prawdy,  - pana profesora Jana Woleńskiego.

Zacznę od tego, że na podstawie prywatnych opinii moich wieloletnich znajomych będących profesorami Uniwersytetu Jagiellońskiego, że tylko wymienię panią profesor Grażynę Skąpską oraz panów profesorów: Tomasza Gizberta Studnickiego, Zbigniewa Ćwiąkalskiego, Krzysztofa Pałeckiego, Piotra Sztompkę, - a także na podstawie licznych wypowiedzi publicznych profesorów UJ: Andrzeja Zolla i Jana Hartmana, - wyrobiłem sobie w przeszłości o panu profesorze Janie Woleńskim jak najlepsze zdanie, jako wielkiego formatu naukowcu, który dostąpił chyba wszystkich możliwych honorów w świecie nauki polskiej, jak choćby nad wyraz prestiżowe wyróżnienie nazywane polskim „Noblem Naukowym” oraz członkostwo: Polskiej Akademii Umiejętności, Towarzystwa Naukowego Warszawskiego, Polskiej Akademii Nauk oraz Institut International de Philosophie, łącznie z odznaczeniem pana profesora Woleńskiego Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Słowem przez wiele lat miałem pana profesora Woleńskiego za intelektualnego guru Wszechnicy Jagiellońskiej, a także autorytet krakowskich i warszawskich salonów naukowych. Panu profesorowi Woleńskiego dodawała także w moich oczach splendoru kilkuletnia wiceprezydentura Żydowskiego Stowarzyszenia B’nai B'rith w Rzeczypospolitej Polskiej.

Może sobie Pan Rabin tedy wyobrazić, jak wielkie było moje zdumienie, że tak wielce utytułowany luminarz nauki polskiej piastujący wiele funkcji honorowych, powodując się niewyszukanymi pobudkami i wątpliwymi metodami w felietonie pt. „Oddani prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa” – vide: https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1741524,1,oddani-prawdzie-i-sprawom-waznym-dla-polskiego-panstwa.read sięgnął po insynuacje w sprawie tak trzeciorzędnej jak polemizowanie na łamach renomowanego portalu POLITYKA.Pl ze mną, - szeregowym blogerem cyfrowych portali Forum Niezależnych Publicystów Salon24 oraz Nasze Blogi Niezależnej.pl, gdzie moje blogi odwiedzono zaledwie dziesięć milionów razy z niewielkim okładem – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/ oraz https://naszeblogi.pl/user/120/wpisy.
Niestety, pan profesor Woleński, a zarazem wiceprezydent Loży Polin, w wyżej wspomnianym felietonie potwierdził to, co napisał o nim pan doktor Piotr Gontarczyk z IPN-u, który jak widać wcale nie przesadził w recenzji koronnego dzieła pana profesora Woleńskiego „Lustracja jako zwierciadło”, którą to recenzję Gontarczyk zatytułował: "Słoma stercząca z butów Kadafiego. Rzecz o pożytkach z lektury lustracyjnych opusów prof. Jana Woleńskiego" (GLAUKOPIS Nr 28, a.d. 2013), gdzie dr Gontarczyk między innymi pisze cytuję:

„Sięganie po insynuacje i pomówienia – tak pod adresem poszczególnych osób, jak i całych zbiorowości – jest immanentną częścią „toków argumentacji” profesora Woleńskiego (…) „Lustracja, jako zwierciadło” autorstwa prof. Woleńskiego to objaw wyraźnej „degradacji statusu profesora uniwersyteckiego…”, koniec cytatu.

Zaś o tym, że doktor Gontarczyk napisał prawdę najlepiej świadczą styl i metody dezawuowania przez prof. Woleńskiego mojej osoby, a także poddawanie przez niego w wątpliwość pięknej karty niepodległościowej mojego Ojca Akowca, który wraz z żołnierzami Piątki Akowskiej, którą dowodził, organizował w czasie okupacji hitlerowskiej przerzut leków do niemieckiego obozu śmierci Auschwitz-Birkenau, ratując tym samym życie wielu Żydów więzionych w tej niemieckiej „fabryce śmierci”, o czym kanadyjska TV Niezależna Polonia zrobiła filmowy reportaż zatytułowany „Michał Pasierbiewicz - nieznany bohater II wojny światowej” – vide: https://www.youtube.com/watch?v=7lNT5JAmsT4&feature=youtu.be.
Bohaterska działalność Piątki Akowskiej dowodzonej przez mojego Ojca została udokumentowana w złożonym w Muzeum Narodowym Auschwitz-Birkenau oświadczeniu podwładnego mojego Taty będącego żołnierzem Jego Piątki Akowskiej, - pana Tadeusza Łagana – vide: Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau: Oświadczenia t.128, str. 1 – 6, 23 – 31, 35; sygn. Ośw. / Łagan / 3078, nr inw. 172902, Oświęcim, dn. 13.02.2013. A tu stosowny dokument Instytutu Pamięci Narodowej o działalności dywersyjnej mojego śp. Ojca Akowca w czasie okupacji hitlerowskiej – vide: https://katalog.bip.ipn…

Przykro mi to pisać, Panie Rabinie, ale to, co pan profesor Woleński uczynił celem zdeprecjonowania pięknej karty niepodległościowej mojego śp. Ojca Akowca zamęczonego przez Urząd Bezpieczeństwa w roku 1952, a także kompletnie dla mnie niezrozumiałe publiczne "rozgrzebywanie" biografii mojego Taty, a także pokrętne interpretowanie przez rzeczonego profesora wspomnianego wyżej oświadczenia podwładnego mojego Ojca moim zdaniem przekracza granice przyzwoitości. Zaś ocenę nieprzystającej nijak do etosu nauczyciela akademickiego i powagi tytułu profesora belwederskiego, a także funkcji wiceprezydenta Loży Polin, oraz butną nonszalancję, z jaką prof. Woleński pisze o mojej osobie, o mojej pracy zawodowej na uczelni, o moim życiu rodzinnym, o szczegółach z mojego życia prywatnego oraz o mojej działalności blogerskiej, - pozostawiam w gestii Pana Rabina.

Do oceny Pana Rabina pozostawiam także działalność profesora Woleńskiego, jako etyka, logika, teoretyka prawdy oraz filozofa języka, który w komentarzach dodanych do jego felietonu dokonuje paskudnej manipulacji pisząc, iż z zeznań podwładnego mojego Ojca znajdujących się w Archiwum Muzeum Narodowego Auschwitz-Birkenau nie wynika, że mój Ojciec Michał Pasierbiewicz przerzucał leki do obozu w Auschwitz, bo pan Łagan tego nie napisał w złożonym oświadczeniu. Ale pan profesor nie pisze już, że na samym początku pan Łagan oświadczył, iż dowódcą tej Piątki Akowskiej był mój Ojciec inż. Michał Pasierbiewicz. Czyli według logiki prof. Woleńskiego, dowódca Piątki Akowskiej, która organizowała przerzut leków do obozu w Auschwitz nie brał w udziału tych akcjach. Więc pytam Pana Rabina, czy tego rodzaju logika nie ośmiesza pana Jana Woleńskiego, jako nauczyciela akademickiego, profesora uniwersyteckiego i byłego wiceprezydenta żydowskiej Loży Polin?

Podam Panu Rabinowi inny przykład manipulacji prof. Woleńskiego, który w swoim felietonie wtrąca:
„Wygląda na to, że słowa p. Ziemkiewicza o głupich i chciwych żydowskich parchach są niewinne…”. Zaś kilka zdań dalej prof. Woleński pisze:
„Każdy, kto przeczytał mój felieton „Złote gody Marca 1968”, z łatwością zauważy, że (a) nie oczekuję od pp. Ziemkiewicza i Pasierbiewicza interwencji w sprawie antysemityzmu…”, koniec cytatu. Niby nic, a znaczy wiele, bo wielu mniej wyrobionych czytelników po przeczytaniu tego pokrętnego tekstu może błędnie zrozumieć, że to Krzysztof Pasierbiewicz, a nie Rafał Ziemkiewicz wypowiedział słowa o „głupich i chciwych żydowskich parchach z Nowego Yorku”. Tego typu „erystycznych sztuczek” można znaleźć w felietonie i komentarzach prof. Woleńskiego znacznie więcej.

Jeszcze innym przykładem manipulacji profesora Woleńskiego noszącej znamiona insynuacji jest jego stwierdzenie, że zostałem rzekomo przyjęty do pracy naukowej na AGH, gdyż, cytuję za prof. Woleńskim:
„Jest nawet zabawne, że protegowany sekretarza KU PZPR w AGH, laureat nagrody za uzyskanie stopnia dr otrzymanej w stanie wojennym (musiała być zaaprobowana przez komisarza wojskowego AGH), człek całkowicie bierny w latach 1981-1989 (ponoć strajkował po wprowadzeniu stanu wojennego, ale go nikt nie widział i walczył z ZOMOI, ale sam nie wie, gdzie i kiedy) selekcjonuje fakty na mój temat tak, jak to uczynił. I właśnie tacy ludzie przyczyniają się do zamulania przestrzeni publicznej w Polsce paraargumnentacyjnym smogiem…”, koniec cytatu.

Po pierwsze twierdzenie, że o przyjęciu mnie do pracy naukowej na AGH zadecydowała protekcja sekretarza KU PZPR jest wierutnym kłamstwem prof. Woleńskiego, a tę informację rzeczony profesor zaczerpnął (Sic!) z mojej powieści pt. „Magia namiętności” opublikowanej przez krakowskie Wydawnictwo ARCANA, powtarzam powieści beletrystycznej, której bohaterem jest mój imiennik, ale jego nazwisko ani raz w rzeczonej książce nie pada, - cytuję ten fragment mojej powieści:
„Krzysztof przypomniał sobie także, że w czasie studiów, na obozach AZS–u, zaznajomił się z magistrem wychowania fizycznego, który piastował funkcję sekretarza partii na jego uczelni. Ten autentyczny baron, a żeby było śmieszniej, przekonany komunista, często pomagał ludziom nie dbając kompletnie o doczesne sprawy. Krzysztof odgrzebał w pamięci, że jak wyjeżdżał do Stanów, pan baron dał mu grawerowane oczko do herbowego sygnetu, z prośbą, by je zawiózł jego bratu, który był w Chicago walczącym antykomunistą. Ci nawiedzeni bracia, choć się światopoglądowo spierali na zabój, kochali się jak na braci przystało, a Krzysztof polubił ich obu, gdyż byli, każdy na swój sposób, porządnymi ludźmi.
Na umówionym spotkaniu z baronem sekretarzem Krzysztof opowiedział otwarcie o swoich problemach. Chwyciło. Wystarczył jeden telefon, i dostał od ręki uczelniany etat. – Bardzo jestem panu magistrowi wdzięczny – podziękował zażenowany Krzysztof. – Ależ nie ma, za co, miło mi, że mogłem panu pomóc – odpowiedział sekretarz, a widząc, że Krzysztof zbiera się do wyjścia, dodał niby od niechcenia: – Nie chciałbym być natrętny, ale gdyby pan się kiedyś zdecydował zapisać do partii, to proszę wypełnić ten oto formularz. Krzysztof aż podskoczył na krześle obrażony propozycją. – Tylko żartowałem – wycofał się rakiem pojętny sekretarz i schował formularz do czerwonej teczki…
”, koniec cytatu.

Więc chyba Pan Rabin przyzna, że posłużenie się przez prof. Woleńskiego tym fragmentem z powieści beletrystycznej do oskarżenia mnie, że zostałem przyjęty do pracy na AGH na telefon sekretarza PZPR (o czym Woleński pisał dziesiątki razy w komentarzach dodawanych na moich blogach) świadczy o auto-kompromitacji profesora Woleńskiego. Ale to jeszcze nie koniec insynuacji pana profesora, który pisze o mnie w jednym z komentarzy: „laureat nagrody za uzyskanie stopnia dr otrzymanej w stanie wojennym, która musiała być zaaprobowana przez komisarza wojskowego AGH…”, koniec cytatu.

Otóż prawda jest taka, że doktorat obroniłem w roku 1980, kiedy jeszcze nikomu się o stanie wojennym nie śniło, - i w tym samym roku mój promotor prof. Janusz Kotlarczyk złożył wniosek o przyznanie mi indywidualnej nagrody I-go stopnia za działalność naukowo-badawczą. Ponieważ takie formalności trwają zwykle długo, nagrodę tę zatwierdzono w Ministerstwie już w stanie wojennym, a ja odebrałem ją z rąk Dziekana w roku 1982, jak zawsze w takich przypadkach na Radzie Wydziału, - i nie sądzę, by do tego była wówczas potrzebna opinia komisarza wojskowego AGH, jak sugeruje pokrętnie prof. Woleński, - czytaj: Krzysztof Pasierbiewicz współpracował z władzami wojskowymi stanu wojennego. Myślę, że Pan Rabin nie ma wątpliwości, co to tego, jak niegodnej manipulacji dokonał w tym przypadku etyk i teoretyk prawdy profesor Jan Woleński? Zaś to, co napisałem w wyjaśnieniu jest w każdej chwili do sprawdzenia w Dziekanacie Wydziału Geologicznego Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

Kolejna insynuacja skierowana pod moim adresem w rzeczonym felietonie przez prof. Woleńskiego to cytuję, za panem profesorem:
„człek (Pasierbiewicz) całkowicie bierny w latach 1981-1989 (ponoć strajkował po wprowadzeniu stanu wojennego, ale go nikt nie widział”)…”, koniec cytatu.
Nie wiem, skąd prof. Woleński wie, że nikt mnie nie widział na strajku, ale na szczęście żyją naoczni świadkowie mojego uczestnictwa w strajku czynnym Akademii Górniczo-Hutniczej po ogłoszeniu stanu wojennego, którzy są gotowi w razie potrzeby to poświadczyć, - a są to prof. Andrzej Paulo AGH, dr hab. Stanisław Witczak AGH oraz dr hab. Włodzimierz Mościcki AGH, z Wydziału Geologicznego AGH, z którymi razem strajkowałem. Więc znowu stawiam Panu Rabinowi otwarte pytanie. Jakiego typu człowiekiem trzeba być, żeby się posunąć do tak nikczemnego pomówienia?

Poza tym, w blogosferze są dziesiątki świadków czytających moje blogi, którzy wiedzą, że w ostatnich kilku latach prof. Jan Woleński prowadził na moich blogach uporczywy trolling noszący znamiona molestowania i w dodawanych przez niego idących w dziesiątki komentarzach w sposób niewybredny mnie ośmieszał, obrażał i szkalował, a ostatnio tak się rozzuchwalił, że uprawiał ten proceder podpisując swe komentarze imieniem i nazwiskiem.

Pan profesor Woleński przysyłał mi także pocztą elektroniczną antypolskie dowcipy o Żydach i Gojach, oto jeden z przykładów takiego listu – skan takiego listu zamieściłem w galerii fotografii, a oto treść jednego z tych listów, cytuję za profesorem Woleńskim:
„Wedle pewnego dowcipu żydowskiego są cztery kategorie ludzi uszeregowane wedle poziomu intelektualnego (głowa jest niżej rozumiana, jako przynajmniej w miarę rozwinięty intelekt):
Żyd z żydowską głową (top)
Goj z żydowską głową (poważna wartość)
Goj z gojowską głową (w porządku)
Żyd z gojowską głową (wybryk natury)


Ktoś może powiedzieć, żart jak żart, trzeba podejść do tego z humorem. Ja również tak uważam. Lecz mam do Pana Rabina pytanie. Co by było, gdybym ten sam żart wysłał w formie listu elektronicznego do profesora Jana Woleńskiego podmieniając „Goja” „Żydem”? podając go do wiadomości, jak to zrobił prof. Woleński, między innymi dwóch profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego.
 
Ale, co tam ja, pyłek marny, zaledwie nauczyciel akademicki AGH i szeregowy bloger. O tym, że profesor Jan Woleński jest utwierdzoną w poczuciu nietykalności personą ogarniętą manią wielkości najlepiej zaświadcza fakt, że na odbytym stosunkowo niedawno KONGRESIE KULTURY AKADEMICKIEJ na Uniwersytecie Jagiellońskim, prof. Woleński bezpardonowo zaatakował nawet ówczesną Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego panią Lenę Kolarską-Bobińską, o czym napisałem szczegółowo w cieszącym się w Internecie ogromną popularnością tekście pt. „Ministra Kolarka-Bobińska karci jagiellońskich jajogłowych” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/575693,ministra-kolarska-bobinska-karci-jagiellonskich-jajoglowych.

Na koniec pozwolę sobie powiedzieć, iż rzeczony profesor-wiceprezydent jest kimś w rodzaju „świętej krowy” polskiego środowiska naukowego, albo lepiej guru któremu, proszę mi wybaczyć kolokwializm, - „nikt się podskoczyć nie odważy”. Więc mam do Pana Rabina uprzejmą prośbę, żeby Pan Rabin był tak uprzejmy - byłego wiceprezydenta Żydowskiego Stowarzyszenia B’nai B'rith w Rzeczypospolitej Polskiej Jana Woleńskiego, stosownie do wagi sprawy zdyscyplinować.

Łączę wyrazy szacunku dla Pana Rabina, 

dr inż. Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki AGH, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)

Post Scriptum

Pan profesor Jan Woleński właśnie dodał na portalu POLITYKA.PL następujący komentarz, cytuję:
2018-03-23 09:24 | wolenski
Re:„Oddani prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa”
Pan Pasierbiewicz poinformował ludzkość o swoim liście:
https://www.salon24.pl/u/salonowcy/853427,list-polskiego-blogera-do-naczelnego-rabina-polski  
Przesłałem zainteresowanemu. Oto jego odpowiedź:
"Thanks
I do not respond to. Logs and the like.
I just ignore it
But it is very hurtful. Sorry
Szabat Szalom
”
[Dziękuję. Nie odpowiem. Ignoruję to. Wióry itp. Ale to przynosi ujmę [autorowi].
Szabat Shalom.]
Jan Woleński…”, koniec cytatu.

No i mamy kolejną manipulację profesora Jana Woleńskiego. Tym razem jest to intencjonalnie błędne i co tu dużo mówić intencjonalnie zafałszowane przetłumaczenie na język polski przez profesora Woleńskiego odpowiedzi Naczelnego Rabina Polski, co definitywnie profesora Woleńskiego kompromituje.

Mój komentarz:
Jeśli Naczelny Rabin Polski rzeczywiście tak odpowiedział profesorowi Woleńskiemu, to jaki jest koń, a właściwie, jakie są dwa konie, każdy widzi.

UWAGA! Komentarze zawierające wulgaryzmy i wypowiedzi o charakterze antysemickim będę kasował bez uprzedniego ostrzeżenia
 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 15012
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

22.03.2018 17:26

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na I jak? Dostał Pan odpowiedź

@Imć Waszeć
A ja nie wiem, czy Pan wie, że w światku filozoficznym panuje opinia, że Jan Woleński przez całe życie napisał tylko jedną jako tako znaną książkę noszącą tytuł "Filozoficzna szkoła lwowsko warszawska". Uznani filozofowie mówią także, iż ta książka prócz informacji kronikarskich nic nowego do filozofii nie wniosła. To wiekopomne dzieło można kupić za 10 zł - vide: https://tezeusz.pl/filoz…
Imć Waszeć

Dark Regis

22.03.2018 18:05

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na @Imć Waszeć

Nie wiem, ale bardzo możliwe ;)
Niech Pan spyta kiedyś przy okazji profesora, dlaczego napisał książkę o szkole L-W, a pominął milczeniem wybitnych matematyków polskich żydowskiego pochodzenia, którzy stworzyli podwaliny dla nowej rewolucyjnej koncepcji uprawiania matematyki (kategorie, toposy). To jest bardzo interesujące zagadnienie, z uwagi na pochodzenie rzeczonego. Jaki plan stał za takim właśnie przedstawieniem "obrazu" polskiej przedwojennej matematyki i matematyków? Czyżby chodziło o to, że Eilenbergowi się udało, ale w USA, zaś Leśniewskiemu nie i do tego w Polsce? Może to ma też jakiś związek z ostatnimi hiobowymi wieściami, które przedarły się do nas przypadkiem przez granice z dalekiego świata, gdy ruszyliśmy temat kamienic, gdzie okazało się, że żydzi dziesięciolecia dorabiali nam gombrowiczowską gębę wielkości spasionego wieprza?
Druga ciekawostka dotyczy tego, jak wybitny logik i filozof potrafił pogodzić koncepcję narodu wybranego, której broni zawzięcie także z użyciem sądów, z koncepcją świata pozbawionego Boga? Czyżbym czegoś tu nie rozumiał? Jak bowiem jest możliwe wybranie narodu nomen omen wybranego przez samego Boga, co daje mu podstawy do pogardzania wszelkim mniejszym ludzkim płazem, w tym Polakami, gdy jednocześnie istnienie tegoż gwaranta wyjątkowości jest tak arbitralnie zwalczane także metodami politycznymi? Czyżby jednak w moskiewskich "Protokołach Mędrców Syjonu" krył się jakiś tłusty okruch prawdy wielkości Manhattanu? Nie może być!! :]
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

22.03.2018 19:59

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na Nie wiem, ale bardzo możliwe

@Imć Waszeć
"Niech Pan spyta kiedyś przy okazji profesora..."
-------------------
Niezły dowcip.
Nie odpowiadam merytorycznie na Pańskie smakowite komentarze, bo nie jestem ani filozofem ani matematykiem. Ale dziękuję za te perełki i pozdrawiam serdecznie.
Imć Waszeć

Dark Regis

22.03.2018 22:36

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na @Imć Waszeć

Nie szkodzi. Doceniam nawet samą próbę zrozumienia zagadnienia, bo leży ono u podstaw całego paradygmatu współczesnej nauki, a więc do prostych nie należy. Chciałbym to kiedyś tu wyłożyć tak krok po kroku, lecz nie zarejestrowałem jeszcze tego cudownego błysku, wielkiego wybuchu, który towarzyszy odkryciu i który pozwala w sposób swobodny dobierać słowa do wyrażenia myśli. Chwilowo barierą pozostaje więc język matematyki oraz logiki (także informatyki i fizyki, gdy chodzi o ilustracje). Cóż z tego, że nazwę mereologię poronionym projektem, skoro w uzasadnieniu musiałbym przedstawić swój pogląd za pomocą jeszcze bardziej skomplikowanych słów i pojęć. Już tu kiedyś o tym mówiłem i sygnalizowałem problem na blogu "Janko Walski": http://naszeblogi.pl/485…
Problem leży w języku, a w zasadzie w statyczności języka matematyki. Matematyka opisuje stan, a nie proces tworzenia, skupia się na wyniku obliczenia nie zaś na szansie jego realnego przeprowadzenia. Do dziś nie uznaje się twierdzeń dowiedzionych za pomocą komputera, bo ręczne sprawdzenie ich poprawności nie wchodzi w grę. Dotarliśmy tu do ściany. David Bohm był pierwszym, który postulował zdynamizowanie języka fizyki. Niektórzy postulują to w przypadku matematyki. Dynamizacja wprost prowadzi do modalności, którą rozumiemy jako niemożność skonsumowania założenia o monotoniczności wnioskowań w logice. Na przeszkodzi stoi zarówno złożoność obliczeniowa, jak i nieadekwatność podejść globalnych (np. aksjomatyzacja).
Nie można traktować relacji należenia do zbioru (ogólniej do obiektu) i tak samo relacji zawierania się zbiorów (obiektów) jako relacji poprawnie zdefiniowanych globalnie. Globalne definicje, które dotyczyłyby wszystkich elementów wszystkich zbiorów czy nawet klas w całej dostępnej matematyce są błędne. Z tego samego powodu błędne jest podejście mereologiczne. Można je definiować jedynie lokalnie w ramach konkretnego toposu i dopiero po zdefiniowaniu wewnętrznego języka logiki (Mitchella-Benabou). Zresztą topos rzuciłem tu też trochę na wyrost, bo tak naprawdę system ten może być nieco ogólniejszy (próba oparcia nowych "toposów" na arytmetyce w miejsce logiki). Arytmetyka w gruncie rzeczy też (mówiłem to z kolei w kontekście różnych metod sumowalności szeregów liczbowych, z różnymi rodzajami "wygładzeń" lub "uzbieżnień"). W ten sposób zarówno konkretna logika, arytmetyka jak i konkretna teoria mnogości zostaje encapsulowana wewnątrz kompletnego systemu matematycznego (może on się znacznie różnić od podejścia klasycznego).
Przykładem najjaskrawiej pokazującym konieczność innego podejścia są paradoksy oraz... fraktale. Relacja należenia punktu do fraktala, to jest niezwykle śliska kwestia, bowiem najczęściej wymaga wielogodzinnego obliczenia za pomocą komputera. Obliczenie takie mogłoby trwać nawet całą wieczność, a i tak nie zdążylibyśmy się dowiedzieć, czy dany punkt należy do fraktala, czy nie.
Imć Waszeć

Dark Regis

23.03.2018 01:37

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na @Imć Waszeć

Tę właśnie ideę w alarmistycznych tonach próbował przekazać światu matematycznemu Gregory Chaitin. Świat matematyczny uczynił go zgorzkniałym człowiekiem, co widać wyraźnie w filmie z serii "Bliżej prawdy" (Robert Lawrence Kuhn): https://www.youtube.com/… .
Odrzucono go tam, bo nie trafił jeszcze we właściwy moment. Nie była jeszcze tak rozwinięta informatyka i modele w kosmologii, jak jest dziś. Proszę zauważyć jak to się wszystko przeplata: Goedel, Kołmogorow, Markow, Henkin, Bernays, Church i setki innych. Samymi nazwiskami można tu wytapetować dużą aulę. Od logik, w tym nieklasycznych, przez analizę, topologię, teorię liczb, kombinatorykę, algebrę, geometrię, po teorię miary, rachunek prawdopodobieństwa, aż do złożoności obliczeniowej i modeli obliczeń. Całe spektrum, które objąć jakąś klamrą potrafi jedynie teoria kategorii. Zresztą to się właśnie dzieje na naszych oczach. Słyszał Pan o językach programowania funkcyjnego (funkcjonalnego)? Haskell, Clojure, Scala, Erlang... monady, funktory, algebry, i koalgebry. To jest właśnie to. Jest już nawet język programowania w logice modalnej. Np. język Tempura wymyślony przez Bena Moszkowskiego: https://pdfs.semanticsch…
Ale wróćmy do głównego nurtu. Słynny Roger Penrose wyraził to wprost - w matematyce mamy do czynienia z zagadnieniami nieobliczalnymi, tzn. nieobejmowalnymi maszyną Turinga. Badał przypadki parkietaży nieokresowych (tilings) oraz fraktale takie jak żuk Mandelbrota (ten facet też pochodzi z Polski). Nieobliczalność zagadnień podziału na części wymusza wprowadzenie innego rozumienia stosunku części do całości, czyli elementu/podzbioru do zbioru. Pewne obliczenia na gruncie matematyki się nie kończą i nie dają żadnej użytecznej odpowiedzi, bowiem nie ma w arytmetyce Peano możliwości zdefiniowania warunku stopu (funkcja "3x+1", hipoteza Collatza). Poza problemami z wielością modeli arytmetyki i brakiem modelu standardowego w logice pierwszego rzędu, w tym z problemem rekurencji, to jest najpoważniejszy kryzys aksjomatyki.
W przypadku fraktali naturalnym sposobem patrzenia na stosunek części do całości jest samopodobieństwo. Trudno jest tam wybrać jakiś dowolny zbiór punktów i wnioskować coś o nich w oderwaniu od procesu tworzenia samego fraktala. Dziś wiadomo, że fraktale są w matematyce wszędzie, np. gdy "rysujemy" zbiór zer pewnej rodziny zwykłych wielomianów, to dostajemy to (Littlewood polynomials): https://arxiv.org/pdf/15… Odkrycie tego zwierza było możliwe tylko za pomocą komputera. John Littlewood, to jeden ze słynnych przegranych w wyścigu o dowód hipotezy Riemanna. Nikt jeszcze nie wygrał, zaś John Nash postradał zmysły ("Piękny umysł").
No i na koniec p-adyczność. Przymierzam się do opublikowania na ten temat artykułu, ale cały czas lewituję w okolicach matematyki 3- i 4-roku. Bez solidnej "rozgrzewki" to po prostu nie pójdzie.
Imć Waszeć

Dark Regis

23.03.2018 00:31

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na Tę właśnie ideę w

Jeszcze tylko jedna uwaga. Na blogu "Janko Walski" podawałem przykład struktury, która jest toposem, a w której role punktów grają podzbiory. Są to G-Sets (G-zbiory), czyli zwykłe zbiory, na których działa pewna grupa G permutując punkty. Najczęściej skończona lub dyskretna, ale ja tam pokazałem przykład działania ciągłej grupy Liego. Każdy zwykły punkt należy więc do jakiejś orbity działania grupy G. Ten podzbiór ma właśnie cechy "punktu".
Próbowałem jakoś tę ideę wyrazić w artykułach o geometrii Euklidesa, ale nie wiem, czy mi się to udało. Gdybym chciał to lepiej zilustrować, to musiałbym przejść do modelu płaszczyzny hiperbolicznej i omówić grupy Fuchsa, tyle tylko, że tam rolę zwykłych pęków linii prostych, za pomocą których konstruowałem płaszczyznę rzutową, grają różne pęki linii geodezyjnych. Te pęki mogą być eliptyczne, paraboliczne lub hiperboliczne, co prowadzi do izometrii eliptycznych, parabolicznych i hiperbolicznych. Trzy w jednym. A dalej znów możemy to upchać w jakąś ilorazową geometrię i w efekcie wpadamy we fraktal - fraktalne uniwersum struktur geometrycznych. Dzieje się tak dlatego, że na aksjomatyce Euklidesa dokonaliśmy kastracji jednego z ważnych aksjomatów (piątego), a to doprowadziło do takich szokujących skutków, jak w przypadku teorii mnogości odrzucenie aksjomatu wyboru. Tak to się właśnie odbywa. Poza tym to jest po prostu piękne, a do tego ma pewien związek z postulowaną zmianą w języku: https://arxiv.org/pdf/13…
Mamy tu niemal geodezję matematyki ;) Bardzo podobnym zagadnieniem, które wiąże już ten temat konkretnie z p-adycznością, są drzewa Bruchat-Titsa. Z tych różnych drzew tworzą się sieci/parkietaże w ten sposób jak ze słów "abbcabccaaaabc" tworzą się prostsze słowa, gdy wprowadzimy jakąś regułę, np. że wielokrotne parzyste powtórzenie tego samego symbolu znika. W przypadku ogólniejszym niż hiperboliczny dysk, można jeszcze zahaczyć o uogólnienie pojęcia rozmaitości, które zwie się orbifolds (od orbity grupy i manifold = rozmaitość) i dopiero uzbrojeni w ten arsenał pojęć możemy szturmować najnowsze koncepcje kosmologiczne, w tym teorie strun, M-bran, czy poprawianie modelu standardowego cząstek. Tylko tyle i aż tyle. Jak już mówiłem - język i to wcale nie płaski. Może nawet kiedyś wyjaśni to tajemnicę DNA.
No i właśnie gdzieś na styku jest to, czego szukam. W nieco podobny sposób jak G-zbiory zachowują się fraktale. Tutaj jednak nie mamy do czynienia z orbitami działania jakiejś konkretnej grupy, a przynajmniej nie wprost (w jednej z książek o teorii chaosu, wprowadzono pojęcie grupy renormalizacji i wymiaru dziwnego atraktora; coś jak na tym obrazku: https://pl.wikipedia.org… ), lecz konkretnie podziałem fraktala na bloki (żuk Mandelbrota) ze względu na własności podzielności liczby opisującej okres orbity punktów z tego bloku. Festiwal p-adyczności. Znów patrzymy na zbiór liczb naturalnych z perspektywy "boskiej" ;)
Domyślny avatar

zbieracz śmieci

22.03.2018 17:28

Prof.Woleński opisał obiad niedzielny u pasierbiewicza opierają się na opowieści jego żony która ten obiad przygotowała.Udział brali w tym obiedzie ,pasierbiewicz ,jego żona ,żony syn i w roli głównej kotlet schabowy .Gdy kotlety zostały podane ,pasierbiewicz miarką centymetrową dokonywał obmiaru kotleta swego i pasierba sprawdzając czy pasierbowi mama nie dała większego.
Na ostatnim spotkaniu autor zebranym wyjaśniał co to jest balanga,czytał z kartki ,długo.monotonnie,nudą wiało a reszta co ich wymienił z rozpaczą w oczach czekała końca,długo czekali.
Na zakończenie powiedział,kochani ja cały rok jestem w świecie dalekim ale zawsze czas dla Jastarni znajdę i przybędę choćby z Marsa.
Jest i zdjęcie autora gdy przybywa na plażę -czemodam z tektury i plecak typu mieszok czerwonoarmisty.
PS.Ten czemodam to model Legnica-1945 w niezmienionej postaci produkowany w Legnicy do ostatniej przez sowietów ale w różnych rozmiarach ,te najmniejsze i błyszczące to dla oficerów gdy ruszali w miasto lub z wizytą.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

22.03.2018 20:04

Dodane przez zbieracz śmieci w odpowiedzi na Prof.Woleński opisał obiad

@zbieracz śmieci
No to już wiem, kto się kryje za nickiem @znieracz śmieci. Doskonałym nickiem zresztą.
Domyślny avatar

xena2012

22.03.2018 17:52

Dowpisu z 17:09........Zamiast złośliwego przytyku wobec mnie wypadaloby raczej w spokojnym komentarzu odpowiedzieć.Nie każdy studiował w Krakowie,nie każdy zna pprof.Woleńskiego przynajmniej z dokonań,nie każdy jest w wieku Pana czy owego profesora i w temacie tamtych lat. Doprawdy żałuję,że umieściłam na tym blogu swoje pytania o źródło konfliktu nie spodziewajac sie tak grubiańskiego potraktowania.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

22.03.2018 20:06

Dodane przez xena2012 w odpowiedzi na Dowpisu z 17:09.......

@xena2012
"Doprawdy żałuję, że umieściłam na tym blogu swoje pytania..."
---------------------
Więc daję Pani rozgrzeszenie bez spowiedzi, bo żal za grzechy mi wystarcza.
paparazzi

paparazzi

24.03.2018 00:14

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na @xena2012

Waćpan chamem jesteś.
fatamorgan

fatamorgan

23.03.2018 16:26

@Echo24 @ALL
Jest odpowiedz na Pana list.
Więcej informacji tutaj:
https://www.salon24.pl/u…
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

23.03.2018 19:12

Dodane przez fatamorgan w odpowiedzi na @Echo24   @ALL

@fatamorgan
"@fatamorgan
"@Echo24
Jest odpowiedz na Pana list.
Więcej informacji tutaj:
https://www.salon24.pl/u…...";
-----------------------
Wszedłem na Pański blog i przeczytałem Pańską notkę. I co ja widzę? 407 wejść i zero komentarzy.
Więc z łaski swojej proszę mnie nie rozśmieszać, Panie Fatamorganie
PS
Trochę mi Pana żal, Panie fatamorganie, ale widziały gały, co w komentarzu pisały!
fatamorgan

fatamorgan

24.03.2018 20:47

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na @fatamorgan

Panie Doktorze (Sic!)
Maluje Pan obraz jedynie 407 wejść i zero komentarzy dla mojej publikacji.
Faktyczny obraz tej mojej publikacji, jest jednak zupełnie inny i tak oto wygląda:
Odpowiedz "Krakowskiego Rabina" na list otwarty Naczelnego Blogera Polski
Dział: Kultura
1387 odsłon i 18 komentarzy
Co przecież każdy może bardzo łatwo sprawdzić - klikając na ten oto link:
https://www.salon24.pl/u…
Nie jest Panu wstyd tak zmyślać?

Stronicowanie

  • Pierwsza strona
  • Poprzednia strona
  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
Krzysztof Pasierbiewicz
Nazwa bloga:
Echo24
Zawód:
Emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta niezależny, autor, tenisista, narciarz, człowiek wolny
Miasto:
Kraków

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 593
Liczba wyświetleń: 12,555,493
Liczba komentarzy: 30,114

Ostatnie wpisy blogera

  • Niedorżnięta wataha
  • List otwarty do prof. Pawła Śpiewaka
  • A jednak miałem nosa pisząc, że mi nie po drodze z PiS-em

Moje ostatnie komentarze

  • Pamięta Pan jeszcze? - vide: https://raskolnikow2.fil… Serdeczności!
  • @Autor & @ALL   ---   W wolnej chwili zapraszam do lektury - vide: https://www.salon24.pl/u…
  • Jacy akademicy, takie uniwersytety - czytaj: https://www.salon24.pl/u…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Nieznane oblicze Witolda Gadowskiego
  • Kraków olał post-komuszą subkulturę TVN-u
  • Pytanie prawicowego blogera do posłanki Scheuring-Wielgus

Ostatnio komentowane

  • Alina@Warszawa, Niestety owo PROSTACTWO (skupione wokół Tuska) wróciło do władzy. Że to niewyobrażalne "prostactwo" nie trzeba nikogo przekonywać - kto inny mógłby przyswoić i używać 8* w przestrzeni publicznej do…
  • Beskidzki Góral, Tego platfusa przejrzałem na wylot. Hedonista, wlazłby do doopy, każdemu za kilka kliknięć i marzy o zerżnięciu na boku głupiej dziewoi.
  • keram, Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma !!! Z uporem maniaka  część z nas nie potrafi się zadowolić tym czym dysponujemy , tym co mamy, lecz natychmiast przechodzi do natarcia. …

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności