Ostatnia emisja „Studio Polska” (03.02.18) była chyba najciekawszą w swojej historii. Nareszcie można było usłyszeć na dobrym poziomie dyskusję i nareszcie spotkaliśmy się z odwagą i rzeczowością argumentów z naszej strony. Nareszcie obydwie strony: polska i izraelska zaczynają konkretyzować swoje stanowiska i nareszcie sytuacja staje się bardziej klarowna. Pozostało jeszcze jedno: zdefiniowanie co to jest antysemityzm, ponieważ na podstawie tego niejasnego pojęcia w III RP wytaczano ludziom procesy i gnębiono wielu Polaków. Problem jest w tym, że tak „zinterpretowane” pojęcie antysemityzmu zablokowało nam badania naukowe i nie jesteśmy w stanie rzeczowo dyskutować z oskarżeniami Grossa. Państwo prawa czegoś podobnego dopuszczać nie może.
Wydanie „Studio Polska” z jeszcze innego powodu było wyjątkowe – ukazało polską krótkowzroczność oraz dowód, że polskiej narracji nadal trudno jest wyjść poza granice swojego kraju. Owszem podnoszono tego tupu postulaty, ale czuło się, że budziły one jakiś wewnętrzny opór, żeby nie powiedzieć kompleksy. Nadal wolimy krzyczeć do siebie i trwać w naiwnym przekonaniu, że ktoś nas usłyszy i ktoś nas zrozumie – bo przecież mamy rację, a prawda jest po naszej stronie! Wyczyny TVP w ostatnich dniach mogą zdenerwować nawet anioła. Cały dzień wyliczała nam ilu uratowaliśmy Żydów. Panowie, to niewłaściwy adres. Te programy są świetne, ale na Zachodzie. Milczeniem został też przyjęty kolejny apel mecenasa Stefana Hambury, przypominający, że niedaleko Bramy Brandenburskiej mamy polską nieruchomość, że trzeba ją wykorzystać i tam przenieść muzeum Ulmów, że należy tam zamieścić informacje na temat polskiej martyrologii i wysokość reparacji itd. Ale to nie koniec, na sali zaczęto podnosić uwagi, że to kultura decyduje o wszystkim. Ten najważniejszy postulat wybrzmiewa w Polsce od wielu lat, niestety rozbija się on ciągle z taką samą niemocą o ścianę. To wyraźny brak wyobraźni i słabość polityczna, która jest wykorzystywana w walce politycznej przez naszych przeciwników.
I teraz najważniejsze. Znaleźliśmy się w momencie, który zadecyduje o naszej przyszłości, jakości naszego paszportu i możliwości rozwojowych. To my zadecydujemy czy będzie on okresem, w którym „zaczną się rodzić mądre dzieci”, czy też skażemy je na kolejny etap wygnania i tułaczki po świecie? Decyzja zapadnie w Warszawie.
Na jakim jesteśmy więc etapie? Niestety, wychodzi na to, że obydwie strony zatrzymały się w martwym miejscu i zapętliły w swoistym węźle gordyjskim. Polacy nie mogą się cofnąć, ba, muszą udowodnić kłamstwo, a wszyscy ci, którzy popierają stanowisko żydowskie zorientowali się, że kontynuowanie sporu oznacza utratę tego wszystkiego, co przez lata pielęgnowali w Polsce. Wiedzą już, że od tej pory Żydzi nie będą traktowani w sposób wyjątkowy, lecz na równi ze wszystkimi. Stracił sens masowy ich przyjazd do Polski, straciło sens szkalowanie Polaków, a nawet domaganie się od nas słynnych 65 miliardów dolarów odszkodowania. I właśnie to mimo woli stało się przedmiotem sporu, który rozlewa się na cały świat. Natomiast zdławienie energii wyrosłej na krzywdzie siłą nie będzie służyła nikomu. I aż dziw bierze, że Żydzi, którzy tak głośno podnoszą wielowiekową współobecność z Polakami sądzili, że Polacy są aż tak głupi iż nie zauważą kiedy zajmą miejsce po wymordowanej polskiej inteligencji, że nie zauważą iż Polis jest dopełnieniem w Polsce zachodniej propagandy oraz że zgodzą się na każda dyskryminację? To coś niesamowitego. Na to pytanie dlaczego tak jest, może odpowiedzieć jedynie Huntington i Koneczny. Pytaniem otwartym pozostaje: co zrobi strona żydowska?
Budowanie przyszłego ładu światowego na takich podstawach nie budzi żadnych dobrych skojarzeń.
I na koniec prośba do pani dr Magdaleny Ogórek: proszę nie kończyć programu z akcentem na sensację. Mamy jej wystarczająca dużo na co dzień. Dziękuję.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5540
W wolnych chwilach słucham ambient.To działa! Pozdrawiam
A hucpa, którą łatwo rozpoznali niepiśmienni Majowie? Bo mają "mózg brzuszny" czyli słuchają się jelit (angielskie zakrzyknięcie "Guts!"), co po polsku lud kolokwialnie wyraża, że na czyjś widok mu się "bebechy wywracają". Ale już na kolejny żydowski wynalazek - hasbarę - Majowie są głusi... Ale - gdy tylko dostaną darmowe smartfony - nim się pokapują, będą poddawani ogłupianiu, bo "skręt kiszek" na tym poziomie tak natychmiastowo nie ostrzega.
Obecnie nadarzyła się ku temu wyjątkowa okazja i z tej okazji musimy skorzystać. Jeżeli tego nie zrobimy zostaniemy durniami po wsze czasy.
Skręt kiszek to my mamy, ale w dużej mierze z własnej winy. Milczenie nie zawsze jest złotem. Pozdrawiam
Na razie nie mogę spełnić Pańskiej prośby (dot. Liścia), ale, gdy już uporam się ze swoją terminową pracą, chętnie i z ciekawości skonfrontuję pisane z granym. Nigdy czegoś posobnego nie robiłem.
Proszę sobie wyobrazić ten tekst podawany na osobnych kartkach w następującej formie. Tło strony WWW ukazuje park jesienią, obok wspomnianego klonu jest ławeczka bez oparcia, na której siedzi odwrócona plecami pochylona postać. Obok ławki wśród liści poniewierają się kartki. Z boku jest stylizowany na klonowy liść przycisk "Start". W momencie kliknięcia na ten liść intro zostaje zastąpione głównym utworem techniką "fade-out fade-in", wiatr porywa kilka liści i jedną z kartek, która przykleja się do ekranu. Na kartce początkowo widać jakieś japońskie znaki sugerujące wiersz haiku, które płynnie przechodzą w tekst pierwszego fragmentu. Z czasem z boku wyłania się kolejny liść "Dalej". Po przeczytaniu tekstu i kliknięciu liścia, w podobny sposób otrzymujemy kolejne fragmenty. Po ostatnim zapada zmrok, zapala się parkowa latarnia, która po kilku mignięciach przygasa, postać z ławki w tym czasie znika i wtedy latarnia gaśnie na dobre. Można przechodzić do innych stron.
Chyba byłoby to trochę lepsze niż telewizyjna reklama prania bez namaczania, nieprawdaż? :)))
Zaraz wyjaśnię, skąd ta japońszczyzna. Nie wiem czy zetknął się Pan z malarstwem japońskim, a zwłaszcza z dwiema wyjątkowymi technikami malarskimi. Zapożyczoną z Chin monochromatyczną lecz nie koniecznie czarno-białą techniką sumi-e albo inaczej suiboku-ga. Oto przykład tego powiązania: https://kellygirl1.devia…
Oraz kolorową ukiyo-e, co oznacza "obrazy płynącego świata".
Mówiąc o haiku na kartce myślę o pierwszej technice (są one ze sobą powiązane w sztuce japońskiej), zaś w scenie w parku myślę właśnie o obrazie wykonanym tą drugą.
Skąd wziął się ten pomysł? Dawno temu szukając jakiejś gry dla dzieci trafiłem na stronę wydawcy gier IGG. Były tam generalnie gry sieciowe MMO z bardzo prostą "japońską" grafiką, z których nie lały się hektolitry krwi i nie ganiały stada diabłów. Jedna z gier Zu-Online przykuła moją uwagę niepospolitym wystrojem, którego część stanowiły ekrany ładowania właśnie wykonane podobną techniką do ukiyo-e ale raczej chińską. Pamiętam, że zacząłem kolekcjonować te obrazy - były po prostu niesamowite, jakby pojawiający się ze szkicu obraz na białym tle. Gra już niestety nie działa, ale w necie być może pozostały jeszcze niektóre obrazy.
Tu jest o tej grze: https://www.youtube.com/…
Proszę Pana, to są bardzo ważne zdania. Ale jeszcze ważniejsze jest, aby Polacy do cholery wreszcie uwierzyli, ze ich przodkowie dopracowali się takiego poziomu kultury, który można nazwać cywilizacją. I jeżeli będziemy wychodzili z takiego założenie (tu potrzebna jest wspólna zgoda i jednoznaczne rozumienie pojęć), to prędzej, czy później zostanie uznana nasza niezależność. A wszystkie Powstania i ponad wiekowy opór potraktowany jako fakt dokonany na tej drodze. Na tej drodze była II RP, ale ją wspólnie rozstrzelano. Dziś mamy większe szanse, ale nie mamy elit, ani ludzi z tamtej epoki. Pozdrawiam
To atak pogaństwa na chrześcijaństwo.