Skończyła się dyskusja – każda krytyka ostatnich poczynań PiS kończy się w ten sam sposób. Wielu ludzi ogarnęła histeria znana mi dotychczas jedynie z rynków finansowych -zamiast logicznego myślenia pobożne życzenia, nadzieja i zaciśnięte kciuki (niczym przed kolekturą Lotto). Nie sposób przemówić ludziom do rozsądku – a wystarczy przecież chwilę pomyśleć. Narracja „obiecująca”(element socjotechniki) większość konstytucyjną jest pusta – tylko nikt tego nie zauważa lub boi się głośno krzyknąć „król jest nagi!”.

Zacznijmy zatem od początku-pozostawiam poniższe spostrzeżenia do przemyślenia, gdy głowa już ochłonie, a rozum będzie gotowy spojrzeć prawdzie w oczy.
Nie ma żadnej gwarancji
Nie ma absolutnie żadnej gwarancji, iż PiS uzyska poparcie dające większość konstytucyjną. Jest to tylko i wyłącznie myślenie życzeniowe. Oparte tylko i wyłącznie na przypuszczeniu, że dobre sondaże PiS będą rosły w nieskończoność. Ktokolwiek mówi, że gramy o większość konstytucyjną wyraża jedynie swoje życzenie. Nie są znane mi żadne mechanizmy ani prawa społeczne pozwalające myśleć o większości konstytucyjnej inaczej, jak myślimy o przewidywaniu pogody na przyszły tydzień. Dla ułatwienia wywodu załóżmy jednak, że taką większość PiS osiąga...
Więcej poparcia ale mniej PiSu
Nawet jeśli udałoby się uzyskać taką większość, pozostaje odpowiedzieć sobie na pytanie, cóż by ona nam dała? Proszę bowiem zauważyć, iż owa mityczna „większość konstytucyjna”, ma być uzyskana nie na drodze radykalizacji PiSu, a odwrotnie, na drodze kompromisów i wygładzania linii. Jeśli zatem wprowadzane są zmiany i zawierane kompromisy to siłą rzeczy zmienia się i PiS oraz jego stanowisko. Można zatem wyobrazić sobie sytuację, iż PiS dzięki łagodzeniu linii przyciąga nowy elektorat i uzyskuje większość konstytucyjną, ale na skutek kompromisów linia i program PiSu ulega już takiej zmianie w kierunku centrum, iż żadne z radykalnych zmian programowych nie mogą zostać wprowadzone, gdyż inaczej oznaczałyby odpływ umiarkowanego elektoratu. Klasyczna kwadratura koła – nie można zjeść ciastka i nadal je mieć.Tymczasem orędownicy narracji „większości konstytucyjnej” próbują nam(i sobie) wmówić, że PiS nadal będzie PiSem, gdy przestanie być radykalny i przyciągnie centrum. Nie. To będzie już nieco inna partia z innym, okrojonym w drodze kompromisu programem. W czarnym scenariuszu możemy sobie wyobrazić typową partię centrum (jak PO/UW), pod nazwą „PiS”, która uzyska większość konstytucyjną(!). Czy oto nam chodzi?
Większość nietrwała, oparta na kruchym sojuszu
Pokładanie nadziei w „większości konstytucyjnej” ma kolejną, słabą stronę. Większość ta ma być oparta na sojuszu z środowiskiem min. Gowina(który zbiera liberalne odpady po PO/N) oraz prezydenta Dudy. Nawet jeśli obóz prawicowy uzyska większość, to PiS wcale nie musi mieć możliwości realizowania swych postulatów. Środowisko min.Gowina lub prezydenta Dudy może szantażować PiS. Jest to więc sojusz oparty na bardzo kruchych podstawach który nadal nic nie gwarantuje.
Po co PiSowi większość konstytucyjna?
Warto zadać sobie też pytanie, do czego potrzebna jest PiSowi mityczna „większość konstytucyjna”? Do zmiany konstytucji? Cóż takiego można zapisać w konstytucji? Zakaz istnienia opozycji? 100letnie rządy PiSu? Wszystkie zmiany, absolutnie wszystkie zmiany z którymi szedł do wyborów PiS można zrealizować już teraz. PiS ma wszystko co potrzeba – większość w parlamencie oraz prezydenta. Problem w tym, że prezydent nie chce podpisywać wszystkich ustaw PiS ponieważ jest przeciwny „jednowładztwu partyjnemu”. Problemem nie jest brak większości konstytucyjnej tylko prezydent, stawiający PiS warunki.
Zagadka dla ludzi z IQ>75
Na koniec zupełny rarytas, obnażający fałsz narracji o mitycznej „większości konstytucyjnej”. Skoro prezydent z radością przyjął zmiany w rządzie, a zmiany te według propagandystów narracji o „większości konstytucyjnej” mają dać ową większość, to pozostaje zadać sobie pytanie: Czy prezydent jest niespełna rozumu popierając takie zmiany? :)
Proszę bowiem zauważyć, że posiadanie większości konstytucyjnej daje PiSowi możliwość ODRZUCANIA prezydenckich wet! Zatem w takiej sytuacji prezydent straciłby całą swoją władzę, wykorzystywaną obecnie do trzymania PiS w klinczu. Żeby było śmieszniej – to właśnie zwolennicy prezydenta lansują tezę o „większości konstytucyjnej”. Skoro dziś prezydent walczy z „jednowładztwem partyjnym” PiSu, to czy odda mu całą władzę...aby właśnie jednopartyjne układ zaistniał trwale? Gdzie tu logika?
Istnieją dwa możliwe wytłumaczenia tej sytuacji. Albo prezydent nie wie, że jego weta byłyby odrzucane(w co wątpię) albo prezydent doskonale wie, że żadnej większości konstytucyjnej nie będzie...a narracja o większości konstytucyjnej to bajka dla naiwnych, aby nie zadawali pytań tylko ślepo popierali zmiany i maszerowali.
Najwyższy czas się obudzić. Nie wiem co robi PiS i nie będę snuł spiskowych teorii – na to jest za wcześnie. Wiem jednak, bo to widać, czego NIE robi i na co prezydent się NIE zgodzi(na oddanie władzy). Toczy się jakaś gra i choć nie rozumiemy jej, to przynajmniej odrzućmy fałsz jaki toczony jest nam do głów. Ktoś próbuje nas urabiać narracją o „większości konstytucyjnej”.
Ksawery Meta-Kowalski