
Dwa dni temu TVP pokazała reportaż z wizyty premiera w Mlekovicie. Przeciwnicy PiS-u od razu złapali wiatr w żagle. Gospodarska wizyta jak za czasów Gierka. Propaganda rodem z PRL-u. Takie komentarze pojawiły się tutaj na Salonie. I nie tylko na Salonie.
Pojawia się więc pytanie, czy TVP robi dobrze, pokazując takie reportaże? Bo faktycznie, muszę przyznać, że reportaż z Mlekovity raził. W trakcie oglądania pojawiał się dyskomfort. I skojarzenia z PRL-em gdzieś tam się odzywały w podświadomości.
Pewnie się powtarzam, bo pisałem już o tym niejednokrotnie przy różnych okazjach. Otóż u nas w Polsce ciągle mamy nierównowagę medialną. Media lewicowo-liberalne nadal dominują. Wynika to z tego, że komunizm zniszczył prywatny kapitał. I paradoksalnie (a może wcale nie paradoksalnie), po upadku komunizmu, dostęp do kapitału mieli tylko postkomuniści. A do założenia stacji telewizyjnej, czy też czasopisma potrzebne są pieniądze. I tak powstały prywatne stacje telewizyjne i prywatne czasopisma. Ponieważ dostęp do pieniędzy mieli postkomuniści (w międzyczasie w dużej części przeobrażeni w liberałów), to oczywistą jest sprawą, że media które powstawały miały lewicowo-liberalny charakter. Późniejsze zdominowanie rynku medialnego przez kapitał zachodni a szczególnie niemiecki, nie zmieniło charakteru mediów. A wręcz utrwaliło, ich lewicowo-liberalną orientację.
Jeżeli ktoś uważa, że jest inaczej, to proponuję następujący test. Proszę zapytać człowieka, który nie interesuje się polityką (tacy też istnieją a na dodatek jest ich więcej niż tych co polityką się interesują) aby wymienił dwa albo trzy tytuły prasowe, szczególnie tygodniki. I co usłyszymy? W 99% procentach przypadków, usłyszymy następujące odpowiedzi – Polityka, Wprost, Newsweek. Te tytuły utrwaliły się w pamięci społecznej. Inne prawicowe, dopiero się utrwalają. I trochę jeszcze czasu zajmie zanim się utrwalą na tyle, aby dorównać tamtym. Taki sam test w przypadku stacji telewizyjnych da następujące odpowiedzi – TVN, Polsat … . No i czasami ktoś wymieni telewizję Trwam, ale rzadko. Żeby nie było niedomówień. Mówię o ludziach, którzy polityką się nie interesują. A tych jest większość. I oni decydują o tym, kto wybory wygrywa a kto przegrywa. Bo elektorat ‘polityczny’ generalnie jest stały w swoich sympatiach i antypatiach politycznych.
I drugi test. Będąc w kiosku z prasą proszę zwrócić uwagę, jakie czasopisma się rzucają w oczy, gdy do tego kiosku wchodzimy. Oczywiście nie mam na myśli prasy o modzie i samochodach. Otóż, to co się rzuca w oczy, niemalże w każdym kiosku to te same tytuły, o których wspomniałem wcześniej. Aby znaleźć inne, konserwatywno-prawicowe, trzeba się dobrze rozejrzeć.
I tak to wygląda. Bój o świadomość Polaków ciągle trwa. Środowiska lewicowo-liberalne nie odpuszczają. Z kolei TVP jest telewizją publiczną. I z tej racji powinna być bezstronna. Ale media prawico-konserwatywne ciągle są ‘na dorobku. Toteż siłą rzeczy TVP musi wypełniać istniejącą lukę. I chwalić rząd, który TVN i Polsat krytykują bez pardonu.
No tak, ale można chwalić tak aby nie dawać pretekstu. Tak aby nie było skojarzeń z PRL-em, Gierkiem i tamtą propagandą. Myślę, że równie dobrze a może nawet lepiej, można było pokazać, Mlekovitę, prosperujące przedsiębiorstwo prywatne, bez premiera. Rozumiem, że chodziło o to, aby pokazać, że premier i rząd wspierają polską produkcję. Ale skojarzenia z ‘reżimową propagandą’ ciągle funkcjonują. I na takie pułapki trzeba uważać.
Państwo i rząd nie są od prowadzenia działalności gospodarczej. Państwo i rząd są od tworzenia regulacji prawnych i wprowadzania mechanizmów ekonomicznych. Takich, aby Polakom opłacało się zakładać i rozwijać przedsiębiorstwa. Gdyby pokazać premiera, jak to robi i nad tym pracuje, nie byłoby skojarzeń z propagandą rodem z PRL-u.
Ponieważ mózgotłuki z opozycji, a właściwie ich szczątki, są nadal totalni, stąd będą zawsze mówili nie i negowali wszystko co dobre. Nie dajmy się przygłupom produkować. Ignorujmy ich, albo pośmiejmy się z nich - bo cyrkowcy lub kabareciarze z nich totalni !
Nie chodzi o to, że przeszkadzają. Chodzi o to, że je wykorzystują.
Zgadzam się z Panem w 100%, tylko dlatego, że więcej nie można. Teraz pokażę Panu, jak zablokować komentarze pod pańskim wpisem. Zadam dokładnie to samo pytanie co Pan. Co należy zrobić, aby Polakom opłacało się zakładać i rozwijać przedsiębiorstwa? Założymy się, że nikt nie odpowie, włącznie z Panem, a nawet jak ktokolwiek odpowie,to źle?
Przecież napisałem a pan zacytował. Czego pan ode mnie oczekuje? Szczegółowych rozwiązań? Nie cierpię na mania grandiosa i nie twierdzę, że na wszystkim się znam. Toteż trudno żebym przedstawiał szczegółowe rozwiązania. Choć jeżeli chodzi o żeglugę to mogę. Ale to specyficzny temat i nie wiem czy by pana zainteresował. Gdyby jednak, to polecam dyskusję (z moim udziałem) pod notką 'Na koniec roku o morzu ...' Tam jest o szczegółowych rozwiązaniach (w żegludze).
Nie ma jednej najważniejszej sprawy. Ale jak pan bardzo chce, to powiem :) Najważniejsze jest to, aby przedsiębiorca z prowadzenia swojego przedsiębiorstwa mógł utrzymać siebie i swoją rodzinę. To jest najważniejsze. Jeżeli nie utrzyma się z prowadzenia przedsiębiorstwa to go zamknie i tyle. A sprawy szczegółowe? Powiem o żegludze. Podatek tonażowy, opłaty rejestrowe i klasyfikacyjne, składki na ubezpieczenia socjalne - takie jak pod wygodnymi banderami. Wtedy polskim armatorom (i nie tylko polskim) będzie się opłacało eksploatować statki pod polską banderą. Czyli pod polską marką.
Niestety nie ma Pan racji i jest tylko jeden jedyny warunek, który musi być spełniony: „…aby przedsiębiorca z prowadzenia swojego przedsiębiorstwa mógł utrzymać siebie i swoją rodzinę! Niestety nie są to podatki, jakiekolwiek opłaty, czy składki na jakiekolwiek ubezpieczenia. Najważniejszy jest zbyt na produkowane towary czy usługi!!!
W tym momencie zapewne jakaś mądrala wyskoczy ze stwierdzeniem, że przecież to oczywista oczywistość i nikt nawet nie bierze tego pod uwagę. Wyłączymy więc te wszystkie mądrale pytając dalej: Co należy zrobić ( w tym przypadku co rządzący muszą zrobić), aby ten zbyt zagwarantować. I żeby była jasność, nie chodzi o jakiekolwiek zamówienia publiczno- rządowe.
Założymy się, że znowu wszyscy będą siedzieć cichuteńko, jak mysz pod skuterkiem teściowej?
Najważniejszy jest zbyt. Eureka! W takim razie ja powiem. Najważniejsza jest podaż! Co z tego, że będzie zbyt jak nie będzie podaży. Bo przy istniejących regulacjach prawnych przedsiębiorcy nie będzie się opłacało produkować (lub dostarczać usługi). I co wtedy? Btw. cen nie można podnosić w sposób nieograniczony, bo zdolność nabywcza odbiorców towarów i usług też ma swoje ograniczenia. To tak trochę pół żartem pół serio.
Podpowiem Panu. Problem ten już dawno rozwiązali zarówno Keynes jak i Friedman, wcześniej Georg Friedrich Knapp i Michał Kalecki. Teraz wystarczy tylko napisać, gdzie te rozwiązania wprowadzono w praktyce z pozytywnym oczywiście skutkiem i ma Pan rozwiązany problem. Obawiam się jednak, że nie wie Pan gdzie, ponieważ wcześniej udowodnił Pan, że nie wie jak. Zapewniam jednocześnie, że kilka osób na tym portalu zna odpowiedź na obydwa pytania. Szkoda, że Pan do nich nie należy, bo mogłaby wywiązać się interesująca i pouczająca dyskusja.
Z punktu widzenia producenta nie podaż, bo producent nie chce podobnego do swojego towaru na rynku.
Popyt, czyli zapotrzebowanie na towar, go interesuje, najbardziej
Chodzi o podaż w sensie możliwości jej realizacji. Co z tego, że producent nie chce 'podobnego do swojego' towaru na rynku. Kiedy istniejące regulacje prawne uniemożliwiają mu produkcję swojego towaru, czy też dostarczanie swoich usług. Co ma miejsce choćby w żegludze.
Na przykład poprzez obniżenie opłat dla miejscowych armatorów.
Wie Pan, w ten sposób można uczynić Elbląg najbardziej obleganym, przez statki o Tc do 4,5 metra miejscem w Europie, jeśli cały naród składać się będzie na darmową obsługę.
Dobrej nazwy użyłem. Jeżeli chodzi o gospodarkę państwo jest również w grze. Tworząc regulacje prawne w której przedsiębiorstwa funkcjonują. Czy nam się podoba interwencjonizm czy też nie, on istnieje. W takiej czy innej formie. I zwiększa lub zmniejsza koszty produkcji (i usług). Cena na rynku nie jest 'z gumy'. Toteż koszty mogą 'zabić' podaż. Po prostu nie będzie się opłacało produkować. Piekarz nie będzie piekł chleba, jeżeli do pieczenia będzie musiał dopłacać. Komuna z ekonomią była na bakier. Ale na tyle kumała, że domiarami można wykończyć prywaciarzy. I wykańczała.
I nie tylko Polaków. Właśnie oglądam na Kino TV "Wojnę Imperiów". Dowódca rzymskiego legionu John Cusak walczył z chińskim strażnikiem Jedwabnego Szlaku: Jackie Chanem. Nędzna komedia, ale bardzo propagandowa. Zaprzyjaźnili się właśnie.
Nie oglądałem Korony Królów, ale merytorycznie Kurski musi być lepszy od Hollywood. Propagandowo wątpię.
Telewizja państwowa powinna być bezstronna. Kropka. Żadne tłumaczenia nie pomogą. Nie musi wypełniać luki po mediach prawicowo-konserwatywnych (i nie wypełnia). Nie ma chwalić rządu, a ganić opozycji – ma informować. A jest właśnie taką gierkowską szczekaczką.
Zabawne, że po obu stronach barykady myślenie jest identyczne: tubylec ma być idiotą, któremu na okrągło tłucze się do głowy, kto jest dobry, a kto zły. Jedni w jedną, drudzy w drugą stronę. Tubylec ma obowiązkowo nie rozumieć, nie myśleć – ma wierzyć. Sączy się mu emocje, a odmawia wiedzy i prawa do samodzielnego zrozumienia. Media „narodowe” tym się różnią od reszty, że są w tych działaniach prymitywniejsze. Nawet nie potrafią unikać skojarzeń z pierwowzorem.
Państwowe media należy zlikwidować. Zarówno „targowica”, jak i „patrioci” udowodnili ponad wszelką wątpliwość szkodliwość ich istnienia.
Już wcześniej pisałem, że określenie 'tubylec' razi mnie, bo uwłacza Polakom. Ale mam też pytanie. Według kogo ten tubylec ma być idiotą. Co to za siły tajemne tak uważają? Może by pan sprecyzował?
- kto nie z nami, ten przeciw nam
- najważniejsze są kadry, nasze kadry (Lenin)
- potrzebni mierni, bierni, ale wierni
- rząd rządzi, a nieomylna partia (jedyna przewodniczka narodu) kieruje
i kilka innych takich fundamentalnych zasad ustrojowych, z których wynikło przejęcie mediów publicznych, prokuratury, TK, sądów przy bezceremonialnym łamaniu konstytucji.
To co się dzieje teraz to mały pikuś w porównaniu do tego co było z propagandą za rządów Platformy. Tylko, że tamta propaganda nie rzucała się w oczy bo wtedy wszyscy dęli w tę samą tubę, zarówno tvp jak i tvn i polsat. Dzisiaj jest kontrast, tvp chwali a tvn i polsat krytykują. I dlatego to 'chwalenie' rzuca się w oczy
Bzdury: gdybyś Pan żył w PRL, to byś nie widział różnicy pomiędzy tamtą propagandą, a obecną w tzw."narodowych" mediach. I jeszcze kilka innych rzeczy, o których wcześniej wspomniałem także byś Pan nie odróżniał, jeśli chodzi o metody, z tym, co było w PRL.I jeszcze jedna bzdura: za poprzedniej władzy nie było żadnych pro opozycyjnych mediów? Chyba,że Pan ich wówczas nie oglądał i nie czytał.
TVN i Polsat mają prawie połowę rynku medialnego, drugą połowę ma TVP. Za czasów PO wszystkie te trzy stacje chwaliły rząd a krytykowały opozycję (czyli PiS). TV Trwam owszem była krytyczna wobec rządu. Ale to była sytuacja trzech na jednego. To było normalne? Nie mówiąc o tym, że te trzy stacje razem (TVP, TVN, Polsat) mają wielokrotnie większą oglądalność niż TV Trwam.
Proszę pana, uważam Polaków za myślących ludzi. Wszystkich, niezależnie od poglądów politycznych jakie wyznają i niezależnie od tego czy zgadzam się z tymi poglądami, czy też nie. Problem jest w tym, że ludzie nie uczestniczą osobiście w wydarzeniach politycznych (przynajmniej nie we wszystkich) ale dowiadują się o nich na podstawie informacji jakie media przekazują. I na podstawie tych informacji wyrabiają sobie o tych wydarzeniach opinię. Różne media przekazują różne informacje. Nie bez powodu, istnieje takie pojęcie jak tygodnik opiniotwórczy czy tez gazeta opiniotwórcza. To samo dotyczy telewizji. A może jeszcze bardziej telewizji niż czasopism.
Informacje lub brak informacji medialnych może wpływać na opinie publiczną, ale tylko częściowo. Ludzie (opinia publiczna) wyrabia sobie zdanie o sytuacji w kraju i działaniach polityków na podstawie faktów. a nie tylko komentarzy dziennikarskich. Ja osobiście i wielu moich znajomych staramy się poznawać opinie nie tylko przekazywane przez media jednej opcji i dopiero wtedy wyrabiam sobie zdanie na dany temat. I niestety, ale stale wychodzi, że media reżimowe i im podobne albo zatajają pewne informacje, albo je przeinaczają i zawsze, przy każdej okazji wmawiają swoim czytelnikom czy telewidzom, że media z przeciwnej opcji kłamią i są na usługach obcego kapitału dążąc do zniszczenia, a przynajmniej zaszkodzenia Polsce. A czy Pan - jeśli zna media z opcji przeciwnej, niż Pańska - widzi tyle hejtu w tych mediach, ile jest go w tych prorządowych? Czy to jest w porządku?