Bożonarodzeniowe szczęście wystrugane z lipowego klocka

Na Boże Narodzenie 2017, dedykowane Julce, mojej ukochanej jedynaczce

Ilustracja muzyczna: https://www.youtube.com/watch?v=ZY_KzdwhN4Q

Przed kilku laty, w południowej porze, zmęczony niemiłosiernym lipcowym upałem przycupnąłem przy statuetce Piotra Skrzyneckiego, u wejścia do ażurowo przeszklonej kawiarenki Vis-à-vis w Krakowie. Chciałem, jak zwykle pogadać chwilę z kolegami o niczym, co się jeszcze zdarza jedynie w Stołecznym Królewskim Mieście Krakowie, gdzie pośpiech poniża. Chcąc ugasić pragnienie zamówiłem zamaszyście duże piwo, a gdy dopijałem duszkiem ostatni łyk poczułem, że świat się dziwnie kołysze. Chyba się trochę wstawiłem – oznajmiłem kumplom, a oni mi poradzili, żebym poszedł pod Ratusz, bo tam jest ludowy kiermasz, gdzie stary góral za darmo częstuje kwaśnicą.

Gdy odnalazłem góralskiego dobroczyńcę i spytałem o kwaśnicę, mocno nagrzany gazda mruknął: „zupy juz nimom, ale kupcie se panie sopke” i zaczął grzebać w parcianym worku. „Paccie ino panie jako pikna, som jom wystrugołem z lipowego klocka” – zachwalał gazda. „No, co pan? Przecież nie będę w lipcu szopki kupował” – powiedziałem na odczepkę, ale gazda nie odpuszczał: „Nie załujcie panie dutków, bo to je sopka zacarowana”. A ile za nią chcecie gazdo? – spytałem dla hecy. „Trzy stowki za niom kciołem, dyć dlo wos kwaśnicy nie było, to wom na dwie stowki spusce” – kusił gazda. Dzień był piękny, piwo szumiało w głowie, obudziła się we mnie polska ułańska natura, więc pomyślałem, że żyje się raz i kupiłem szopkę, którą gazda zawinął w gazetę i związał konopnym sznurkiem. W drodze do domu piwo mi z głowy wywietrzało, a ja mruczałem do siebie pod nosem: „Oj! Głupi stary capie! Nie dość, że ci się w taki skwar piwa zachciało to jeszcze dałeś się cwanemu góralowi na dwie stówy wyrolować”. Zaś po powrocie do domu upchnąłem nierozpakowaną szopkę w pawlaczu, by mi nie przypominała mojego frajerstwa.  

Aż nadeszło Boże Narodzenie i jak co roku choinkę kupiłem. Pora ubrać to drzewko - pomyślałem i przystawiłem krzesło do pawlacza, skąd wyjąłem przedwojenne pudło po butach od Baty przewiązane wstążką. Usiadłem w fotelu, rozwiązałem kokardkę i delikatnie uniosłem tekturowe wieczko. Czegóż tam nie było?! Na wierzchu leżał szpic, który Tata, co roku uroczyście nabijał na czubek jodłowej choinki. Był też kolorowy łańcuch, który kiedyś własnoręcznie babcia posklejała. Ozdobny krzyżyk ze szklanych paciorków nanizanych na jedwabną nitkę przechowany w rodzinie od kilku pokoleń. Porcelanowe krasnale w czerwonych czapeczkach, koszyczki z poziomkami i kiście winogron. A także niezdarnie sklejone aniołki, które przed laty wycięliśmy z bratem z celofanu i pająki, srebrzysto-złote warkocze anielskich włosów, wyleniały pajac od wuja, co zginął w Katyniu, i kilka barwnych bombek polukrowanych obficie błyszczącym brokatem...  Długo się wpatrywałem w rodzinne pamiątki biorąc każdą z osobna do ręki delikatnie, jak ksiądz hostię w czasie podniesienia, bo sobie uświadomiłem, że największym moim skarbem jest to pożółkłe pudełko, w którym zamknęło moje szczęśliwe dzieciństwo, ów szczęsny czas, kiedy byliśmy szczęśliwi, jak już nigdy potem, gdy w roku 1952 tatę za AK wykończyła ubecja.   

Kiedy kończyłem ubierać choinkę przypomniałem sobie o szopce, którą w lecie od starego górala kupiłem. Wygrzebałem ją tedy z pawlacza, rozpakowałem i postawiłem pod choinką po omacku, bo w międzyczasie zapadł ciemny grudniowy wieczór. A jak zapaliłem choinkowe lampki stał się cud grudniowej nocy przedświątecznej, bowiem w blasku kolorowych kinkiecików zobaczyłem, jakie cacko kupiłem od starego gazdy. Od rozświetlonej szopki biło ciepło, jakie zapamiętałem z dzieciństwa, gdy w naszym starym domu, co rano, Mama rozpalała piec. I zdało mi się, że ją widzę, jak zagląda w ciemnawą czeluść paleniska, gdzie pod warstwą popiołu tli się jeszcze kilka blado pomarańczowych węgielków, a ona wygrzebuje z dna wiadra wyszczerbioną szuflą bryłki węgla układając je ostrożnie na wystygłym ruszcie i przymyka żeliwne żebrowane drzwiczki dmuchając wprawnie w palenisko, aż wygasłe ogarki ożyją i rozbłyśnie pierwszy nieśmiały płomyk. I raptem piec złapał cug i jęzory złotawych płomieni wystrzeliły w górę oblizując szamotowe cegły. Wydawało mi się, że znów się przytulam do fajansowych kafli wsłuchując się w melodię buzującego ognia. Uwielbiałem ten odgłos, bo dawał mi poczucie bezpiecznego domu i beztroskiego dzieciństwa. Zdało mi się, że znów czuję dziś już zapomniane atłasowe ciepło kaflowego pieca.  

Porzuciwszy wspomnienia przyjrzałem się baczniej wyrzeźbionej przez starego gazdę szopce i dopiero wtedy zrozumiałem, że ten góral mówił prawdę, iż to szopka zaczarowana. Taka była piękna! W żłobku wymoszczonym sianem spał na boczku Juzusik przykryty wykrochmaloną pierzynką w błękitne bławatki, pyzaty, rumiany, widać, że szczęśliwy i bezpieczny. Spał z zamkniętymi oczkami tak smacznie, iż mi się zdawało, że słyszę jego cichy oddech. Przy żłobku czuwali Józef i Maryja. On, zafrasowany o los rodziny wspierał o brzeg kołyski spracowane dłonie, zaś Ona, chabrowooka, odziana w karminową suknię ze złotymi lamówkami pochylała się nad synkiem osłaniając Go od grudniowego chłodu ażurowym welonem ze śnieżnobiałej koronki. Gdy tak siedziałem wpatrzony w czarodziejką szopkę zdało mi się, że słyszę dobiegające z Nieba słowa staropolskiej kolędy: „Pójdźmy wszyscy do stajenki, do Jezusa i Panienki, powitajmy Maleńkiego i Maryję Matkę Jego…”. I wtedy dostrzegłem wyrzeźbione przez starego gazdę zwierzątka, które przydreptały do jezusowego żłobka. Uszatego osiołka, łaciate cielątko, wełnianą owieczkę, burka merdającego ogonkiem i śnieżnobiałą gąskę. I tylko pomyśleć, że te wszystkie cuda gazda wyczarował z kawałka lipowego drewna, w idealnej harmonii i porządku, bez jednego zbędnego ruchu dłuta. I znów, wpatrując się w to góralskie arcydzieło znalazłem się w naszym rodzinnym domu, w którym przed Świętami pachniało cynamonem i rodzinnym szczęściem, a przed Wigilią na rozgrzanej do czerwoności blasze kuchennego pieca dochodził postny barszcz na suszonych borowikach, w szabaśniku skwierczał świąteczny indor, starszy brat mielił mak, Tata w ucierał masę na tort, którą mu ukradkiem podkradałem paluchem z makutry, a Mama skrobała w pośpiechu karpie dając każdemu z domowników po łusce na szczęście. Znów powrócił rok 1951. Po wigilijnej kolacji Mama z Tatą wstali od świątecznego stołu, zasiedli do naszego Steinwaya i podgrywając cichutko na cztery ręce zaintonowali kolędę, która mi się wryła w duszę: „Lulajże Jezuniu, moja Perełko, lulaj ulubione me Pieścidełko. Lulajże Jezuniu, lulaj, że lulaj, a ty go matulu w płaczu utulaj”. Nie wiedzieliśmy wtedy, iż była to nasza ostatnia Wigilia z Tatą. Mama odeszła kilka tak później, bo pękło jest serce. Tak Kochała Tatę.

Dziś rano kupiłem choinkę i obowiązkowo umieściłem pod nią moją czarodziejską szopką, której nie oddałbym za żadne skarby świata, bo ilekroć na nią patrzę znów jestem z Mamą i Tatą w naszym starym domu wypełnionym rodzinnym szczęściem, - czego wszystkim Państwu, bez wyjątku na te święta życzę.

Niech Wam się Anioły przyśnią!

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)  
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika wilniuk

22-12-2017 [19:08] - wilniuk | Link:

Panie Krzysztofie, dziękuję za ten piękny, wzruszający i nostalgiczny tekst,  miałem w tym roku nie stawiać choinki ale gdy poczytałem... łza się w oku zaszkliła - idę, ustawię, ozdobię a wtedy i mnie się przypomni RODZINNE SZCZĘŚCIE lat młodości.    Serdeczne świąteczne pozdrowienia ! 

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

22-12-2017 [19:46] - Krzysztof Pasie... | Link:

@wilniuk

To ja Panu dziękuję za przepiękny komentarz! Dobrze, że napisałem ten tekst, bo nikt nie powinien zostać na Boże Narodzenie bez choinki. Wielką radość mi Pan sprawił wiadomością, że Pana zmobilizowałem i tak sobie myślę, że choćby tylko dla Pana warto było napisać tę opowieść. Życzę Panu wszystkiego, co najpiękniejsze i najradośniejsze na te Święta, w które będę o Panu bardzo ciepło myślał.

Obrazek użytkownika ExWroclawianin

22-12-2017 [22:46] - ExWroclawianin | Link:

22-12-2017 [21:55] - ExWroclawianin | Link: Panie Krzysztofie,

Panie Krzysztofie,
By w magiczna noc te swieta
poczuc laske niepojeta,
ktora zsyla Jezus maly
wsrod Aniolow oraz chwaly.
Tego trzeba zyczyc szczerze,
wytrwac w lasce oraz wierze,
Niech Dzieciatko wiec zagosci,
Posrod zwyklej codziennosci

Z okazji Swiat Bozego Narodzenia oraz nadchodzacego Nowego 2018 Roku zycze nieustannej Bozej Obecnosci oraz duzo ZDROWIA tudziez WIECEJ pozytywnej energii w panskiej blogerskiej tworczosci dla dobra Polski i Polakow. Musimy postawic na zjednoczenie a nie dzielenie Polakow. Bo tam gdzie dwoch sie kloci zawsze trzeci (w naszej sytuacji OBCY) wygrywa. 
Pozdrawiam z New Jersey, USA
Ex-Wroclawianin

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

22-12-2017 [23:27] - Krzysztof Pasie... | Link:

@ExWrocławianin

"tudziez WIECEJ pozytywnej energii w panskiej blogerskiej tworczosci dla dobra Polski i Polakow. Musimy postawic na zjednoczenie a nie dzielenie Polakow. Bo tam gdzie dwoch sie kloci zawsze trzeci (w naszej sytuacji OBCY) wygrywa..."
-------------------------------------------------
Czasem potrzeba trochę konstruktywnej krytyki pod adresem "naszych", bo to wzbudza czujność polityczną. Przedwczoraj byłem na na opłatku w krakowskim Wydawnictwie Arcana. W windzie spotkałem pana Profesora Andrzeja Nowaka z Wydziału Historycznego Uniwersytetu Jagiellońskiego , który mi powiedział, że czyta z uwagą moje teksty, które jak się wyraził: "są ważne dla Polski bo zmuszają do myślenia". I tego będę się trzymał.

Dziękuję za piękny komentarz, a także życzenia, które odwzajemniam z nawiązką i jak zawsze ciepło i serdecznie pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz

Obrazek użytkownika gracz ogame

24-12-2017 [04:08] - gracz ogame | Link:

Życzę wszystkim Świąt bez polityki.

:)

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

24-12-2017 [10:40] - Krzysztof Pasie... | Link:

@gracz ogame

Oj! Potrzeba nam było takich życzeń! Dziękujemy!

Wszystkiego Najlepszego!