Niemcy to nasz problem

 

 
Zorientowani w historii upadku III Rzeszy wiedzą, że to nie jest mój tytuł.
Tak, to tytuł książki ministra skarbu Henry Morgenthau Jr. w rządzie F.D. Roosvelta wydanej w październiku 1945 roku przez wydawnictwo Harper & Brothers. A podtytuł brzmiał – "Plan dla Niemiec".
Współgrał z tym plan innego bliskiego współpracownika prezydenta Stanów Zjednoczonych, Theodore N. Kaufamana – Gremany Must Perish. Czyli – Niemcy muszą umrzeć.
 
To nie były takie sobie teoretyczno – filozoficzno – socjologiczne rozważania zwycięzcach aliantów. To były konkretne projekty, które popierali najwięksi wówczas na świecie: prezydent USA F.D. Roosvelt i przywódca Wielkiej Brytanii Winston Churchill.
 
I chcieli to wcielić w życie.
Niemcy, jako państwo miały zniknąć na zawsze, a ludność niemiecka w przeważającej większości miała zostać wysterylizowana, tak, aby już nigdy Niemcy się nie rodzili. By zniknęli ze świata.
Miało to zająć tylko 2 miesiące, a dokonać zadania miało 20 tysięcy doktorów.
 
Lecz o tym będzie dalej...
 
*****
 
Obserwuję od dłuższego czasu wypowiedzi pani kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Dwa lata temu, w 2015, wbrew zdrowemu rozsądkowi, ba całemu rozumowi i wyobraźni, zrobiła niewybaczalny błąd, na dodatek bezczelny i arogancki i pełen typowej prusackiej buty: zaprosiła do swojego kraju muzułmańskich emigrantów. Każdą dowolną ilość i osiągających granice Niemiec – nowego raju, również w każdy dowolny sposób. Mimo, że przecież Niemcy z żadnym muzułmańskim krajem nie graniczą.
Oczywiście gra pozorów, jak w 1939 domaganie się korytarza do Gdańska, musi być zachowana, więc to nachalne pozyskiwanie imigrantów odbywa się pod szlachetnym pretekstem pomocy uchodźcom z Syrii, dewastowanej wieloletnią, krwawą wojną. Biedni syryjscy uchodźcy spokojnie szukali schronienia w ościennych państwach – Turcji, Libanie, czy Jordania. Tam postanowili przeczekać krwawą łąźnię w swoim ojczystym kraju, by, gdy wreszcie nastanie pokój, powrócić do swoich domów. Tak, jak chyba chce każdy człowiek, każda rodzina.
Oni wcale nie przyjęli z zachwytem serdecznego zaproszenia kanclerz Merkel, bo przecież wracać do domu z Niemiec będzie znacznie trudniej i kosztowniej niż z Libanu, czy Turcji.
Lecz na hasło rzucone w świat przez kobietę, która ma tak ogromną władzę, że nie nadąża za nią z rozumem, natychmiast uaktywniły się miliony ludzi z pozaeuropejskich, afrykańskich i azjatyckich biednych państw, dziwnym trafem zdecydowanie muzułmańskich, którzy postanowili odpowiedzieć na apel dobrej kobiety, prawdziwej Frau i do tych Niemiec podążyć.
 
Jak wspomniałem, Niemcy z cierpiącą Syrią nie graniczą. Nawet z Turcją, czy Libanem. I do Afryki i Azji też jest kawał drogi.
Z najbliższego punktu Turcji do granicy Niemiec, to ponad 2000 kilometrów. Kawał drogi. I podążając najkrótszą trasą trzeba przejść przez Bułgarię, Serbię, Węgry, Austrię.
Czy szanowna pani kanclerz konsultowała z tymi państwami, lub chociaż tylko zawiadomiła o spodziewanym przepływie rzeszy ludzi do Niemiec? Gdzież tam! To poniżej godności klasycznego Prusaka przejmować się takimi nieistotnymi drobiazgami.
 
Wszyscy widzieliśmy co działo się potem. Żywa rzeka ludzi przetaczająca się przez Europę. W zdecydowanej większości młodzi mężczyźni. W zdecydowanej większości muzułmanie z innych krajów, a nie z Syrii.
Na apel odpowiedzieli nie ci, którzy byli w największej potrzebie – biedacy, wielodzietne rodziny, po islamsku upodlane kobiety. Wprost przeciwnie – młodociane osiłki, dobrze ubrani, każdy z telefonem komórkowym w ręku. A jak się wkrótce dowiedzieliśmy, łączyło ich jedno, niechęć do pracy, idea życia na socjalu, wszczynanie awantur, molestowanie kobiet i w żadnym wypadku chęć przystosowania się i zaakceptowania reguł życia w ewentualnej nowej ojczyźnie.
 
Jest już ponad milion tych nowych imigrantów, którzy odpowiedzieli na apel Merkel i przybyli do Niemiec. Przybyli, dewastują już prawie całą Europę i tworzą problemy, jakich nie było.
I wszystko, jak się wydaje i jak zapewne będzie wkrótce historycznie interpretowane, przez kaprys jednej niemieckiej kobiety z komunistyczną przeszłością. Jakie to proste i poczciwe – Niemcy znowu dali się omamić jednemu człowiekowi i w imię szczytnych ideałów narobili bigosu na starym kontynencie. Identycznie, jak osiemdziesiąt lat temu dali się omamić Adolfowi Hitlerowi.
Biedacy dają się zahipnotyzować. I tak, jak za szalonym zbrodniarzem Adolfem, tak teraz za upartą i arogancką Angelą, podążają jak szczury na dźwięk zaczarowanego fletu w Hameln.
Tylko, że to nieprawda.
Sam jeden Hitler, czy sama jedna Merkel, bez wsparcia Niemców nic nie znaczą. To wspólny niemiecki umysł powoduje, że regularnie powtarzają się klęski i nieszczęścia, przez które cierpią miliony ludzi, praktycznie całej Europy.
Zasadniczo z dwóch powodów:
         - Niemcy ze swoim poczuciem wyższości, syndromem Übermenscha, są święcie przekonani, że panowanie nad całym kontynentem należy się im, jak małpie banan. Jeszcze bardziej niż komuniści Lenina. Oni wiedzą, jak Ordnung muss sein, jak wygląda prawdziwy porządek świata. I tylko oni są zdolni do tego, by taki cel osiągnąć. Pozostali – Francuzi, czy Holendrzy, instrumentalnie mamieni pozorami przyjaźni, ci clowni Włosi i polscy podludzie, są tylko po to, by służyć Niemcom, słuchać się ich i czekać na rozkazy. Wytyczne, polecenia i własnie rozkazy płynące z Berlina;
         - Niemcy wiedzą bardzo dobrze, że nadciąga dla nich potężny kryzys. I tak, jak każdorazowo w Rosji Wielka smuta (Смутное время), powoduje, że przywódcy państwa, car, czy kanclerz, musi zrobić coś spektakularnego, najlepiej rozpętać wojnę, albo rozpocząć Drang nach Osten, by przełamać nieuniknione i nie dopuścić do upadku państwa. Ten kryzys to nie tylko zapaść demograficzna. Choć to przede wszystkim. Państwo boryka się z poważnym problemem. Spośród ok. 81,8 mln mieszkańców Niemiec w 2009 r., aż 16,9 mln osiągnęło wiek emerytalny, co oznacza, że co piąty Niemiec jest emerytem. W ciągu ostatnich dwóch dekad odsetek ten wzrósł prawie o połowę. Szacuje się, że w ciągu najbliższych dziesięcioleci tempo wzrostu liczby emerytów w stosunku do ogólnej populacji będzie wzrastać, a do 2060 r. ludność państwa zmniejszy się o 20%. Przyrost naturalny w Niemczech wynosi -0,19%, co stawia państwo na 211. miejscu na świecie. W Europie niższy przyrost naturalny osiągają jedynie państwa dawnego ZSRR, Węgry, Rumunia oraz część państw bałkańskich. Wskaźnik urodzeń wynosi zaledwie 8,37 urodzeń na 1000 mieszkańców, co jest jednym z najgorszych wyników na Starym Kontynencie i siódmym od końca na świecie. Wysoki jest jednak także współczynnik zgonów, wynoszący 11,17 zgonów na 1000 mieszkańców, co plasuje kraj na 36. miejscu pod tym względem na świecie i dwunastym w Europie.
To nie tylko suche liczby i prosta statystyka. Problem Niemców jest znacznie głębszy, o czym dobrze wiedzą, ale z przyczyn zasadniczych nie chwalą się przed światem. Niemcy to ginące plemię. Tylko, że zanim padną, potrafią jeszcze porządnie narozrabiać na świecie. Dlaczego ginące? Z nieokreślonych przyczyn biologicznych, Niemcy coraz bardziej tracą płodność. I to zarówno mężczyźni i kobiety. Niemieckie plemniki w testach płodności wypadają najgorzej na świecie. A kobiety, nawet jak zajdą w ciążę, mimo fantastycznych warunków, jakie im państwo stwarza, nie są w stanie zdrowej ciąży utrzymać.
Dlatego też właśnie Niemcy uznali, że potrzebują świeżej krwi. Niemcy są domem dla trzeciej pod względem wielkości grupy imigrantów, z 10 milionami spośród ok. 190 mln wszystkich imigrantów na świecie. W 2009 r., 20% populacji kraju miała migracyjne korzenie. W spisie powszechnym w 2011 roku 2,7 mln osób zadeklarowało pochodzenie tureckie, a także 2 mln polskie, 1,3 mln rosyjskie, 1,2 mln kazachskie oraz 0,8 mln włoskie.
Lecz to ciągle mało, jak się ma ujemny przyrost naturalny. A na dodatek sprawa jest alarmująco pilna, bo rozpaczliwie, już dzisiaj, brak rąk do pracy. Nie można dopuścić aby stanęły zakłady Kruppa, IG Farben, Bayera, czy Volkswagena.
Na dodatek Niemcy przestają nadążać za rewolucją technologiczną. W technologiach elektrycznych i elektroniki przemysłowej, takie niegdyś słynne zakłady Siemensa są dziś daleko w tyle za szwedzko – szwajcarskim ABB, czy nawet francuskim Schneiderem. A czy ktoś zna jakiś niemiecki telefon komórkowy? Komputer? Lub choćby telewizor?
 
No i mamy własnie żywą rzekę muzułmanów z Afganistanu, Pakistanu, Somalii, Mali, Nigerii i paru innych państw. Zdążają do Europy, by ratować Niemcy.
Spośród tej rzeszy niemieccy specjaliści, inspektorzy i komisarze wybiorą sobie najlepszych, najbardziej przydatnych dla niemieckiej gospodarki, a może nawet, co już chyba jest snem wariata, najbardziej płodnych, stąd tuszowanie i ciche przyzwolenie na gwałty i molestowanie seksualne, a resztę, tych niechcianych, te ludzkie plewy, poupycha się po sąsiednich krajach. Między innymi w Polsce, bo to duży kraj i sporo tam się zmieści.
 
*****
 
Upadek, czy raczej uwiąd Niemiec, może trwać długie lata. I to jest bardzo zła wiadomość. Bo w tym kryzysie na równi pochyłej, w tej rozpaczliwej walce o ratowanie narodu Niemcy mogą bardzo poważnie narozrabiać, nie tylko w Europie, ale na całym świecie.
Na dodatek Niemcy ze swoją notoryczną  Besserwisser-Mentalität nie wyciągają żadnych wniosków z przeszłości. Pierwsza fala imigrantów z Turcji, rozpoczęta już w latach pięćdziesiątych ub. wieku, pokazała, że ludzie o korzeniach muzułmańskich nie są zdolni, a tym bardziej chętni do asymilacji, by stać się wartościowymi obywatelami nowego kraju. Za duża przepaść cywilizacyjna. Na dodatek ich stosunek do pracy jest fatalny. Są krnąbrni i leniwi. Gdybym ja, na podstawie swoich życiowych doświadczeń, miał poszukiwać ludzi do pracy, to wziąłbym Filipińczyków, mieszkańców Sri Lanki, czy Bangladeszu, a bliżej, Ukraińców.
Co Niemcami kierowało, że zwrócili się w kierunku wyznawców islamu? Ich płodność i stosunek do kobiet?
 
Jak napisałem na wstępie, doradcy i eksperci światowych przywódców i wojennych zwycięzców, Frankina Delano Roosvelta i Winstona Churchilla, może nieco pod wpływem niedawno zakończonej najkrwawszej z wojen w historii, doszli do wniosku, że jedynym rozwiązaniem i zlikwidowaniem ryzyka kolejnych tragedii, jest wyeliminowanie narodu niemieckiego ze światowej społeczności. Wiemy, że było bardzo blisko takiej decyzji.
Jednakże zrobiono coś dokładnie przeciwnego. Plan Marshalla i parę innych projektów pozwoliły na szybką odbudowę Niemiec, a ostateczne zjednoczenie po 1990 roku, ponownie uczyniły z Niemiec niebezpieczną potęgę.
Potęgę, która nigdy nie wyrzekła się swoich ekspansjonistycznych ideałów, filozofii wspomnianego Übermenscha, chęci panowania nad całą Europą i gardzenia słabszymi sąsiadami.
 
Gdy w 1920 roku obroniliśmy się, a przy okazji chyba całą Europę, przed bolszewicką zarazą, rozpoczęło się tworzenie niezależnego, suwerennego bytu – II Rzeczpospolitej. Było to dla Niemców nie do wytrzymania. Więc, miedzy innymi dlatego, wkrótce mieliśmy rok 1939.
Rok 2015 jest powtórką tamtych dążeń II RP. I znowu Niemcy wpadają we wściekłość.
Przyznam szczerze, że na zachodzie wolałbym mieć innych sąsiadów, a Niemców gdzieś na Antarktydzie.
Ale o tym dobrze wiemy chyba już od czasów Mieszka I.
 
 
 
 
.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Wiśtawio

31-08-2017 [10:00] - Wiśtawio | Link:

Doskonały tekst.
Dawno temu w jakiejś publikacji czytałem o powojennym podziale Niemiec (projekt oczywiście) Łużyce miały być częscią Polski. A niemki to wcale nie jest nic nowego zapewne złyszał pan od marynarzy przepływających po wojnie Kanał Kilonski jak za mydło wsiadały w jednej sluzie płynąc do drugiej.

Obrazek użytkownika jazgdyni

31-08-2017 [18:34] - jazgdyni | Link:

Witam

Nigdy nie powinno się spuszczać z Niemiec oka. Albo jeszcze lepiej - mieć ich stale na celowniku.

Obrazek użytkownika Pers

02-09-2017 [23:46] - Pers | Link:

Ja nic  "doskonałego" w tym tekście nie widzę. Autor smyknął się po temacie i nawet jednym zdaniem nie objaśnił przyczyn takiego stanu rzeczy. Merkelowa to następny etap rozróby a kto rozróbę wymyślił i zaczął? Tego już autor nie objaśnia. Więc cała reszta to o kant....

Obrazek użytkownika jazgdyni

10-09-2017 [14:28] - jazgdyni | Link:

Chciałbyś człowiecze, bym pisał epopeję? Albo poważną rozprawę naukową? To tylko felieton dla rozumnych, a nie upierdliwych sarkastyków. Podkreślanie swojej wyjątkowej mądrości poprzez krytyczne wymyślanie uwag to raczej przywilej notorycznych frustratów.

Obrazek użytkownika August61

31-08-2017 [10:34] - August61 | Link:

Bardzo dobra notka. Trafienie w punkt. Niemcy nie zbombardowane dywanowo od 70 lat, znowu podnoszą swoje aroganckie i butne łby. Znowu szykują nieszczęście dla całej Europy, a może i świata. Przecież lewacki atak na Stany jest podobny do ataków na Polskę i Węgry. 
Niestety, przeciwstawić się Niemcom możnaby tylko w silnej i licznej grupie. Inaczej możemy skończyć jak w '39. Tyle, że nie mamy wielkiego pola manewru. Albo spokojne państwo budujące dobrobyt swych obywateli, albo kalifat za 30 lat najdalej...

Obrazek użytkownika jazgdyni

31-08-2017 [18:32] - jazgdyni | Link:

Witam

Prawda, nie mamy wielkiego pola manewru. Ale sobie to pole wywalczymy. Tylko cierpliwość i stanowczość.

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika xena2012

31-08-2017 [18:03] - xena2012 | Link:

A jak wyglada to dziś? Słowa Timmermansa na posiedzeniu w Brukseli na temat Polski:,,gdyby Niemcy były silniejsze to Polska nie miałaby granic tam gdzie ma''.Te słowa z aplauzem zostały przyjęte przez Różę Thun czy Boniego.

Obrazek użytkownika jazgdyni

31-08-2017 [18:35] - jazgdyni | Link:

Timmermans to chory człowiek. Przypomina mi Wałęsę.

Obrazek użytkownika anakonda

31-08-2017 [19:40] - anakonda | Link:

Widze, postepy, w latach 30-stych u.w. marzyla sie niektorym wojna prewencyjna przeciwko Niemcom,
dzis podobni sa niepocieszeni ze Alianci nie dokonali genocidu na spoleczenstwie niemieckim.
Ciekawe czy juz ktos pomyslal jak wygladalaby dzis polska panstwowosc gdyby Niemcy nie wypuscili
Pilsudskiego z twierdzy magdeburskiej i przywiezli do Warszawy z " wagonem " pieniedzy.

" Zwei vornehme Herren rasten im November 1918 in einem beschlagnahmten Cabrio durch das immer mehr im Revolutionschaos versinkende Deutschland nach Berlin. Der eine, der polnische Freiheitskämpfer Jozef Pilsudski, war kurz zuvor aus der Festungshaft in Magdeburg entlassen worden und wollte schnellstens in seine polnische Heimat zurückkehren. Der andere, der deutsche Publizist und Diplomat Harry Graf Kessler, hatte Pilsudski im Auftrag der deutschen Regierung aus dem Gefängnis geholt und sollte ihn auf dieser Fahrt vor meuternden Truppen schützen.

Der Auftrag wurde erfüllt: Pilsudski, der ab Berlin die Reise mit dem Zug fortsetzte, gelang es, rechtzeitig in das immer noch deutsch besetzte Warschau zu gelangen. Dort übernahm er am 11. November den militärischen Oberbefehl und drei Tage später auch als "Vorläufiger Staatschef" die volle politische Macht."

http://www.n-tv.de/politik/dos...

Obrazek użytkownika jazgdyni

31-08-2017 [21:44] - jazgdyni | Link:

Tak, tak... A co by było, gdyby tysiąc lat temu cesarz Henryk IV nie udał się do Canossy? Hę? Takie gdybania można mnożyć na potęgę. Ja podaję suche fakty. A, że się to germanofilom nie podoba? No cóż...

Obrazek użytkownika PIOTR Z GDAŃSKA

31-08-2017 [22:10] - PIOTR Z GDAŃSKA | Link:

Ciekawe czy juz ktos pomyslal jak wygladalaby dzis polska panstwowosc gdyby Niemcy nie przywieżli Lenina
z " wagonem " pieniedzy do Moskwy? .

Obrazek użytkownika Marek1taki

31-08-2017 [23:04] - Marek1taki | Link:

Mało wiemy o Harry Kesslerze. My jak my, ale ja w każdym razie. A już na pewno nie wiem czy to prawda, że ten graf robił w kolejnictwie i logistyce do tego stopnia, że zbiegiem okoliczności wyekspediował i Lenina do Rosji, i Piłsudskiego do Warszawy.