Ten krótki tekst zapewne na pewnym portalu zniknie błyskawicznie w czeluściach archiwum, bo jest tam nieprawomyślny. Zwykły bloger odważa się postawić władzy, ba, odważa się krytykować, a tak wogóle mieć własne zdanie i być krnąbrnym.
Władze bardzo tego nie lubią. Kiedyś nawet groziły odrąbaniem ręki. Na szczęście te czasy minęły. A że katalog ewentualnych kar, wprawdzie rozbudowany bardzo, jest raczej śmieszny, to rekompensują to sobie niewybrednymi atakami, knajackim językiem i generalnie, prezentując dyszącą nienawiść i pogardę.
Knajackiego języka specjalnie bym się nie czepiał, bo niestety kultura wywodząca się z dworskich czworaków w coraz większym stopniu opanowuje życie codzienne. Wstydliwie przyznam, że ja również tym nasiąkam. W gniewie mogę powiedzieć coś potwornego. Lecz szybko to mija, a potem sam na siebie jestem zły.
Niestety, większość tych nienawistników z pieczołowitością kultywuje swoją nienawiść i pogardę. Niekiedy przez całe życie. Wyrastają w końcu takie grzyby trujaki, starcy z syndromem pieniaczym, nieustanni malkontenci i narzekacze. Ludzie, dla których zawsze jest źle. Smutni ludzie. Bez radości.
Z tragedią mamy do czynienia, gdy do takiego stanu dochodzą ludzie relatywnie młodzi. Wtedy wszyscy w koło mają przerąbane. Albo poddadzą się tyranii i będą cierpieć w ciszy, lub też nieśmiało zaprotestują, za co natychmiast zostaną skarceni, a czasem, raczej rzadko, ubiorą rękawiczkę, żeby ochronić skórę palców i walną w nos.
*****
Profesor Jan Szyszko, minister środowiska w obecnym rządzie; a o jego niepodważalnym autorytecie świadczy fakt, że ministrem od przyrody już jest trzeci raz. Był nim w latach 1997 – 1999 w rządzie Jerzego Buzka, potem 2005 – 2007 w rządzie Marcinkiewicza, no i obecnie.
Jest światowej klasy ekspertem z zakresu użytkowania zasobów przyrodniczych i ekologii. A jednym z głównych obszarów zainteresowań jest regeneracja systemów leśnych. Można powiedzieć, ze na świecie mało kto wie tak wiele o lasach, jak profesor. O szacunku jakim go darzą światowi eksperci i naukowcy, świadczy fakt, że było on współautorem kompromisu Konferencji ONZ w Sprawie Zmian Klimatu, w Paryżu 2015. To on właśnie wprowadził do ogólnoświatowego bilansu CO2 zasadniczą rolę zasobów leśnych, pochłaniających ten gaz, który jest niezbędny do ich życia. O czym zdaje się zapomnieli rozliczni ekolodzy i fanatycy globalnego ocieplenia.
Dlaczego tutaj teraz o tym piszę. Bo jest sztucznie nakręcany, wyłącznie z powodów niezgody Berlina, Paryża i Moskwy i ich aparatu wykonawczego UE, z konserwatywnym rządem w Polsce, konflikt w sprawie wycinki chorych drzew w Puszczy Białowieskiej. Przypomnę jeszcze raz – min. Szyszko jest światowym ekspertem w dziedzinie regeneracji systemów leśnych. Ale w polityce, gdy chce się ofiarę dopaść i przegryźć jej gardło, to się nic nie liczy.
Oni zawsze wiedzą lepiej. I żadna merytoryczna dyskusja nie jest potrzebna. Miarą pogardy i lekceważącego stanowiska wobec faktów było przysłanie przez Komisję Europejską do Polski trzech "ekspertów" od puszczy, z których jeden był socjologiem, drugi poetą, a trzeci biologiem ogólnym. Widocznie tacy fachowcy na Polskę wystarczą.
Trochę mnie dziwi, że minister wyraźnie nie nagłaśnia faktu, że te wycinane, chore świerki, zżerane przez korniki, to są sztuczne nasadzenia. Tak, tak! Puszcza Białowieska już od dobrych kilkuset lat, tradycyjna domena królewska, na przeważającym obszarze nie jest już dziewiczym, pierwotnym lasem. Szczególnie okres międzywojenny i powojenny cechował się wzmożoną działalnością człowieka na terenie puszczy, praktycznie zmieniając jej oryginalny charakter. Dzisiaj najliczniejszym gatunkiem dominującym w zbiorowiskach leśnych Puszczy Białowieskiej jest świerk pospolity (26%). To nie jest tak, jak było pierwotnie. To są tak zwane antropogeniczne monokultury leśne. Lasy małowartościowe, słabe, narażone na setki chorób, nastawione wyłacznie na szybką produkcję drewna. Obecnie na właściwych siedliskach, leśnicy starają się przebudowywać drzewostany na rzecz lasów dębowych z udziałem lipy, klonu i wiązu, najbardziej zbliżonych składem gatunkowym do lasów pierwotnych Puszczy Białowieskiej.
I z tym walczą brukselscy urzędasy?! Ze sztucznymi nasadzeniami, młodymi, chorymi świerkami, których jest w puszczy stanowczo za dużo posadzonych i których średni wiek nie przekracza 70 lat?
*****
Tak... sztuczne nasadzenia...
Internet, jak tylko powstał, praktycznie od momentu poczęcia, gdy dwa uniwersytety zaczęły sobie systemami komputerowymi przesyłać informacje, był zalążkiem takiej puszczy pierwotnej. Szczerzy i uczciwi entuzjaści, głownie naukowcy i studenci, a wkrótce reszta młodzieży, chcieli zbudować swój nowy, niepokalany świat: - uczciwy, szczery i niepokorny.
Sztuczne nasadzenia w internecie zaczęły się prawie natychmiast. Nie będzie puszczy pierwotnej w internecie.
Chyba pierwsi do boju ruszyli dziennikarze. Bardzo szybko wyczuli, że właśnie rodzi się niesłychanie niebezpieczna konkurencja dla ich obszarów działalności: prasy, radia, telewizji i filmów. Postanowili więc w dużym stopniu spacyfikować sieć komputerową, oczywiście przez zasiedlenie, a następnie przejęcie czego się da.
Tu mała dygresja. Nie chcę rozważać ogromnego obszaru internetu i pozostałych sieci komputerowych. Skoncentruję się tylko na domenach społecznościowych, a jeszcze bardziej zawężając obszar: na witrynach prawicowych, bo z nimi głównie mam do czynienia.
Charakterystycznym przedstawicielem jest redaktor Igor Janke, który najpierw doprowadził do świetności portal Salon24, a potem niemalże do upadku.
Kolejnym sztucznym tworem zaimplementowanym w sferę prawicowej blogosfery były oczywiście służby specjalne. Wszelakie; krajowe i zagraniczne. Żadne służby bardzo nie lubią, jeżeli cokolwiek w dziedzinie komunikacji społecznej i budowania opinii publicznej dzieje się bez nich. Oni już od zarania mają taki imperatyw, że to oni MUSZĄ panować nad publicznym przekazem. A, że są to krętacze i manipulatorzy, to zawsze wychodzi tak, jak to wychodzi wszędzie, gdzie tajne służby zyskują kontrolę nad niewinnym społeczeństwem.
Tak, czy inaczej, tajne służby, polskie i niepolskie, pozakładały wypasione, bo wiadomo, forsę mają, niby–prawicowe witryny, gdzie na stronach miały grupować i sprawować kontrolę nad przeróżnymi środowiskami. Są więc założone przez nich portale katolickie, portale narodowo – niepodległościowe, panslawistyczne, kresowe, monarchistyczne i jeszcze parę.
Służby kochają pokryć, jak największy obszar i sprawować nad nim pieczę.
Jednak, co mnie najbardziej zaskoczyło i ndadal jest enigmą, to fakt, że do tworzenia prawicowej blogosfery rzuciły się środowiska prawnicze. Motywacja takiego działania jest dla mnie kompletnie niezrozumiała. Ale fakt, jest faktem, mogę wymienić kilka poczytnych portali utworzonych i prowadzonych przez prawników.
A jak wiemy, bo dobitnie to wypowiedziała z mównicy pani sędzia NSA Irena Kamińska na Kongresie Sędziów Polskich: " Całe życie broniłam sędziów. Uważam, że to jest zupełnie nadzwyczajna kasta ludzi i myślę, proszę państwa, że damy radę."
Co również oznacza, że nadzwyczajna kasta ludzi oczywiście da sobie radę w internecie. I będziemy tak mieli, jak we wszystkich sądach w Polsce.
Żeby ktoś nie pomyślał, że ja zabraniam, albo zaledwie odnoszę się z niechęcią do jakichkolwiek zawodów aktywnych w sieci. Nic podobnego!
Lecz, jak za prawicowe portale, pragnące coś zmienić i uczynić ojczyznę lepszą i uczciwszą biorą się tajne służby i prawnicy, to ja przepraszam – nie kupuję tego. Ani tajniacy, ani nadzwyczajna kasta nigdy nie miały zamiaru i nadal nie mają, by cokolwiek zmieniać w rzeczywistości. Nie daj Boże! Oni już sobie wymościli przytulne gniazdka. Jak I Prezes SN pani Gersdorf, która nie wie, jak da się przeżyć tylko za 10 tyś zł; jak rzecznik SN sędzia Żurek, współczesny ordynat na 21 ziemskich posiadłościach. A ci esbeccy, biedacy na emeryturze, którzy nagle zostali zmuszeni, by utrzymać się za tyle, jak zwykli Polacy. Straszne! I nagle oni chcą postępu?! Oni chcą zmian? Nie wierzę. Coś się za tym musi kryć.
I wiem co – to się w nauce nazywa wpływ poprzez partycypację. Dokładna odwrotność prawdziwych badań naukowych, gdzie uczony chcąc otrzymać obiektywne wyniki, stara się wszelkimi sposobami ograniczyć swoje uczestnictwo w eksperymencie.
Tutaj jest dokładnie odwrotnie: wymienione powyżej środowiska zawodowe starają się jak najbardziej uczestniczyć w zjawisku prawicowych portali by mieć właśnie jak największy wpływ na to, co tam się dzieje.
To sądy, prokuratura i cenzura w jednym. Niezależność, szczerość i otwarte poglady nie mogą się swobodnie rozwijać, bo wkrótce ograniczone są niezawodną bronią prawników – paragrafami, kodeksami i regulaminami.
Tak to się nadal kształtuje świat. A komu się nie podoba – won!
W naszych, rodzimych warunkach jest jeszcze jeden przykry element. Prawdziwą palestrę, prawników z zasadami, przedwojenną policję i tajne służby Rzeczypospolitej wyrżnięto praktycznie do korzeni tuż po wojnie.
Sędzią teraz stawał się gorliwy murarz, lub szwaczka po półrocznym kursie, co nieco później zmieniono na dwuletnie szkolenie. Co również byłoby śmieszne, gdyby nie było tragiczne. A nawet nie tragiczne, tylko makabryczne, bo ci prości, mentalnie nie ukształtowani i niewykształceni ludzie stawali się panami życia i śmierci. I ochoczo z tego przywileju korzystali, o czym świadczą chociażby ekshumacje na Łączce.
Do służb tajnych, całego tego Ministerstwa Bezpieczeństwa, Informacji, świadomie pod sowiecką kuratelą, trafiał najgorszy element – alkoholicy, sadyści, psychopaci. Ludzie zdecydowanie źli. Oni też byli panami życia i śmierci dla milionów Polaków.
Czy teraz mamy się dziwić, że dzieci tych ludzi nie wiedzą co to kindersztuba i mają ogromne braki w kulturze osobistej.
Czy mamy się dziwić, że tamci władcy naszego życia stworzyli działający do dzisiaj system pogardy i buty, system nadzwyczajnej kasty i reszty społeczeństwa – parobków, którym sami kiedyś byli.
Popatrzmy, jak przebiegają dyskusje z nimi. Nie ma walki na argumenty, nie ma zdrowego rozsądku. Nie ma obiektywnej sprawiedliwości. Są paragrafy, kodeksy, regulaminy.
Zastanawiam się, czy to już także jest element wojny hybrydowej, która toczy się w naszym kraju?
Jedno jest dobre z tym całym internetem – ty siedzisz tam i ja siedzę tu. I nie masz drogi panie bezpośredniej władzy nade mną. A wiemy, że kochacie karać. Im słabszy obywatel, tym bardziej. Działacz niepodległościowy, Zygmunt Miernik, ekstremalnie oburzony postawą sędziny, rzucił w nią niewielkim tortem. W dojrzałej demokracji dostałby karę pieniężną lub dwa tygodnie aresztu. U nas, za obrazę majestatu nadzwyczajnej kasty dostał rok bezwzględnego więzienia.
Sędzia na rozprawie ryczy na świadka: - Siadać!
Więc dobrze, że oddziela nas ten radiowy eter. Bo lubią ukarać srogo.
Dostałbym pewnie areszt; do tego pewnie też karę pieniężną. Raczej by mnie nie stracili, ale pół wieku wcześniej, to kto wie.
Więc za obrazę majestatu, niestety nie podano tym razem paragrafu, zostałem świnią. Lecz z bezpośrednią pogróżką – ON może być rzeźnikiem.
I co my chcemy z tą reformą wymiaru sprawiedliwości?!
Absurd jakiś!
.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 8760
Teraz o sadach cywilnych i wyrokach w sprawach karnych ,raczy pan poświęcic kilka chwil i dowiedziec się co to Mały Kodeks Karny i od kiedy i do kiedy obowiazywał to pan zrozumie dlaczego sędzia wydajac wyrok miał skrepowane ręce i jedynie co mógł zrobić to dać najniższy wymiar kary.
Pan sobie poczyta za co sie szło na kilka lat do obozu pracy ,dokładnie za to samo za co sie szło na kilka lat do łagru a podczas okupacji do obozu koncentracyjnego.
Ostani po duraczówkach odeszli w stan spoczynku chyba pod koniec jaruzela po drodze pokończyli normalne studia prawnicze ,wielu przeszło do adokatury i nie mają zszarganych opinii ,,bo mimo ,że to byli prości ludzie to jednak mieli coś w sobie co nazywam poczuciem sprawiedliwości .Wiekszości z tych po duraczówkach po prostu sie pozbyto jako nieprzydatnych do służby.
Pan wszystkich do wora i do jeziora i wedle takiego rozumowania to także skazywani pospolici bandyci ,złodzieje a tych nigdy nie brakuje też byli ofiarami represji stalinowskich .
Co do tytułu ,nie mnie komentowac sam pan najlepiej wie kim jest.Pozdrowienia.
No i dobrze.
Dobranoc
Nie dadzą rady więc do pomocy służą zielone glony w morzach i oceanach.
Prof.Szyszko jest autorytem i wie ,że lasy nie służą tylko do zamiany CO2 na tlen ,to trudny temat więc go nie będę rozwijał.Dobrej i spokojnej nocy.
PS.Ci "naukowcy" z UMCS w Toruniu nie podjęli z panem dyskusji dotyczacej pana nowatorskiego odkrycia zmieniajacego całkowicie przez tych nieuków narzuconą siłą jako prawdę objawioną a dotyczaca socjopatii i psychopatii tylko z czystej zawiści ,że sami na to nie wpadli.Podpowiem gdzie napisać o swoich odkryciach-"Lancet" mówi to panu coś...!?
Coś pan wie, ale nie do końca. Szybko i po łebkach. Choćby ten Lancet. Tata prenumerował, co za komuny nie było takie łatwe. Tylko... to ważne pismo medyczne. Co mi do tego?
Może sobie na początek pan przeczyta "Neurophilosophy: Toward a Unified Science of the Mind-Brain". Patricii Churchland. Wprawdzie ma to już prawie 20 lat, ale wciąż aktualne.
Ps. Mało pan wie o lasach. Może na początek fajna rzecz: Peter Wohlleben "Sekretne życie drzew"
Miłej lektury
Jestem świnią, bo właściciel, redaktor i administrator pewnego patriotycznego portalu napisał, gdy odważyłem się wytknąć błędy i słabą pracę (może ostro, mea culpa) napisał:
Mądrość ludowa. Do człowieka o mentalności świni trzeba podchodzić z mentalnością rzeźnika ;)
A reszta już jest konsekwencją tej wymiany zdań. Mam nadzieję, że wyobraża sobie Pan, co by było gdybyśmy byli mano a mano.
Pozdrawiam serdecznie - ja też mam wszczepione soczewki - stąd pewnie źle widzę, czytam i tak samo piszę...
Ja sobie nie przypominam aby kiedykolwiek pan januszek czy krzysiu zamieścili u Pana komentarz ,stygmat mial moc a to strachliwe osobniki.
Tekst rzeczywiście jest dosyć skomplikowany i wymaga nieco wysiłku, albo pomocy autora. To parabola, abo nawet dosyć skomplikowana spirala. Słowem kluczem są "sztuczne nasadzenia" > czyli zaimplementowane z zewnątrz do naturalnego środowiska nieswoiste elementy, głownie, by osiągnąć cele inne od tych, do którego dany biotop, czy środowisko były predestynowane. Taką sztuczną, wrzuconą przez siły zewnętrzne materią są efekty dziłalności tych obcych ciał w blogosferze. Różni dziwni ludzie usiłują narzucić nam treść, styl, opinie, światopogląd etc.Tworzą portale i starają się gromadzić ludzi. To oczywista manipulacja. Własnie tworzenie nienaturalnych, podporządkowanych komuś, albo czemuś enklaw pozorowanej swobody i niezależności.
Pozdrawiam
Ma Pan umysł logiczny, proszę więc ten tekst rozebrać na cząstki semantyczne, a zobaczy Pan jasno, jak się to wszystko nie trzyma kupy... Pańskie wyjaśnienia pod nim nie powinny mieć miejsca.
Chwyt literacki, że w Białowieży i w dziewiczym Internecie są już nasadzenia wtórne, nawet mi się podobał, ale w tym nadmiarze wątków pobocznych zatracił atrakcyjną wyrazistość.
Panie Januszu, jestem starym redakcyjnym zgredem, nic na to nie poradzę, proszę wybaczyć, ale oczekuję od Pana perfekcyjnych artykułów na poziomie co najmniej wyróżniającego się felietonisty w Polsce... Hawk!
Ja Pana rozumiem i się z Panem zgadzam. Chce Pan, bym tekst oszlifował, uczynił z niego produkt literacki, z wszelkimi atrybutami tegoż. Jest problem - specjalnie nie chce mi się. To był pewnego rodzaju kryptogram, pisany dla specyficznego środowiska. Mogłem to oczywiście wysłać pocztą, ale zdecydowałem się na blog. Niech się troche pomęczą, co Kamiński chciał im powiedzieć. Pan, za przeproszeniem, uznaje, że jest to tekst skierowany do wszystkich. Oczywiście, poszczególne tezy tak, zamysł także, ale już konstrukcja taka, ma wyraźnie wskazywać wektory.
Może kiedyś, jak mi Pan wyda książkę, to zrobię z tego spójny i i krystalicznie logiczny felieton..
Serdecznosci
Pozdrawiam
"Zgroza", że zacytuję J. Konrada.
Naszła mnie natomiast ciekawość, gdzież to autor wpisu tak bohatersko postawił się władzy, bo chciałbym sobie wyrobić opinie na temat zdarzenia tegoż. A nie mam obsesji by przeszukiwać otchłanie Internetu w poszukiwaniu tej (wybaczcie mój francuski) "wymiany pierdnięć".