Kiedyś zapytałem pewną dziewięćdziesięcioletnią starszą panią, której nikt nie dałby siedemdziesiątki, jak żyła, że tak wspaniale się trzyma, a ona, wyraźnie zaskoczona, po dłuższym namyśle powiedziała: „wie pan, przez całe życie jak ognia unikałam ludzi toksycznych”.
A teraz do rzeczy. Chodzi mi o zawstydzającą w swej formie bijatykę między nową władzą i nową opozycją, w której obie strony, jednakowo zakłamane, walczą ze sobą na noże używając żywych tarcz, które sobie z polskich kobiet wystrugały.
W tej potyczce Prawo i Sprawiedliwość walczy klauzulą sumienia i kanonami katolickiej wiary, zaś tandem Platforma Obywatelska – Nowoczesna religią lewacką i prawami człowieka. A prawda jest taka, że jednym i drugim chodzi wyłącznie o władzę, z tym, że jedni walczą o jej utrzymanie, a drudzy o jej odzyskanie. I nie ma najmniejszych szans na kompromis, bo jedni i drudzy tego konsensusu nie chcą.
O „opozycji totalnej” nie ma, co mówić, bo cała Polska widziała, co to za szubrawcy, jak obżerając się ośmiorniczkami u Sowy szarpali narodowe sukno.
Ale nowa władza, o której tak marzyłem, choć jak żadna inna do tej pory zrobiła wiele dla ludzi, pod pewnymi względami mnie rozczarowuje, a czasem przeraża i odstręcza. Najpierw była kłótnia o „in vitro”, a prezydent Duda z uporem Macieja Boryny szedł w zaparte przeciw woli kobiet, o czym pisałem obszernie w notce pt. „Panie Andrzeju! Negowania „In vitro” nie da się obronić” – vide: http://salonowcy.salon24.pl/636479,panie-andrzeju-negowania-in-vitro-nie-da-sie-obronic. Potem były pokaz fajerwerków fanatyzmu i głupoty politycznej pisowskich radykałów, którzy bez debaty publicznej, już w pierwszym czytaniu odrzucili projekt obywatelski liberalizujący aktualne przepisy aborcyjne, o czym pisałem w notce pt. „Hojność prezydenta pisowskich purystów dla totalnej opozycji” – vide: http://salonowcy.salon24.pl/730213,hojny-prezent-pisowskich-purystow-dla-totalnej-opozycji. Za te notki „ortodoksyjni pisowcy” odżegnali mnie od czci i wiary, warto przeczytać dodane do nich komentarze, a ci najbardziej nienawistni okrzyknęli mnie farbowanym lisem, bezbożnikiem, a nawet narodowym zdrajcą. Zaś wczoraj do reszty wymiękłem patrząc na to, co posłowie PiS-u na temat pigułki „dzień po” wygadywali w Sejmie, wspomnę tylko wypowiedź pisowskiego ministra zdrowia, że „jako lekarz nie przepisałby zgwałconej kobiecie tabletki „dzień po”’.
Na litość Boską! Ja nie po to głosowałem na PiS, żeby pigułka "dzień po" była na receptę, a rząd ograniczał ustawowo wolę kobiet!
Ludzie! Opamiętajcie się! Przecież to jest jakaś paranoja! Obłąkana bigotka, którą ktoś chyba dla żartu nazwał profesorem na oczach kamer wyzywa od "szatanów" cynicznego łobuza, też chyba dla hecy mieniącego się zatroskanym o dobro kobiet doktorem Judymem. Zaś na prawicy w obronie godności kobiet staje dwóch hippisów, z których jeden jest Marszałkiem Sejmu, a drugi szefem Klubu Parlamentarnego partii Jarosława Kaczyńskiego. Przyznacie Państwo, że takiej figury nawet Mrożek z Witkacym by nie wymyślili. A to, co wyprawia PiS w rzeczonych tematach zastępczych, to z całym szacunkiem parafiańszczyzna o czystości górskiego kryształu.
I jak patrzę na to filisterstwo w wydaniu partii, której wciąż sprzyjam, na tę ich nienawistnie kołtuńską dulszczyznę, to sorry, ale nieodparcie mi się przypomina, jak Ojciec dyrektor nazwał śp. Marię Kaczyńską „czarownicą” za to, że się ośmieliła wziąć udział w Kongresie Kobiet, a strusiowato nielotni prominenci Prawa i Sprawiedliwości wetknęli głowy w piasek.
Pani Maria Kaczyńska. Ależ to była Dama! Ile w niej było dobroci, poczucia taktu, elegancji, tolerancji, wyrozumiałości, no i ten ocean dobroduszności! Lecz również. Ile w niej było siły i żaru! Ile miała pasji i cywilnej odwagi! Ile jej się chciało!
I płakać się chce, że Pan Bóg Ją zabrał do siebie, bo gdyby żyła nigdy by to tego, co obecnie wyprawiają „ortodoksyjni pisowcy” nie dopuściła i w zgodzie z sumieniem i kanonami wiary katolickiej znalazłaby z pewnością jakieś satysfakcjonujące wszystkich cywilizowane rozwiązanie.
A Radę Starców Jarosława Kaczyńskiego pragnę przestrzec, że ludzie mają już dość trwającej od blisko 30 lat walki pomiędzy PiS-em i Platformą i, jak kania dżdżu łakną radości i spokoju bez odbierającego im chęć do życia i działania wszechobecnego odium toksycznej nienawiści wszystkich do wszystkich.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 15598
zapomniał Pan dodać że:
"Wszakże bez zbędnego patosu i z należytym temu pięknemu hasłu umiarem".
"Cóż, łatwiej snuć ministrowi i posłom opowieści o pigułce "po" niż zając się padającą służbą zdrowia. Łatwiej też politykom "walczyć o życie" wałkując tematy "po", "przed" i "w trakcie" niz realnie działać w obronie zycia naszych obywateli- czy to biorac pod uwagę ich możliwości leczenia, czy zdrowego zywienia się (nieskazonego chemikaliami i gmo), albo poprzez podniesienie kwoty wolnej od podatku (nie rozdawnictwo, ale poważne potraktowanie "siły roboczej"), czy wreszcie zapobieżeniu w porę (najwyzszy czas!) temu, co spotyka naszych zachodnich sąsiadów (nie ma się co łudzic, ze zostaniemy wyspą cywilizacyjną w oceanie ciemnoty, okrucienstwa i etnicznej rzezi)..."
-------------------------
Otóż to!
Dziękuję za pierwszy merytoryczny komentarz i słonecznej niedzieli życzę,
Krzysztof Pasierbiewicz
dol listy "nieważnych i nieistotnych" tematów należy jeszcze dopisać narkotyki twarde, miękkie, dopalacze, alkoholizm, hazard etc.
po co tym się zajmują politycy, jak służba zdrowia upada !!
Podobne tekstry może pisać i się pod nimi podpisywać tylko ktoś pozbawiony nie tylko rozumu, ale i empatii czy współczucia, a elementarnej wiedzy o szkodliwości zdrowotnej czy społecznej w/w zagrożeń nie wspomnę.
--------------------
Panie dr Pasierbiewicz, bezpodstawnie powołuje się Pan na ś.p. Marię Kaczyńską, a może niech Pan powie, co by o tym sądziła Pańska ś.p.mama, co będzie bardziej uprawnione.
Pzdr.
zgadzam się z początkiem zdania, pigułka PO nie jest lekiem, niczego nie leczy, jest farmaceutykiem hormonalnym, mającym wpływ na owulację, ale jak się okazuje, wpływa także uniemożliwia zagnieżdżenie się zarodka, dlatego jest proponowany, ale jak Pani napisała, ma swoje skutki uboczne, negatywne dla zdrowia kobiety.
Co do sensu oburzenia Pana Krzysia i nie tylko, chodzi tu słynne hasło Blumsteina "p.....ę, nie rodzę", stąd ten krzyk.
Pzdr.
proszę zauważyć, że ta sprawa nie dotyczy tylko Polski, to jest "jeden wielki plan", za okupacji też był realizowany, rozpijanie narodu, rozwiązłość, korupcja, ogólnie degeneracja moralna, efektem jest pełna kontrola i władza nad takim społeczeństwem, co efekty widzimy obecnie, dlatego tak łatwo obce nam kultury mogą organizować zamachy itd. Polska jest chyba ostatnim bastionem do zdobycia, więc niszczy się religię, moralność itd. Pan Krzysiu dokłada do tego swoją amoralną cegiełkę.
""Podstawą państwa i siłą każdego narodu jest zdrowa i moralna rodzina. Rodzina to pierwsza komórka społeczna, to szkoła życia społeczno-państwowego, gdzie jest z jednej strony
władza, a z drugiej strony praca, poświęcenie się i ofiarność z siebie dla dobra dzieci czy dla dobra rodzeństwa. Rodzina zaś katolicka to pierwsza świątynia. Tu po raz pierwszy
składa dziecko rączki do modlitwy, tu uczy się modlić przy boku ojca i matki, tu po raz pierwszy słucha nauki o Bogu. Tu po raz pierwszy otrzymuje podstawy życia religijnego i
moralnego, by się przygotować do życia, by wyrosnąć na człowieka dobrego i uczciwego. W polskiej zaś i katolickiej rodzinie na podstawie tych zasad wyrasta dziecko na dobrego
Polaka i Katolika. Historia poucza, że w czasach, kiedy moralność stała wysoko, Polska była silna i potężna. W XVIII zaś wieku, kiedy wskutek napływu () i powstania masonerii
nastąpiło rozluźnienie obyczajów, sprzedajność i rozpusta, Polska upadła. W zmartwychwstałej zaś Polsce, kto chce pracować nad jej odrodzeniem gospodarczym i potęgą
państwa musi przede wszystkim starać się o jej odrodzenie moralne. Tu źródło potęgi i znaczenia Polski. Wiedząc o tym dobrze nasi wrogowie wewnętrzni i dlatego wytężąją wszystkie swe siły, by Polskę utrzymać w stałym rozluźnieniu. "
Wie Pani skąd ten cytat?
"potrzeba przede wszystkim przedostać się do społeczeństwa obcego, choćby obwarowanego jako forteca i wtedy dopiero można je pokonać" Potrzeba zatem przyswoić sobie wszystkie formy zewnętrznej asymilacji, tak co do narodowości jak i co do religii, pozostając w duchu żydem, by móc swobodnie rozkładowo działać od wewnątrz na rdzenne społeczeństwo, bo jak mówi Frank: "Powiadam wam, kto się nie pomiesza z narodami, daremna praca jego."
Soros i jego kampania.
Pzdr.
Ale właśnie nadeszła smutna wiadomość o odejściu jednego z największych współcześnie Polaków i Amerykanów zarazem, wielkiego, niekwestionowanego w świecie autorytetu. Posłuchajmy jego jednego z wystąpień w Polsce przed kilku laty
https://www.youtube.com/…
To pod rozwagę dla pana Krzysia. Jeśli faktycznie popiera PiS.