Zadyma wokół dyma

Jakiś czas temu po polskiej krainie krążył dowcip głoszący, że na Śląsku powietrze jest dobre, tylko trzeba je solidnie pogryźć. Kawał ów bawił mnie do momentu, w którym w lokalnych (i nie tylko) mediach huknęła wieść: mój rodzinny Nowy Sącz znajduje się w szóstce najbardziej zadymionych miast szeroko pojmowanej Europy.
 
Jakkolwiek początkowo wieść ta nie wzbudziła w tutejszej opinii publicznej zbyt wielkiego poruszenia, ostatnimi czasy jednym z najczęściej powtarzanych słów jest jeden, lapidarny, czteroliterowy SMOG.
 
Sprawa osiągnęła na tyle potężny rozmach, że ostatni numer lokalnego periodyku poświęcił mu nieco więcej, niż 1/3 swojej objętości. Wsłuchując się w wysyłane w świat komunikaty odnoszę wrażenie, że mówienie o smogu stało się mantrą XXI wieku. Specjaliści maści wszelakiej powtarzają slogany o pyłach zawieszonych tak często i równie bezwiednie, jak katolicy paciorki różańca, a nagonka na osoby spalające w swoich piecach własny pot i pieniądze przerobione na zimowy opał osiąga szczyt tak wielki, że aż absurdalny.
 
Jakkolwiek nie jestem miłośnikiem ekologów – szanuję ekologię i uważam, że przepuszczanie przez komin plastiku i tworzyw sztucznych jest nie tyle „opłacalne”, co raczej nieodpowiedzialne i głupie. Obecny stan prawny Rzeczpospolitej nakłada na lokalne samorządy obowiązek pobierania od swoich mieszkańców podatku za gospodarowanie odpadami komunalnymi. PODATEK – nie darowiznę. Zjawisko obowiązkowe – nie dobrowolne. Powoduje to, że każdy obywatel naszej Ojczyzny musi raz na jakiś (w miarę regularny) czas sięgnąć do swojego portfela i zapłacić za wywóz i składowanie własnych śmieci. Mając na uwadze ten fakt nie rozumiem ludzi, którzy – płacąc za odpady – nadal, po godzinach, poświęcają swój czas na wywożenie tychże do najbliższego lasu lub rzeki. Cała reszta albo potulnie segreguje śmieci, albo pali je w piecu.
 
Ostatnia postawa – jakkolwiek godna wszelkiego potępienia – nie jest z pewnością jedynym powodem powstawania nad naszymi głowami smogu. Drugą, o której wspomniałem już wcześniej, jest spalanie w piecach paliw złej jakości, spalanie bez dostępu odpowiedniej ilości tlenu oraz… stare, głupie nawyki.
 
Czy waleczni rycerze czystego powietrza tak naprawdę walczą ze smogiem? Wydaje mi się, że i tak i nie.
 
Paradoksem całej sytuacji jest fakt, że z jednej strony walczy się o utrzymanie przy życiu polskich kopalni (i miejsc pracy dla fedrujących złoża górników), z drugiej – potępia tych, którzy kupują ów wywieziony na powierzchnię węgiel i przerabiają go na ciepło w domu i sadzę w kominie.
 
Jeszcze większym absurdem jest dla mnie nagonka na tych, którzy – oszczędzając mieszkańcom terenów górniczych ewentualnych tąpnięć – palą w piecach drewnem wyciągniętym (w mniej lub bardziej legalny sposób) z pobliskiego lasu. Sęk w tym, że drewno to często jest niedosuszone. Cierpi na tym wówczas i przewód kominowy i płuca spacerowiczów.
 
Czy istnieje zatem złoty środek, lub cudowny sposób na ograniczenie emisji wątpliwej jakości powietrza?
 
Raczej nie.
 
Aby pozbyć się całkowicie dymu unoszącego się z kominów, musielibyśmy zacząć palić wodę. Nie od dziś jednak wiadomo, że nie jest ona chętna do współpracy w tej materii. Moglibyśmy również palić alkoholem, ale ten ostatni wolimy przerabiać na energię wyższego rzędu.
 
Czego więc boją się ci, którzy – jak ognia – unikają korzystania z nowoczesnych źródeł ciepła?
 
Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
 
Kilka dni temu rozmawiałem z osobą, która kilka lat temu wymieniła swoje domowe palenisko na piec olejowy. Wedle jej relacji, początkowo było bajecznie: cena oleju opałowego była niska, nie trzeba się było martwić o szuflowanie sadzy i popiołu do blaszanych wiader, a piec nie pokrywał się warstwą pyłu. Potem, kiedy cena paliwa wzrosła, jego używanie stało się niewyobrażalnie nieopłacalne. Koszty poniesione na wymianę pieca wraz z instalacją oraz późniejsze użytkowanie znacznie przewyższają wartość opału tradycyjnego.
 
Zostawiając na boku kwestię pieców wypadałoby się przyjrzeć problemowi, który wydaje się być całkowicie zamiatany pod dywan: zanieczyszczeń powietrza emitowanych z silników samochodowych. Nie dalej jak wczoraj usłyszałem opinię głoszącą, że rezygnacja z tychże samochodów w pewnym mieście obniży poziom smrodu raptem o 1%. Zupełnie tak, jakby spaliny były mądre i uciekały w górę atmosfery a dym z kominów głupi, bo wlecze się w dół.
 
Wszechobecny ostracyzm ludzi palących we własnych piecach osiągnął swoiste, sądeckie, apogeum w momencie, w którym na portalu społecznościowym na „F” założono profil „Kto truje Nowy Sącz”. Od chwili, w której zobaczyłem ów profil po raz pierwszy… boję się rozpalać w piecu (a palę drewnem bukowym, węglem i brykietem). Wczoraj, po rozpaleniu w piecu, poszedłem na pole (jestem z Małopolski – dwory to ja zwiedzam, a nie wchodzę na nie) i okazało się, że… kopci. Nie czarno i gryząco, jak po plastiku, ale kopci. Postałem jeszcze chwilę i po chwili dym się uspokoił, zrobił się czystszy i mniej intensywny. Magia? Nie. Fizyka. Piec i komin rozgrzały się, spalanie stało się lepsze… standard.
 
Spójrzmy prawdzie w oczy: ludzie palili, palą i palić w piecach będą. Nie zmieni tego ani żadna specustawa, ani papieskie brewe. Żaden nakaz nie zmusi ludzi do wyłożenia swoich własnych, ciężko zarobionych i jeszcze ciężej uciułanych pieniędzy na piece nowej generacji, w których dym jest prany, wirowany i maglowany do wersji akceptowalnej przez czytniki zanieczyszczeń powietrza.
 
Ogień dymi i dymić będzie od zarania dziejów aż do końca świata i dłużej (Apokalipsa św. Jana wspomina o kadzielnicach). Pewien czas temu nikt jeszcze nie zwracał uwagi na zimowy dym. Dziś – strach padł na wszystkich.
 
Na koniec mojego nienaukowego eseju: zapytałem koleżankę z pracy, po co nakręca się sztucznie wariactwo wokół problemu smogu. Odpowiedziała: „Nie wiem. Ale gdybyś był producentem maseczek - mówiłbyś inaczej”.
 
Nie dajmy się zwariować. W żadną ze stron.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika OLI

17-02-2017 [11:39] - OLI | Link:

"(...)po co nakręca się sztucznie wariactwo wokół problemu smogu"?
Odpowiedź brzmi: mamy palić rosyjskim gazem w niemieckich piecach. I zużywać więcej energii elektrycznej pozyskiwanej z niemieckich wiatraków.
Międzynarodowa szajka żyjąca z globalnego ocieplenia także potrzebuje więcej kasy.Pobiera już niemały haracz, ale dochody mają to do siebie, że powinny rosnąć, w odwrotnym wypadku szybko stają się zbyt małe.

Obrazek użytkownika michnikuremek

17-02-2017 [12:05] - michnikuremek | Link:

W samo sedno. Smog nie jest ani większy, ani mniejszy niż rok temu. Ekologiczna szajka chce z nas wydusić kasę i tyle w temacie smogu.

Obrazek użytkownika StachMaWielkieOczy

17-02-2017 [12:27] - StachMaWielkieOczy | Link:

I jeździć "czystymi" autami...

Parę lat temu dokładnie takie same szopki odstawiano w niemieckich miastach.
Następnie wszystkie auta dostały obowiązkowe plakietki z kolorem zależnym od czystości spalin.
I co parę lat kolejny kolor przestaje mieć wstęp do centrów miast.
Z dnia na dzień tysiące ludzi musiało wymienić pojazdy bo musieli by je zostawiać poza miastem.
Poustawiane na rogatkach miast urządzenia pomiarowe dowodzą ze polepszyło się o właśnie ten 1%
ale zakazy zakazami ... Mieszkańcy aglomeracji miejskich chcąc nie chcąc co parę lat muszą wymienić auto.

http://www.kombi.de/wp-content...

A ponieważ i w Niemczech panuje moda na ogrzewanie kominkami wiec już przebąkuje się o "podatku" od kominków nie spełniających najnowszych norm .. które to są właśnie jeszcze ustalane. Ze względu na podatek będą znowu wszyscy wymieniali kominki na nowe z certyfikatami albo instalowali specjalne filtry do już istniejących. A kominiarz będzie co jakiś czas sprawdzał czy kominek jeszcze spełnia normy. Inna rzecz... cena wymiany takiego filtra skutecznie oduczy palenia śmieci w piecu domowym.

Obrazek użytkownika nonparel

17-02-2017 [20:03] - nonparel | Link:

Tak się składa, że mam w swoim komputerze wartości PM10 (na pewno rzetelne) z okresu zimowego sprzed około 20 lat. W porównaniu do wartości podawanych obecnie nastąpił wzrost PM10 - nie dramatyczny, ale zauważalny. Takie wartości osobom zdrowym nie szkodzą - i nie ma powodu, żeby zdrowi nosili jakieś maseczki. Natomiast mogą zaszkodzić osobom chorym - i to jest pewien problem. Skąd ten wzrost - nie wiem, zimy były podobne, piece są na ogół lepsze niż kiedyś. Może węgiel jest gorszej jakości. A może to dlatego, że w każdym koszyku z hipermarketu jest dziś dużo więcej plastykowych opakowań, które po części trafiają do pieca. Ja palę węglem lub gazem - w zależności od temperatury. I po kominie nie poznacie (z wyjątkiem rozpalania pieca), czy pali się gaz, czy węgiel. A w ogóle to nie biegam z węglarkami i nie czyszczę pieca węglowego dla przyjemności. Wolałbym cały czas palić gazem - gdyby był tańszy.
 

Obrazek użytkownika Lektor

18-02-2017 [18:40] - Lektor | Link:

No właśnie, a najlepszym jest to. że oni (ci "ekolodzy") piszą, że smog i brudne powietrze są wynikiem wieloletnich zaniedbań ......
Skoro wieloletnich, to powiedzmy od 1945 roku. No i zrobiło się jak w komuniźmie: Wszyscy wiedzą kto, a nie wiadomo kto.

Obrazek użytkownika KOCHAM POLSKE

19-02-2017 [18:00] - KOCHAM POLSKE | Link:

Kwestię smogu dobitnie wyjaśnia dr Jaśkowski
https://www.youtube.com/watch?...

 

Obrazek użytkownika Roz Sądek

20-02-2017 [14:44] - Roz Sądek | Link:

"Aby pozbyć się całkowicie dymu unoszącego się z kominów, musielibyśmy zacząć palić wodę"
Szanowny kolego, to zdanie kładzie cały Pana wpis na łopatki. Dzięki takim mądrościom za miesiąc, jak minie okres grzewczy zamknie się na pół roku temat by potem, od września bić pianę od nowa. Pierwszy raz  - od 40 lat jazdy samochodem, którym pokonuję codziennie minimum 60 km z domu do pracy wolałem marznąc niż się ogrzewać. Gdybym choć przez połowę drogi miał włączone ogrzewanie, to pewnie byłbym przeżył, ale w takiej kondycji, że nie mógłbym pracować. NIGDY, w żadnym roku nie śmierdziało i nie było tak buro-żółte powietrze jak tej zimy. Nie ważne, czy to był prawdziwy czy tylko quasi smog; to było, zresztą nadal jest, niezwykle zatrute i szkodliwe powietrze. Pisanie niech się wszyscy obrażą  - banialuk, że już za komuny było podobnie to trywializowanie niewyobrażalnego problemu - większego niż się niejednemu laikowi wydaje. Czy wodą palą inne nacje o podobnym do naszego klimacie? A czym o klimacie o wiele ostrzejszym - też wodą?

Obrazek użytkownika StachMaWielkieOczy

20-02-2017 [17:28] - StachMaWielkieOczy | Link:

Prosze sie tak nie nadymac i zamiast wypisywac  "mundrosci" typu  :
"wolałem marznąc niż się ogrzewać" doczytac instrukcje obslugi auta i odgadnac po co jest ten tajemniczy 
przycisk:
http://thumbs3.picclick.com/d/...