„Demokracja” wg. Schetyny i Petru, a demokracja w Australii –
„Obalenie” komunizmu w 1989 pokazało szybko, że pozorne usunięcie reżimu PZPR-u a wykorzenienie jego struktur to są dwie odrębne rzeczy. Niestety, trzeba przyznać, że sami Polacy winni są rozpanoszeniu się i rozbestwieniu troglodytów. Po 1989 roku narzucono nam tzw. grubą kreskę Mazowieckiego i obozu Michnika, popartą wymuszonymi postanowieniami ( czytaj: ustępstwami) przy okrągłym stole. A sądy nadal działały podług życzeń elit byłego reżimu. Społeczeństwo zostało zmuszone do rezygnacji z osądzenia zbrodni reżimu PRL-u, cofając się pod presją byłych służb ocalonych w Magdalence i lobby Kiszczaka oraz Jaruzelskiego, reklamowanych przez Michnika jako ludzi...”honoru” (!!!). Uznawanych też przez Wałęsę, niegdyś „prezydenta”, a dziś już ujawnionego agenta SB, co potwierdziły ekspertyzy grafologów. Do roku 1992 jednak Wałęsa chodził w aureoli bohatera narodowego. A ktokolwiek podważał jego zasługi, nawet po obaleniu rządu Olszewskiego, traktowany był jak „oszołom”. Tym popularnym wtedy terminem dyskredytowano wszystkich zwolenników lustracji i odstawienia na boczny tor peerelowskiej agentury. Wyśmiewano próby ujawnienia ich teczek, a o rozliczeniu nie było co marzyć. Sądy ( w tym Najwyższy ) pilnowały, by ani jeden włos nie spadł z głów agentów. Oddalano skutecznie sprawy ich lustracji, pomimo dowodów współpracy z SB, co potwierdzały numery i kryptonimy. Nie proszono jednak o opinie grafologów, aby nie zepsuć prezydentury Kwaśniewskiemu czy posad kilku ministrom z SLD. Było to jakieś 20 lat temu, ale i dzisiaj przy nieukończonej konstrukcji III RP majstrują starzy agenci i członkowie PZPR jak Rzepliński i paru innych z tej „nadzwyczajnej kasty”. Kabaret to przedni. Ledwie Rzepliński odpadł z peletonu, natychmiast celebrytka Staniszkis poleciła jego kandydaturę na...Prezydenta RP! Obłęd to maksymalny, co sądzić o roli, jaką gra Staniszkis od lat ? Zaraz potem niejaki Stonoga, notowany sądownie, ośmielił się atakować Prezydenta Dudę – czy oba te manewry byly synchronizowane przez troglodytów? Dziesięciolecia bezkarności dla przestępców różnej maści – od byłych kacyków PZPR-u po nowych aferzystów – sprawiły, że po r.1989 pogłębiała się zapaść praworządności, a poczucie bezkarności nieustannie rosło, co wyrażało się w mnożeniu się defraudacji, niewyjaśnionych morderstw na zlecenie ( np. Jaroszewiczów, Papały czy ministra Dębskiego), wyczynach seryjnego „samobójcy” albo w otwartych zabójstwach typu zamachowca Cyby, potraktowanego łagodnie przez wymiar „sprawiedliwości” zależnej od rządu PO-PSL. Na tym tle akcje troglodytów to „mniejsze zło”, lecz są potencjalnym zagrożeniem dla życia polityków PiS-u budujących demokrację i naprawiających praworządność w kraju szalejącego bezprawia od roku 1945 oraz kontynuacji tego bezprawia po roku 1989. Troglodyci żywiołowo nienawidzą demokracji, a zatem i praworządności, tym samym nienawidzą rządu PiS-u, który podjął się koniecznej naprawy demokracji i praworządności, praktycznie nie funkcjonujących w tzw. IIIRP. Troglodyci są brutalnym ramieniem dzikiej opozycji, zbliżonej w metodach do partii faszyzującej, a w dodatku pozbawionej programu dla Polski. Wśród troglodytów działają też osobnicy z tajnych służb PRL-u, bezpieki cywilnej i wojskowej, co daje im jeszcze większą pewność bezkarności. Ostatecznie tajnym służbom nad Wisłą powodziło się znakomicie, a i po r.1989 nigdy nie działa się krzywda, bo „gruba kreska” dała im jeszcze większe możliwości. Kto nie wierzy, niech przeczyta słynne już „Resortowe dzieci. Służby” , wydane w Warszawie nakładem Frondy. Kiedyś zomowcy z pianą na ustach ( po narkotykach) rozpędzali i bili demonstrantów, a dziś troglodyci z neo-pianą kłamliwych frazesów szturchają posłów i ministrów legalnej władzy. A pewni celebryci nawołują do...defenestracji, a zatem do politycznych zabójstw. Trwa „skowyt ubekistanu” ( by przypomnieć tytuł niedawnego kabaretu Małgorzaty Todd z 4 lutego ) , a Komitet OBALENIA Demokracji skompromitował się nieraz nie tylko z okazji apelu o interwencję w Polsce. Niewątpliwie troglodyci, a zwłaszcza ich polityczni promotorzy, chcą rozmontować do końca państwo polskie, jego demontaż za kadencji PO-PSL posunięto przecież już tak daleko. A troglodytom sprzyja „nadzwyczajna kasta” sędziów, czego rozliczne dowody złożyli w dziejach tzw. IIIRP, a ostatnio ponownie Igor Tuleja ( opisane właśnie na blogach we wpisie „Tuleizm” – Ośrodek Myśli Niezawisłej)...Oczyszczenie tego zdegenerowanego środowiska jest warunkiem odnowy Rzeczypospolitej, w przeciwnym razie grozi nam powrót do chorej i odrażającej hybrydy PRL-bis. Zwolennicy tej hybrydy ( jak Bolek, Niesiołowski, Komorowski, Rzepliński et consortes ) wyznają raczej ideały ...defenestracji, aniżeli demokracji!
Jakże inaczej działa opozycja w krajach o starej i ustalonej demokracji, np. w Australii Bill Shorten - lider Labour Party - przedstawił rzeczowo program swojej partii, przemawiając ( 31 stycznia) w National Press Club w Canberra, a następnie przemawiał aktualny premier Malcom Turnbull ( Liberal Party) referując propozycje rządu. Wzajemna kurtuazja. Shorten nie wysyłał bojówkarzy na parlament, Schetyna i Petru widocznie musieli, albowiem nie mają żadnego programu dla polskich wyborców. I w tej sytuacji PO-owcy, kodowcy i petrurianie rzucają do akcji rozjuszonych troglodytów.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5709
Nie wracając np. do roku 1975. Kiedy demokratyczny premier został zdymisjonowany przez królową angielską za pomocą gubernatora. Dzięki czemu sympatyczne partyjne golf party znów są takie ... kurtuazyjne. Wciąż pod ojcowskim wzrokiem gubernatora Australii wyznaczanego przez królową angielską.
Nasz świat jest dziwniejszy niż się z pozoru wydaje. Przynajmniej ja doszedłem z czasem do takich wniosków.
Tak czy siak system dwupartyjny gdzie rządy danej partii nie wiele różnią się od rządów drugiej partii, gdzie grzecznie się zwraca uwagę na jakieś detale to przecież rządy jednopartyjne. Kiedy do głosu dochodzi np. lewe albo prawe skrzydło. Jak np. w PRL gdzie przecież rządy takiego Gierka różniły się od rządów Gomułki pewnie bardziej niż rządy w Australii. A partia jedna była.
Tak więc jaki spisek?
Skoro nie ma w sumie wyraźnych różnic.
Zresztą już ktoś tu pisał. Rządzenie polega po prostu na spiskowaniu. Na zawieraniu różnych układów, dogadywaniu się w gabinetach itd. Tylko drobna część jest jawna. Przykładowo co my wiemy o układzie między USA a rządem PiS? Znamy jedynie jakieś ogólniki podane dla prasy.
Wszystko opiera się na „spiskach”. Wałęsa był spiskiem. Solidarność i Okrągły Stół był spiskiem. Cała III RP była spiskiem.
Jak pan chce bez spisków opisać historię? Co by z niej zostało?
Spisek jest najnaturalniejszą rzeczą na świecie. To wiara w demokrację i jawność jest dziwna i naiwna.
Szydło zaś na piechotę do brukseli do tuska bram w pokutnym worku posypawszy głowę popiołem...
a potem wszyscy posłowie PiS będą gremialnie całować cztery litery niesioła...