Nie minął tydzień, jak opisywałem silnie prospołeczny projekt, zwany w środowisku "Apteki dla aptekarzy" [1].
Wszystko wyglądało dobrze, można by powiedzieć, że było zaklepane i Prawo i Sprawiedliwość realizuje swój słuszny postulat odzyskiwania gospodarki polskiej dla Polaków.
A dzisiaj czuję się jak idiota, wystrychnięty na dudka.
Pan premier Mateusz Morawiecki wrócił z zagranicznych wojaży i w poniedziałek oświadczył w TVN24:
"...Rozmawialiśmy o tym na Komitecie Ekonomicznym Rady Ministrów i uzgodniliśmy, że apteka nie powinna być tylko dla farmaceuty, że owszem, farmaceuta powinien być w każdej aptece i to jest bardzo ważne, żeby tę fachowość utrzymać, bo apteka to jest coś więcej niż tylko sklep." [2]
Głęboka mądrość, czy bezczelna hipokryzja?
Praktycznie od roku Ministerstwo Zdrowia pracuje nad ustawą, są konsultacje, są uzgodnienia i wreszcie jest wspólna zgoda.
A tu nagle, jak podejrzewam, wicepremier za granicą spotyka się z potężnymi lobbystami farmaceutycznych koncernów i wywraca oczekiwaną przez polskich aptekarzy ustawę do góry nogami.
Wywraca na korzyść zagranicznych sieci i ich polskich słupów, co w rezultacie doprowadzi do przejęcia całego rynku leków przez parę najpotężniejszych graczy, jak np. stało się ostatnio w Norwegii, gdzie teraz tylko trzy sieci dyktują państwu warunki.
Polscy aptekarze polegli więc w walce z międzynarodową ośmiornicą korporacji, a PIS choćby nie wiadomo co obiecywał, okazał się takim samym pętakiem, jak jego poprzednicy.
Miałem sporo sympatii dla premiera Morawieckiego. Zawiódł mnie. Okazuje się, że jego deklaracje nie były uczciwe i w danej sytuacji zawsze wybierze stronę wielkiego kapitału. A tak chciał się różnić od Balcerowicza.
"W środę [tj. Dzisiaj jk]wniosek o odrzucenie projektu w całości z sugestią skierowania go do prac w ministerstwie zdrowia i włączenia do trwających prac nad dużą nowelizacją prawa farmaceutycznego zgłosił Michał Cieślak (PiS).
"Projekt wzbudza wiele kontrowersji w szerokim zakresie; głównie w obszarze skutków regulacji - wpływu i oddziaływania na rynek hurtowy i detaliczny leków" - powiedział uzasadniając wniosek. Dodał, że tak głęboka zmiana i ingerencja w rynek z zakresu bezpieczeństwa zdrowia wymaga szczegółowej analizy i oceny wpływu regulacji, konsultacji międzyresortowych i społecznych. Wniosek zyskał poparcie większości. [3]
Czuję się autentycznie, jak głupek. Pięć lat walczę o to by w aptekarstwie było normalnie. By było tak, jak w Niemczech, Francji, Włoszech i Hiszpanii. By na tym rynku nie rządziły wielkie międzynarodowe korporacje, co zawsze prowadzi do monopoli, czy zmowy cenowej, kosztem pacjenta. I nic by nie było, gdyby nie to, że PIS zdecydowanie obiecywał takie prospołeczne, popierające małe firmy rozwiązanie.
Niestety, opinia społeczna znaczy na prawdę niewiele w porównaniu z tłustymi lobbystami z wypchanymi portfelami.
Czy niezłomny Kornel Morawiecki nadal będzie tak dumny ze swego syna? Czy może trochę się zawstydzi, że sprzedał swojego chłopaka wielkiemu biznesowi.
***
Z ostatniej chwili
Właśnie, jak to piszę na gorąco radio podaje wiadomość:
Z Ministerstwa Zdrowia odchodzą dwaj wiceministrowie: Jarosław Pinkas oraz Piotr Warczyński. [4]
Czy to oznacza, że walka trwa? Może jest jeszcze jakaś nadzieja dla polskich aptekarzy...
[1] http://gazetabaltycka.pl/promowane/odebrac-polakom-apteki-wojna-trwa
[2] http://www.rp.pl/Zdrowie/301259927-Komisja-ds-deregulacji-za-odrzuceniem-projektu-apteki-dla-aptekarza.html#ap-1
[3] http://radioem.pl/doc/3670257.Nie-bedzie-apteki-dla-aptekarza
[4] http://www.rynekzdrowia.pl/Finanse-i-zarzadzanie/Jednak-polecialy-glowy-w-Ministerstwie-Zdrowia,169576,1.html
.
Podam za to tylko jeden argument, gdzie, sądzę, obaj panowie się zgodzicie - prawidłowy wolny rynek w konkretnym sektorze to taki, w którym wszyscy uczestnicy procesu (tu - dystrybucji) mają identyczne prawa. Zgoda?
Czy, jeżeli ja mogę kupić do apteki w każdej hurtowni lek za 100 zł, a sieć X sprzedaje go za 80 zł, to co to oznacza? Że nabył go przynajmniej za te 80 zł, zakładając zerową marżę, czyli brak zysku. Czyli są różne kategorie podmiotów na rynku: zwykłe i uprzywilejowane.
Niech sobie nawet sieci będą. Ale ja chcę mieć dokładnie takie same warunki działalnosci gospodarczej.
Pozdrawiam
A Izby Aptekarskie? To śmiech na sali. To synekura dla paru osób opłacanych przez składki wszystkich magistrów farmacji. Nigdy i nigdzie nie pomogli aptekom. Inny, znacznie poważniejszy problem to urzędowy nadzór - Inspektorat Farmaceutyczny. Urząd ten nie tylko kontroluje, ale też wydaje decyzje. Na przykład zgodę na otwarcie następnej apteki w sąsiedniej kamienicy. Tu są też wielkie problemy i podejrzenia.
Suma sumarum - to potwornie zabagniony fragment państwa. Dokładnie, jak cała służba zdrowia.
Nie, to trzeba wziąć mądrze za pysk. Robić wszystko tak, aby tu powstał prawdziwy wolny rynek - tak, jak to rozumiał Adam Smith.
Wolny rynek (free market, free enterprise) nie wyklucza regulacyjnych działań państwa.
Jak zwykle szerokie pole do dyskusji. Z jednym się zgadzam, a z drugim nie.
Moja generalna linia nie jest korporacyjna, tylko taka, jak np. w Niemczech. Apteki to instytucje zaufania publicznego, nie korporacje, które powinny być nadzorowane przez państwo w taki sposób, by nie mogło dojść do monopolizacji rynku i manipulacji przez obcy kapitał. To bardzo prywatna i delikatna sfera działa, która musi być licencjonowana i zarządzana przez państwo.
Leki powinny być refundowane, tylko nie w taki sposób. Opiekę zdrowotną gwarantuje przecież Konstytucja.
Pozdrawiam
"Gość | 25.01.2017 [21:14] W tym ministerstwie zdrowia to są największe patologie i działania niezgodne z prawem, a wręcz przestępcze. Powszechnie wiadomo, że na hurtowy obrót lekami potrzebna jest koncesja ministra zdrowia, a z tym hurtowym obrotem lekami wiążą się największe patologie i dyskryminacje. Otóż koncern farmaceutyczny Pelion SA, będący częścią European Pharmaceutical distributions N.V., zarejestrowany w Holandii, którego szefem jest dr. Fritz Oesterle, ma w Polsce koncesję na obrót hurtowy lekami poprzez swoją hurtownię PGF oraz na obrót detaliczny lekami poprzez swoją sieć aptek Dbam o Zdrowie, w których to ceny na leki dla pacjenta są niższe średnio o 10% aniżeli w hurtowni leków PGF, w której zaopatrują się pojedynczy aptekarze. A jakby tak samo postępował Orlen SA i na swoich stacjach benzynowych sprzedawał paliwa kierowcom w cenie o 10% niższej aniżeli w obrocie hurtowym dla indywidualnych stacji paliw albo w mleczarni klient mógłby kupić mleko lub ser w cenie o 10% niższej aniżeli kupiec do swojego sklepu albo w piekarni sprzedawano by chleb i bułki klientom o 10% taniej aniżeli kupcowi do sklepu celem dalszej odsprzedaży ? W tej sytuacji hurtowni leków PGF powinna zostać odebrana koncesja na hurtowy obrót lekami, gdyż jawnie dyskryminuje odbiorców ( aptekom zrzeszonym w koncernie Pelion SA sprzedaje medykamenty średnio o 30% taniej aniżeli aptekom nie zrzeszonym w tym koncernie). Taka polityka to w Nowej Hucie doprowadziła do tego, że upadło 48 spośród 50 rodzinnych aptek. Koncern Pelion SA wziął sobie chyba za honor wykończyć wszystkie rodzinne polskie apteki, ale dla pacjenta to nie będzie dobra sytuacja, gdyż Pelion SA prowadzi również apteki w Wielkiej Brytanii, a w tych aptekach ceny na te same leki są 3,5 krotnie wyższe aniżeli w Polsce, gdyż w Polsce są jeszcze rodzinne apteki, a w Wielkiej Brytanii zostały same sieci aptek i one z nikim nie konkurują i mogą sobie brać ceny z księżyca."
http://niezalezna.pl/928…
I serdecznie dziękuję za podrzucony materiał. Właśnie parę chwil temu przedzierałem się przez internet, by dowiedzieć się, kim są akcjonariusze grupy Pelion SA. I nigdzie nie mogłem znaleźć.
Dodam tu tylko, że ten koncern jest właścicielem 900 aptek Dbam O Zdrowie (DOZ) (a także 300 drogerii Natura). I ma wredny zwyczaj - gdy tylko otworzysz aptekę w punkcie X, to oni, mając odpowiednie układy w lokalnych samorządach i nadzorach farmaceutycznych, otwierają aptekę na przeciwko.
Ich dumping wykończy cię w pół roku. Przypomnę jeszcze, że duże sieci apteczne korumpują lekarzy w sposób niesłychany. A potem lekarz wypisujący receptę stosuje wredny trik. Na jednej recepcie można wypisać pięć różnych leków. Więc doktor wypisuje cztery leki faktycznie pacjentowi potrzebne i które są refundowane, więc mają tą samą cenę we wszystkich aptekach, plus piąty lek, często kompletnie niepotrzebny, ale skąd pacjent ma o tym wiedzieć, lek o opłacie stuprocentowej, który w konkretnej sieci jest za cenę dumpingową. Biedny pacjent oczywiście nie pójdzie za róg do swojej najbliższej apteki, tylko jedzie do sieci, bo tam właśnie jeden bzurny lek ma taniej. Czy to jest zdrowa konkurencja?
Pozdrawiam serdecznie
Gdy kiedyś sobie razem w ulubionej gdyńskiej kawiarni usiądziemy przy kawie, to opowiem, jake gangsterskie metody stosują korporacje w tej branży. Jak się niszczy uczciwych aptekarzy; jak się korumpuje urzędników i lekarzy i jak się oszukuje pacjentów.
Tu faktycznie są grube pieniądze. Pan Jacek Szwajcowski, właściciel sieci Dbam O Zdrowie (900 aptek tylko w Polsce), oprócz milionów (a może nawet miliardów) które już zarobił, pobiera ciągle, co oficjalnie podaje, 1 200 000 złotych rocznie. Bogactwo ponad miarę mnie mierzi. Bo w końcu ileż tego kawioru można zjeść. Więc niech sobie ma te pieniądze. Lecz nich nie rujnuje mnie i moich kolegów! A on to z pełną premedytacją robi. Poniżej Pan Zygmunt Korus udostępnił jeden przykład.
A nas w Gdyni wykończyła pani T., która organizując zebrania aptekarzy, tak na prawdę zbierała fundusze na swoją sieć. Ohydne.
Pozdrawiam
Mecz trwa, dopóki piłka w grze. Jeszcze bym PISu i Morawieckiego nie skreślał. Na razie żółta kartka. Boję się tylko, że Morawiecki zapatrzony w swoją ideę, stanie się podobny do Balcerowicza, który kompletnie przestał się liczyć z ludźmi, mając przed oczami wyłącznie cyfry.
PIS ma krótką ławkę, trudno wymienić kogoś niedobrego na lepszego. Gdyby miał takie bogactwo specjalistów jakich ma Trump...
Myślę, że warto jeszcze poczekać. Tylko bacznie się przyglądać.
Pozdrawiam
Receptura (obowiązkowe pomieszczenie każdej apteki do wyrobu własnych leków) to coś bardzo ważnego. Wszyscy idą na łatwiznę i wszystko kupują. Magnez w tysiącach preparatów, czy panadol pod setką nazw. A leki się robiło! Jest w Gdyni jeden świetny laryngolog, który przepisuje świetne krople na zatoki własnej kompozycji. A razem z żoną wymyśliliśmy w oparciu o amerykańskie doświadczenia dobrą kurację na paskudnego nużeńca, ochydnego drania, którego ma każdy w swoich rzęsach i który niszczy wzrok. Tylko robić...
Cóż, niestety sprowadzono aptekarstwo wyłącznie do sprzedaży. Model aptek sieciowych - jeden magister na zmianie (bo wg. przepisów musi być, inaczej też pewnie by go nie było), a przy okienkach leki sprzedają technicy. Na początku zmiany dostają swoją kasetkę z pieniędzmi. Mają nakreślone zadanie uzbierania takiej, a takiej ilości paragonów. Czas obsługi klienta - 3 do 4 minut. Wszystko kontrolują kamery. Na starcie proponuje sie lek najdroższy, choć nie najlepszy. Itd, itd. To nie aptekarstwo - to handel i maksymalizacja zysków kosztem jakości pracy aptekarskiej.
Kto ma rozpirzyć taki fatalny system? Minister Morawiecki, zdaje się, nie ma ochoty.
https://youtu.be/LIs6lVrCo3k