Jeszcze się nie skończyły uroczystości po wczorajszym zaprzysiężeniu Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych, jak zawsze niezawodna dziennikarka Gazety Wyborczej red. Dominika Wielowieyska, wysłała w świat na Twitterze następujący komunikat, cytuję:
„Donald Trump papuguje po Jarosławie Kaczyński, Beacie Szydło i Andrzeju Dudzie. To ta sama opowieść i ten sam język…”
Nie pierwszy to i zapewne nie ostatni tego typy wpis rzeczonej dziennikarki.
Więc pragnę na swoim blogu odpowiedzieć publicznie pani Dominice na ten komunikat:
Wielce Szanowna Pani Dominiko!
Wie Pani, tak sobie myślę, co takiego stało się w Pani życiu, że jest w Pani tyle goryczy i niezwyczajnie zapiekłej nienawiści. Bardzo mi Pani żal, a jeszcze bardziej żałuję tych, którzy muszą się z Panią spotykać, na co dzień. Pani jest osobą toksyczną. Powiedział to ktoś Pani?
Tyle w koło zła i smutku, a Pani nigdy, powtarzam nigdy nie napisała w żadnym ze swoich komentarzy ani jednego miłego słowa. Potrafi Pani tylko w pretensjonalny sposób ze wskazaniem na obsesję wyszydzać, opluwać, obrażać, zniechęcać, czasem grozić…, długo by można wymieniać.
Będę dziś na kawie w mieście, więc wstąpię do krakowskiej Bazyliki Mariackiej i poproszę, by Pan Bóg zesłał na Panią chociaż odrobinę łaski przyjaznego stosunku do ludzi.
Pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz (Akademicki Klub Obywatelski (AKO) im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Krakowie)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 12521
"nigdy nie napisał Pan poprawną polszczyzną nawet jednej, a podobno jest Pan nawet literatem..."
-------------------------
Literaci są od tworzenia dzieł pisarskich, a do poprawiania błędów mają korektorki. Takie właśnie jak Pani. Powiem Pani więcej. Napisałem kiedyś książkę, która była żartem literackim i wydałem ją celowo bez korekty. I wie Pani, co napisał recenzent? Nie? To Pani zacytuję fragment:
"Ależ miał ten facet fantazję, ależ przemyślne sposoby na panienki, i jakie kulturalne (na Schulza lub Dostojewskiego), a ten poranek w czasie juwenaliów z blondyneczką w domku łabędzi w Parku Krakowskim, a te spotkania w specjalnie urządzonej owczarni, w której oddawał się terapii, nazwanej „samozachowawczą rozpustą globalną”. A ten konkurs na Krakowskiego Kaszalota, połączony z balem w Grocie Wiechowskiej.
I rzecz nie w tym, że się autor ma czym chwalić i czyni to z samczą próżnością, ale i z taktem, rzecz w tym, że robi to tak wdzięcznie, tak uroczo bezwstydnie, z takim smakiem doprawiając każdą z opowieści ingrediencjami świetnego języka, ładnego stylu, zgrabnej puenty. Czytając miałem chwilami skojarzenia z klimatem eposu „Gargantua i Pantagruel”, a o wiele zdań mógłby się i sam Jerzy Pilch poczuć zazdrosny. A może i o niektóre kobiety? (…)
Pora zatem wyjawić, że to Krzysztof Pasierbiewicz snuje tak lekko i zabawnie opowieść ze swojego jakże cudownie grzesznego życia. Przy okazji utrwala i miejsca i obyczaje, które przeminęły, jak gra w cymbergaja, której oddawał się z Janem Blajdą. I tak w ten przyjemnie rozpasany klimat wtapia się aura nostalgii, dodając opowiastkom dodatkowy smaczek.
Jest ta książka jeszcze jednym potwierdzeniem, że jak się umiało, to się kolorowo żyło nawet w szarych czasach PRL-u. I nawet nie drażni to, że autor absolutnie ma w nosie zasady interpunkcji i to, że książka ukazała się bez korekty, bo miał zrobić kolega, ale nie zdążył..."
Krzysztof Pasierbiewicz, Podaj Hasło, Wydanie I, wydawca: Krzysztof Pasierbiewicz, Kraków 2008, s.167, op. miękka, ISBN: 978-83-927038-0-8;Wacław Krupiński…”, koniec cytatu
No to wszystko jasne. Nie wiedziałem, że Pani pije. To naprawdę poważna choroba. Szczerze współczuję!
Z wyrazami zatroskania pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
"i do tego w sposób, który potrafi wciągnąć..."
-----------------------
i jak widać wciągnął panią Ankę tak, że się nie może opamiętać.
"Anka, zapędzasz się!..."
--------------
Przepraszam, że się wcinam, ale pani Anna tak już się rozpędziła, że może ją uratować jedynie kaftan bezpieczeństwa.
Szanowny Panie Michale!
Zapomniał Pan jeszcze dodać, że w przedszkolu się dwa razy zsikałem w majtki, w podstawówce dłubałem w nosie, przed maturą miałem pryszcze. Nie napiszę Panu, co miałem po maturze, bo zwinęliby mi notkę.
Pozdrawiam Pana
Przepraszam, że się wcinam, ale trolla piszącemu pod nickiem @Anna Borycka Pan nie przekona, gdyż ów troll spełnia powierzone mu zadanie celem zdyskredytowania popularnego prawicowego blogera (grubo ponad 5 milionów odsłon)
Pozdrawiam Pana
Szanowna Pani Anno!
Po Krakowie chodzą plotki, że niszczy Pani mój blog, bo Pani marzeniem jest objęcie stanowiska ministra szkolnictwa. Więc, rozumiejąc Pani rozbuchane ambicje jestem w stanie Panią zarekomendować na to stanowisko. Pod warunkiem, że mnie Pani grzecznie poprosi - oczywiście.
Pozdrawiam Panią