Z niepokojem obserwuję co ostatnio dzieje się na „prawej” stronie sceny politycznej. Nie mam jednak na myśli samego PiSu – ta partia mimo pewnych niedociągnięć i potknięć ma kogoś, kto ją kontroluje i będzie prostował. Chodzi mi o nas – szeroko pojęty obóz „wyborców dobrej zmiany”.
Nie wiem czy to wina naszych charakterów, czy też może przeciwnik tak nami manipuluje, ale pojawiły się tendencje, które pojawić się nie powinny. Ich dalsza akceptacja grozi nam poważnymi konsekwencjami. Pozwólcie więc drodzy koledzy i koleżanki, że dziś moje słowa krytyki dotyczyć będą nas samych. Robię to w dobrej wierze i jestem pewien, że gdy odnajdziecie w mym artykule choć część tego co na pewno sami obserwujecie, zrozumiemy, że potrzebna nam pewna zmiana. Dokładniej rzecz ujmując – potrzebny nam zimny prysznic i mocne przyspieszenie! Oddaliśmy bowiem nieco pola przeciwnikowi i zaczęliśmy grać na jego zasadach, do jego melodii.
Dwa światy. Asymetria wartości, asymetria metod
Podstawowy nasz błąd – zakładamy, że przeciwnik będzie grał Fair jak my. Głównym problemem „naszego środowiska”(ludzi którzy głosowali na PiS chcąc dobrej zmiany) wydaje się być założenie, że zarówno my jak i nasi przeciwnicy(nazwijmy ich zwolennikami PO/N/3RP) gramy według tych samych zasad. Skutkuje to zachowaniem przedstawicieli naszej strony które działają na korzyść obozu 3RP, a które mówiąc dosadnie są zwykłą naiwnością.
Idealnym przykładem takiego nieporozumienia jest nasz stosunek do naszych partii. Ci którzy głosowali na PiS wymagają od PIS najwyższych standardów. Gry na zasadach w pełni demokratycznych itd. Jest to zrozumiałe, ponieważ wszyscy pamiętamy jak rządziła PO i nie chcemy tego u siebie. Jest tu jednak ukryty pewien problem. Nasi przeciwnicy (zwolennicy PO/N/3RP) nie mają takich oczekiwań względem swojego obozu politycznego. W konsekwencji więc dochodzi do śmiesznej sytuacji, kiedy to przyłączamy się do krytyki PiSu, wtedy gdy krytykuje ją opozycja. Natomiast wtedy gdy my krytykujemy opozycję, jej zwolennicy się do tej krytyki nie przyłączają i bronią swojego obozu.
Mamy więc do czynienia z asymetrią, zupełnie obcą jakimkolwiek teoriom konfliktów. My uczciwie oceniamy „swoich” – podczas gdy przeciwnik po drugiej stronie barykady wali nieuczciwie w PiS jak w worek, wykorzystując manipulacje i kłamstwa. Na dodatek nasz przeciwnik broni swojego obozu jak przysłowiowa lwica. Niestety wynik takich starć w długim horyzoncie czasowym może być tylko jeden – nasza klęska. Jest tak ponieważ do najważniejszej części wyborców (mityczny środek, niezdecydowani) dociera negatywnym, silny przekaz antyPiSowski, i umiarkowany(bo ograniczony jedynie do naszych ataków) przekaz antyOpozycyjny.
Jeśli mielibyśmy przedstawić tę sytuację w formie dwóch obozów ostrzeliwujących się to sytuacja wygląda następująco – nasz przeciwnik strzela do nas. A my strzelamy do przeciwnika i co jakiś czas również w siebie samych. Czy to może się udać? Nie sądzę.
"Ale my jesteśmy inni!"
Ilekroć zwracam na to uwagę pojawia się właśnie ten argument – „ale my jesteśmy inni”, „my nie jesteśmy tacy jak oni”.
Oczywiście że NIE! Jesteśmy INNI. Lepsi.
Oni chcą nas ZNISZCZYĆ. Oni chcą wygumkować historię Polski. Im Polska nie jest do niczego potrzebna. My natomiast chcemy Polski. Chcemy jej silnej, bogatej i suwerennej. Chcemy przywrócić je wielkość i sprawiedliwość. Tak więc różnimy się-bardzo.

Nie wynika z tego jednak, że skoro oni do nas strzelają, to my do nich strzelać nie powinniśmy ponieważ jesteśmy „inni”. To fałszywa logika oparta na fałszywych przesłankach. Prowadzić ona może jedynie do klęski. Wyobraźmy sobie taką bowiem sytuację:
Jest rok 1939 – źli, podli Niemcy strzelają do Polaków na Westerplatte. Polacy mówią : „ale my nie jesteśmy nazistami, jak oni. Jesteśmy inni i nie będziemy strzelali jak oni”. Po czym odkładają broń i się poddają. A tamci strzelają i zabijają każdego z nich.
Nonsens? A jednak wielu z nas dokładnie tak działa. Jakby naszym celem nie była Polska – tylko jakieś iluzoryczne poczucie wyższości wynikające ze stosowania innych metod. Zwycięstwo moralne… Oni w nas strzelają – a my rzucamy w nich różami. To nie może się udać. Czy walczymy dla EGOISTYCZNYCH celów jakimi są nasze czyste sumienia? Czy może walczymy o Polskę i dla jej przyszłości jesteśmy gotowi robić rzeczy które czasami nawet nam się nie podobają? Marszałek Piłsudski wydał kiedyś jednemu z podwładnych polecenie, którego tenże wykonać za bardzo nie chciał, ze względu na charakter pracy. Marszałek odpowiedział mu: „A gówno dla ojczyzny wozić, to nie łaska?” Każdy chciałby mieć czyste ręce. Gdy walczymy o życie – a tak teraz jest- musimy być gotowi na poświęcenie.
"PiS zatrudnia swoich"
Kolejny zarzut jaki słyszę…i to z ust ludzi którzy na PIS głosowali. Chcieli przecież, aby to PiS zmieniał kraj –w domyśle chyba zgodnie ze swoim programem i swoimi ludźmi. Tak?
Ja zatem zapytam – jeśli PiS nie ma zatrudniać „swoich” to kogo ma zatrudniać do cholery? Są tylko dwie możliwości:
a) Ludzi PO/N/WSI
b) Ludzi z „ulicy”
Rozumiem, że opcję „a” odrzucamy wszyscy. Opcja „b” wbrew pozorom też nie jest dobra. O ile na podrzędnych stanowiskach można to zrobić, to na kluczowych już nie! Nie można zatrudnić człowieka o którym nic nie wiemy – a już szczególnie w zbrojeniówce.
Czy głosowaliśmy na PiS aby „nam” dawał pracę? Ja nie chcę aby na miejsce „Misiewiczów” PiS zatrudnił mnie. Pracuję w sektorze prywatnym i nie dla swoich korzyści głosowałem na PiS. Więc komu przeszkadzają ludzie PiS w kraju rządzonym przez PiS?
Proszę zauważyć, że o ile PO zatrudniała „swoich” aby każdy mógł się nakraść, PiS robi to raczej z innych pobudek – aby właśnie nikt nie kradł i było komu pilnować. A że niektórzy są młodzi? To kogo ma PiS zatrudniać – starych SBeków? A że bez doświadczenia czy wyższego wykształcenia – to kogo ma zatrudniać? Ludzi pokroju Leszka Balcerowicza? Człowiek bardzo wykształcony w końcu…
Winą PiS ma być „zatrudnianie swoich”. Tydzień po zaplanowanej akcji „Misiewicze” wyszła na światło dzienne informacja, że żona ministra Grada (jej firma) dostała kontrakt z ministerstwa na 24 miliony zł! Policzcie ile to pensji dla „Misiewiczów” i przez ile lat… a to tylko jedna z takich umów – było ich zapewne więcej. Dalej pozwolicie sobie wmawiać że „PiS robi dokładnie to co PO robiło”? Daliśmy sobie narzucić narrację przeciwnika – zagonili nas w kąt. Wyjdźmy z niego.

"To nie jest wojna!"
Często słyszę też taki argument. Niektórym nie podoba się moja retoryka wojenna. Tutaj moja odpowiedź jest krótka. Możliwe, że tak niektórzy uważają, iż nie jest to wojna. Ponownie odsyłam do pierwszego punktu artykułu. To co TY uważasz nie ma znaczenia. Nasz przeciwnik jest na wojnie i ją prowadzi. Zatem nie od tego co ty myślisz zależeć będzie twój los ale od tego, czy nasz przeciwnika zniszczy Cię czy nie. Ty możesz uważać że to nie jest wojna, ale dopóki on uważa że jest – nie będzie dla Ciebie żadnej litości. Z faktu, iż ty nie dasz przeciwnikowi „w zęby” absolutnie nie wynika, że tak samo postąpi twój przeciwnik. To naiwne myślenie i im szybciej się jego pozbędziemy, tym lepiej.

O co więc gramy? Apel

Chciałbym aby każdy z nas uświadomił sobie o jaką stawkę gramy. Gramy o Polskę. Albo ją zbudujemy do końca – albo oddamy ponownie. Czy nam się podoba PiS czy nie, to innej siły która o Polskę może walczyć nie ma. Jeśli my swoją krytyką i brakiem wsparcia osłabimy PiS na tyle, że przegra wybory, to tym razem przeciwnik zaleje nas betonem. Zrobi wszystko, aby wygrana patriotów nie powtórzyła się. I nie powtórzy się przez co najmniej 20 lat.
Nie wierzcie podszeptom wroga, że „jak nie PIS to inna partia będzie”. Bzdury. Kaczyński budował pozycję swojego środowiska 20 lat! Partia to nie tylko program. To struktury, to ludzie. Tego nie da się zbudować w kilka lat. Partie takie jak Kukiz to gwiazdy jednego sezonu- bez struktur. Ruchy narodowe to zawsze będzie jedynie margines – ważny, aczkolwiek margines.
Dlatego apeluję. Więcej asertywności! Nie mówię o zaognianiu konfliktu i „rozlewie krwi” do którego może dążyć przeciwnik-mówię o asertywności. Robimy swoje i nie oglądamy się na nic. Nie pozwólmy sobie wmówić, że nasze poglądy są gorsze od poglądów opozycji. Stójmy twardo za naszymi wyborami i za PIS. Walczmy twardo o nasze cele. Nie pozwalajmy sobie narzucać narracji. Nie pozwalajmy się zakrzyczeć. To nasza Polska. To nasze 5 minut – albo je wykorzystamy albo wrócimy do kanałów cieszyć się „wyższością moralną”. Nie bójmy się być bezwzględnymi dla przeciwnika – robimy to nie dla przyjemności ale dla przyszłości Polski. Bądźmy niezłomni i niewzruszeni. Tylko siłą pokonać można siłę. Tylko na naszych zasadach. Nie wstydźcie się tego, czego pragniecie. Nie cofajmy się- zmieńmy Polskę, bo PiS bez nas sam jej nie zmieni pod tak silnym naciskiem wroga wewnętrznego i zewnętrznego.
Na koniec przypominam mój już dość stary wpis. Dotyczył prezydenta Andrzeja Dudy – ale jakże prawdziwy i proroczy również w stosunku do rządu PiS.

Ksawery Meta-Kowalski
PS. Screeny z prawdziwymi intencjami naszego wspólnego przeciwnika pożyczyłem z konta kolegi @KOW_z_KOD ;)