UWAGA! Trudny przekaz tylko dla kumatych z poczuciem humoru
Byłem teraz przez godzinę w mieście, gdzie ciągną tłumy zwołanych przez papieża Franciszka do Krakowa na Światowe Dni Młodzieży dziewczyn i chłopców z flagami wszystkich krajów świata.
Piękni! Kolorowi! Uśmiechnięci! Rozśpiewani! I radośni!
Na Rynku spotkałem Przyjaciela, legendarnego tenisistę Andrzeja Faruzela, który mnie powitał słowami: "Krzysiek! Ale jaja! Wszystkie diabły z Krakowa pouciekały".
A gdy go spytałem, co ma na myśli powiedział:
"Co ja ci będę dużo gadał! Chodź to ci pokażę".
I zrobił ze mną obchód znanych krakowskich kawiarni, gdzie jak to w grodzie Kraka bywa zawsze ci sami ludzie piją kawę zawsze o tej samej porze.
Byliśmy w „RIO”, „DYMIE”, „VIS a VIS”, "Kurancie" i tak dalej.
I rzeczywiście ani jednego komucha i ani jednego platformersa nie było, a zawsze tam są o tej godzinie. No i ani śladu po walecznych szwadronach sztandarowych bojowników KOD-u.
Zostali sami przyzwoici krakowianie i dam głowę, że to nie przypadek.
Oczy przecierałem ze zdumienia. Kraków zrobił się jakiś taki dostojniejszy i lepszy.
Szkoda, że tylko na tydzień.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 20134
Niestety, nie wszystkie,bo przynajmniej jeden, pozostał.
Jeśli myślimy o tej samej osobie, to jednak Pani nie ma racji, bo diabły są inteligentne.
JW
Szanowny Panie Krzysztofie.
" Kraków zrobił się jakiś taki dostojniejszy i lepszy.Szkoda, że tylko na tydzień."
Pisze pan, szkoda, że tylko na tydzień. Panie Krzysztofie i tu się nie zgodzę.
Wierzę i mam takie wewnętrzne przekonanie, że wartości przywiezione do NASZEGO KRAJU
przez młodzież całego świata przyniosą efekty, dobre efekty.
Jakie to wielkie szczęście, że ŚDM odbywają się za obecnej władzy. Myślę, że w tym
"palce maczał" Święty JPII już z innej rzeczywistości.
Aż strach pomyśleć jak wyglądały by te uroczystości za poprzedniego prezydenta i premiera/premierki
jak i ministrów, którzy odpowiadają za przygotowanie takich uroczystości.
Ja częściowo już ŚDM przeżyłem, mianowicie dziś po trzech dniach goszczenia w mojej parafii i domu
pożegnaliśmy młodych Hiszpanów udających się do Krakowa. Muszę przyznać, że władze miasta (nowe),
parafie i mieszkańcy stanęli na wysokości zadania.
Z mego miasta też wszystkie diabły pouciekały. Kawiarnie i ogródki do późnych godzin nocnych
żyły inaczej, żyły radością i miłością.
Tym optymistycznym akcentem bardzo serdecznie pana pozdrawiam, bolesław.
@bolesław
"Jakie to wielkie szczęście, że ŚDM odbywają się za obecnej władzy. Myślę, że w tym
"palce maczał" Święty JPII już z innej rzeczywistości..."
--------------------
Nie mam, co do tego wątpliwości. Jak by Pan widział, jak perfekcyjnie wszystko jet przygotowane. Sztyt NATO w Warszawie to betka.
Serdeczności! Panie Bolesławie! Szczęść Boże!
Taka sobie opowiastka z puentą.
Był swego czasu w moim mieście pewien adwokat, na emeryturze, ale prowadzący wciąż praktykę adwokacką. Najwyraźniej nie czuł się jednak w swej działalności prawniczej spełniony, pisał bowiem również wiersze. A zgłaszający się do niego klienci oprócz kłopotów z prawem mieli także drugiego pecha. Zanim mianowicie mogli wyłuszczyć swoją sprawę musieli wysłuchać kilku, a czasem nawet kilkunastu wierszy w autorskiej recytacji pana mecenasa. Jak wieść niesie większość z nich po tym bolesnym doświadczeniu już do kancelarii nie wracała.
Ów mecenas zasłynął także i tym, iż w pierwszych latach tzw. demokratycznej transformacji poczuł powołanie do piastowania najwyższego urzędu w państwie. Zawiązał jednoosobowy komitet wyborczy, ustawił stolik przy głównej ulicy miasta i nagabywał przechodniów zachęcając ich do złożenia podpisu na liście poparcia dla jego osoby. I znów, jak poprzednio, zwabione do stolika osoby musiały słuchać jego wierszy. Ta śmiała poetycko-wyborcza akcja nie dała jednak spodziewanego przez pana mecenasa rezultatu. Nie udało mu się zebrać wymaganej ilości podpisów i wejść na listę kandydatów.
Wspomiałem tę historię sprzed lat dlatego, iż nasuwa mi ona pewne skojarzenie. Otóż autor tego blogu, szanowny pan dr inż. Krzysztof Pasierbiewicz, wydaje się być przypadkiem uderzająco podobnym do owego adwokata - poety.
Wyznanie pana dr inż. Krzysztofa Pasierbiewicza:
"Nie jestem profesorem, tylko doktorem, żeby było śmieszniej nauk technicznych".
I jest śmieszniej.
Jan Woleński
@janhenryk (Jan Woleński)
W poprzedniej notce nie odpowiedział mi Pan na poją prośbę skierowaną do Pana, więc jeszcze raz ją powtórzę:
Panie profesorze Woleński! Czy mógłby Pan podać skład osobowy jury, które przyznało Panu prestiżową nagrodę "Polski Nobel Naukowy 2013"? Myślę, że nie tylko ja jestem zainteresowany Pańską odpowiedzią na to pytanie.
PS
A pytam dlatego, że uczonym wchodzącym w skład tego jury zamierzam przesłać kilka kwiatuszków będących przykładem tego, co ich utytułowany faworyt u mnie na blogu wypisuje, a tym samym w sposób zawstydzający kompromituje środowisko nauki polskiej.
Mam też nadzieję, że ogarnięci wstydem i zażenowani uczeni cofną przyznane Panu nierozważnie wyróżnienie. A jeśli nie cofną, to będę próbował interweniować wyżej. Oczywiście kopię prześlę do Fundacji na rzecz Nauki Polskiej (FNP), która instytucję "Polskich Nobli Naukowych" firmuje.
A więc nadal cierpliwie czekamy na Pańską odpowiedź
dr inż Krzysztof Pasierbiewicz wraz z osobami zainteresowanymi
Panie Krzysiu, pomogę Panu, by nie wystawiać Pańskiej cierpliwości na zbyt ciężką próbę. Wskazówka jak szukać odpowiedzi, której Pan oczekuje, jest pod poprzednią Pana notką. Pozwolę sobie zacytować:
"janhenryk
2016-07-24 [12:41]
Panie dr. (nauk technicznych, żeby było śmieszniej, co od dawna ma miejsce) Krzysztofie Pasierbiewiczu,
Wystarczy spojrzeć na moją odpowiedź janhenryk, 2016-07-23 [19:26], zczynającej się od słów:
"Nie ma sprawy. Oto stosowna informacja:",
aby zaspokoić Pańskie niecierpliwe czekanie. Co za szkoda, że Pańska nieuwaga lu/i inne zaburzenia percepcyjne sprawiły, iż ludzkość będzie musiała czekać kilkanaście godzin dłużej na bukiecik kwiatuszków, który Pan przekaże Radzie FNP.
Jan Woleński
PS. To, ze Pan jest doktorem nauk technicznych jest rzeczywiście śmieszne, ale jeszcze śmieszniejsze jest Pańskie przekonanie, że Pańska paplanina ma jakiekolwiek znaczenie dla tego, co dzieje się w środowisku naukowym lub jakimkolwiek innym. Prosze jednak kontynuować, bo śmieszności, której Pan dostarcza, nigdy za wiele."
Nie, nie, proszę mi nie dziękować, to drobiazg.
Pan dr (nauk technicznych, żeby było śmieszniej) inż. Krzysztof Pasierbiwicz zapewne straci cierpliwość ustalając (wraz z zainteresowanymi osobami), o czym świadczą różnice pomiędzy moimi informacjami, gdzie ma szukać odpowiedzi na swoje wezwanie w sprawie Fundacji na rzecz Nauki Polskiej.
Jan Woleński
Panie dr inż. Krzysztofie Pasierbiewiczu,
Odsyłam do mojej odpowiedzi (zamieszczonej w związku z dyskusją o Pańskim utworze mającym w tytule słowo "sic") datowanej 2016-07-23 [19:26] zaczynającej się od słów "Nie ma sprawy. Oto stosowna
informacja:" Dalej, znajduje się to, o co Panu biega. Tak więc, całkowicie Pan myli się utrzymując, że Panu nie odpowiedziałem.
Pańska cierpliwość nadal sprawia, że ludzkość (w tym liczne osoby zainteresowane) musi poczekać kilkanaście godzin dłużej na bukiecik kwiatuszków ułożony przez pana w sprawie przyznania mi tzw. polskiego Nobla (nie "Polskiego Nobla Naukowego"), oficjalnie określanej jako nagroda Fundacji na rzecz Nauki Polskiej w dziedzinie nauk humanistycznych i społecznych.
Jan Woleński
PS. Pańska wiara, że to, co Pan pisze, ma jakiekolwiek znaczenie w środowisku naukowym, jest jeszcze śmieszniejsza niż to, że nie jest Pan profesorem, ale doktorem, żeby było śmieszniej nauk technicznych. Niemniej jednak uważam, ze nie powinien Pan zaprzestać oceniania naukowców i uczelni.
@janhenryk (Jan Woleński)
Jaki jest koń każdy widzi.
Bez pozdrowień,
dr inż. Krzysztof Pasierbiewicz
Wszelako kwantyfikator "każdy" nie obejmuje pana dr (nauk technicznych, żeby było śmieszniej) inż. Krzysztofa Pasierbiewicza.
Jestem głęboko zdruzgotany tym, że pan dr (nauk technicznych, żeby było śmieszniej) odmówił mi swych nieskończenie cennych pozdrowień i to w Roku Miłosierdzia. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo pan dr (nauk technicznych, żeby było śmieszniej) Krzysztof Pasierbiewicz stał się jeszcze śmieszniejszy.
Jan Woleński
Mini limeryk dla Echo24:
"Formą limeryku na emeryturze,
tak tu sobie bajdurzę."
Ma Pan zupełną rację, komuniści to teraz obciach, w młodych nadzieja nie tych owsikowych, powoli powoli wstajemy z kolan. Damy radę. Pozdrawiam.
@tomo
Nieprawdaż? Dziękuję za komentarz i serdecznie Pana pozdrawiam
@JW, to prawda.
Diabeł, to inteligencja bez miłości,a miłość pochodzi od Osoby Najwyższej.
Nie mieszałbym do tego sił nadprzyrodzonych. Rzecz tylko i wyłącznie w całkowicie przyrodzonej charakterystyce dr (nauk technicznych, żeby było śmieszniej) inż. Krzysztofa Pasierbiewicza i tylko pod jednym względem, akurat nie dotyczącym uczuć.
Jan Woleński
No, diabły pouciekały - to jest pocieszające, ale teraz, Panie Krzysztafie trzeba wygonić SLD-lucypera z Krakowa.
@prof. Jan Woleński
Szanowny Panie Profesorze Woleński!
Tym, co Pan mniej więcej od dwóch lat wypisywał na moim blogu skompromitował Pan nie tylko siebie, ale przede wszystkim Kapitułę Fundacji na rzecz Nauki Polskiej w dziedzinie nauk humanistycznych i społecznych, która, jak życie pokazuje moim zdaniem nie do końca rozważnie przyznała Panu polskiego Nobla 2013.
W skład tej Kapituły w owym czasie wchodzili skompromitowani przez Pana profesorowie:
Przewodniczący rady Andrzej Jerzmanowski (Wydział Biologii UW i Instytut Biochemii i Biofizyki PAN),
Wiceprzewodnicząca Irena E. Kotowska (Instytut Statystki i Demografii SGH),
Leon Gradoń (Wydział Inżynierii Chemicznej i Procesowej Politechniki Warszawskiej),
Henryk Koroniak (Wydział Chemii UAM),
Marek Świtoński (Katedra Genetyki i Podstaw Hodowli Zwierząt Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu),
Wojciech Tygielski (Instytut Historii Sztuki, Wydział Historyczny UW),
Karol I. Wysokiński (Zakład Teorii Fazy Skondensowanej UMCS).
Zaś powodem tej kompromitacji jest to, iż rzeczone wyróżnienie zobowiązywało Pana do godnego przestrzegania norm etycznych FNP i szacunku dla etosu nauki, czemu Pan niestety nie sprostał wdając się w uwłaczające tym zobowiązaniom niewybredne z Pańskiej strony udry na poziomie magla z blogerami i komentatorami.
Resztę wyjaśnię w oficjalnym piśmie skierowanym pod stosowny adres.
Bez pozdrowień,
Krzysztof Pasierbiewicz
Szanowny pan dr (nauk technicznych, żeby było śmiesznej) inż. Krzysztof Pasierbiewicz,
Z niecierpliwością oczekuję spełnienia Pańskiej zapowiedzi dotyczącej tego, co życie pokazuje Pana zdaniem. Proponuję jednak małą korektę, nie z blogerami, ale jednym blogerem. Ze zrozumieniem czytam, że, stosując już liczbę pojedynczą, bloger, o którego chodzi, jest z magla, aczkolwiek zaznaczam, że to określenie lokacyjne nie dotyczy komentatorów.
Z serdecznym pozdrowieniami
Jan Woleński
PS. Dla ułatwienia Panu sformułowania oficjalnego pisma załączam następujący link http://www.fnp.org.pl/as…. Znajdzie Pan tam sporo materiału w sprawie obowiązków laureatów FNP wobec blogerów.
@Janhenryk (prof. Jan Woleński)
Pozwoli Pan, że dla mnie będzie się liczyło nie Pańskie zdanie, lecz Kapituły.
Czasy na szczęście się zmieniły.
Krzysztof Pasierbiewicz
PS
Pan zdaje się nadal nie zdawać sobie sprawy z oczywistej oczywistości, że PIS pod Jarosławem Kaczyńskim będzie rządził przez trzy kadencje, a może i dłużej. Dlatego Pan taki hardy.
Pozwoli Pan, że dla mnie będzie się liczyło nie Pańskie zdanie, lecz Kapituły.
* Ależ Panie dr (nauk technicznych, żeby było śmieszniej, i jest) Krzysztofie Pasierbiewiczu, rzecz właśnie w tym, czy Rada (nie Kapituła) FNP przejmie się Pańskim (nie moim) zdaniem. Przewiduję, że nie mimo okoliczności, jakie Pan niżej przytacza.
-----------------------------------
Czasy na szczęście się zmieniły.
* Nie może być. Panie dr (nauk technicznych, aby było śmieszniej)inż. Krzysztofie Pasierbiewiczu. Jest to jedno z Pańskich epokowych odkryć na temat czasu geologicznego. I dzięki takim osiągnięciom jest Pan coraz śmieszniejszy.
----------------------------------------------
Krzysztof Pasierbiewicz
* Jeszcze raz serdecznie Pana pozdrawiam, Panie dr (nauk technicznych, aby było śmieszniej, i jest) Krzysztofie Pasierbiewiczu.
-------------------------------------------------
PS
Pan zdaje się nadal nie zdawać sobie sprawy z oczywistej oczywistości, że PIS pod Jarosławem Kaczyńskim będzie rządził przez trzy kadencje, a może i dłużej. Dlatego Pan taki hardy.
* Panie dr (nauk technicznych, żeby było śmieszniej, i jest)inz. Krzysztofie Pasierbiewiczu,związek pomiędzy ilością kadencji rządów PiS a podzieleniem przez Radę FNP Pańskiego zdania na mój temat jest mniej więcej taki jak pomiędzy Pańską spektakularną karierą naukową i literacką a przebiegiem wojen punickich (kolejność oznacza ewentualny związek przyczynowy), aczkolwiek czasy pomiędzy tymi wydarzeniami rzeczywiście zmieniły się.
Jan Woleński
Pan dr inż. KP zamieścił w jednym w swoich komentarzy link do filmu, w którym opowiada o swoim ojcu oraz zasugerował, abym się z zapoznał z tym materiałem, zdecydowałem się na powtórne oglądnięcie tego dokumentu. Mam nadzieję, że niniejszy komentarz nie zostanie uznany za (nikczemną) wycieczkę osobistą. Ma on zresztą pomóc p. dr inż. KP w sformułowaniu oficjalnego pisma do FNP. Fundacja ta wymaga od swoich laureatów, aby czyniąc stwierdzenia faktyczne, rzetelnie korzystali ze źródeł tedy, p. KP będzie mógł wyakzać, że naruszyłem te zasady.
Część I
Zacznę od uwagi, że nigdy nie kwestionowałem przynależności p. Michała Pasierbiewicza do AK. Natomiast dementowałem to, co jego syn, tj. KP opowiada, o swoim ojcu na podstawie relacji p. Tadeusza Łagana znajdującej się w archiwum Muzeum Auschwitz-Birkenau. Kwestionowałem w szczególności to, że oświadczenie TŁ stanowi podstawę do twierdzenia, że MP uczestniczył w przerzucie leków dla więźniów w tym sensie, że transportował te leki autem na teren obozu. TŁ pisze tylko, że jeździł do obozu ze swoimi współpracownikami (o dowódcy żołnierz nie mówi jako o współpracowniku) . Nazwisko MP pada w oświadczeniu TŁ da razy, po pierwsze, że przekazywano mu informacje o obozie i, po drugie, że przyjechał do obozu po jego wyzwoleniu. KP odczytuje pewne fragmenty relacji TŁ, a inne, te które mają świadczyć o przerzucie leków na teren obozu tylko omawia. I w tych omówieniach pojawia się informacja o przerzucie leków. Jest rzeczą możliwa a nawet prawdopodobną, ze MP, jako dowódca piątki, wiedział o przerzutach czy nawet organizował dostawy leków z aptek, ale nie w tym problem. KP jako dowód potwierdzający udział MP w czynnym transportowaniu leków na teren obozu przytacza opowiadanie, jakie słyszał o tym, że jego ojciec i kierowca, aby pokonać strach wypijali po flaszce wódki a potem wsiadali do samochodu i jechali na teren obozu. Każdy, kto słyszał o zasadach i praktyce konspiracji w czasie wojny, musi uznać to za mało prawdopodobne. P. KP powołuje się także na album wydany w związku z jubileuszem elektrowni Siersza Wodna. To prawda, że są tam informacje o p. MP. Wszelako są one oparte na tym, co p. KP powiedział wydawcy oraz na oświadczeniu p. TŁ, a pan KP przedstawia jej jako niezależne źródło. Klasyczny przykład błędnego koła.
Jan Woleński
@janhenryk (prof. Jan Woleński)
Dziękuję za korektę. Literówkę oczywiście poprawiam i jeszcze raz powtarzam:
Proszę się nie tłumaczyć Panie Woleński. Jaki jest koń każdy widział. Zapisy są w Internecie. Too late honey!
Bez pozdrowień,
Krzysztof Pasierbiewicz
Panie dr (nauk technicznych, żeby było śmieszniej, i jest) inż. Krzysztofie Pasierbiewiczu, nie ma żadnego powodu, aby tłumaczył się przez Panem z czegokolwiek, zwłaszcza z zapisów w Internecie.
Serdecznie Pana pozdrawiam
Jan Woleński
PS. Ponieważ korzysta Pan z moich uwag korektorskich, sugeruję, aby przesłał mi Pan projekt oficjalnego pisma do FNP. Deklaruję bezinteresowną gotowość poprawienia błędów gramatycznych, zwłaszcza składniowych, jakie z pewnością znajdą się w Pańskiej epistole. Mogę też Panu, Panie dr (nauk technicznych, żeby było śmiesznie, i jest) zasugerować poprawki merytoryczne w celu wzmocnienia Pańskiej argumentacji na temat moich rozmaitych nikczemności. Pełny tekst oświadczenia p. Tadeusza Łagana jakim dysponuję, daje dobrą podstawę dla takich sugestii.