Motto:
Nie lękajcie się!
(pierwsze słowa przesłania,
jakie 16 października 1978 roku skierował do świata
nowo wybrany Papież - Jan Paweł II)
Przedwczoraj napisałem notkę pt. „Górale z Góry Synaj, elity UJ i Robert Lewandowski”: traktującą o profesorze Wszechnicy Jagiellońskiej, który mnie / nas na ulicy znieważył – vide:
( http://salonowcy.salon24… )
Długo się zastanawiałem, czy napisać tę notkę i zdradzić personalia jej „bohatera”, lecz uznałem, że najwyższa już pora zacząć demaskować tych, którzy nas od jesiennych wyborów bezkarnie i przy każdej możliwej okazji opluwają.
Link do tej notki wysłałem pocztą elektroniczną do kilkuset osób, które mam w swojej skrzynce adresowej i ku mojemu bezmiernemu zdumieniu na ten list odpowiedzieli, że tak powiem w trybie natychmiastowym redaktor Bronisław Wildstein i poseł Jarosław Sellin.
Pan redaktor Wildstein napisał, cytuję:
„Z Pańskiej ostatniej wypowiedzi dowiedziałem się, że ci, którzy „nas [Polaków] tak nienawidzą” to Żydzi, ale raczej, że ci, którzy Polaków nienawidzą muszą być Żydami choćby nazywali się Bryndza.
W tym stanie rzeczy uważam wysyłanie mi Pańskiej twórczości za pomyłkę.
Prosiłbym o skorygowanie jej, tzn. usunięcia mnie z Pańskiej listy adresowej
Bronisław Wildstein…”
Natomiast pan poseł Sellin napisał, cytuję:
„Proszę i mnie wykreślić z listy adresowej i to natychmiast! Ze swojej strony polecam Panu przemówienia prezydenta Andrzeja Dudy z Markowej i premiera Jarosława Kaczyńskiego z 27 czerwca z Białegostoku.
Jarosław Sellin…”
Być może się mylę, ale żywię podejrzenie, iż obydwaj Panowie zdają się uważać mnie za antysemitę więc pozwalam sobie teraz na moim blogu obu Panom złożyć stosowne wyjaśnienie.
Wielce Szanowni Panowie,
Moim najserdeczniejszym Przyjacielem z lat dzieciństwa był mój kolega z podstawówki Jan Nass, Żyd, który wyemigrował z Rodzicami do Australii w latach pięćdziesiątych. Nasze rodziny bardzo się przyjaźniły i wzajemnie szanowały, bywaliśmy u siebie w domu, także w okresach świątecznych i nigdy nie zapomnę, jak w kamienicy przy ulicy Zamkowej 10 w Krakowie, gdzie wtedy mieszkałem, na schodach pod strychem, w przeddzień wyjazdu Janka długo trzymaliśmy się za ręce i łzy nam po policzkach spływały.
Młodość, albo lepiej „ten szczęsny czas” zostawiłem w Piwnicy pod Baranami, gdzie miałem mnóstwo znajomych i Przyjaciół pochodzenia żydowskiego.
Zaś tak się złożyło, że na studiach zdecydowanie najbardziej ceniłem i szanowałem profesorów pochodzenia żydowskiego, bo byli świetnymi naukowcami i dydaktykami - żadnego ich wykładów nie opuściłem.
Nie mogłem również antysemityzmu wynieść z domu, gdyż w czasie okupacji hitlerowskiej mój Ojciec Akowiec, narażając się na karę śmierci uratował życie nie kilkudziesięciu, lecz co najmniej kilkuset Żydów więzionych w obozie śmierci Auschwitz – Birkenau, gdyż, jako dyrektor elektrowni w Sierszy, która zasilała w energię ten obóz miał pozwolenie na wjazd do tej kaźni samochodem służbowym, w którym przerzucał na teren obozu niezbędne do przeżycia leki – vide reportaż o moim Tacie nakręcony przez kanadyjską polonijną telewizję TV Niezależna Polonia:
( https://youtu.be/7lNT5JA… )
Obejrzyjcie Panowie proszę w wolnej chwili ten reportaż, a przekonacie się, że jednym, co powinniście zrobić to zamilknąć.
Z wyrazami szacunku,
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki)
Post Scriptum
Rozumiem, że od kilku dni w Polsce panują nieznośne upały, lecz wielka szkoda, że mojego felietonu nie czytaliście Panowie w pomieszczeniu klimatyzowanym. Powiem więcej. Pewności oczywiście nie mam, ale jestem święcie przekonany, że Panowie nie przeczytaliście uważnie, albo wcale mojej notki pt. „Górale z Góry Synaj, „elity” UJ i Robert Lewandowski”, zaś do napisania do mnie tego, co Panowie napisali wystarczył Wam sam tytuł notki, a mówiąc dokładniej jego fragment „Górale z Góry Synaj”. A dzisiejszą notkę napisałem, dlatego, że obydwu Panów nad wyraz wysoko cenię. Więc żywię nadzieję, że wyciągniecie Panowie z tej notki wnioski, które w przyszłości pozwolą Wam się ustrzec takich, że się tak wyrażę „przedwczesnych wytrysków” (emocjonalnych oczywiście) .
Post Post Scriptum
Pragnę jeszcze zaznaczyć, że przez ostatnie pięć lat napisałem na moim blogu grubo ponad tysiąc notek w obronie wizji polskiego Państwa jaką zarysował Lech Kaczyński, a teraz jego brat Jarosław próbuje tę wizję realizować. Więc proszę byście Panowie mieli to z łaski swojej na uwadze.
Czas najwyższy by aranżerzy “dobrej zmiany” przestali się mizdrzyć do trzymającego ich w szachu kanonu „poprawności politycznej”. W przeciwnym razie nic z tego nie będzie.
Post Post Post Scriptum
Oddając hołd ofiarom pogromu kieleckiego Pan Prezydent Duda powiedział:
„W wolnej i niepodległej Polsce nie ma miejsca na jakiekolwiek uprzedzenia: na rasizm, ksenofobię, nie ma miejsca na antysemityzm. Takie zachowania, choćby w najdrobniejszym przejawie muszą być w Polsce piętnowane…”
Podpisuję się pod tym obydwiema rękami. Tylko w tej sentencji zabrakło mi frazy „…nie ma też miejsca na antypolonizm”.
I tu jest powód, dlaczego napisałem przyznaję kontrowersyjną notkę pt. "Górale z Góry Synaj, "elity" UJ i Robert Lewandowski.
Post Post Post Post Scriptum
W wolnej chwili gorąco wszystkich namawiam do odsłuchania nagranego przez Niepoprawne Radio felietonu mojego autorstwa pt. "Politycy i blogerzy", gdzie wyjaśniłem, na czym powinna polegać współpraca blogera z formacją polityczną, której sprzyja. A mówiąc dokładniej, że to, czego nie wypada powiedzieć politykowi, może na szczęście powiedzieć bloger. Moim zdaniem, na tym między innymi polega siła blogosfery i mediów społecznościowych - vide: http://www.youtube.com/w….
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 18110
Pan dr inż. KP oświadcza:
"Choćby Pan najobrzydliwszych insynuacji próbował, łącznie z szarganiem pamięci o moim zmarłym Ojcu Akowcu, nie dam się Panu sprowokować. A to, co Pan wyprawia na moim blogu Pański kolega Bartoszewski nawał kiedyś "nekrofilią polityczną". Pan jest zerem Panie Woleński.”
W związku z tym przypominam mój tekst dotyczący relacji p. T. Łagana:
„Pan dr inż. Krzysztof Pasierbiewicz napisał swego czasu (także na portalu „Nasze Blogi”):
„w roku 1993 pan Tadeusz Łagan, tak się ten człowiek nazywał, w najdrobniejszych szczegółach opowiedział w złożonych dla Muzeum zeznaniach, w jaki sposób razem z moim Ojcem przerzucali leki więźniom obozu w Auschwitz. […].”
Istotnie, Tadeusz Łagan złożył relację z czasów wojny. Uczynił to 7 kwietnia 1993 r. Otrzymałem kopię tego dokumentu:. Liczy ona 5 stron maszynopisu plus 6 stron oświadczenia pisemnego. Dokumenty rzeczywiście zawierają szczegółowy opis działań na terenie obozu Auschwitz-Birkenau w tym przerzutu lekarstw dla więźniów. Oto jedyna wzmianka o p. Michale Pasierbiewiczu (maszynopis, s. 3):
„[…] od lutego 1942 r. należałem do Armii Krajowej, której konspiracyjne „piątki” działały na terenie elektrowni Siersza Wodna. Moim konspiracyjnych przełożonym był dr inż. Michał Pasierbiewicz, któremu powyższe [tj. struktury obozu i jego wyposażenia] plany oraz dane o załodze SS w KL Auschwitz zostały przez nas przekazywane”.
Relacja pisemna nie zawiera tego fragmentu, natomiast informuje o tym, że inż. MP pojechał z TŁ do obozu w lutym 1945 r. a więc już po jego wyzwoleniu.”,
Oświadczenie p. dr inż. KP zacytowane na początku sugeruje, że mój przytoczony tekst jest najobrzydliwszą insynuacją, szarganiem pamięci jego ojca i elementem tego, co mój kolega (w tym punkcie p. dr inż. KP zdecydowanie pomylił się) Bartoszewski nazwał polityczną nekrofilią. Uznaję zatem, że p. dr inż. KP ostatecznie wyjaśnił różnicę pomiędzy swoim ujęciem relacji sporządzonej przez p. T. Łagana a jej rzeczywistą treścią. To nareszcie kończy całą dyskusję w sposób charakterystyczny dla p. dr inż. Krzysztofa Pasierbiewicza.
Jan Woleński
@janhenryk
"Uznaję zatem, że p. dr inż. KP ostatecznie wyjaśnił różnicę pomiędzy swoim ujęciem relacji sporządzonej przez p. T. Łagana a jej rzeczywistą treścią..."
--------------------
Jeszcze raz powtórzę. Pan jest zerem Panie Woleński.
Czas zakończyć wymianę zdań (bo trudno to nazwać dyskusją) pomiędzy p. dr inż. K. Pasierbiewiczem a mną w sprawie relacji T. Łagana. Chciałbym wyjaśnić pewne okoliczności,nie w celu przekonania p. dr inż. KP do czegokolwiek, bo i tak treściwie odpowie "Pan jest zerem Panie Woleński", ale aby inni czytelnicy NB mieli jasność o co chodzi. Otóż, nigdy nie zamierzałem kwestionować przynależności M. Pasierbiecza (ojca p. dr inż. KP) do AK. Nie raz napisałem, że jest to wystarczający powód do jego chwały. Interesuje mnie nie tyle działalność p. MP, ale to, co p. dr inż. KP pisze na ten temat, w tym przypadku udział p. MP w świadczeniu pomocy Żydom wiezionym w Auschwitz-Birkenau. Jedyne źródło, do którego odwołuje się (nie licząc luźnych wspomnień o rozmowach, jakie słyszał w swych dziecinnych latach) to właśnie relacja p. TŁ. Tymczasem, wbrew temu, co p. dr inż. KP twierdzi, p. TŁ nie wspomina o tym, że p. MP bezpośrednio (jako dowódca grupy musiał o tym wiedzieć i aprobować stosowne działania) uczestniczył w pomaganiu więźniom, w szczególności, pochodzenia żydowskiego. Istotne jest to, że uratowanie, jak twierdzi p. dr inż. KP dziesiątków (lub nawet setek Żydów), nie zostało odnotowane przez żadną instytucję specjalizującą się w dokumentowaniu wojennych losów Żydów i niesionej im pomocy. Sprawa nie byłaby warta podnoszenia, gdyby nie fakt, że p. dr inż. KP wielokrotnie podkreślał działania swego ojca na rzecz Żydów w kontekście czynienia rozmaitych aluzji o wyraźnie antysemickim charakterze. Problemem jest nie to, co robił p. MP w czasie wojny, ale to, co jego syn opowiada na ten temat i jak swoje wydumane (bo nie mające pokrycia w dostępnych źródłach) narracje wykorzystuje. Twierdzę nadto, że czyni to w złej wierze lub nie umie odróżnić fikcji od rzeczywistości. I to mój ostatni komentarz w sprawie wiarygodności enuncjacji p. dr inż. KP o treści relacji p. TŁ chyba, że ktoś zada jakieś pytanie w tej sprawie.
Jan Woleński
@janhenryk
"Czas zakończyć wymianę zdań (bo trudno to nazwać dyskusją) pomiędzy p. dr inż. K. Pasierbiewiczem a mną w sprawie relacji T. Łagana..."
--------------------------
Cieszę się, że poczucie przyzwoitości nakazało Panu dojść do tego wniosku. Lepiej późno niż wcale. Niestety dalsza pokrętna część Pańskiego komentarza po raz kolejny potwierdza fakt, że Pan jest zerem Panie Woleński. I na tym definitywnie kończę dyskusję z Panem na rzeczony temat.
Krzysztof Pasierbiewicz