"Pora umierać!"

Wczoraj Pan Bóg podarował mi dzień szczególny i w moim życiu jeden z najpiękniejszych.

Bowiem w ten poniedziałkowy wieczór miałem przyjemność uczestniczyć w uroczystym raucie wydanym z okazji obchodów 70-lecia Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, na który w sile paru setek przybyło z całej Polski, a także ze świata kilka generacji geologów wyedukowanych na tymże wydziale.

Jak stawiałem wczoraj stopę na pierwszym stopniu schodów wiodących do głównego gmachu mojej Almae Matris z bijącym sercem uświadomiłem sobie, że tak samo łomotało mi w piersiach w dniu, w którym po raz pierwszy przekroczyłem próg tej Uczelni - Boże Ty Mój! - w roku 1962, idąc na egzamin wstępny.

I tak zaczęła się moja bez mała pięćdziesięcioletnia przygoda z Wszechnicą, na której odbyłem przeurocze studia, a potem przez blisko czterdzieści lat zajmowałem się pracą naukowo dydaktyczną na Wydziale Geologicznym mieszczącym się właśnie w głównym gmachu AGH, gdzie wczoraj wieczorem na przestronnych krużgankach wszystkich pięter rozstawiono mrowie odświętnie przystrojonych stolików, przy których zasiadła wykształcona na AGH-u brać geologiczna.

Uroczystość otworzył Jego Magnificencja Rektor Tadeusz Słomka, też geolog, i poszły konie po betonie. A z geologami nie ma żartów, bo w konkurencji asymilowania wód wyskokowych geologiczni terenowcy są poza wszelką konkurencją i wtedy, gdy normalni ludzie pod stoły się obsuwają, geologiczne bractwo dopiero się zaczyna powoli rozkręcać.

Jednakże około północy, gdy moc wychylonych trunków zerwała więzy formalistycznych konwenansów posypały się w moją stronę zaproszenia do coraz to innych stolików zajmowanych przez moich byłych studentów, obecnie w pełni dojrzałych ludzi często przyprószonych siwizną, których niestety nie rozpoznałem, gdyż jak kiedyś obliczyłem przez ćwiczenia i wykłady, które prowadziłem przeszło ich kilka tysięcy. O odmowie nie było mowy, bo okrzyki - „Panie doktorze! Prosimy do naszego stolika! Chociaż na chwileczkę! – były tak entuzjastycznie szczere, że serce mi miękło ze wzruszenia.

Nie pamiętam już ile było tych stolików, ale przy każdym z nich padały szczodrze podlane toastem – Zdrowie pana doktora! – niezmiennie te same słowa, że nigdy nie zapomną geologicznych praktyk terenowych, na które z nimi jeździłem w Pieniny, gdzie ich uczyłem geologii dynamicznej; na Półwysep Helski, gdzie im pokazywałem geologiczne zapisy niegdysiejszej działalności Morza Bałtyckiego; a także do Szwajcarii Kaszubskiej, gdzie oglądaliśmy, jak północną Polskę kształtował skandynawski lodowiec. I dopiero na stare lata mi powiedzieli, że przed praktykami odbywały się losowania, bo wszyscy chcieli być w grupie, którą prowadziłem.

A jak ich pytałem, dlaczego? Odpowiedź była każdorazowo taka sama:

„Bo pan, panie doktorze był normalnym facetem mającym w sobie morze dobroduszności, był pan przyjazny ludziom, zawsze uśmiechnięty i na luzie, wzbudzając w nas ochotę do życia i działania. Bo pan nas zaraził życiową pasją, a w trakcie wielokilometrowych przejść pomiędzy geologicznymi odsłonięciami opowiadał nam pan, gdzie jest współczesny świat oraz jak się do niego należy dostosować...".

Po tylu latach pamiętali zadziwiające szczegóły! Imię psa, którego w latach siedemdziesiątych na praktyki zabierałem; jak miała na imię moja największa życiowa miłość, a ci trochę młodsi pytali o Julkę, moją ukochaną córkę jedynaczkę, której imię też zapamiętali. Pamiętali w najdrobniejszych szczegółach moją opowieść, jak mi życie dało w tyłek w Chicago, gdzie pod koniec lat sześćdziesiątych pojechałem za chlebem. Pamiętali o mojej biznesowej przygodzie z amerykańską korporacją Philip Morris wdrażającą w latach dziewięćdziesiątych w Krakowie wielki projekt, przygodzie, która mi pokazała ile mamy jeszcze do zrobienia. Pamiętali wszystkie porady życiowe, jakich im udzielałem, ale także dowcipy i pikantne anegdoty, które im opowiadałem. Pamiętali również całe akapity z moich beletrystycznych książek.

I muszę powiedzieć, że dwukrotnie łzy mi się w oczach zakręciły. Najpierw, jak mój były student, obecnie czterdziestoletni mężczyzna, którego nazwiska nawet nie znam, patrząc mi w oczy wyznał, że starał się żyć tak, jak ich uczyłem, a teraz tę wiedzę swoim dzieciom przekazuje. Zaś po raz drugi z trudem łzy powstrzymałem, jak moja była studentka, obecnie pani doktor nauk technicznych, powiedziała mi, że do dnia dzisiejszego nie rozstaje się z moim skryptem, z którego się nauczyła technicznego języka angielskiego na użytek wyuczonego zawodu geologa. Mówiła, że nie wie, jak mi za ten skrypt dziękować, bo po części dzięki niemu zrobiła szybką karierę naukową.

I wczoraj wieczorem zrozumiałem, że na dobrą sprawę nauka, którą uprawiałem to betka wobec tego, co wczoraj usłyszałem od tych ludzi, którzy mi uświadomili, że dzieląc się z nimi przed laty doświadczeniem życiowym zrobiłem coś rzeczywiście pożytecznego.

Wracając w środku nocy do domu wstąpiłem do sklepu nocnego celem nabycia Coca Coli na rano. W pustym sklepie siedział młody chłopak o bardzo kulturalnej twarzy i jak tylko się odezwał zorientowałem się, że musi pochodzić z jakiegoś dobrego krakowskiego domu. Zapewne pan dorabia, jako student? – zapytałem. Na co ten mlody człowiek odpowiedział, cytuję: „A po co mi studia proszę pana? Przecież to dzisiaj kompletnie nic nie daje. Mam lepszy pomysł na życie. Dorabiam sobie po nocach, by odłożyć trochę forsy i firmę założyć”.

Boże! Co oni zrobili z prestiżem szkolnictwa wyższego?! Czy to się jeszcze da naprawić? Chyba pora umierać! – pomyślałem, a w domu długo jeszcze się męczyłem nim zasnąłem.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki)

Posłuchaj także mojej mowy pożegnalnej z Uczelnią - vide: http://youtu.be/9WntjK-aUBE
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika stachu

14-06-2016 [22:59] - stachu | Link:

Ja z moim wujem geologiem buszowałem w górach Izerskich,Kaczawskich stare dzieje pozdrawiam

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

15-06-2016 [08:14] - Krzysztof Pasie... | Link:

@stachu

"Ja z moim wujem geologiem buszowałem w górach Izerskich,Kaczawskich..."
------------------
Więc zapewne Pan wie, jak piękny jest zawód geologa.

Pozdrawiam Pana

Obrazek użytkownika bolesław

14-06-2016 [23:05] - bolesław | Link:

Szanowny Panie Krzysztofie.
"Boże! Co oni zrobili z prestiżem szkolnictwa wyższego?! Czy to się jeszcze da naprawić?"
Wierzę, że się da. Chociaż będzie to cholernie trudne zadanie ale przy wielkim wysiłku do wykonania.
Panie Krzysztofie a tymczasem biegnę do całonocnego po Coca Colę.
Pozdrawiam, bolesław.

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

15-06-2016 [08:20] - Krzysztof Pasie... | Link:

@bolesław

"Wierzę, że się da. Chociaż będzie to cholernie trudne zadanie ale przy wielkim wysiłku do wykonania..."
------------------
Ja też wierzę, że się da, ale póki co nie ma woli politycznej środowiska akademickiego i pan minister Gowin będzie napotykał wiele przeszkód. Czekam więc niecierpliwie na program reformy Gowina. Ale mam wiele obaw, bo być może niesłusznie, ale trudno mi bez reszty ufać komuś, kto był prominentnym politykiem Platformy.

Pozdrawiam Pan, jak zawsze serdecznie
krzysztof

Obrazek użytkownika bolesław

15-06-2016 [22:04] - bolesław | Link:

"... ale trudno mi bez reszty ufać komuś, kto był prominentnym politykiem Platformy."
No właśnie, w tym jest problem. Znam też dość ważną osobę działacza Platformy, który ją opuścił
ale w żyłach ciągle płynie platformerska krew.
Pozdrawiam, bolesław

Obrazek użytkownika Jabe

16-06-2016 [00:33] - Jabe | Link:

Jarosław Gowin, nawet będąc w PO, potrafił zaznaczyć swoją odrębność. Nie chodzi więc o krew, tylko raczej zbyt dużą elastyczność. Daje ona znać o sobie także i teraz – Jarosław Gowin jest przecież konserwatywnym liberałem.

Obrazek użytkownika Prof bez kropki

15-06-2016 [08:57] - Prof bez kropki | Link:

Panie prof. chyba jeszcze za wcześnie !?Jeszcze dużo pracy przed Panem ! Prof. to FUNKCJA a nie tyt. NAUKOWY !
Dlatego mógł go nadawać,nawet taki nieuk jak sb-cki zięć !Z takiej FUNKCJI można odwołać, każdego nieuka, z FUNKCJI
NA UCZELNI, JAK NIEPIŚMIENNEGO DYREKTORA, mianowanego , swego czasu przez ub-ckich ,dworskich parobków z NKWD !!!
i UB !

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

15-06-2016 [10:38] - Krzysztof Pasie... | Link:

@Prof bez kropki

"Panie prof. chyba jeszcze za wcześnie !?Jeszcze dużo pracy przed Panem !..."
--------------
Dziękuję za miły komentarz, ale po raz któryś z rzędu muszę sprostować, że nie jestem profesorem, lecz doktorem nauk technicznych.

Serdecznie pozdrawiam,
dr inż. Krzysztof Pasierbiewicz

Obrazek użytkownika janhenryk

17-06-2016 [07:42] - janhenryk | Link:

Fakt, siły nadprzyrodzone musiały mieć udział w tym zdarzeniu. Gdy p. dr KP był w tzw. sile wieku i wypił kilka(około 5) wódek, jego postura przybierała postać rzutu ukośnego, tj. znajdował się pomiędzy kierunkiem wertykalnym i horyzontalnym (bliżej tego drugiego). Tedy, to co opisuje w swojej relacji jest zdarzeniem nie z tego świata. Z drugiej strony, na pewno był postacią centralną na raucie z okazji 70-lecia wydziału, bo jakże inaczej poszłyby konie po betonie. Wygląda na to, że uroczystości zostały po to właśnie zorganizowane, aby p. dr KP mógł zaprezentować się, wspaniale, bo jakże inaczej. I tak dziw bierze, że tylko niektórzy uczestnicy recytowali tylko fragmenty jego poczytnych dzieł - każdy powinien umieć na pamięć wszystko, czym pan dr KP obdarzył ludzkość jako pisarz. Można wręcz odnieść wrażenie, że Wydział Geologii AGH został założony w 1946 r. przede wszystkim po to, aby Krzysztof Wojciech Pasierbiewicz, urodzony w roku, któremu pewien poeta nadał imię czterdzieści i cztery (taką interpretację podaje sam p. dr KP), mógł znaleźć się na tym fakultecie i go tak bardzo ozdobić.
Jan Woleński