Chciałbym, żeby tak było, jednak Piłsudski, to nie tylko wąsy i maciejówka.
Obecnie wszyscy mówią o pewnego rodzaju klinczu prawnym. Trybunał swoje, sejm swoje, Sąd Najwyższy nie swoje, ale po linii.
Zastanawia niemoc rządu i sejmu w przezwyciężeniu tego paraliżu. Jednak po bliższym przyjrzeniu się sprawie, przestaje to dziwić, ponieważ nie ma prawnej możliwości przełamania impasu. Po prostu nie ma. Nie wiadomo, czy to przypadkowe luki prawne, czy strategiczne zabezpieczenia tfurców Konstytucji z 1997.
Przede wszystkim, o czym już niektórzy nieśmiało wspominają, oprócz górnolotnych haseł, konstytucja nasza mniej ma wspólnego z demokracją, niż się to oficjalnie twierdzi.
System demokratyczny posiada proste, łatwe do wychwycenia cechy. Brak tych cech jednocześnie dyskwalifikuje system, czy podsystem, jako demokratyczny.
Pomijając całą obszerną teorię, rzecz sprowadza się do prostego przetłumaczenia tego słowa, jako rządów ludu. Władza, aby była władzą musi również posiadać pewne cechy, które sprowadzają się do zdolności decydowania.
Każdy więc obszar wyłączony spod władzy ludu, jest niedemokratyczny. Rządzenie, decydowanie, oprócz podejmowania szczegółowych rozstrzygnięć w referendach, sprowadza się do powoływania konkretnych osób na urzędy oraz czynnego nadzoru nad tymi osobami, czyli kontroli połączonej z możliwością odwołania złego urzędnika i powołania na jego miejsce innej osoby.
To proste, trójoczkowe sitko. Teraz wystarczy przepuścić przez nie poszczególne instytucje, czy organy państwowe, aby łatwo i szybko stwierdzić, czy są one demokratyczne.
Zaczynając od samej góry bolącego wrzodu pod nazwą wymiar sprawiedliwości, widzimy, że sędziowie powoływani są przez naszych przedstawicieli, czyli w naszym jakoby imieniu. To jednak wrażenie mylące, ponieważ o ile parlamentarzyści, czy prezydent powoływany jest w wyborach bezpośrednich, i ich przedstawicielstwa i pełnomocnictwa wynikają w prostej linii z woli ludu, w kolejnym „pokoleniu” powoływanych przedstawicieli zasada ta (prostej linii) utrzymana jest wyłącznie w stosunku do urzędników, których rząd, czy sejm, może odwołać. Tryb nominacji urzędników, którzy są nieusuwalni, i nie wybrani zostali w wyborach, z pewnością nie jest demokratyczny.
Łatwiej to zaobserwować porównując nominacje sędziowskie, z nominacjami na komisarzy europejskich. Powoływani oni są przez poszczególne rządy, lecz po objęciu stanowiska stają się nieusuwalni, a ich priorytetem staje się dobro UE, a nie dobro kraju z którego pochodzą, co jest jawnie ujęte w dokumentach. W przypadku kliki sędziowskiej, nie wiemy co jest ich priorytetem, ale może być to cokolwiek, na co się umówią – niekoniecznie dobro Polski. Szerokie zaś immunitety, które im przysługują, wyjmują ich całkowicie spod prawa – nie wolno ich przesłuchać, aresztować, postawić zarzutów, czy osądzić.
Zresztą, co to za sąd, który złożony jest ze stronniczych kolegów i koleżanek? To kpina z sądownictwa. Jedynym wyjściem, nawet w teorii, są w takich przypadkach ławy sędziów przysięgłych. Nie chodzi wszakże o to, żeby zastąpić jedną klikę, drugą, czy liczyć, że w nowo powołanych składach sędziowskich, patologie takie nie wystąpią. Wystąpią zawsze, ponieważ wynikają z wadliwej konstrukcji systemu.
Tajno-jawny plan sędziów jest oczywisty. Po orzeczeniu SN, inne sądy będą „związane” uchwałą, że nieobowiązujące wyroki TK, są obowiązujące. Prezydenci zbuntowanych miast zaskarżą decyzje wojewodów uchylające ich uchwały o przystąpieniu do Targowicy (niezgodny z prawnym „wybór” reżimu prawnego), a spór rozstrzygnięty będzie, i tu nie ma niespodzianek, w sądzie, przez sędziów, którzy umówili się, że będą sobie łamać konstytucję i wszystko, aby tylko wysadzić PiS z siodła.
I co im zrobimy? A nic. W obecnym systemie nie ma nic do obrony przed takim atakiem.
Dlatego, trzeba system zresetować – inaczej stan paraliżu będzie trwał.
Jak resetuje się system, pokazał nam Józef Piłsudski 12 maja 1926 (za kilka dni okrągła rocznica!). Dlatego napisałem, że nie wystarczy dokleić sobie wąsy, czy założyć maciejówkę. Żeby być, jak Piłsudski, trzeba umieć, i nie zawahać się gdy tak padnie, zresetować system. Odwagi rządzącej elicie PiS nie dodam, bo tego nie nosi się w wiaderkach, ani nie przesyła pocztą, ale podpowiem, jak to się robi. A co mi tam – mnie też zależy, żeby wyrwać się z tej pułapki.
Należy poddać pod referendum projekt nowej konstytucji, pozbawionej pokomunistycznych złogów (których jest bardzo wiele, więc jakby co omówię je odrębnie). Jednym z punktów konstytucji musi być ten o bezwzględnym obowiązywaniu rozstrzygnięć referendalnych, przy czym niegłosujących zalicza się, jako wstrzymujących się od głosu.
Następnie (zależy od wyniku, zakładam, że wygrywamy) Prezydent, Rząd, Sejm i Senat obwieszczają, iż stara konstytucja nie obowiązuje, a z dniem 12 maja (powiedzmy), zaczyna obowiązywać konstytucja nowa. I po kłopocie. Trybunału nie musi wcale być, ale może, tylko mądrzej obmyślony. Wojsko mamy pod kontrolą, więc nie nabrużdżą, sukcesywnie powtarzamy wybory – powtarzam wybory - a nie zdymane nominacje, na większość urzędów w Polsce, i po sprawie.
Przeciętny Polak nawet tego nie zauważy, a kajdany postkomunizmu zostaną zerwane.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 7645
Jak to leciało? "wiem, ale nie powiem"?
Proszę się przestać ośmieszać panie Zbieraczu Śmieci.
To podstawa dyskusji i kultury, podać cytat, skoro się twierdzi, że istnieje, a nie kwestia nauczania.
Do niewidzenia Panu.
PS.Co do nigdy to Pan nigdy niech nie mówi ,ze nigdy i mogę się założyć dolary przeciwko orzechom ,że ja będzie miał.
Pan Prezes wie doskonale czego chce żądając przyspieszenia działań sejmu i rządu.
Jeszcze kilka ustaw prospołecznych i będą nowe wybory a wtedy się przekonamy ,czy miał będzie czy nie.
Jak Pan myśli zagłosują przeciwko PIS ci co zyskali a obecna opozycja będzie chciała im odebrać,może i nie kochają wszyscy PIS ale idiotami nie są aby głosować przeciwko sobie.
Teraz kolej na moje pytanie ,czy opozycja chce wyborów w najbliższym przewidywalnym czasie np .w tym roku...!?
Całe to ludzkie błoto III RP jest w „logistycznym” narożniku z jedynym narzędziem jakie ma w ręku, mianowicie rozróbą. Część tych ludzi, w tym sędziowie, trzęsie przy tym portkami nie tylko przed utratą dostępu do wodopoju ale po prostu przed trafieniem do pudła. Zdają sobie też sprawę, że każdy tydzień, każdy miesiąc to umacnianie się struktur obecnej ekipy. Muszą więc nasilać awanturę i przyspieszać. I popełniać błędy !
Sądzę, że należy spokojnie monitorować działania tzw. „petroschetyny” i za wybryki osadzać w areszcie. Nie jestem pewien, ale chyba powinien tam już trafić np. Frasyniuk - za podżeganie do użycia siły wobec demokratycznie wyłonionej władzy państwowej.
To jedna strona medalu, ale z drugiej dobrze byłoby, gdyby pani Premier, właśnie ona, przedłożyła nam, „telewizyjnym obywatelom”, solidne objaśnienie sytuacji w kraju, mianowicie kto, dlaczego i jak próbuje destruować struktury państwa. I objaśnić uprzedzająco, do wiadomości obywateli, jakie normy i środki prawno-porządkowe będą zastosowane wobec burzycieli publicznego porządku. Pewnie też ludzie chętnie posłuchają o bieżąco zaktualizowanym pakiecie zamierzeń naprawczych i socjalnych oraz stanie ich realizacji (kredyty frankowe, tanie budownictwo i co tam jeszcze na rajzbrecie jest)
Dobrą informacją byłoby doniesienie, iż prezydent Duda, jako gospodarz szczytu NATO, skonsultował z prezydentem Obamą ewentualność jego (PAD) inicjatywy dla wykorzystania pozostałych jeszcze szans na przed-szczytowe spotkanie z Rosją ? (prezydent USA jest człowiekiem pokoju, wielkiej wiedzy i kultury i jemu zawdzięczamy to, że w minionych kilku miesiącach nie doszło w Syrii do wybuchu III WS – warto więc spróbować. I z nim i w takiej sprawie. Oczywiście, partnerzy z UE powinni być poinformowani o inicjatywie).
Krótko mówiąc, ja osobiście chciałbym za pośrednictwem telewizora nieco aktywniej rozglądać się po naszym, Polaków, gospodarstwie, ale też ważnych w tej chwili zachowaniach międzynarodowych n. państwa.
Sporo, ale chyba nie za wiele ?