Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
List otwarty do pani Gosi, PPSN RP
Wysłane przez PS w 24-04-2016 [21:07]
Pani Gosiu, dziękuję za wskazanie w swoim wystąpieniu datowanym 1 kwietnia 2016r., a promulgowanym na stronie internetowej Trybunału Konstytucyjnego http://trybunal.gov.pl/fileadmin/content/nie-tylko-dla-mediow/Wystapienie_I_Prezesa_Sadu_Najwyzszego.pdf konkretnego przepisu obowiązującej Konstytucji RP z 1997 roku – mianowicie art. 190 ust. 1 – 3.
Mam nadzieję, że to nie dowcip primaaprilisowy, aczkolwiek brak spacji po przecinku na ostatniej stronie budzi moje wątpliwości, bowiem może sugerować pewną niedbałość, ewentualnie przeoczenie lub też brak stosownej korekty, a nawet niedopełnienie (niepublikowanego wprawdzie ale oczywistego jednak) obowiązku sczytania tak istotnego tekstu przed jego publikacją.
Abstrahując jednak od formy, z bólem muszę przyznać, że nie rozumiem owych dwóch rzeczy, o których raczyła pani wspomnieć w swoim Wystąpieniu - cytuję: „Wystarczy zrozumieć dwie rzeczy”. Nie przekonuje mnie np. w szczególności stwierdzenie, że „sądy są pierwszym i najważniejszym strażnikiem praw i wolności podstawowych”. Sędzia (kobieta) powiedziała do mnie w Sądzie Pracy: „to ja tu decyduję o tym, co jest prawdą, a co nie”. W moim odczuciu raczej naruszyła nie tylko moje podstawowe prawa i godność, ale o zaniechaniu elementarnego, jak mi się wydawało dla sądu obowiązku usiłowania dotarcia do prawdy obiektywnej, też wspomnę. Być może pani doświadczenia z sądami są inne.
I dalej przekonuje pani, że nawet formalnie nieuchylony przepis ustawy „może nie być stosowany”. Tak, a „Orzeł może” nie być z prawdziwej czekolady, ale może też być biały. Czyli – skoro tylko „może” to znaczy, że wcale nie musi nie być stosowany i co za tym idzie również może być stosowany; oczywiście jeśli nawet przyjąć, że ma pani rację. Formalne uchylenie przepisu ustawy wydaje się tu jednak wbrew wyczuwanym pani intencjom istotne. Gdyby było inaczej ujęłaby pani to zapewne też inaczej, radykalniej i odważniej – np. „nie może być stosowany” zamiast ‘gdybającego’ określenia „może nie być stosowany”. Oczywiście wiem, że się czepiam, ale dobór słów w prawie podobno wcale nie jest przypadkowy i bez znaczenia, o czym może świadczyć casus „i / lub czasopisma”.
Zapewnia też pani, że „Publikacja, czyli publiczne ogłoszenie wyroku w przedmiocie konstytucyjności jest dokonywana przez skład orzekający”. Otóż gdyby tak istotnie było, to po co właściwie przymuszacie rząd Prawa i Sprawiedliwości do opublikowania czegoś, co nazywacie wyrokiem, a w moim najgłębszym przekonaniu i odczuciu wyrokiem, czy też orzeczeniem nie jest, bo zostało wydane z rażącym naruszeniem obowiązującego przepisu ustawy o Trybunale Konstytucyjnym[?]. Ustawa przewiduje, że sędziów powinno być minimum 13, a było 12.
Przykro mi to napisać na koniec, ale tę pani tezę ad „ogłoszenie” w świetle cytowanego poniżej fragmentu obowiązującej Konstytucji RP z 1997 roku odbieram jako manipulację.
Art. 190. 1. Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne.
2. Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawach wymienionych w art. 188 podlegają niezwłocznemu ogłoszeniu w organie urzędowym, w którym akt normatywny był ogłoszony. Jeżeli akt nie był ogłoszony, orzeczenie ogłasza się w Dzienniku Urzędowym Rzeczypospolitej Polskiej „Monitor Polski”.
3. Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego wchodzi w życie z dniem ogłoszenia, jednak Trybunał Konstytucyjny może określić inny termin utraty mocy obowiązującej aktu normatywnego. Termin ten nie może przekroczyć osiemnastu miesięcy, gdy chodzi o ustawę, a gdy chodzi o inny akt normatywny – dwunastu miesięcy. W przypadku orzeczeń, które wiążą się z nakładami finansowymi nie przewidzianymi w ustawie budżetowej, Trybunał Konstytucyjny określa termin utraty mocy obowiązującej aktu normatywnego po zapoznaniu się z opinią Rady Ministrów.
Ponadto na pani miejscu po przeczytaniu tego listu jeśli nie potrafiłbym i nie dał rady udzielić sensownej odpowiedzi – podałbym się do dymisji. Ale do tego trzeba by nie tylko się z jego treścią zapoznać oraz dodatkowo być w stanie ją zrozumieć, ale też mieć przede wszystkim poczucie przyzwoitości i honor - warunek sine qua non.
Komentarze
25-04-2016 [08:00] - Denker | Link: Od sędziów jak Pani Gosia
Od sędziów jak Pani Gosia PPSN RP zachowaj na Panie!. Żałosny to widok , jak PPSN RP w jednym piśmie kompromituje się urągając zasadom logiki, przyzwoitości, o prawie nie wspomnę i z uporem godnym lepszej sprawy uprawiając kombinatorykę jakiej nie powstydziliby się najlepsi stalinowscy uprawiacze prawa. Wstyd. Pani Gosia zajmująca nie wiedzieć czemu ( bo sądząc po wiedzy prawnej, nie za to ją cenimy) stołek PPSN RP powinna była, jeśli już popełniła pismo do innego tuza palestry PTK RP Pana Jędrusia, przeczytać co napisała, zawstydzić się i odejść w zachodzące słońce, czego jej, jemu i nam życzę.
25-04-2016 [09:48] - PS | Link: Niestety pani Gosia chyba nie
Niestety pani Gosia chyba nie da rady odpowiedzieć, że o ustąpieniu ze stanowiska nie wspomnę, ale mam nadzieję, że Ziobro da radę przywrócić prawo i sprawiedliwość w sądach.
25-04-2016 [09:04] - zbieracz śmieci | Link: Pani gosia i spółka ma czego
Pani gosia i spółka ma czego bronić bo przecież walczy od dawna aby sprawy korupcyjne w SN nie wyszły na światło dzienne.
To nie jest niemożliwe skoro podobne wyszły w NSA w związku ze stokłosą.
Poza tym żadna grupa zawodowa nie zabezpieczyła sobie takich praw i to w Konstytucji zarówno jeśli chodzi o swoje bezpieczeństwo {bezkarność}jak i wpływ na politykę państwa.
Udupienie TK to sprawa naszego być albo nie i ich także bo inaczej to będzie Polska Trybunalska gdzie Sejm będzie zbędny.
25-04-2016 [10:39] - harakiri | Link: Nie mogę się powstrzymać od
Nie mogę się powstrzymać od napisania czegoś. w odniesieniu do fragmentu:
Sędzia (kobieta) powiedziała do mnie w Sądzie Pracy "to ja decyduję o tym co jest prawdą a co nie"...
Miałem kiedyś do czynienia z Sądem Pracy i wiem że tak jest, nawiasem mówiąc zostałem tam jeszcze lepiej zlekceważony. Ale ja nie o tym bowiem miałem bardzo podobną sprawę Urzędzie Pracy. Zostałem zwolniony z pracy i zgłosiłem się do Urzędu Zatrudnienia dostałem gdzieś skierowanie i nakaz żebym je rozliczył w jakimś terminie. Dopytywałem się co znaczy rozliczyć. Pani w okienku odpowiedziała mi "rozliczyć to rozliczyć, to pan nie wie?". Okazało się jednak że słowo rozliczyć znaczyło w tym przypadku zwrócić. Skutek był taki że przepadły mi zasiłki i straciłem ok.1000 zł. Kiedy zacząłem się stawiać usłyszałem podobne do w.w zdanie, tyle że nie od pani sędziny a od panienki w okienku: "Czytał pan ustawę?" odpowiedziałem zgodnie z prawdą "Nie". "A ja czytałam". Nadmieniam że nigdy nie byłem w takiej sytuacji i ponieważ po raz pierwszy załatwiałem sobie wówczas zasiłek to mogłem mieć małą w tych sprawach orientację, zresztą chodziło o zwłokę rzędu tygodnia czasu.
Krew mnie w każdym razie zalała jak przeczytałem gdzieś słowa napisane przez sędziego Rzeplińskiego że najważniejszą troską TK jest dbanie o ludzi którzy znaleźli się w trudnej sytuacji życiowej. To chyba właśnie w takiej jest człowiek niespodziewanie zwloniony z pracy.