Wałęsa jak guma do żucia

Guma! Guma do żucia!
Nie do nakarmienia,
Nie do otrucia!
Nie do nakarmienia,
A do wyzucia
Ust ze słów!

Autor piosenki Marek Grechuta,
słynne wykonanie 1977 – Krystyna Janda
https://youtu.be/XztqFWGHddE

Tak mi się skojarzyło. Wałek po raz kolejny jako zapchajdziura mózgów w chwili przesilenia. Znowu trzeba od czegoś odwrócić uwagę, więc wszyscy posłusznie prze-Wałkują po raz tysięczny te same sprawy.
Nigdy nie mogłam pojąć zachwytu dla Wałęsy, jaki okazywało długo moje pokolenie, nie mogę również pojąć nienawiści, jaką budzi dzisiaj i to już w kolejnych pokoleniach Polaków. Dla mnie był zawsze wyjątkowo sprytnym prostakiem, uwikłanym w dziwne układy. Może dlatego potrafię na spokojnie stwierdzić, że co najmniej kilka jego decyzji było naprawdę znakomitych, jak chociażby już po Okrągłym Stole rozwalenie jedynie słusznej partii Geremka, budowanej na bazie OKP. W styczniu temat Wałęsy znowu pojawił się w mediach, ale jakoś słabo się sprzedawał, wiec trzeba było uruchomić aferę z Kiszczakową, żeby nareszcie publisia zajęła się tym, co się jej podsuwa – zamiast tym, co ważne.

A co jest ważne? Służę uprzejmie:
1. Ważne jest to, że zginął w dziwnych okolicznościach jeden z lepiej  zapowiadających się dowódców WP.
2. Ważne jest to, co stwierdziło MON o potrzebie budowania infrastruktury dla wojska i tworzeniu Obrony Terytorialnej, nie tylko w formie własnego przemysłu zbrojeniowego, ale także baz i korytarzy transportowych, zwłaszcza na wschodzie Polski.
3. Ważne jest to, co przedstawił minister Morawiecki, a szczególnie ważne w obszarze rezygnacji z rozwoju metropolii, budowy Via Carpatii i uruchomienia rezerw prywatnego biznesu.
Wiem, że dla przeciętnego odbiorcy to niewiele mówi, dlatego po raz kolejny przytoczę link do własnego wykładu sprzed trzech lat - Modele polityki rozwoju regionalnego
Mówiłam tam (i napisałam cały cykl notek) o konieczności zablokowania działań Tuska/Bieńkowskiej, o planie dla Polski, o wadze decyzji strategicznych dla obronności państwa w takim planie itp. Dzisiaj z ogromną satysfakcją obserwuję, że to wszystko, o co tłukłam się latami, mając często wrażenie kompletnego niezrozumienia i osamotnienia – nagle jest realizowane i to dokładnie tak, jak trzeba. Właściwie pozostał już tylko jeden mur obronny sprzedawczyków, czyli paranoiczny system samorządowy, o tym też pisałam  - TUTAJ – zaraz po wygranych wyborach.
Wymienione wyżej trzy punkty dopiero razem czytane pokazują, że weszliśmy w ostrą fazę wojny i to dużo szybciej, niż się wydawało. Wygląda na to, że uznano „pokojowe” metody wojny z PiS (łącznie z interwencjami zagranicznymi) za wyczerpane, bowiem  słupki PiS zamiast spadać – rosną. No to po raz kolejny wyciągają Bolka, może przy okazji umoczy się trochę Kaczyńskich, wszak to oni zrobili z Bolka prezydenta....
Sadzę, że teraz będą testowane różne sposoby - wojna służb wchodzi prawdopodobnie w ostrą fazę i wszystkiego można się spodziewać. Dlatego nie podniecajcie się tak, mili Czytelnicy, sensacjami z domu Kiszczaka, to, co naprawdę ważne, jest schowane gdzie indziej, a my mamy ogromne zadanie przed sobą > nareszcie mamy racjonalnie zdiagnozowaną sytuację i racjonalnie sprecyzowany kierunek zmian.
Sęk w tym, że stanowi on totalne zagrożenie dotychczasowej pozycji dla dwóch głównych graczy w Europie, czyli Niemiec i Rosji, bowiem zmierza do zasadniczego wzmocnienia Polski w tych obszarach, które są niejako dla nas naturalne z racji położenia i historii, a które blokują jednocześnie ekspansję obydwu sąsiadów.
Dzięki  wydarzeniom z ostatnich dwu lat na arenie międzynarodowej znowu mamy swoje pięć minut w dziejach i hasło #damy radę nabrało nagle zupełnie innego znaczenia. Trzeba zmobilizować wszystkie siły i nie pozwolić się wpuszczać w żadne numery. Oczy i uszy dookoła głowy i nie zapominajcie o tym ani przez sekundę!!!