Zdekolonizować naród!

Po raz pierwszy od wielu lat rysuje się szansa na realną dekolonizację Polski i Polaków – zarówno w sferze instytucjonalnej, jak i w obszarze kulturowym.

I. Filary kolonializmu

Pozwolę sobie dziś kontynuować wątek z ubiegłego tygodnia, czyli wyzwanie, jakim jest wszechstronna dekolonizacja Polski. W poprzednim numerze „PN” pisałem o kolonizacji gospodarczej, lecz obraz sytuacji będzie niepełny, jeśli nie wspomnimy o związanych z kolonizacją Polski problemach społecznych, kulturowych i politycznych. Co jest podstawą władzy kolonizatora nad zajętym terytorium? Otóż, wbrew pozorom, chodzi nie tylko o przewagę militarną i gospodarczą. Wyzysk ekonomiczny pod osłoną bagnetów może funkcjonować jedynie do czasu. Podstawą długofalowej kolonialnej eksploatacji jest zdobycie „rządu dusz” - a konkretnie, zaszczepienie w ludności autochtonicznej przekonania o jej cywilizacyjnej niższości i zacofaniu, dezawuowanie dorobku pokoleń jako bezwartościowego śmiecia, od którego trzeba się uwolnić, by wspiąć się na wyższy szczebel rozwoju. Tym wyższym szczeblem mają być natomiast wzorce kulturowe podtykane kolonii przez metropolię, w charakterze celu do którego należy dążyć.

Owo zarządzanie przez rozbudzanie kompleksów, to jeden filar kolonialnej władzy. Filarem drugim jest społeczna atomizacja, mająca wyplenić wśród kolonizowanej ludności odruchy solidarnościowe – im więcej społecznych podziałów i wewnątrzplemiennych animozji, tym z punktu widzenia kolonizatora lepiej. Trzecim wreszcie filarem kolonialnej dominacji są sprzedajne miejscowe elity ukształtowane wedle potrzeb zdobywcy, tak, by możliwie największą część ciężarów związanych z dyscyplinowaniem aborygenów przerzucić na nich samych. To właśnie owe wykreowane przez obce ośrodki jurgieltnicze warstwy wyższe, zapatrzone w metropolię i nagradzane przez nią za swą służbę, mają utrzymywać tubylców w ryzach i poczuciu niższości – słowem, w swoistych mentalnych pętach sprawiających, że jakikolwiek bunt jawić się będzie jako nieodpowiedzialna, zbrodnicza wręcz awantura. Tego typu rozwiązania przetrenowała z dobrym skutkiem Wielka Brytania budując swe imperium (jak inaczej byłaby w stanie podporządkować sobie chociażby ogromne Indie?), i mechanizmy kolonialne w zasadniczym zrębie pozostały niezmienione po dziś dzień. To dlatego Gandhi koncentrował się m.in. na odczarowaniu figury „białego sahiba” i przełamywaniu podziałów kastowych.

II. Odbudowa narodu

Patrząc z tego punktu widzenia, podstawowym problemem najbliższych lat będzie odbudowa narodu – m.in. przezwyciężenie rozlicznych społecznych podziałów i ojkofobicznych kompleksów zaszczepianych nam, śmiem twierdzić, z pełną premedytacją na przestrzeni ostatnich 25 lat. To nie tylko „pedagogika wstydu” uprawiana przez michnikowszczyznę jako narzędzie społecznej tresury, lecz również piętrzenie rozlicznych „klasowych” zawiści. Zwróćmy uwagę, jak to funkcjonuje: „sekta pancernej brzozy” kontra „lud smoleński”, „złotówkowicze” oburzający się na próby pomocy „frankowiczom”, „zusowcy” patrzący z zazdrością na „krusowców”, „ciemnogród” kontra „obóz postępu”, „Kościół otwarty” i „Kościół zamknięty”, pracujący na „śmieciówkach” oraz „etatowcy” a wszyscy razem sarkający na przywileje związkowców z różnych branż - długo by wymieniać. Te rozłamy nakładają się na siebie w rozlicznych konfiguracjach, innymi słowy – mamy wiele funkcjonujących równolegle małych „apartheidów” skutecznie konfliktujących ze sobą Polaków na różnych płaszczyznach.

Od samego początku III RP mieliśmy do czynienia z systemowym zohydzaniem dziedzictwa „Solidarności” - o czym warto wspomnieć przy okazji 35 rocznicy „Porozumień Sierpniowych”. Związki zawodowe przedstawiano jako anachroniczną jaskinię warcholstwa i relikt po komunizmie, skutecznie podjudzając przeciw nim spauperyzowane społeczeństwo na zasadzie - „jest wam źle, bo związkowcy wymusili swe przywileje waszym kosztem”. W ten sposób osłabiono bezpowrotnie jedyną strukturę zdolną przeciwstawić się wyzyskowi, czego gorzkie owoce zbieramy dzisiaj. Sam mit „Solidarności” został przykrojony do rozmiarów historycznej maskotki do której przytuliły się pospołu „lewica laicka” i komunistyczni „reformatorzy”; sprowadzono go do roli rekwizytu legitymizującego władzę. Na powyższe nałożyła się liberalna propaganda indywidualizmu, co z jednej strony było na rękę rządzącym (rozproszone jednostki się nie postawią skutecznie władzy), z drugiej współgrało z interesami kolonizatorów. W efekcie indywidualizm, który sam w sobie nie jest jeszcze niczym złym, wynaturzył się w społeczną atomizację, zabijając solidarność na elementarnym, międzyludzkim poziomie. W pewnym momencie został przekroczony ważny punkt krytyczny i dlatego właśnie obecnie tak wielkim zadaniem jest ponowna odbudowa poczucia wspólnoty Polaków, zaś różni salonowi mędrcy biadolący dziś nad brakiem „kapitału społecznego” powinni uderzyć się przede wszystkim we własne piersi.

Na szczęście, ostatnie wybory pokazały, że coś chyba zmienia się na lepsze. Tzw. „lemingi” dojrzały - dziś zbliżają się do trzydziestki, bądź ją przekroczyły i widzą, że za wszystko trzeba płacić - w tym również za swoje wybory polityczne, za to na kogo się zagłosowało (lub nie zagłosowało). Jeśli pracują, to na śmieciówkach bez widoku na etat i własne mieszkanie, szczęśliwcy mający umowę o pracę czują zaciskającą się na szyjach pętlę kredytową, a ci, którzy otworzyli własny biznes borykają się z niezliczonymi barierami, widząc jednocześnie przywileje „klientów władzy” oraz międzynarodowych koncernów. Część wyjechała, bo rachunek za tutejszą „ciepłą wodę w kranie” okazał się zbyt wygórowany. Wolą tę samą ciepłą wodę w Wielkiej Brytanii, lecz za zdecydowanie niższą cenę. Im przestało imponować poczucie przynależności do warstwy „młodych, wykształconych, z wielkich miast”, bo przekonali się, że za tym symbolicznym statusem nie podąża sukces materialny – ten zarezerwowany jest dla nielicznej mniejszości. W tym między innymi upatruję jedną z przyczyn zwycięstwa Andrzeja Dudy i zmianę notowań PiS – pod naciskiem twardej rzeczywistości zostało przełamane istotne kulturowe tabu. Oby był to zwiastun szerszego społecznego przesilenia.

III. Wojna kolonialna

Jednakże to, co dla nas stanowi nadzieję, jest zarazem sennym koszmarem dla kolonizatorów i wysługujących się im kompradorskich elit – stąd próby odgrzania podziałów cywilizacyjnych. Ofensywa genderyzmu, spór wokół in vitro, promocja „związków partnerskich”, homopropaganda wkraczająca do szkół i przedszkoli – to wszystko są próby zaimplantowania nam wzorców kulturowych narzucanych przez kolonialną „metropolię”. Kolonizatorzy zdają sobie bowiem sprawę z tego, że jeśli postawy masowe zdominuje nurt patriotyczno-niepodległościowy, to prędzej czy później Polacy upomną się o swe prawa również w innych dziedzinach życia publicznego – z gospodarką włącznie, a wtedy dla zagranicznych koncernów skończy się eldorado korzystania z taniej siły roboczej, wyprowadzania zysków do central, czy eksploatacja kieszeni klientów banków.

Obie główne siły polityczne, PiS i PO, mniej lub bardziej świadomie wpisują się w powyższą logikę wojny kolonialnej, przy czym – co ciekawe – ugrupowania te pełnymi garściami czerpią z postulatów tradycyjnie przypisywanych lewicy. Mamy tu odpowiedź na pytanie, dlaczego po upadku znaczenia postkomunistów nie może w ich miejsce pojawić się żadna istotna siła lewicowa. Po prostu PiS i PO podzieliły ten polityczny „rynek” między siebie. PO z lewicowej retoryki zaadaptowała na swój użytek sprawy obyczajowe, z kolei PiS – kwestie socjalne. Zresztą, lewicowa proweniencja programowa nie ma dla mnie większego znaczenia - po prostu ją odnotowuję. Coś może być sobie lewicowe, byle byłoby propolskie. Tu bowiem biegnie zasadnicza linia podziału - na propolskość i antypolskość, a nie na ideologiczne etykietki. W tym sensie PO jest antypolska bo realizując szaleństwa obyczajowe godzi wprost w społeczną tkankę narodu, zaś PiS absorbując agendę socjalną lewicy jest propolskie, bo ukrócenie banksterstwa, ucywilizowanie umów śmieciowych, czy wsparcie dla rodzin, służy budowie i rozwojowi tejże tkanki oraz poprawie warunków bytowych rzesz spychanych do tej pory na coraz głębszy margines Polaków. W efekcie - buduje to podmiotowość polskiego państwa i narodu.

PO lewactwo obyczajowe połączyła z wysługiwaniem się międzynarodowemu biznesowi oraz krajom, gdzie koncerny mają swe siedziby - jest więc antypolska dubeltowo. PiS natomiast połączył światopoglądowy konserwatyzm z prosocjalnym, solidarystycznym podejściem, usiłując przy tym przynajmniej w jakiejś mierze wyzwolić Polskę spod dyktatu obcego kapitału. Na razie, rzecz jasna, deklaratywnie, zobaczymy jakie będą w tym zakresie inicjatywy prezydenta Dudy i posunięcia ewentualnego rządu PiS po jesiennych wyborach. W każdym razie, po raz pierwszy od wielu lat rysuje się szansa na realną dekolonizację Polski i Polaków – zarówno w sferze instytucjonalnej, jak i w obszarze kulturowym – i właśnie przede wszystkim pod tym kątem będzie należało patrzeć przyszłej władzy na ręce. Obyśmy tej szansy nie zmarnowali.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Na podobny temat:
Dekolonizacja Polski

Zapraszam na „Pod-Grzybki” ------->http://www.warszawskagazeta.pl/felietony/gadajacy-grzyb/item/2307-pod-grzybki-18

Artykuł opublikowany w tygodniku „Polska Niepodległa” nr 33 (26_08-01_09_2015)

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

01-09-2015 [17:51] - NASZ_HENRY | Link:

kosmoPOlici contra Patrioci ;-)

Obrazek użytkownika Deidara

01-09-2015 [18:56] - Deidara | Link:

Socjaliści obyczajowi vs socjaliści ekonomiczni... Kto nie wygra, będzie nieciekawie.

Obrazek użytkownika Obywatel

01-09-2015 [19:50] - Obywatel | Link:

Kto nie czyta z wypiekami na twarzy ekonomicznych analiz z "Najwyższego Czasu!" zostanie zdemaskowany jako socjalista. Erhard już został wyklęty za kryptosocjalizm? A Smith, ze swoją "lewacką" laborystyczną teorią wartości?

Obrazek użytkownika Deidara

01-09-2015 [21:31] - Deidara | Link:

Nie trzeba nawet tego. PiS jest partią popierającą centralne sterowanie i uznającą wyższość własności państwowej nad prywatną (znienawidzone słowo "prywatyzacja"). Sorry, w ten sposób się nie buduje zamożnego państwa, a już na pewno nie zamożnego społeczeństwa.

Obrazek użytkownika Obywatel

02-09-2015 [08:41] - Obywatel | Link:

Jeśli "prywatyzacja" polega np. na nabyciu wielkiego przedsiębiorstwa telekomunikacyjnego za ułamek wartości przez "zaprzyjaźnionego biznesmena" , a następnie na odsprzedaży tegoż przedsiębiorstwa (z pokaźnym przebiciem) zagranicznej państwowej spółce, to rzeczywiście - tylko pogratulować ojcom założycielom II PRL pomysłu...
Inny przypadek:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wi...
(dziękuję za namiar na powyższy tekst NASZEMU_HENRY'emu ...)
Oczywiście w ten sposób w II PRL buduje się zamożność niektórych posiadaczy nazwisk z listy 100 najbogatszych Polaków (ranking tygodnika "Wprost"), ale na pewno nie "zamożność społeczeństwa".
Cała ta "turbokapitalistyczna" ideologia à la II PRL powstała na potrzeby PZPR-owskiej nomenklatury, żywo zainteresowanej zamianą przywilejów w rodzaju "sklepów za żółtymi firankami" na rentierstwo. A przy okazji, odesłaniem "proli" z Solidarności na "śmietnik historii".
Zamożność społeczeństwa rośnie tam, gdzie istnieją realne szanse awansu społecznego (na podstawie kryteriów merytorycznych); tam, gdzie tępi się łapownictwo; tam, gdzie istnieje rozbudowana infrastruktura społeczna (skuteczna administracja publiczna, uczciwe i sprawne sądy, dobre uniwersytety, prężne organizacje pozarządowe- m.in. typu watchdogs, aktywne wspólnoty lokalne...). Bogactwo nie przyrasta na skutek posunięć w rodzaju "wprowadzimy podatek liniowy i napiszemy Kodeks pracy pod dyktando Lewiatana".
O jakiejkolwiek "wyższości państwowego nad prywatnym" z ust polityków PiS nigdy nie słyszałem.

Obrazek użytkownika Jabe

02-09-2015 [09:37] - Jabe | Link:

Co to ma do rzeczy? Czy w ten sposób próbuje Pan argumentować, że państwo będzie dobrze gospodarzyć? Nastąpi cud? Nawet losy samej prywatyzacji pokazują, że co jest w łapach urzędniczych, jest rozkradane. Tak, bogactwo przyrasta (także) wskutek mądrych reform podatkowych.

Obrazek użytkownika Obywatel

02-09-2015 [11:32] - Obywatel | Link:

Nie, nie udowadniam, że "państwo będzie dobrze gospodarzyć". Pisałem m.in. o baśniach. Mamy ich sporo: że "Wilczek przyszedł i wprowadził kapitalizm", że "dobrzy" i "prawdziwi" prawicowcy powtarzają zawsze "więcej rynku!", że rynek współczesny odpowiada modelowi wolnej konkurencji, że rynek można analizować w oderwaniu od jego otoczenia. Pisałem też o pewnej metodzie zwalczania przeciwników politycznych (ochoczo wykorzystywanej przez niektóre kręgi "turbokapitalistów" - tych od kultu ministra Wilczka z rządu Mieczysława Rakowskiego), polegającej na nazywaniu wszystkich wokół "socjalistami". Powtarzam: Adam Smith i Ludwig Erhard też podpadają pod taki "socjalizm".

Obrazek użytkownika Jabe

02-09-2015 [12:45] - Jabe | Link:

Co to jest socjalizm?

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

03-09-2015 [19:40] - Gadający Grzyb | Link:

Tak, tyle, że w całym naszym otoczeniu międzynarodowym nie ma liberalizmu - wszyscy (z USA włącznie) uprawiają protekcjonizm. Jeśli puścilibyśmy wszystko na wolnorynkowy żywioł, to obcy biznes wspomagany przez swoje rządy puściłby nad w try miga z torbami.

Obrazek użytkownika Jabe

03-09-2015 [21:16] - Jabe | Link:

Dopuki mamy własną walutę, oni dotując swój eksport, dotowaliby nasz. Tak se kalkuluję.

Obrazek użytkownika xena2012

01-09-2015 [19:42] - xena2012 | Link:

zeby zdekolonizować Polskę trzeba ją kochać,a po drugie trzeba tego naprawdę chcieć.Czy znajdzie Pan wśród naszej władzy i tzw.elit przynajmniej jedną taką osobę?Nie eksploatujemy węgla rzekomo z powodu zanieczyszczenia środowiska,ale oddajemy kopalnie Niemcom,którzy przecież też będą dwutlenek węgla emitowac do atmosfery,czyli kolonizatorom wolno.Dla nich zapewne też przeznaczone są zasoby wód geotermalnych czy gazu łupkowego,a my wieczni niewolnicy będziemy zachwyceni ,że nas przy tej eksploatacji łaskawie zatrudnią.

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

03-09-2015 [19:36] - Gadający Grzyb | Link:

Zobaczymy, czy PiS weźmie się za realizację tego co przedstawiano podczas paneli tematycznych na konwencji. Jeżeli tak, to jest nadzieja.