Biernat obraża Beatę Szydło

Pomysł Bronkowego referendum, które ogłoszone zostało tylko i wyłącznie „pod publiczkę”, jako kiełbasa wyborcza dla naiwnych lemingów, genialnie zostało skontrowane przez kandydatkę PiS na premiera przyszłego rządu.

Zaproponowała ona rozszerzenie tegoż lub ogłoszenie kolejnego referendum, zawierającego inne, niezwykle istotne i kluczowe dla Polaków pytania, w tym samym terminie, co pozwoliłoby z jednej strony lepiej wykorzystać  wydawane na organizację 100 mln. złotych, a z drugiej, jak podkreśla pani Szydło, pozwoli to lepiej wsłuchać się w głos Polaków, którego słuchanie, to podstawa demokracji obywatelskiej oraz obowiązek władzy.

Mówiła m.in: "Władza musi być mądra mądrością obywateli (…)Władza nie rozumie, że być przy władzy to znaczy służyć, służyć pokornie (…)To, co jest w Polsce potrzebne, to dialog i pokorne słuchanie obywateli." 

” Będę słuchać i profesorów uniwersyteckich, i zwykłych wójtów, i młodszych, i starszych, i biednych, i bogatych, i przedsiębiorców, i pracodawców, bo tylko słuchanie i słyszenie, co mówią do nas ludzie ma sens.”

„Teraz zapewne usłyszycie, że się nie da, że nie można. A ja wam mówię, że się da i można – przekonywała.”

W odpowiedzi na te mądre słowa, p. Biernat określa je mianem „cyrku”. Ilustruje to prawdziwą postawę PO wobec swoich obowiązków oraz ocenę korzystania przez Polaków z ich podstawowych praw obywatelskich.

Pomimo swojego chamstwa, p. Biernat nie tylko mnie zdenerwował, ale i zainspirował.
Moim zdaniem, inne partie oraz stowarzyszenia obywatelskie, powinny również dołączyć swoje pytania referendalne, aby jeszcze bardziej i lepiej wykorzystać wrześniowy termin.

Ze swojej strony chciałbym odpowiedzi na pytanie dotyczące odseparowania administracji państwowej od przeprowadzania wyborów. Zlikwidowałoby to konflikt interesów każdej obecnej władzy oraz wyeliminowałoby pokusę fałszowania wyborów.
Kontrolą i przebiegiem wyborów  powinna zając się organizacja społeczna, gdyż to sprawa społeczeństwa, że wybiera i kogo wybiera, a nie państwa. Prawnie jest to możliwe, chodzi tylko o zmuszenie władzy do przeprowadzenia stosownych zmian, a organizacją taką jest np. Stowarzyszenie RKW powołane ostatnio do życia, na bazie ruchu społecznego, który nawet niejako zza kulis, był w stanie przyczynić się do poprawy kontroli wyborów i uczciwego zwycięstwa Andrzeja Dudy.