Praca komisji obwodowych może zostać dopilnowana. Tych komisji obwodowych, oczywiście, w których całkowite wewnętrzne ‘zaprzyjaźnienie’ nie dokonało się już na etapie losowania członków (np. wchodzą tylko ludzie Bredzisława Jowialnego).
W kilku trafnych punktach istotne dla członków komisji obwodowych porady spisał alchymista.
System jest jednak zabezpieczony wielopoziomowo. Zredukowana wskutek kontroli skala oszustwa na poziomie komisji obwodowych może zostać, a więc zostanie zastąpiona – i tak przewidzianymi – działaniami na wyższym poziomie, które są w stanie obrócić wniwecz całą obywatelską aktywność.
Od czasu konferencji prasowej Ruchu Kontroli Wyborów w siedzibie PKW (30 kwietnia br.) nie słychać zapowiedzi korekt od najwyraźniej niewstrząśniętej informacjami PKW (ani – tym bardziej – KBW). Nie minęło wprawdzie wiele czasu, ale przy podniesionych zarzutach tej rangi odpowiedzi należałoby wymagać w terminie 24-godzinnym, by nie rzec – tego samego dnia przed końcem godzin urzędowania!
System zabezpieczył sobie możliwości korekty głosowania (między innymi?) poprzez:
1. Głosowanie korespondencyjne, otwierające wg aktualnych zarządzeń możliwości oszustwa w znaczącej skali (koperty z wypełnionymi kartami pozostają poza komisją w rękach urzędników gminnych, a są przezroczyste, więc eliminacja ich części nie stanowi problemu)*;
2. Sposób sporządzania oficjalnego protokołu wyborczego wg zarządzeń PKW z naruszeniem prawa wyborczego(!), problem podnoszony już przy poprzednich wyborach;
3. Możliwość formowania istnych lotnych brygad wyborczych w efekcie systemowego nieweryfikowania zaświadczeń o uprawnieniu do głosowania w obwodzie wystawiającym (w założeniu połączonych z wykreśleniem z listy we własnym obwodzie). Dodatkowym elementem jest fenomen nowych dowodów osobistych – bez adresu i wzoru podpisu. Nie istnieje także centralna kontrola list osób dopisanych do spisu wyborców, co w sumie może tworzyć możliwość wielokrotnego oddawania głosu w różnych komisjach przez tę samą osobę;
4. Nieustalenie liczby i tożsamości wyborców w skali całego kraju, co uniemożliwi już choćby tylko określenie frekwencji ale rówież zwiększa potencjał punktu 3. Dane z systemu ‘Źródło’ zawierają m.in. osoby zmarłe i niezamieszkałe w danej gminie. Warto przy tym pamiętać, że ponad 2 miliony osób żyją poza POlską, ci zaś, którzy chcą głosować za granicą, wcześniej zgłoszą ten zamiar MSZowi. Jeśli Źródło nie daje rękojmi prawidłowości działania, to może dawać rękojmię nieprawidłowości. Na przykład w postaci wykorzystania pozostawionych ‘niecelowo’ w spisie wyborców emigrantów, za których ktoś się podpisze i zagłosuje w ich oryginalnej komisji w kraju;
5. Diabli wiedzą, co jeszcze. Czytam właśnie, że karty do głosowania są drukowane bez żadnej kontroli i ewidencji i tak też trafiają do lokali gminnych, gdzie są też pieczęcie, umożliwiające wykorzystanie kart w głosowaniu; w dowolnej ilości, bez pozostawiania śladów.*
Wymienione powyżej elementy niepewności w systemie powodują brak rękojmii prawidłowości procesu wyborczego jako całości. Wykorzystanie choćby niektórych z nich, co gorsza – trudne w tych warunkach do późniejszego wykazania przed sądem, może w istotny sposób zmienić wynik wyborów PO myśli władzy, szczególnie, że z poprzednich doświadczeń wiemy ponad wszelką wątpliwość, że sądowa kontrola wyborów jest fikcją.
STAN ten należy uznać za ABSOLUTNIE KRYTYCZNY
O ile więc do – powiedzmy – północy 6 maja organ zobowiązany do zapewnienia prawidłowości wyborów, Państwowa Komisja Wyborcza, nie usunąłby wymienionych krytycznych wad procesu, należałoby żądać przełożenia wyborów na termin późniejszy. Żądanie takiej decyzji stanowi w mojej ocenie obowiązek licznych organów państwa, ale także – a praktycznie zapewnie głównie, jeśli nie wyłącznie – obowiązek partii opozycyjnej.
Zdaję sobie sprawę z wagi takiej decyzji i związanego z nią ryzyka kontrataku systemu, lecz mam również świadomość, że potulność wobec przestępców może na zawsze pozbawić nas Polski. Potulność wobec PRL także w 1980 roku pozwoliłaby najwyżej na opóźnienie podwyżek, ale nie na „Solidarność” i wszystko, co się potem zdarzyło.
Zaniechanie sprzeciwu w postaci odmowy współudziału oceniałbym w aktualnym stanie jako zdradę narodową.
* Szarym kolorem zaznaczyłem uzupełnienie tekstu 5 maja.
Ruch Kontroli Wyborów wydawał mi się dotąd odporny na takie negocjacje poprzez samą swoją naturę, czyli zbyt dużą liczbę oczu.
Wynik ogółem w PKW musi się wszak zgadzać z wynikiem zsumowanym w skali kraju przez RKW (ew. brakujące komisje można uzupełnić wynikami tzw. oficjalnymi). Co nadto jest, od Złego jest.
W tej sytuacji PiS nie mógłby pójść na taki układ, nawet gdyby chciał. Co innego, gdyby i ta inicjatywa miała utonąć.
Moim skromnym zdaniem, najlepszy czas na wstanie i walnięcie pięścią w stół był tuż po wyborach samorządowych. Teraz ludzie przełkną ew. wynik rodem z science-fiction o tyle łatwiej, że mają już takie doświadczenie za sobą. No, i wyłonione wówczas władze będą 'pilnowały' tych wyborów. Tchórzostwo jest najgorszą z wad. I jest niestety zakaźne.
Swego czasu towarzysze nie przewidzieli (nieobecnej na ich listach) Anny Walentynowicz, Aliny Pieńkowskiej i jeszcze paru osób oraz potem jawności rozmów. Zresztą liczyli na tych ze swoich list płac. Nasza strona z kolei naiwnie kupiła tę czerską bandę trockistów, choć jak wiemy - nie do końca, czego dowiódł pierwszy kongres Solidarności. Chcę przez to powiedzieć, że ICH plany nie muszą stać się naszą rzeczywistością, ale kunktatorstwo silnie te obszary zbliża.
Kolejnej próby już nie będzie.
Pozdrawiam
Lepiej, żeby ONI za wcześnie nawet nie podejrzewali, kto mógłby stanąć na czele. Ostatnio kosztowało nas to wielu ludzi.
Pozdrawiam