Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Jaka Ukraina byłaby najlepsza dla Polski?
Wysłane przez JacBiel w 17-04-2015 [22:44]
Odrzućmy na chwilę proste schematy zmuszające nas do określania ruskimi agentami wszystkich, którzy nie dość bezkrytycznie popierają Ukrainę, bądź nieśmiało coś próbują mówić o współpracy z Rosją.
Na pierwszy ogień weźmy tę nieszczęsną współpracę z Rosją. Czy ktoś liczy na wojnę stuletnią? To może chociaż na 30-letnią? Raczej nie. Więc liczymy na pokojowe sąsiedztwo. Skąd więc pomysł, żeby rozważania o pokojowym sąsiedztwie z Rosją były traktowane jako naganne?
Chyba czym innym jest być ruskim agentem i chodzić na krótkiej, bądź dłuższej smyczy długiego ramienia Moskwy, czyli WSI, a czym innym jest myśleć o pokojowym współistnieniu z nieznośnym sąsiadem.
Jak to się stało, że cała partia założona przez agentów tajnych służb, finansowana pieniędzmi z reklamówek i współkierowana przez patrona WSI nie budzi takich emocji, jak deliberacje kilku polityków dotyczące niekonfrontacyjnych sposobów ułożenia sobie sąsiedztwa z Rosją?
Jak to jest, gdy upada imperium? Zawsze jest podobnie – nieprzyjemnie, długo i boleśnie. Nie ma potrzeby sięgać do starożytnego Rzymu, czy państwa Franków. Przypomnijmy sobie agonię wielonarodowego mocarstwa, jakim była I RP.
Wojny ze Szwecją.
Wojny z Rosją.
Wojny z Turcją.
Wojny kozackie (z Ukrainą)
Potop Szwedzki.
Razem 100 lat. Następny wiek przypieczętował nasz los – razem 200 lat.
W XXI w. polityka nieco przyspieszyła oraz zglobalizowała się. Ale występujące procesy historyczne są porównywalne. Od 25 lat obserwujemy śmiertelne konwulsje imperialnego ruskiego molocha. Od 25 lat, więc jest jeszcze trochę czasu.
Patrząc z tej perspektywy, naprawdę nie można się dziwić, że Rosja szaleje, bo tak umiera każde mocarstwo. Dodatkowo mamy tutaj nieprzypadkowo, kolejny raz pojawiającą się rolę zdradliwej Ukrainy, której niewdzięczną rolą w historii jest bycie gwoździem do trumny kolejnych sojuszniczych metropolii.
To oczywiście bardzo dobrze dla nas, że Ukraina ma wojnę z Rosją, a tym dla nas lepiej, im dłużej ona trwa, im bardziej wykrwawia obie strony i im bardziej Ukraina wyjdzie z tego okrojona terytorialnie, a Rosja poszatkowana kolejnymi enklawami.
Z ludzkiego punktu widzenia może wydawać się to cynizmem, ale z geopolitycznego jest czystym realizmem. Tak czy siak, Ukraina ma taki a nie inny los i taką a nie inną historię. A historia ta jest taka, że zawsze lubili rzezać Lachów. Z zazdrości, z niewdzięcznictwa, czy z chęci rabunku i wrodzonego okrucieństwa? Nie wiem. Ale poczynając od Chmielnickiego riezali nas ile wlezie. Za rozbiorów Szela brał pieniądze za morderstwa na polskich szlachcicach (ciekawe, że ten jeden z pierwszych w nowożytnej historii Europy przypadek terroru państwowego jest jakby słabo nagłaśniany), a potem był już OUN-UPA i ludobójcza rzeź wołyńska.
Nie będzie i nie jest więc niczym przesadnym, spodziewać się po Ukraińcach kolejnego „odwrócenia sojuszy” przy pierwszej okazji, którą obliczą, że będzie korzystniejsza od nudnej lojalności i uczciwej współpracy.
A skoro to nie powinno dziwić, więc i nie powinny dziwić próby zaplanowania jakichś zabezpieczeń na taką okoliczność. Nieufność więc do Ukraińców, to jeszcze nie rusofilia, i nie rosyjska działalność agenturalna.
Innymi słowy, wstrzemięźliwy stosunek do bezmyślnego angażowania się po stronie Ukrainy, bez żadnych gwarancji, ani widoków konkretnych korzyści, jest faktycznie uzasadniony. Po co mamy płacić za coś, co nasi dotychczasowi wrogowie robią dla nas zupełnie za darmo?
Niech się leją ile wlezie, i niech zwycięży silniejszy, jak zgrabnie ujął kwestię sukcesji Aleksander Wielki będąc już na łożu śmierci; a my szykujmy się, żeby odeprzeć ewentualną agresję któregokolwiek z tych niepewnych sąsiadów.
Komentarze
18-04-2015 [08:53] - NASZ_HENRY | Link: Ambiwalentne ukraińskie
Ambiwalentne ukraińskie uczucia ;-)