– rzekł Jezus do demona, który opętał pewnego nieszczęśnika w Kafarnaum (Mk 1, 21-28). Nie rozmawiał z demonem. Rozkazał mu iść precz. Nie dyskutuje się z szatanem – tłumaczy bp Wętkowski.
Mówią z ciała Rzeczpospolitej TVN, Agora, Polsat i pomniejsi szatani, a wielu upaja się ich głosem, zamiast powiedzieć im od razu i raz na zawsze „milcz i wyjdź!”
I myślą sobie, że na nich propaganda nie działa, że przecież mają swój rozum, nigdy nie pozwoliliby sobą manipulować.
Tu nie ma miejsca na „dialog”, „kompromis”, „pojednanie”. Trzeba zacząć od „PRECZ” i przejść rekonwalescencję, a nie łudzić się, że się jest sprytniejszym od tysiącletniego Zła.
Gdy oczywisty fałsz już nie skutkuje, odwołają się do autentyku, lecz podsuną jego wypaczoną, zmanipulowaną interpretację.
Niczym szatan w kuszeniu Jezusa odwołujący się do Psalmu. Oni biorą za wzór jego podstęp, my winniśmy korzystać z wzoru Jezusa : "idź precz szatanie! "
"Gdy tańczysz z diabłem, diabeł się nie zmienia, diabeł zmienia ciebie".
Gra z szulerem, który wiadomo, że myśli tylko o tym, jak oszukać jest głupotą.
Podrawiam
Myli się Pan.
Podobna pomyłka pojawia się w sytuacji, w której ktoś próbuje udowodnić, że jest odporny na narkotyki, jest tak pewien swojej psychicznej stabilności i inteligencji, że się po prostu nie obawia uzależnienia.
Tyle tylko, że ich uzależniające oddziaływanie - identycznie jak i skuteczność propagandy - nie bazuje na jakiejś interakcji z inteligencją czy siłą woli delikwenta. A od chwili uzależnienia (tak, także nieuświadomionego) to już narkotyk rządzi. Lub - w tym przypadku - konstrukt przekazu.
Do jakiegoś stopnia decydująca jest ekspozycja, oczywiście. Jeśli ogląda Pan telewizję z odrazą i wytrzymuje przy niej krótko, może być Pan w tym zakresie "całkowicie odporny na kłamstwo". Być może przy krótkiej ekspozycji nie internuje Pan zawartości przekazu; to mogę nawet uznać za dość prawdopodobne. Ale inaczej jest już z - chociażby - kategoriami kognitywnymi.
Niech no Pan przyzna: myślał Pan kiedyś o wzrostach i spadkach poparcia dla partii i polityków z biegiem czasu i zdarzeń?
Jeśli tak, to sama akceptacja tego narzędzia przekazu czyni Pana odbiorcą kilku komunikatów na raz, i to niezależnie od tego, czy uwierzy Pan, że komuś rośnie, czy też umocni się Pan w przekonaniu, że raczej pewnie wcale nie rośnie.
Proszę zwrócić uwagę, że specjaliści tego sortu pracują nie tylko w polityce, ale również dla biznesu. I tu, i tu są nieźle opłacani. Naprawdę sądzi Pan, że te ich wysiłki są na próżno i w istocie dostają tę swoją grubą forsę za nic?
Pozdrawiam