Rozgrywkę jaka toczy się w Polsce można analizować na kilku poziomach. Dlatego wyjaśnienia z niższego, gdzie występują interesy lokalne i mafijne oligarchów, nie są sprzeczne z analizą czynników występujących na wyższym poziomie, ale je uzupełniają. Dla zdrowia i karier niepokornych analityków jest oczywiście korzystniejsze zatrzymywanie się na najniższym szczeblu gry.
Lenin przewidywał, iż w komunizmie rządzenie stanie się tak proste, że będą mogły zajmować się nim kucharki. I oto słowo ciałem się stało – mamy rząd kucharek. Nie zajmują się one jednak ani rządzeniem, ani nawet zarządzaniem, ale stanowią jedynie bezrozumny parawan dla dalszego rozszarpywania Polski: złodzieje mogą bezkarnie kraść i co najwyżej toczyć boje o kość, a dwa państwa ościenne realizować swoje interesy. I w tym kontekście należy umiejscowić ostatnie wydarzenia.
Miernota miernot
Kopacz została premierem nie dlatego, że nie było nikogo innego, ale ponieważ jej przysłowiowa inteligencja była wygodna dla wszystkich. Biedaczka nie tylko niczego nie rozumie i nie wie co się dzieje, ale zapewne wzorem Nerona w dniu dymisji krzyknie: jakaż premiera ginie we mnie!
Miernota miernot dawała gwarancję, że mafie będą mogły kraść bez ograniczeń i robić co chcą, Niemcy dostaną co potrzebują, a orientacja rosyjska gładko przejmie całkowitą kontrolę nad Polską.
Importerzy węgla rosyjskiego chcą likwidacji kopalń, co jest zarówno w interesie rosyjskim jak i niemieckim, ale to nie oni decydują. Niemcy narzuciły tę decyzję w związku z pakietem klimatycznym i dążeniem do sprzedaży technologii ekologicznych, np. wiatraków. Kopalnie będą więc zlikwidowane później, stopniowo i po cichu, ale najpierw posłużą do pozbycia się Kopacz. Starcie jeszcze się nie skożczyło a tylko zostało nieco przesunięte w czasie.
Szybko załatwić sprawę kopalń, żeby do wyborów wszyscy zapomnieli o konflikcie, a Niemcy byli zadowoleni - to wersja dla Kopacz biorąca pod uwagę zalety jej intelektu. W rzeczywistości ekipa prezydencka rozpoczęła kompromitowanie rządu i przetestowała operację buntu kontrolowanego. Dzięki Bolkowi Dudzie, który legenduje się ostrymi wypowiedziami i stabilizuje sytuację decyzjami, kontrola była skuteczna.
Procedurę buntu zakończono, gdy zagroziło jego rozlanie się i to nie ze strony opozycji, która nie poparła czynnie górników organizując pikiety i demonstracje. Wprost przeciwnie, wszyscy, zwłaszcza nieprzejednani blogerzy, czekali aż górnicy zrobią wszystko za nich i będzie można przyjść na gotowe.
Kto więc będzie odnowicielem i zbawcą?
Schetyna jako jedyny został zmarginalizowany ale nie „zabity”, co oznacza, że miał kryszę. Ktoś potężny czuwał, żeby Tusk nie mógł usunąć Schetyny, a więc był komuś potrzebny do realizacji zadań w przyszłości i właśnie przyszłość nadeszła.
Teraz, po deklaracji lojalności wobec USA w sprawach, które są na rękę Rosji i zalegendowaniu się po sprawie Oświęcimia jako śmiertelny wróg Putina, Schetyna jest już przygotowany do przejęcia w porozumieniu z ekipą Komorowskiego rządu przed wyborami i poprowadzeniu do nich „odnowionej PO”, która razem z kucharkami pozbyła się błędów i wypaczeń i znów nawiązała kontakt z narodem. Jedynie Siemoniak może mu się śnić po nocach. Dogrywka na trupie Kopacz będzie więc konieczna.
Wasza władza – nasza gospodarka
W związku z przewidywanym przejęciem całej władzy politycznej w Polsce przez Rosję, nad interesami której czuwać będzie ekipa firmowana przez Bronisława Komorowskiego, Niemcy przyspieszyły „reformę” naszego górnictwa. Nie chodzi przy tym, o same kopalnie tylko likwidację energetyki opartej na węglu. To właśnie ona jest głównym celem operacji. Skutkiem ubocznym będzie przedstawienie polityki PO jako wymierzonej przez Polskę w Śląsk. RAŚ może więc zacierać ręce.
Niemcy rozumują w kategoriach zachodnich – kontrola nad gospodarką pozwala decydować o polityce. Rosja natomiast, jak zawsze, władzę polityczną traktuje jako decydującą o gospodarce.
Rosja musi mieć pewność, że nowa ekipa jej się nie wymknie, gdyby zaczęli ją kusić Amerykanie, a nie jest to okres resetu, gdy agentura mogła współpracować z USA bez sprzeciwu Centrali.
W normalnej sytuacji, jak to było w wypadku Kwaśniewskiego, sąd nie odważyłby się nawet pomyśleć o przesłuchaniu Komorowskiego, a gdyby ktoś niekumaty na to się zdobył, prezydent oświadczyłby, że nie ma czasu, bo idzie na polowanie do Murmańska i policjanci medialni uzasadniliby ten krok Konstytucją i dobrem powszechnym.
Fakt złożenia zeznań, a nie brak relacji, jest tu zagadką. Zeznania zostały sfilmowane i gdyby zaszła taka potrzeba, będą użyte, a wtedy pozbycie się Komorowskiego zajmie kilka dni. Wystarczą cogodzinne flesze w TVN z kilku cytatami typu: nie pamiętam, nic nie rozumiem. I nagle okaże się, że prezydent jest niezdolny do sprawowania jakiegokolwiek urzędu z powodu demencji. To tak na wszelki wypadek, gdyby pomyślał, że można pójść do amerykańskiej ambasady.
Znaki
Gdy w dyktaturze media nagle krytykują rząd, sądy zamiast skazywać opozycjonistów i dziennikarzy, ich uwalniają, a prokuratura zamiast wytaczać im procesy, zabiera się za policję, a sondaże zamiast pokazywać 150 procentowe poparcie dla rządu, wskazują na jego brak, to nie jest to dowód nagłego ataku uczciwości, tylko rozpoczęcia pierwszego etapu profesjonalnej gry w odnowę.
Odnowa wymaga kontrolowanej „spontanicznej” rewolty społecznej, ale ludzi najpierw trzeba ośmielić, bo są tak zastraszeni i stłamszeni, że bez takiej zachęty się nie zbuntują. Należy więc pokazać, że krytyka i opór są nie tylko możliwe ale nawet nagradzane.
Dlatego MO nie rozmawiała z Praczką na klęczkach, CBOS wykazał spadek poparcia, Rachonia nie pobili, Pawlickiego uniewinnili, prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez policjantów, Owsiak nie wygrał procesu, Wielguckiego nie aresztowano itp., itd.
Zero kolaboracji z systemem
Opozycja powinna być przygotowana do rozpoczętej już rozgrywki, by wziąć w niej samodzielny udział, a nie jedynie pozostać pionkiem w grze. Na razie mamy propozycje powszechnej amnezji i miłości jako dźwigni zwycięstwa.
Część opozycji uważa, że trzeba być grzecznym, bo wtedy zdobędziemy głosy większości wyborców, którzy boją się jakichkolwiek konfliktów i uwielbiają miłość czterech liter z batem. Zapewne wtedy specjaliści od fałszowania wyborów się zawstydzą i ujęci albo zmyleni ową grzecznością z przećwiczonego już fałszowania zrezygnują. Dlatego temat nieuniknionego sfałszowania wyborów znikł z dyskusji niepokornych dziennikarzy i analityków, którzy rozważają co robić by wygrać rzekomo uczciwe wybory jak gdyby nie ujawniono stałego ich fałszowania jako metody zachowania status quo III RP. Tymczasem najważniejszym tematem dyskusji powinno być znalezienie odpowiedzi na pytanie: co robić by uniemożliwić sfałszowanie wyborów, a gdy to się nie uda, jak obalić nielegalnie wyznaczonych prezydenta i posłów.
Już teraz powinniśmy zacząć kampania pod hasłem: Stop fałszowaniu wyborów i natychmiast zacząć starania o sprowadzenie obserwatorów międzynarodowych.
Przede wszystkim musimy zapoznać opinię publiczną z metodami fałszerstw i technik rosyjskich, których nauczono już specjalistów znad Wisły. I nie chodzi o sążniste artykuły i rozprawy, których nikt nie przeczyta, ale o klipy wideo pokazujące jak się fałszerstwa robi i jak im przeciwdziałać. Musimy pokazać jak oni będą fałszować wybory.
Drugim krokiem jest przejście na liczenie ręczne od punktu wyborczego do danych zbiorczych, gdyż tylko ono może nas uchronić przed systemami informatycznymi, które nawet jeśli przyjmą prawdziwe dane z punktów wyborczych automatycznie sfałszują wyniki zbiorcze. Dlatego musimy stworzyć alternatywny system liczenia, jeśli nawet nie uda się pokryć całego kraju, wystarczy skoncentrować siły w kilku kluczowych punktach i regionach. W ten sposób nie będą nas interesowały ani rosyjskie systemy i serwery, ani żadne inne, a fałszerze będą mogli działać bez przeszkód, ale my przedstawimy prawdziwe wyniki wyborów, co niewykastrowana opozycja powinna wykorzystać do mobilizacji społecznej.
Zwieńczeniem niezależnego liczenia głosów powinien być nasz własny, alternatywny wieczór wyborczy i brak udziału w cyrku wyborczym telewizji reżymowych.
Najważniejszym zadaniem dla pospolitego ruszenia powinno być obsadzanie komisji wyborczych. By tam się znaleźć, trzeba zostać skierowanym przez komitet wyborczy. I teraz nastąpi godzina prawdy. Komitety wyborcze, które odmówią skierowania do komisji członków ruchu kontroli wyborów, potwierdzą zarzuty, iż nie zależy im na wygranej, ale są elementem stabilizacji systemu.
Jeżeli wiele różnych i rywalizujących z sobą komitetów wyborczych skieruje przedstawicieli bezpartyjnego ruchu do liczenia głosów, tym bardziej nasze wyniki będą wiarygodne. W całej operacji celem są bowiem niesfałszowane wybory, a nie zwycięstwo konkretnego kandydata.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 43673
Dlaczego nie chce Pan przyznać, że "miernoty miernot" rządzą w Polsce nie od 07 ale od 89?
Dlaczego nie chce Pan przyznać, że podobna do obecnej ekipa szykuje się do przejęcia włądzy w Polsce - PiS bęzie tak samo bronł sitw jako PO, tylko pod bardziej wzniosłymi hasłami?
Dlaczego milczy Pan, gdy piszę że Prof. Wasko, jeden z twórców programu PiS pisze co innego w niezależna.pl, a co innego zamieszcza w programie PiS?
Dlaczego nie nagłasnia Pan skandalicznej sprawy wypowiedszi pana Kaczorka na temat patoligii, jak też tego że pisowscy posłowie-profesorowie, choć znają tę wypowiedź, milczą na jej temat?
Pytanie są retoryczne a odpowiedź oczywista: Pan ich broni, bo to są "nasi" czyli wasi. Niech Pan teraz porówna swoją obronę, być może przyszłych pachanów, z moją magazyniera Jurczyka - na którą Pan tak wybrzydzał swego czasu.
Robert Kościelny
Pan nie uznaje żadnej gradacji, ani ważności, ani miernoty. Pana celem jest tylko i wyłącznie walka z PiS. Moim zdaniem jest zasadnicza różnica między PiS a PO. PiS nie jest partią władzy, lecz bezzębną partią antysystemową. Przy czym owa bezzębność wynika częściowo z prawidłowej analizy stanu społeczeństwa, którego większość żadnej walki ze złem, żadnej Polsk itp. nie chce.
Od 1989 roku rządzili różni, ale takiej kretynki jeszcze nie było. Za czasów PiS byli różni ludzie ale w ogóle nie można tego porównywać do innych czasów.
PiS nie będzie tak samo bronił oligarchii. To jest podstawowy błąd w Pana myśleniu lub Pana zadanie.
Nie wiem o jaką wypowiedź Panu chodzi.
Jeśli ma Pan zadanie lub wolę prowadzenia kampanii przeciwko PiS, to radzę się przenieść gdzie indziej. Co innego bowiem owa bezzębność, a co innego bycie częścią systemu.
Pan Premier Kaczyński jeszcze do niedawna potrafił kąsać, więc zęby miał. Co sie takiego stało, że mu wypadły?
Gdyby PiS był partią antysytemową (nawet bezzębną) to zauważylibyśmy to w jego najnowszym programie - a tak nie jest.
Nagłaśniałby też wszystkie patologie systemu, zwłaszcza te które dzieją się w środowiskach opinio i elito twórczych - a tak nie dość, że nie jest, to jeszcze posłowei PiS maja tendencje to zamiatania pod dywan informacji o takich patologiach.
Jestem wolnym obywatelem, dla mnie liczą się fakty i konkrety, a nie ciagłe, od lat 25, ględzenie, że tak, że owszem, że racja, ale... później, później, bo teraz są ważniejsze sprawy. Na takim kunktatorstwie wychodowaliśmy olbrzymiego pasozyta, a raczej całą kolonię pasaożytów, zwanych sitwami.
A tak poza tym, to nie wstyd Panu insynuować mi brzydkich intencji? Przecież tak nie wolno. Ja piszę ostro, ale swoje wypowiedzi opieram na jasnych założeniach, z którymi można się zgadzać, albo nie, ale nie czynią one ewentualnego polemisty bezbronnym. Natomiast pytanie - jak się bronić przed insynuacją i w dodatku najbardziej paskudną, bo co do intencji?
programy nie mają znaczenia, nikogo, zwłaszcza Polaków, nie interesują. Liczy się praktyka, a ta musi byś dostosowana nie do Pana tylko do społeczeństwa, które żadnego kąsania nie chce, tylko zgody i spokoju.
Pana założenia należą do podstawowego instrumentarium dezinformacji uprawianej przez drugą stronę.
Hm, a Panu nie wstyd w jednym szeregu i Departamentem A?
W kretynkach jest duży wybór. Polacy uwielbiają, by rządzili nimi idioci i fagasi. Tylko ludzie poważni budzą nienawiść.
Problem w tym, że większość Polaków panicznie boi się Rosji i ze strachu jest gotowa upodlać się bez granic. Ze strachu przed Smoleńskiem będzie popierała autorów zamachu i tuszujących śledztwo. Kampania nie może wykraczać poza sprawy polskie, bo spodlały z tchórzostwa naród padnie na kolana przed Putinem i będzie się pytał ruskiej ambasady co robić. Duda może uzyskać dobry wynik i co z tego. Liczy się wynik opublikowany, a ten ustalą w Moskwie.
To wyjaśnienie jest nienajgorsze. Problem polega na tym, że w internecie (i nie tylko, także w realu) da się bez trudu zauważyć coś w rodzaju kibicowania Putinowi. Im potworniejszą zbrodnię popełni tym większą cieszy się estymą i z tym większą pogardą traktowane są ofiary. To wyraźnie było widać już w czasie inwazji na Gruzję i ówczesnej prowokacji wobec Lecha Kaczyńskiego. Pojawia się jednocześnie równie irracjonalna nienawiść do USA. To samo dzieje się z innymi narodami, przede wszystkim z rosyjskim. Mógłby ktoś powiedzieć, że tak samo panicznie boi się kagiebowców rządzących Rosją jak my, ale czy rzeczywiście jest to mechanizm dominujący?
Uważam, że jedno i drugie kreowane jest głównie przez media, które także w Polsce są prostą kontynuacją propagandy bloku miłującego pokój przeniesinej w całości z dobrodziejstwem inwentarza. Wówczas mogło się wydawać, że ta propaganda zupełnie nie chwyta, przynajmniej na uniwersytetach. Dzisiaj rusofilskie i antyamerykańskie nuty są obecna w każdym niemal przekazie zarówno informacyjnym, publicystycznym jak i pozornie pozapolitycznym, popkulturowym.
Ta diagnoza inaczej powinna ustawić taktykę i strategię wyzwolenia Polski. Jak zatem naprawdę jest?
Fakt że rzeczywistość jest kreowana przez agenturalne media nie zmienia jej. Wykreowana ale właśnie taka jest. Popieram PO bo nie podskoczy Putinowi - oto zawołanie większości Polaków. Dlatego w odbiorze masowym w ogóle nie należy poruszać polityki międzynarodowej. Wyłącznie sprawy socjalne, brak awansu społecznego itp.
a gdzie napisałem, że strach powoduje emigrację. strach powoduje poparcie dla systemu, przed którym się ucieka, bo to nie wymaga ryzyka, a opór i walka - tak.
Proszę bardzo. Od lat walczę o systemem, z patologiami akademickimi, o których mówił dufny w swą absolutną bezkarność pan Kaczorek z CK. Od lat mówię, że powinna się nim zająć prokuratura. Od lat piszę, że Janusz Tazbir - kolejny wielki systemu akademickiego - posługuje się w recenzjach naukowych ocenami stricte politycznymi. Od lat mówię, że w normalnym kraju po słowach Kaczorka o uwalaniu ludzi na telefon rozpętała się by wielka awantura i Kaczorek musiałby sie gęsto tłumaczyć. O patologiach poinformowałem Pana kolesiów z PiS - Terleckiego i Bernackiego i co? Nie chę się wyrażać co, więc pozostawię to Pańskiej domyślności. Sądzi Pan, że Terlecki i Bernacki z narażeniem życia, bohatersko przeciwstawiają się systemowi?
I co Pan na to powie? Że powinienem walczyć z całym systemem, żeby zasłużyć na opinię człowieka uczciwego i odważnego? Nie ja walczę na tym odcinku, który jest mi z różnych powodów bliski. A naśladowców zbyt wielu nie mam. Bo wie Pan, zamiast mówić o walce z całym światem, miejmy odwagę przeciwstawić się pachanom z własnego podwórka. Bo Putin się Panu nie odwinie, a pachan uniewrsytecki i owszem, może to zrobić.
A Pan myśli, że młody chłopak,, czy dziewczyna będą chcieli kopać się z koniem. Im na to szkoda czasu, życia im na to szkoda.
A po drugie czy Pan naprawdę sądzi, że wyjazd na zmywak, cżłowiek po studiach traktuje jak pozbawioną ryzyka ucieczkę do wloności i dobrobytu? To żarty proszę Pana.
To w gruncie rzeczy zrozumiałe, bo aby wygrażać niebu śmiałków jest dość, ale żeby postawić się pachanowi, tu już chętnych. Taką "odwagę" wykpiwał już ksiądz Skarga m.in. w Kazaniach sejmowych.
Z drugiej strony ludzie są w kropce. Nie chcą głosować na PO ale na PiS też. Z wielu powodów. Często merytorycznych.
Mam wrażenie że jest wielkie grono Polaków, które z rodzajem rozpaczy wyczekuje nowego ugrupowania. Prawicowego. Jest łatwy teren do zdobycia tylko brak ludzi do realizacji. Właściwych ludzi.
Takie nowe ugrupowanie przecież nie musi być wrogiem PiS. Myślę że byłoby tylko pomocą w realizacji tego o czym tu każdy marzy. Wielu też być może tu myśli o takim świeżym ugrupowaniu, które wstrząsnęłoby skostniałym (jeśli nie gorzej) PiSem. Byłaby alternatywa i konkurencja motywująca do działania.
Ale jak stworzyć nową siłę? Jak dotrzeć do ludzi? Podpalić Sejm? Wysypać zboże? I tym samym odciąć sobie możliwość startu w wyborach?
Bo chodzi o to by to była prawica, która spodoba się Putinowi.