Zaczęło się od plugawych rysuneczków publikowanych we wspomnianym wcześniej francuskim tygodniku. Obrażano wszystkie religie. Trójcę Świętą przedstawiono na przykład jako trójkę kopulujących jednocześnie jegomości. Krótko mówiąc, paryscy redaktorzy wykluczyli się z jakiegokolwiek kościoła. Wśród ich odrażającego dorobku znalazły się oczywiście karykatury Mahometa.Do akcji wkroczyli więc terroryści islamscy, którzy nie znają pojęć takich jak "tolerancja" czy "satyra" i z zimną krwią mordują dziennikarzy. Po kilku dniach terrorystów zabijają antyterroryści. Mamy zatem zabitych po obu stronach. I to koniec? Nic z tych rzeczy. Teraz będzie najlepsze. Gdzie po śmierci mogą trafić mordercy i bluźniercy, czyli islamiści i zamordowani przez nich pracownicy "Charlie Hebdo"? Na pewno nie będzie to rajski ogród z nieskazitelnymi dziewicami, które zowią Hurysami (siedemdziesiąt dwie na każdego terrorystę).
Być może trafią tam, gdzie na wieki już pozostaną razem. Ofiary i ich kaci. Wieczne towarzystwo to byłaby najlepsza kara dla obu stron.
Nie przemawia przeze mnie rewanżyzm, tylko zdrowy rozsądek, który wskazuje bezsensowność działania każdej ze stron.
A Opatrzność tradycyjnie już wykazała się poczuciem humoru przewyższającym o kilka klas antykościelnych satyryków, w tym przypadku z francuskiego tygodnika.
Swoje dzieci staram się wychować w wierze. Moja rodzina twardo stoi na fundamencie katolickim. Może nawet jestem w pewnych sprawach fundamentalistą :), ale nie możemy sobie pozwolić na odcinanie korzeni naszej tożsamości. Prasa, radio i telewizja stara się wyprać ludzi z wiary i to się udaje. Kościoły stają się puste. Panuje nihilizm i... konsumpcjonizm. Oto bożki nowej ery. Nie ma na to mojej zgody. Są wartości uniwersalne, które pozwoliły temu narodowi przetrwać i właśnie te wartości trzeba pielęgnować i o nich mówić. Wrzeszczeć nawet, aby przebić się przez kakofonię prawd serwowanych nam przez główny nurt. Ja Jezusa się nie wstydzę, aby i On mnie się nie wstydził.
Pozdrawiam