Czy mordercy z PO też świętują? ale co?

Zdaję sobie sprawę, że w świątecznej atmosferze wszyscy starają się być dla siebie mili i niepamiętliwi. I również ulegam takim emocjom. Lecz towarzyszą im również wrażenia przeciwne.

Pierwszym jest wrażenie, że zamieniamy w ten sposób naszą religię na pusty, fasadowy sentymentalizm. Kolejnym, że z życzeń świątecznych i miłych gestów tworzymy kolejną odmianę nowomowy – wszyscy nagle się kochamy i jest wspaniale.

Otóż tak nie jest. Mordercy z PO nie odpuszczają ani na chwilę. Czy wycofali się z prób mordowania katolickich sumień u lekarzy, a co za tym idzie, prób mordowania nienarodzonych? a może wycofali się z prób, zresztą udanych, zamordowania w Polsce wolności słowa? dzięki o. Rydzykowi i posłance Pawłowicz na światło dzienne wychodzą praktyki zamordystów z PO, którzy nie dość, że uważają iż większością głosów potrafią zamienić osła w wołu, co wyśmiewał już Demokryt, ale przegłosowują na komisjach odmowę prowadzenia jakiejkolwiek dyskusji i przedstawiania argumentów.

Jaka do demokracja? żadna; to zwiastowana już od dawna demolatria ze swoim wszechwładnym bożkiem Demosem.

Boże Narodzenie, to narodziny Chrystusa, narodziny wartości –  pokoju, wolności, równości i braterstwa – ale w Chrystusie, a nie w Demosie.
Swoje pogańskie bachanalia niech PO odprawia tam, gdzie ich miejsce: w ludobójczych rzeźniach klinik aborcyjnych, w zamtuzach i złodziejskich melinach, które są ich naturalnym środowiskiem.

Dopóki nie przestaną mordować wartości, które przyniósł nam Chrystus, niech nie udają, że coś świętują w swoich spelunach będących przedsionkami piekła.
Jedyne co może ich uratować, i czego życzę im na te święta, to narodziny, powtórne narodziny sumienia, które również usiłują pracowicie zamordować.