Rezydent Komorowski widzi problem w protestach przeciw tupeciarskiemu przewałowi wyborczemu. Nie widzi go natomiast w przewale. Znamienne. W końcu różnica w porównaniu ze wszystkimi wyborami w ciągu ostatnich 7 lat jest ilościowa, a nie jakościowa. Chociaż nie do końca, bo tym razem ostentacja w potwarzaniu Narodu zasługuje chyba jednak na uznanie za nową jakość; do tej pory zachowywano jednak jakieś pozory.
Skoro zaś zastąpiono pozory ostentacją, to zdaje się, że czeka nas albo poważna zmiana fasady, albo wyłożenie kart na stół, przy czym tego ostatniego się właściwie nie spodziewam, ale ta banda niejeden raz zdołała mnie już zaskoczyć. Pozostaje więc wariant pierwszy.
Problem widzę jednak w tym, że dostrzegam tylko jeden legalny wariant pierwszy, człowiekihonoru pozostawili bowiem tylko jedną instytucję wyposażoną w zdolność ogarnięcia PO, d..y i kamieni kupy, a jest nią – strach napisać... – rezydent Priwiślanskiego Kraju.
Podstawę prawną można znaleźć bez trudu w ustawie o stanie wyjątkowym, konkretnie w artykule 2 ust. 1, mówiący o „zagrożeniu państwa [...] spowodowanego działaniami w cyberprzestrzeni”, a warto przy tym pamiętać, że tę właśnie konkretną przyczynę dodał w nowelizacji ww. ustawy, zaraz po rozpoczęciu urzędowania, przypadkiem akurat Bronisław Komorowski. Co prawda, przepis rozpoczyna się od wskazania na „zewnętrzność” takiego zagrożenia, ale nie wydaje mi się, żeby to miało stanowić dla środowiska BK jakąkolwiek przeszkodę w przejęciu władzy w Kraju przez strażnika żyrandola.
A skoro już o tym mowa, to dodajmy jeszcze, że pod własne potrzeby, a co najmniej własnych potrzeb wizję, BK zmienił także strukturę dowodzenia armią, w szczególności przejmując kompetencje w sytuacjach nadzwyczajnych.
Moim skromnym zdaniem BK ma wszelkie powody, by się obawiać o reelekcję. Głośno zrobiło się także wokół wymodzonej przezeń struktury dowodzenia, którą już gremialnie opisuje się jako niezborny majak dyletanta, wymagający pilnej korekty, czyli – mówiąc krótko – odebrania mu istotnych prerogatyw. Wisi nad nim także aneks do Raport o likwidacji jego przyjaciół oraz przesłuchanie w procesie o Aferę Marszałkową 18 grudnia. A to bynajmniej nie koniec listy motywacji.
Ja bym się bardzo chciał mylić. Od dłuższego czasu nie napisałem żadnej notki, nie chcąc wywoływać wilka z lasu, ale teraz... coś mi się zdaje, że widzę w mroku żółte ślepia...
Myślę, że można z małym ryzykiem pomyłki uznać, że "wyniki" głosowania niewiele mają wspólnego z wolą wyborców. PSL nie uzyskał tego zwycięstwa.
Pozdrawiam
Żadne wybory wg obecnej sytuacji prawnej nie mają zdolności rozwiązania problemu. Całość ordynacji, składu organów nadzorczych (KBW + jego dekoracja, PKW) wymagają zmiany NATYCHMIAST. Nie ma sensu przerobić jeszcze raz to samo.
Rozumiem zamiar Jarosława Kaczyńskiego, ale jego wykonanie wymaga głębokich zmian, których środowisko człowiekówhonoru, a więc - Komorowskiego i Platformy, o szerokiej subkulturze UWolsko-GWnianej nie mówiąc, nigdy, ale to przenigdy nie zaakceptują.
Nie mam pomysłu, co z tym zrobić.
Skoro już Pan wspomina o zamieszkach, to odniosę się do tego: wątpię. Raczej 9% frekwencji w jeszcze kolejnych wyborach, czyli wszyscy wyborcy PRL.
Wybory prezydenckie to dla BK koszmar, gdyby miał utracić obecne warunki liczenia głosów.
Ani jego, ani jego mocodawców na to nie stać.
Pozdrawiam