Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Kobiety, wino i Rafał Ziemkiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz, 23.09.2014
Odłam konserwatywno prawicowy (i nie tylko zresztą), suchej nitki nie zostawił na Rafale Ziemkiewiczu po tym jak zatłitował, cytuję: 
 
"Kto nigdy nie wykorzystał nietrzeźwej niech pierwszy rzuci kamień"

Znacie moje poglądy, ale tym razem stanę jednak w obronie pana Rafała.

W tym celu zacytuję jeden rozdział z mojej książki wspomnieniowej pt. „Podaj hasło!”, cytuję:

 "Krakowski kaszalot

W naszej niesfornej klasie Trzeciego Zakładu Męskiego im. Jana Kochanowskiego w Krakowie (słowo "liceum" było w naszej szkole zakazane) od samego początku zaznaczył się podział na małą grupkę prymusów, kujonów, fajtłap i lizusów oraz znacznie liczniejszą ferajnę z natury inteligentnych leni i nieuków. A później się okazało, że ci pierwsi w życiu niewiele zdziałali, a z grupy „czarnych owiec” wyrosła cała plejada błyskotliwych karier. 
 
Na rok przed maturą, gdy nasza grupa klasowych wagantów przebrała już, co dorodniejszą latorośl w podwawelskim grodzie, zapragnęliśmy czegoś bardziej rajcownego. Wtedy zrodził się pomysł niezwykłego balu, jaki miał się odbyć w podziemnej jaskini. Atrakcją imprezy był przewrotny konkurs na największe brzydactwo okolic Krakowa, a w jego punktacji liczyły się szczególnie takie atrybuty jak: zanikający intelekt, brak górnej jedynki, utleniony tapir i temu podobne symbole niezapomnianych lat sześćdziesiątych. Równie wysoko były punktowane rosyjskie perfumy oraz kosmetyki koncernu „Pollena”. 

Wzorem Miasta Aniołów, główną nagrodą konkursu była statuetka o prestiżowej nazwie „Krakowski Kaszalot”, którą nasz kolega śp. Jurek Brataniec, przedniej klasy jajcarz i wielki Artysta, wystrugał naprędce z lipowego drewna. Jako że bal miał się odbyć w autentycznej grocie, wydrukowano komplet wytwornych zaproszeń z linorytem fallusa w kształcie stalaktytu na zdobnym awersie.
  
Rozpierzchli się tedy chłopcy na odłów balowych partnerek po krakowskich fryzjerniach, garkuchniach, maglach i bazarach. Usidlonym ofiarom perfidnie wmawiano, że zostały wybrane z grona wielu dziewcząt do zaszczytnego udziału w ekskluzywnym balu, gdzie będą obowiązywać możliwie najelegantsze stroje wieczorowe.
  
Autokary z Orbisu przyozdobione girlandą „WITAJCIE KSIĘŻNICZKI” czekały na przybycie złowionych panienek na przestronnym parkingu koło hali Wisły. Boże! Gdybyście mogli zobaczyć, jak moi kamraci zaczęli przyprowadzać te wszystkie cacuszka. Do dziś mam przed oczami rozpromienione twarze tych dzielnych myśliwych, którzy jak poławiacze pereł na swoich straganach, prezentowali z dumą swój najświeższy towar. A było, na co popatrzeć. Nigdy nie zapomnę tych kwiecistych kiecek, cekinów, falban i kokardek lansowanych wtedy przez żurnal mody damskiej „Przyjaciółka”. Tych zawadiackich fryzur zdobionych brokatem z utłuczonej w moździerzu bombki choinkowej. Tych rzęs wydłużonych sadzą rozrobioną w ślinie i jakże typowych dla tamtej epoki trójkątnych kącików oczu misternie uczernionych spaloną zapałką. A wszystko w oparach perfum, jakimi Związek Radziecki zalewał nasz rynek. Słowem, palce lizać i jak mawia Doda total zajebioza. 
 
Ale wracajmy do rzeczy. Na rozruch śmigła poczęstowano dziewczynki tak zwaną lornetą, czyli dwiema pięćdziesiątkami czystej wyborowej bez zakąski, po czym rozochocone dzierlatki z radosnym chichotem wskoczyły do autokarów, które je miały zawieźć na długo wyczekiwaną zabawę ich marzeń.

Spróbujcie sobie Państwo teraz wyobrazić te biedne dziewczęta, gdy z ciepłych autokarów zostały wysadzone u wejścia do przepastnej groty skąd przeraźliwie wiało lodowatym chłodem przepastnej jaskini. Krakowscy grotołazi doskonale wiedzą, że w Grocie Wierzchowskiej faktycznie jest jaskinia nazwana „balową”, lecz wiedzą również, iż aby tam dotrzeć trzeba się wcześniej przecisnąć przez gęsty labirynt skalnych korytarzy. 
 
Na twarzach panienek zjawił się przez moment wyraz niepokoju o z takim trudem zdobyte stroje wieczorowe, nie mówiąc o fryzurze, no i makijażu. Po chwili wahania, zwyciężyła jednak kobieca ciekawość i chęć uczestnictwa w ekskluzywnym balu.

Nie bacząc na kreacje ruszyły gęsim szykiem w tajemniczą czeluść balowej jaskini. Podczas bezsennych nocy, często jeszcze widzę te biedne dziewoje pełznące na czworaka w skalnych rozpadlinach. Lecz babska ciekawość brała nadal górę nad grozą sytuacji i widać było jasno, że tych desperatek już nic nie powstrzyma. I nie powstrzymało.

Lecz to nie koniec kłopotów nieszczęsnych panienek, gdyż tu czekała na nie nowa niespodzianka. Na kilka dni przed balem przeciągnęliśmy do groty trzysta metrów kabla, by zapewnić imprezie stosowne do jej rangi efekty dźwiękowe i rozpoczęła się tedy pamiętna balanga, która miała przebiegać podług wymyślonego przez nas wcześniej scenariusza. 

W dyskretnie podświetlonym jaskiniowym barze, na wapiennej półce pośród stalaktytów stały w bojowym szyku baterie win owocowych tak szlachetnych marek jak Flisak, Rycerskie, Barbakan i sprowadzana z Rumunii wykwintna Lacrima. Przebojem był Czar Nałęczowa z niezapomnianym nadrukiem z tyłu etykiety, cytuję: „Płynne słońce naszych polskich sadów”. Przyznacie, że pięknie!

Po napojeniu dziewczynek zaczęły się tańce. Z początku przy rockendrolowych kawałkach Jerry Lee Lewisa i Chucka Berryiego celem podgrzania krwi w żyłach panienek. Następnie przewidziano utwory lajtowe, czyli długą serię ckliwych pościelówek tańczonych przez chłopaków posuwistym krokiem wyuczonym w słynnej szkole tańca pana Wieczystego, co miało rozmarzone panny rozmiękczyć stosownie do powagi chwili. Nastrój zbliżenia tworzył sam Janusz Gniatkowski a jego Apassionata odbierała rozum.

Wtedy umówiony didżej puścił osadzony w temacie przebój Jurka Połomskiego „Daj, daj, daj, nie odmawiaj, daj”. A kiedy panienki załapały przesłanie szlagieru uznaliśmy, że już pora na wieczorny gwóźdź programu.
 
Muzykę nagle przerwano, a po chwili złowróżbnej ciszy dyżurni akustycy odtworzyli z taśmy nagraną wcześniej sekwencję tekstową. Był to powtarzany chóralnie, w tonacji basowej, przy stopniowo rosnącym natężeniu głosu, monotonny werset: TERAZ JESTEŚCIE NASZE! TERAZ JESTEŚCIE NASZE!! TERAZ JESTEŚCIE NASZE!!! I tak coraz głośniej.

Mniej więcej w połowie odtwarzanej kwestii, w akustycznej jaskini zrobiło się groźnie jak w pamiętnym spektaklu „Dziadów” Swinarskiego. I stało się nieszczęście. Bowiem nasz scenariusz nie zdołał przewidzieć histerycznej reakcji uczestniczek balu na nasz niewinny żarcik. 
 
Przerażone na serio panienki, które nie załapały naszego dowcipu, zareagowały tak nieziemskim piskiem, że się przebudziły śpiące u stropu jaskini roje nietoperzy. Gorzej, w narastającej panice ktoś zerwał kabel od prądu, pogrążając salę balową w egipskich ciemnościach.  
Wtenczas zaczęło się piekło. W chybotliwym świetle jakiejś cudem Boskim ocalałej świeczki, na mokrych ścianach ponurej jaskini majaczyły gigantyczne cienie zatrwożonych dziewcząt walczących z oszalałą chmarą podobnie jak one wystraszonych gacków. Pisk skrzydlatych wampirów zmieszany z panicznym wrzaskiem wystraszonych dziewic spotęgował grozę i wszystko zaczęło wirować w bezładnym chaosie. Słowem istny Sajgon i totalny odlot.

I nie wiadomo, jakby się to wszystko wtedy zakończyło gdyby nie rezerwa napitków większej mocy, a szczególnie płonącej od kopa śliwowicy z Łącka. Szczęśliwym dla nas trafem tajemna moc dumy słonecznej Galicji skutecznie ukoiła spłoszone dziewczęta, które jak małe dzieci poczęły się tulić do swoich rycerzy. 
 
A my, dręczeni wyrzutem sumienia, już poza scenariuszem, chcąc im zadość uczynić wyrządzoną krzywdę, w przypływie wielkiej skruchy, nie bacząc na defekty ich damskiej urody hołubiliśmy dziewczynki do białego rana w sposób na tyle szarmancki, godny i fachowy, iż ośmielam się sądzić, żadnej z nich później nikt tak nie hołubił. 
 
O czym się przekonałem po czterdziestu latach, gdy na Floriańskiej w Krakowie dosłownie wlazłem na jedną z uczestniczek balu, która mnie rozpoznała natychmiast i bez cienia urazy krzyknęła z zachwytem: - Cześć Krzysiu! Kurde balans! Ale to zleciało! Pamiętasz tą balangę w grocie pod Krakowem? Opowiadałam córce chyba ze sto razy, jak było fajowo!...”, koniec cytatu.

Już widzę oburzenie tych samych, którzy się tak obruszyli na przewrotnie żartobliwe słowa pana Ziemkiewicza. Już słyszę, jak wieszają na mnie psy, jak nauczyciel akademicki mógł napisać coś takiego.

A ja tylko powiem: Więcej luzu rodacy! Więcej luzu!

Bo z tych łobuzów, którzy urządzili wtedy bal w Grocie Wierzchowskiej pod Krakowem wyrosła przebogata paleta wspaniałych krakowskich profesorów, prawników, lekarzy, inżynierów i uznanych na świecie artystów.

A Ziemkiewicz, choć zapomniał o kontekście sprawy i wyszło niezręcznie, nie to miał na myśli tego, co mu zarzucają.

Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)

Patrz również:
Co Ziemkiewicz zabrał Michnikowi?
http://salonowcy.salon24…

"Podaj hasło!" czytaj: 
http://www.ksiazka.net.p…
 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 17140
Losek

Lech "Losek" Mucha

23.09.2014 22:41

Uff
Już się przeląkłem, szanowny Panie Krzysztofie, że i Pan chce kamieniem w RAZa...
A to tymczasem mnie kamień z serca zleciał...
Pozdrowienia. :-)
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

23.09.2014 23:55

Dodane przez Losek w odpowiedzi na Uff Już się przeląkłem,

Też Pana serdecznie pozdrawiam.
Domyślny avatar

Saxet

23.09.2014 22:56

Pan aby na pewno wie czego dotyczyła wypowiedź Ziemkiewicza? My tu nie mówimy o zrobieniu sobie żartu, a nawet o pójściu do łóżka ze wstawioną kobietą czy dziewczyną po imprezie. Mówimy o wykorzystaniu nastolatki, która była spita do nieprzytomności i ocknęła się w trakcie stosunku. Wstawiona i mogąca dość świadomie podejmować decyzje(nawet jeśli później na trzeźwo by tej decyzji żałowała), a nieprzytomna to jednak duża różnica. Apelu o więcej luzu nie rozumiem. Nawet jeśli zdanie Ziemkiewicza miało być przewrotne to w kontekście w którym je wygłosił jest skandaliczne.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

23.09.2014 23:59

Dodane przez Saxet w odpowiedzi na Pan aby na pewno wie czego

"My tu nie mówimy o zrobieniu sobie żartu, a nawet o pójściu do łóżka ze wstawioną kobietą czy dziewczyną po imprezie. Mówimy o wykorzystaniu nastolatki, która była spita do nieprzytomności i ocknęła się w trakcie stosunku..."
------------------------------
Znając przekorę Ziemkiewicza po prostu, jak się to mówi chlapnął zapomniawszy o kontekście sprawy. Ale to nie powód by ko linczować, bo nie to miał na myśli, co mu różni zawistnicy zarzucają.
Serdecznie pozdrawiam.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

25.09.2014 09:50

Dodane przez Saxet w odpowiedzi na Pan aby na pewno wie czego

@Saxet
"Pan aby na pewno wie czego dotyczyła wypowiedź Ziemkiewicza?..."
------------------
Nie wiem, ale czuję. W przeciwieństwie do do Pana, śmiem przypuszczać.
Pozdrawiam.
Marcin Tomala

Marcin Tomala

23.09.2014 23:13

Pozostaje mi wyrazić nadzieję, że jeśli ktoś pańską córkę potraktuje podobnym żarcikiem, sugerowany luz profesor zdoła zachować :)
Pozdrawiam z życzeniem refleksji.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

24.09.2014 00:02

Dodane przez Marcin Tomala w odpowiedzi na Pozostaje mi wyrazić

"Pozostaje mi wyrazić nadzieję, że jeśli ktoś pańską córkę potraktuje podobnym żarcikiem, sugerowany luz profesor zdoła zachować :)..."
------------------------
Rzecz w tym, by córkę tak wychować, żeby się do nieprzytomności nie uchlewała.
Pozdrawiam.
Losek

Lech "Losek" Mucha

24.09.2014 00:18

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na "Pozostaje mi wyrazić

Touche! 
:-)
JacBiel

JacBiel

24.09.2014 08:04

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na "Pozostaje mi wyrazić

Rzecz w tym, by córkę tak wychować, żeby się do nieprzytomności nie uchlewała.
 No i Profesor - lowelas palnął ewidentną bzdurę.
Rzecz w tym, żeby nie robić podłych "żartów" czyimś kosztem.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

25.09.2014 09:47

Dodane przez JacBiel w odpowiedzi na Rzecz w tym, by córkę tak

@JacBiel
Czy przyjrzał się Pan kiedyś dokładnie zdjęciu, które Pan załączył? Jeśli nie, to proszę to zrobić. Ono mówi wszystko.
Pozdrawiam.
JacBiel

JacBiel

25.09.2014 20:50

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na @JacBiel Czy przyjrzał się

Czy mógłby Pan zdradzić, o czym rozmawiał Pan z moim zdjęciem?
Oona

Oona

24.09.2014 15:38

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na "Pozostaje mi wyrazić

Wychowano pana na wybornego żartownisia, gratuluje.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

25.09.2014 09:44

Dodane przez Oona w odpowiedzi na Wychowano pana na wybornego

Dziękuję. Ale tak naprawdę wychowywałem się sam, bo gdy miałem 7 lat Ojca wykończyli mi komuniści, a za kilka lat Mam się z rozpaczy na śmierć zagryzła. Więc, myślę, że wie o życiu ociupinkę więcej niż ci, którym się wydaje, że wszystkie rozumy zjedli.
Serdecznie pozdrawiam.
Domyślny avatar

Grażyna

24.09.2014 23:42

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na "Pozostaje mi wyrazić

albo syna, by nie był chamem..prawda profesorze? ps pan naprawdę był wykładowcą???
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

25.09.2014 09:39

Dodane przez g w odpowiedzi na albo syna, by nie był

@g
"pan naprawdę był wykładowcą???..."
------------------
Naprawdę. Przez prawie 40 lat. Na jednej z najbardziej renomowanych w Polsce uczelni.
Serdeczności.
Domyślny avatar

bolesław

23.09.2014 23:18

Szanowny Panie Krzysztofie. Dzięki za przypomnienie Apassionaty. Wróciły cudowne wspomnienia. ".....Uprzytamnia, że też się tak żyć mogło, tylko się nie umiało. Cóż, do balangi także trzeba mieć talent......" Ja dopowiem : do balangi trzeba mieć WIELKI TALENT !!!!! Serdecznie Pana pozdrawiam, bolesław.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

24.09.2014 00:03

Dodane przez bolesław w odpowiedzi na Szanowny Panie

Też Pana, Panie Bolesławie serdecznie pozdrawiam!
elig

elig

24.09.2014 00:11

Mam jedną uwagę.  Pan Żiemkiewicz nie ma 17 tylko 50 lat.  Co ujdzie nastolatkowi, to staremu prykowi niekoniecznie.
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

24.09.2014 08:07

Dodane przez elig w odpowiedzi na   Mam jedną uwagę.  Pan

Proszę zwrócić uwagę na ostatnie zdanie mojej notki, cytuję:
"A Ziemkiewicz, choć zapomniał o kontekście sprawy nie to miał na myśli, co mu zarzucają".
Serdecznie pozdrawiam.
stan43

stan43

24.09.2014 17:19

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na Proszę zwrócić uwagę na

A skąd szanowny Pan Profesor WIE, co Ziemkiewicz miał na myśli? Analizuje Pan Ziemkiewicza jak Słowackiego w liceum? A żart z biednych dziewcząt był, moim zdaniem, przedni ale chamski. Nie ma się czym chwalić, Panie Profesorze
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

25.09.2014 09:35

Dodane przez stan43 w odpowiedzi na A skąd szanowny Pan Profesor

"A skąd szanowny Pan Profesor WIE, co Ziemkiewicz miał na myśli?..."
-------------------
Ja nie wiem, tylko czuję. W przeciwieństwie do Pana oczywiście.
Pozdrawiam Pana.
PS. Nie jestem profesorem, lecz doktorem nauk technicznych.
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

24.09.2014 10:49

Krzysztof robi się pochyły Aby kózki nań wskoczyły ;-)
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

24.09.2014 12:01

Dodane przez NASZ_HENRY w odpowiedzi na Krzysztof robi się

Gwarancja cnoty – To brak ochoty;-)
terenia

terenia

24.09.2014 12:48

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na Gwarancja cnoty – To brak

Szanowny Panie Myślę,że zwykła przyzwoitość nakazuje,by cytując innych podać nazwisko cytowanego.W tym przypadku to:J.I.Sztaudynger
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

24.09.2014 17:29

Dodane przez terenia w odpowiedzi na Szanowny Panie Myślę,że

Szanowna Pani,
A ja myślę, że każdy, jako tako kumaty wie, kto jest autorem tej fraszki, a podawanie nazwiska Sztaudynger mogłoby Go obrazić.
I na tym polega wyższość Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia, jak mawiał śp. profesor mniemanologii stosowanej Jan Tadeusz Stanisławski.
Pozdrawiam serdecznie.

Stronicowanie

  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
  • Następna strona
  • Ostatnia strona
Krzysztof Pasierbiewicz
Nazwa bloga:
Echo24
Zawód:
Emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta niezależny, autor, tenisista, narciarz, człowiek wolny
Miasto:
Kraków

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 593
Liczba wyświetleń: 12,555,469
Liczba komentarzy: 30,114

Ostatnie wpisy blogera

  • Niedorżnięta wataha
  • List otwarty do prof. Pawła Śpiewaka
  • A jednak miałem nosa pisząc, że mi nie po drodze z PiS-em

Moje ostatnie komentarze

  • Pamięta Pan jeszcze? - vide: https://raskolnikow2.fil… Serdeczności!
  • @Autor & @ALL   ---   W wolnej chwili zapraszam do lektury - vide: https://www.salon24.pl/u…
  • Jacy akademicy, takie uniwersytety - czytaj: https://www.salon24.pl/u…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Nieznane oblicze Witolda Gadowskiego
  • Kraków olał post-komuszą subkulturę TVN-u
  • Pytanie prawicowego blogera do posłanki Scheuring-Wielgus

Ostatnio komentowane

  • Alina@Warszawa, Niestety owo PROSTACTWO (skupione wokół Tuska) wróciło do władzy. Że to niewyobrażalne "prostactwo" nie trzeba nikogo przekonywać - kto inny mógłby przyswoić i używać 8* w przestrzeni publicznej do…
  • Beskidzki Góral, Tego platfusa przejrzałem na wylot. Hedonista, wlazłby do doopy, każdemu za kilka kliknięć i marzy o zerżnięciu na boku głupiej dziewoi.
  • keram, Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma !!! Z uporem maniaka  część z nas nie potrafi się zadowolić tym czym dysponujemy , tym co mamy, lecz natychmiast przechodzi do natarcia. …

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności