Warszawa musiała uderzyć. Nie na polecenie polityków, nie na rozkaz dowódców. Po pięciu latach terroru, codziennego obcowania ze śmiercią, upodlenia... po pięciu latach podwójnego życia w podziemiu, budowania własnej armii – musiała. I walczyła przez 63 dni. To, jak walczyła, jest niepodważalnym świadectwem jej woli.
Większość nie kwestionuje męstwa, poświęcenia, patriotyzmu Powstańców. Niewielu potrafiło wyciągnąć z tego oczywisty wniosek – Warszawa musiała uderzyć. Politycy mogli jedynie zabiegać o wsparcie aliantów, dowódcy wyznaczyć termin i miejsca pierwszych ataków, nie mogli zapobiec. Czy te działania były optymalne, decyzje słuszne? Literatura na ten temat może zapełnić wiele półek.
Zaraz po Powstaniu wprowadzono dychotomię: powstańcy i dowódcy. Powstańcy – od skazanych poprzez otumanionych, aż do bohaterów. Dowódcy – od nieodpowiedzialnych poprzez szalonych, aż do zdrajców.
Warszawa musiała uderzyć – ta prawda nie mogła zaistnieć w PRLu. Nie tylko dlatego, że taka była wola decydentów w Moskwie. To wykonawcy tej woli nie mogli jej przyjąć, bo podważyłaby fundamenty, na których budowali nowe społeczeństwo – „socjalistyczne”.
Dzisiaj ta prawda jest niezrozumiała dla większości „elit” i społeczeństwa w państwie, które stawia pomnik hordom bolszewickich najeźdźców z roku 1920, odnawia pomnik sowieckich sołdatów, hołubi „pałac” imienia Stalina – pomnik wiecznej przyjaźni polsko-sowieckiej; w państwie, które pozwoliło na zbezczeszczenie zwłok swojego Prezydenta, a z honorami pochowało sowieckiego dyktatora, w społeczeństwie, które zezwoliło na profanację krzyża i lżenie modlących się... po likwidacji elity politycznej w Smoleńsku oddało władzę tym, którzy upokorzyli Państwo i Naród.
Warszawa musiała uderzyć – tego nie można wykazać w sposób bezsporny, to można tylko wiedzieć, gdy czujemy, czym była dla nich Polska.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6896
Wikipedia:
Generalny gubernator Hans Frank 14 grudnia 1943: „gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju”[2].Już 15.07.1940 Frank oświadczył: „w sprawie Warszawy Führer postanowił, że odbudowa tego miasta jako polskiej metropolii jest absolutnie wykluczona. Führer życzy sobie, żeby Warszawa zeszła do rzędu miasta prowincjonalnego”. „Plan Pabsta” zakładał, 130 000 mieszkańców, powierzchnia 15 km2. Hitler oświadczył Frankowi podczas rozmowy w dniu 6 lutego 1944, że „Warszawa musi zostać zburzona, gdy tylko nadarzy się ku temu sposobność”[4].
21 września 1944 Reichsführer-SS Heinrich Himmler wspominał, że na wieść o wybuchu powstania udał się natychmiast do Hitlera, któremu oświadczył: „Mój Führerze, pora jest dla nas niezbyt pomyślna. Z punktu widzenia historycznego jest [jednak] błogosławieństwem, że Polacy to robią. Warszawa, stolica, głowa, inteligencja tego byłego 16-17-milionowego narodu Polaków będzie zniszczona, tego narodu, który od 700 lat blokuje nam Wschód. A wówczas historycznie polski problem nie będzie już wielkim problemem dla naszych dzieci i dla wszystkich, którzy po nas przyjdą, ba, nawet już dla nas”[5].
Wieczorem 1 sierpnia 1944 lub następnego dnia rano, Hitler wydał Himmlerowi oraz szefowi sztabu generalnego Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych (OKH), generałowi Heinzowi Guderianowi, ustny rozkaz zrównania Warszawy z ziemią i wymordowania wszystkich jej mieszkańców. Zgodnie z relacją SS-Obergruppenführera Ericha von dem Bach-Zelewskiego, którego mianowano dowódcą sił wyznaczonych do stłumienia powstania, rozkaz brzmiał mniej więcej następująco: „każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy”[6].
http://nowahistoria.inte…