W roku 1995, nazajutrz po wyborze Aleksandra Kwaśniewskiego na Prezydenta, kiedy rankiem ogłoszono oficjalne wyniki, napisałem coś w rodzaju listu otwartego, który później przedrukował Newsweek. Oryginał wręczyłem wybranym znajomym z krakowskich kręgów biznesowych, artystycznych i naukowych. Oto jego tekst:
„W dniu zwycięstwa „Olka” pragnę pogratulować bezspornego sukcesu wszystkim zwolennikom grubej kreski, którzy pozostawili postkomunistów u władzy de facto na kilka pokoleń.
Gratuluję również elitom naszej partii inteligenckiej, która przez kilka lat wmawiała Polakom, że to już nie ci sami komuniści. Największe gratulacje należą się jednak panu Adamowi Michnikowi i jego gazecie za to, że nawołując razem z panem Cimoszewiczem do pojednania przekonali ludzi do głosowania na postkomunistów.
To nie naród należy winić za to, co się stało z polską 19-go listopada 1995
Krzysztof Pasierbiewicz Kraków, 20 listopada 1995”
Reakcją na ten list był graniczący z furią ostracyzm lokalnego salonu wpływu, a także dystans ze strony przyjaciół bojących się salonowi narazić. A jak próbowałem tłumaczyć, że wcześniej, czy później Unia Demokratyczna, obecnie Platforma Obywatelska, zawrze sojusz z komunistami by na zawsze zawłaszczyć dla siebie Polskę, zbałamuceni przez generalissimusa z Czerskiej znajomi mówili, że chyba mi się pomieszało w głowie, bo coś takiego jest po prostu niemożliwe.
Wczoraj Platforma Obywatelska zamknęła układanie list wyborczych. I co my widzimy? Formalne poparcie Platformy otrzymali państwo Cimoszewicz, Sierakowska, Arłukowicz, Borowski et consortes. Niemożliwe okazało się możliwym. No i co? Kto miał rację?
Przecież widać jak na dłoni, że post-komuniści nigdy nie oddali władzy i przez cały czas dzierżyli, i nadal dzierżą w swoich rękach wpływowe stanowiska we wszystkich urzędach kluczowych dla Państwa. Żadnemu z tych gagatków włos nie spadł z głowy do dnia dzisiejszego.
Żeby ludziom zamydlić oczy, po upadku komuny rozdzielili swoje role. Jedni schronili się pod płaszczykiem „prawicowej” Unii Demokratycznej, potem Unii Wolności, a obecnie Platformy Obywatelskiej, drudzy natomiast poszli do tak zwanych partii lewicowych.
I choć stwarzano pozory, że jest inaczej, obydwie te paczki starych, wypróbowanych kolesiów harmonijnie współpracowały ze sobą przez ostatnie dwadzieścia lat tyle, że w formie sprytnie zakamuflowanej.
Ale nie o to chodzi, kto miał rację. Ważne jest, co się z nami stanie. Proszę Państwa! Tym razem to już naprawdę nie żarty. Na waszych oczach odbywa się skok na naszą Ojczyznę! Bo chyba nie jesteście aż tak naiwni by sądzić, że ta czerwono-różowa zgraja, jak znowu zagarnie władzę absolutną, choćby przez moment pomyśli o Polsce. Rozdrapią wszystko dla siebie. Jak niegdyś PZPR. A nasze dzieci, wnuki i prawnuki będą na nich pracować do śmierci za jałmużnę. Starsi pamiętają, o czym mówię. Grożą nam, bowiem wiekuiste rządy Polskiej Zjednoczonej Platformy Obywatelskiej.
Niedługo wybory. Jest jeszcze szansa na uratowanie Rzeczypospolitej. ALE JUŻ OSTATNIA!!!
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
Patrz również: http://salonowcy.salon24…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6733
Za chwilę ruszam nad morze, do mojej ukochanej Jastarni.
Wracam w drugiej połowie sierpnia.
Rozstaję się z Państwem z wielkim żalem, ale zaraz po powrocie wracam na naszego bloga.
Życzę Państwu wspaniałych wakacji i lepszej niż dotąd pogody,
Krzysztof Pasierbiewicz