Dziś w Sejmie przed głosowaniem uchwały o kanonizacji Jana Pawła II sprzeciwiający się tej uchwale poseł SLD prof. Tadeusz Iwiński zrobił burdę dopominając się bezprawnie głosu od marszałka Sejmu.
Wikipedia tak pisze o rzeczonym pieniaczu, cytuję:
„Tadeusz Iwiński w 1968 został magistrem inżynierem chemii, kończąc studia na Wydziale Chemicznym Politechniki Warszawskiej. W 1973 uzyskał stopień doktora nauk politycznych na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego. W 1981 Wyższa Szkoła Nauk Społecznych przy KC PZPR przyznała mu stopień doktora habilitowanego w zakresie nauk politycznych. Posiada tytuł naukowy profesora nauk humanistycznych…”, koniec cytatu.
Ja jeszcze dodam od siebie, że ten wybitny „uczony” i były doradca Leszka Millera ds. międzynarodowych wsławił się jako wyleniały acz żwawy lowelas, który podczas oficjalnej delegacji na szczycie UE w Barcelonie został przyłapany przez kamery, jak złapał za tyłek tłumaczkę z Kancelarii Premiera.
Takich mamy profesorów!
Nauk humanistycznych, żeby było śmieszniej.
Gorzej! To tacy aktywiści naukowi przez lata decydowali i wciąż mają wpływ na to, kto powinien zostać profesorem!
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6786
Pozwoliłem sobie upublicznić Pański komentarz na Forum Publicystów Niezależnych Salon24 - patrz:
http://salonowcy.salon24…
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
Całkowicie się z Panią zgadzam. Obawiam się jednak, że po sprawiedliwym przeprowadzeniu takiej weryfikacji na polskich uczelniach ostała by się 1/5 obecnego stanu liczebnego kadry profesorskiej. I to nie jest z mojej strony złośliwa przesada bynajmniej.
Pozdrawiam Panią jak zawsze serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
Łapie się Pan za marnego, robaczka, faceta o pseudonimie Plecak, bo zawsze ustawiał sie za aktualnym przywódcą komuchów.
To jest taki, który wyobraża sobie ą i ę, jak to czynią w wyższych sferach, i podeprze to świeżutkim cytacikiem, przeczytanym u Torquemady.
Po prostu taka cyrkowa rozrywka,
Panie Krzysztofie - odpuśc sobie Pan fagasów.
Najlepszego
------------------------
Nie pisał bym o nim, gdyby nie to, że to tacy aktywiści naukowi przez lata decydowali i wciąż mają wpływ na to, kto powinien zostać profesorem! Właśnie dodałem to zdanie do notki.
Bo nie raz widziałem jak takie gagatki zamykały drogę do kariery rzeczywiście zdolnym naukowcom.
Pozdrawiam, jak zawsze serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
Ależ ja się niczego nie spodziewam tylko chcę przy każdej możliwej okazji pokazać, jacy ludzie wiodą prym na polskich uczelniach.
O tym trzeba mówić, bo nie dla wszystkich niestety jest to oczywiste.
Serdecznie pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Poczytałem i już rozumiem, o co Panu chodzi.
Przyznaję Panu tedy rację, że niektórzy posłowie PIS jak pan słusznie pisze: " utrwalają akademicki rynsztok, również dlatego, że mimo wiedzy na temat "naukowych przewał", nic o tym nie mówią na forum sejmu czy podkomisji. Nie walczą z patologiami, nie nagłaśniają ich. Siedzą cicho, bo wiedzą, że posłem się bywa, a w środowisku się jest. Tylko po co startowali z listy partii antysystemowej?...".
Ja już wielokrotnie na ten temat pisałem - patrz choćby:
"Ciemna strona mocy posła profesora" - http://salonowcy.salon24…
Niestety problem leży w tym, że za tego typu notki każdorazowo nie kto inny, a "ortodoksyjni pisowcy" wylewali mi na głowę kubły pomyj.
A więc problem jest błędnym kołem o podwójnym dnie.
Po pierwsze jajogłowi pisowcy nie rozumieją, bądź nie chcą zrozumieć w czym problem,
co po drugie skutkuje całkowitą bezkarnością niektórych egzystujących w PIS przez zasiedzenie posłów z tytułami profesora.
Obawiam się jednak, że dotykamy tematu rzeki i na tym portalu nie starczyło by miejsca by go dokładnie omówić.
Z nadzieją na następne komentarze serdecznie Pana pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz